Agresywny koń
Agresywny koń
przypomniala mi sie moja historia z huculkiem sprzed lat. Jak go kupowalam to stal zamkniety w boksie /zima/ i byl agresywny. Zupelnie zapomnialam, ale mam nawet pamiatke: blizne na dloni, tak mnie uzarl...zreszta nie raz...hihi. Tez nie wiedzialam co z tym zrobic. Pan z PZHK mowil, zeby go wiazac na dwoch linkach, zeby nie dal rady mnie ugryzc i...glaskac /wrrrrr/ , ale nie zrobilam tego.
I co sie okazalo, zadne metody nie skutkowaly...az do wiosny...kon zostal wypuszczony na pastwisko na 24 godziny i ..... sam sie zamienil a aniolka!!!!!No, ale tu nie musi tak byc...
taaaaa....obsługa stajni...
coś o tym wiem. niestety
W pewnej stajni zastanawialiśmy sie dlaczego konie reagują agresywnie na przechodniów, okazało się, że stajenny idąc wzdłuż boksów , przejeżdża różnymi przedmiotami np widami po prętach ;/
zmienił sie stajenny, zmieniły się i konie
Takich ludzi to za nogi do gory nogami na tydzien powiesic, moze by im troche krwi do mozgu naplynelo!
Ale nie o tym chcialam... Mialam kiedys do czynienia z agresywnym koniem,wykastrowany prawie 4 latek, padokowany cale dnie, przyjal jezdzca i siodlo a ja mialam za zadanie nauczyc go podstaw. Kon atakowal wszystkich ktorzy znalezli sie zbyt blisko - na padoku, w boksie, a nawet prowadzony na uwiazie potrafil rzucic sie na czlowieka! (do dzis mam kilkucentymetrowa blizne na karku!) Jesli chodzi o ten przypadek to podejrzewam, ze kon wychowany byl w przekonaniu ze to on rzadzi, nikt od niego niczego nie wymagal, a wlasciciel bawil sie w gonienie, uciekanie... Probowalismy chyba wszystkiego - zadnych efektow, do dzis zastanawiam sie co mozna bylo zrobic, moze jakies sugestie? (przepraszam za brak polskich znakow - awaria klawiatury)
Takiego konia można spróbować wypracować, o ile agresja wynika faktycznie z dominacji a nie ze złego charakteru. Z koniem o wybitnie złym charakterze spotkaliśmy się w zasadzie raz. I też u nas dało radę... Ale niebezpieczny ten koń był.
Natomiast z koniem o nie ustalonej hierarchii trzeba po prostu wypracować układ. Pokazać mu czego absolutnie nie wolno! Wymaga to ogromnej wiedzy i konsekwencji WSZYSTKICH przebywających koło takiego konia osób. Bo każda sytuacja kiedy koń "wygra" może spowodować powrót już usunietych zachowań.
Można to robić na różne sposoby, ale pamiętać trzeba że taki koń "podejmie rękawicę" rzuconą przez człowieka. Jednym słowem jeśli jakieś zachowanie człowieka zrozumie jako wyzwania do walki to zacznie walczyć! Na poważnie! Dlatego jeśli ktoś nie ma naprawdę dużej rutyny to nie powinien się za takiego konia zabierać bo niezmiernie łatwo o wypadek.
Nie chcę dawać jakiś "wskazówek ogólnych" bo każdy taki przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie.
Zaczynając od tego czy np jeśli puszczę konia na wybieg i będę go gonić to koń będzie przede mną uciekał czy mnie zaatakuje? Jeśli zaatakuje to muszę wiedzieć jak się zachować by nie stała mi się krzywda... Nie ma wtedy czasu na zastanawianie się!
A nie zawsze da się takiego ataku uniknąć.
Koń na prawdę agresywny, złego charakteru, to jedna z sytuacji w której metoda Monty'ego się nie sprawdza-on sam o tym pisał.
Natomiast przepracować dominanta oczywiście można stosując konsekwentny system kar i nagród adekwatnych do zachowania konia ZAWSZE!
Tak tez myslalam ze przypadki "nieuleczalne" to rzadkosc, wiec pozostaja przypuszczenia ze wlasciciel probowal konia zdominowac silowo. Pamietam tez ze przegladajac jego paszport widzielismy dziwe polaczenie spokrewnionych ze soba koni, nie pamietam dokladnie jak to wygladalo, ale wydaje mi sie ze takie genetyczne mieszanki tez mogly miec swoj wplyw na sklonnosc do agresji, slusznie wnioskuje?
Czynniki genetyczne, dziedziczne na pewno mają znaczenie. Choćby fakt że wśród ogierów xx jest znacznie więcej agresywnych w stosunku do człowieka. Bo one są selekcjonowane w zasadzie tylko na podstawie wyników na wyścigach i agresywnych koni nie eliminowało się z hodowli.
Ale generalnie uważam że większość trudności z jakimi się spotykamy w pracy z końmi wynika z błędów popełnianych przez człowieka!
Ja na pewno nie popieram pomysłu sprzedania go i pozbycie się w ten sposób problemu...
Nie jestem wielkim znawcą, ale zgadzam się z tym, że nalezy zobaczyć jak zachowują się inni wobec niego.
Ja miałam przypadek taki( a włąściwie mam nadal) klaczka jakieś 1,5 roku(zimnokriwsta) odsunieta od matki w wieku 4 miesięcy!! I rozpieszczana przez właściciela(koleś ok 50 lat kawaler mieszka z rodzicami) Ja z nią chciałam pracować, bo koń wydawał się fajny, pod małym ale-tylko przy włacicielu.
Gdy właściciel znikał z pola widzenia koń stawał dęba, próbował kopać gryźć...
A nawiązując do wątku...
skoro mówisz, ze on tak strasznie gryzie kopie w boksie, to co jest z nim np. gdy go lonzujesz? wtedy da sie pogłaskać?
Jest raczej chętny do współpracy czy wszystko"wymuszone" jest przez czambon i inne?