Pękające kopyta - jak zaradzić ?
Pękające kopyta - jak zaradzić ?
Ostatnio mojemu koniowi zaczeły pękać i łamac się kopyta, mam wrażenie że to jest czasowe osłabienie bo wcześniej nic takeigo się nei działo.
Czy możecie mi polecic jakiś sposób maść , żel coś w tym stylu na wzmocnienie kopyt ?
konkretnie firme, nazwe.
Z góry dziekuje
Na wzmocnienie kopyt dobra jest biotyna, którą podaje się do paszy. Można zakupić u weta lub na allegro. Co do nazw to Ci nie podam bo nigdy nie kupowałam ( nie miałam takiej potrzeby). Jeszcze odpowiednie struganie czyli tzw. mustang roll. W wątku o kopytach znajdziesz dużo informacji i zdjęć. U mojego znajomego był ten sam problem (o ile u Ciebie też tak to wygląda). Kopyta rocznej klaczy są tak połamane i postrzępione, że byłam w szoku. Pilnikiem zaokrągliliśmy jej kopyta (do najszerszego miejsca kopyta). Oczywiście od razu się nie udało ale częste piłowanie pozwoliło uzyskać ładny wygląd kopyta.
Nie pomożesz ani biotyną ani żadnymi smarowidłami...W sklepach jest tego mnóstwo do kupienia ale wystarczy poczytać jakąkolwiek książkę o żywieniu koni, koń w odpowiednio zbilansowanym pożywieniu ma wystarczającą ilość biotyny, a smarowidła tylko osłabiają warstwę rogową kopyta, powodując wysuszenie i jeszcze gorszy problem z pękaniem.
Odpowiednie żywienie + regularne, poprawne werkowanie! I poranna rosa na kopyta jest genialna (myje i nawilża lepiej niż jakakolwiek maść)
Podczas wiosennej suszy mój koń miał bardzo wysuszone kopyta, rosy prawie nie było i trawa też była sucha, znalazłam przepis w internecie na maść do kopyt : wazelinę, czystą, naturalną wymieszać z oliwką ( taką do ciała ) w takich proporcjach aby miało konsystencję maści. Następnie umyć kopyto, nawilżyć wodą i posmarować tą wazeliną. Podziałało, więc jeśli pękanie spowodowane jest przesuszonymi kopytami to polecam
Mamy podobny problem, kiedyś był i spękania zniknęły po zastosowaniu biotyny+smarowanie (dziegieć+zieleń malachitowa) . Przez rok biotyny nie dawałam, problem powrócił. Od kilku tygodni znów dodaję suplement- jest lepiej.
Dziegieć wysusza kopyta i nie jest polecanym aktualnie produktem nawet na gnijące strzałki (odcina dopływ powietrza)...
Wazelina i inne oleiste maści również niewiele zmieniają, nie tylko nie nawilżają kopyt, ale blokują dostęp wilgoci - choćby i tej z porannej rosy.
Mam podobny problem w okresie suszy. U mnie cuda zdziałał produkt Absorbine:
http://www.absorbine.pl/absorbine/kopyta...creme.html
krem do kopyt o konsystencji balsamu "do człowieka" Niestety w tym sezonie nie mogę go dostać w Polsce Zastąpiłam go porządnym kremem do... rąk i paznokci. Kopyta są myte, wysuszone i nakremowane. Krem bardzo szybko sie wchłania. Efekt jest, chociaż nie tak dobry, jak w przypadku kremu Absorbine.
Przy poważniejszych problemach warto poprosić o pomoc na prawdę dobrego podkuwacza - niejednokrotnie problem z kopytami wynika z nieprawidłowego werkowania, bąć kucia. I - oczywiście - warto zbilansować paszę i pomyśleć o podaniu porządnego suplementu, czyli nie tyle biotyny , co biotyny w połączeniu z cynkiem. Świetne efekty daje np. Orling Gela Pony Biotin H
http://orling.pl/biotyna.html
z tym, że szybki przyrost rogu daje w efekcie konieczność częstego korzystania z usług podkuwniczych
Kolejnym polecanym produktem jest Hoof Formula firmy Grand Meadows
Przy minimalnych problemach warto pokusić się o tańsze suplementy. Osobiście w okresie zmiany sierści, czyli praktycznie już (suplementy działaja dopiero po jakimś czasie) - dodaję do paszy biotynę Eggersmanna. Duża zawartość witaminy H w dziennej dawce, wspomagana cynkiem w postacie chelatynu, oraz miedzią - sprawia, ze ten suplement jest dla moich koni wystarczający, aby kopyta były mocne i zdrowe. Ponadto w okresie nie-pastwiskowym - konie dostają codziennie parzone siemię lniane. Ten dodatek pozwala również na zachowanie dobrego stanu rogu i pięknie błyszczącą sierść.
pasor Ostatnio mojemu koniowi zaczeły pękać i łamac się kopyta, mam wrażenie że to jest czasowe osłabienie bo wcześniej nic takeigo się nei działo.
Czy możecie mi polecic jakiś sposób maść , żel coś w tym stylu na wzmocnienie kopyt ?
konkretnie firme, nazwe.
Z góry dziekuje
Emila Wazelina nie nawilża kopyta, ale uniemożliwia "wyparowywanie" wilgoci, dlatego trzeba kopyto przed posmarowaniem nawilżyć. Wtedy daje efekt.
pasor Ostatnio mojemu koniowi zaczeły pękać i łamac się kopyta, mam wrażenie że to jest czasowe osłabienie bo wcześniej nic takeigo się nei działo.
Czy możecie mi polecic jakiś sposób maść , żel coś w tym stylu na wzmocnienie kopyt ?
konkretnie firme, nazwe.
Z góry dziekuje
Emila Wazelina nie nawilża kopyta, ale uniemożliwia "wyparowywanie" wilgoci, dlatego trzeba kopyto przed posmarowaniem nawilżyć. Wtedy daje efekt.
sen Podkowy nigdy nie rozwiązują tego rodzaju problemów, gdyż nie usuwają wadliwego napięcia w ściance kopyta. Nawet traktowanie kopyta nitami i śrubami nadal nie usuwa przyczyny.
Prosty i naturalny sposób postępowania, to oczywiście usunięcie wadliwych napięć w kopycie. Wówczas ścianka kopyta przestaje pękać, a – w miarę jak kopyto rośnie dalej – szczeliny wraz ze ścianką kopyta "schodzą w dół" i znikają.
sen Podkowy nigdy nie rozwiązują tego rodzaju problemów, gdyż nie usuwają wadliwego napięcia w ściance kopyta. Nawet traktowanie kopyta nitami i śrubami nadal nie usuwa przyczyny.
Prosty i naturalny sposób postępowania, to oczywiście usunięcie wadliwych napięć w kopycie. Wówczas ścianka kopyta przestaje pękać, a – w miarę jak kopyto rośnie dalej – szczeliny wraz ze ścianką kopyta "schodzą w dół" i znikają.
tomku
radze -wybierz sie kiedys na warsztat naturalnej pielegnacji kopyt np z dr Strasser lub SANHCP
DOWIESZ SIE WIELE NT KOPYT ,ŻYWIENIA
bedziesz mogł dyskutowac i przekonywac do swoich praktyk róznych specjalistów ..o ile sie da z sensem ...
sen cyt. Kopyta nie mają, ani nie potrzebują kontaktu z żadnego typu tłuszczami, olejami czy sztucznymi środkami nawilżającymi.Oczywiście masz na myśli konie w dzikich stadach, które mają stały dostęp do rosy, aby sienapić muszą wejśc do wody, są na dworze w każdy deszcz, śnieg, etc...? W takim przypadku w pełni zgodzę sięz ta teorią - jeśli taki koń ma słabe kopyta, zostanie "odsiany" przez dobór naturalny (w postaci np. wilków) i nie przekaże genów słabych kopyt dalej...
sen cyt. Kopyta nie mają, ani nie potrzebują kontaktu z żadnego typu tłuszczami, olejami czy sztucznymi środkami nawilżającymi.Oczywiście masz na myśli konie w dzikich stadach, które mają stały dostęp do rosy, aby sienapić muszą wejśc do wody, są na dworze w każdy deszcz, śnieg, etc...? W takim przypadku w pełni zgodzę sięz ta teorią - jeśli taki koń ma słabe kopyta, zostanie "odsiany" przez dobór naturalny (w postaci np. wilków) i nie przekaże genów słabych kopyt dalej...
Dr Strasser i inni przez ciebie wspominani nie są jedynymi, którzy dysponują wiedzą nt końskich kopyt, a ich metody nie są jedynymi godnymi polecenia. Ja śmiem twierdzić, że nie dokonali oni w tej dziedzinie wielkich odkryć, są to rzeczy w większości znane od dawna, chociaż często nie powszechnie.(nota bene dr. Strasser sama przyznaje, że duży wpływ na jej poglądy miał kontakt ze starym kowalem i to on odradzał jej kucie koni) Wiem, co mówią "naturalni " specjaliści od kopyt, stosuję wiele z ich metod w praktyce, znam też zasady "klasycznej" sztuki utrzymania kopyt i uważam, że w większości przypadków są one ze sobą zbieżne.
P.S. Do argumentów typu "coś NIGDY i W ŻADNYCH OKOLICZNOŚCIACH nie daje rezultatu" z założenia podchodzę z rezerwą, zwłaszcza gdy przeczą one w oczywisty sposób doświadczeniu.
Ja tam uważam, że nasze konie od tych dzikich sie wiele nie różnią, miałam okazję pracowac teraz w stajni gdzie konie od irish draughtów, przez pólkrewki, po connemary(które mają bardzo miękkie kopyta i wg powszechnej opinii bez podków nie przejda po kamieniach)pracowały bez podków po betonie i kamolach po 8h dziennie i zyły, nie kulały, nic im sie nie działo, miały ładne, zdrowe kopyta, pomimo kiepskiego werkowacza(wg mojej prywatnej opinii). Coraz bardziej się przekonuję, że to nie konie sa inne, tylko tak jak Gosia napisała warunki w jakich je trzymamy. Wszelkie metody strasser i nie strasser nie mają sensu jeśli koń stoi cały dzień w boksie, żre 6kg owsa, itp. Mają sens, gdy zapewni się warunki zbliżone do naturalnych, tak jak myśmy mieli w Irlandii - w dzień dużo chodzenia pod siodlem a więc ruch, w nocy duże pastwiska, jedzenie to tylko siano(naprawde irish draught może pracować żwawo kilka godzin tylko na trawie, sianie i sieczce i nie będzie chudy i nie będzie ledwo lizł). Ale u nas nie jest łatwo zapewnić takie warunki, Branke mam teraz w górach i ma warunki odpowiednie pod tym względem, ale jak chcę ją teraz przenieść do miasta to już nie będzie tak różowo - owszem znalazłam dobrą stajnię, ale w nocy konie i tak stoją w stajniach i pastwiska nie porażają wielkością, ruchu nie będzie mieć dość. I nie moge się spodziewać, że będzie miec idealne kopyta takie jak dziki koń. Moge strugając odpowiednio dążyc do ideału, ale go nie osiągnę - nie dlatego, że koń jest inny niż dzikie konie tylko dlatego, że jest trzymany w innych warunkach...
No i selekcja swoją drogą, miałam okazję oglądac sporą stawke koni tej samej rasy teraz, robionych całe zycie przez tego samego kowala, ale każdy miał kopyta kompletnie inne(w sumie to oczywiste, każdy organizm jest inny, ale chodzi mi o wytrzymałość rogu, szerokosć kopyt, itp), ale były po różnych ogierach, od różnych matek, niektóre z linii wyselekcjonowanych pod względem dzielności wyścgowej, inne pod względem zdolności skokowych itp, widac było pewne zależności w tym wszystkim.
moje konie chodza w dzien i w nocy , nie sa zamykane jak pamietacie. Kopyta maja zdrowe, wiec nie sa kute. Rowniez do jazd po lesie.
ale: gdybym nie okula ortopedycznie konika polskiego, ktory tuz po kupieniu ongis zaczal u mnie chorowac - nie uratowalabym jej.
Bo jak mozna zostawic konia po ochwacie, ktory ma tak wypchniety spod kopyta, ze najlzejszy klus powoduje podbicia, a samo kopyto jest juz tak wrazliwe na wszelkie mechaniczne urazy, ze reaguje zamiana najzwyklejszych fizjologicznych po-urazowych plynow w stan zapalny- ropny, a wiec powazny. To juz zagrozenie dla calego organizmu konia. No, nie wyobrazam sobie nie kucia - NIGDY. Tym bardziej, ze kon wtedy czuje potworny bol i lezy non stop....jak tu stosowac wtedy kuracje , ktore wymagaja rozciagniecia w czasie?
To wlasnie kucie uratowalo ta klacz. Co prawda oddalam konika, ale wozi lekkie dzieci do dzis i żyje bez specjalnych cierpien. A miala byc uspiona....to ja wole jak jest juz kuta!
...a, nie tak dawno poznalam prawie 30 letniego konia, ktory byl kuty przez nieomal cale swoje zycie: nic mu nie jest, energii ma tyle co niejeden 6-latek i ogolnie miewa sie dobrze. Spotkalam wiecej takich koni wedrujac troche po ogoniastym swiecie....
oczywiscie nie propaguje kucia....ale tez daleka jestem od DEMONIZOWANIA !