Straż dla zwierząt - fikcja
Straż dla zwierząt - fikcja
Ja akurat dobre rzeczy słyszałam o (warszawskiej) Straży dla Zwierząt, skutecznie zadziałali w sprawie po sąsiedzku do stajni, w której kiedyś stał mój zwierz (to była Góraszka pod Warszawą). Sąsiad trzymał niemal zoo, o zwierzęta nie dbał, jak należy. SdZ pojawiła się razem z policją, zwierzęta odebrali. Sprawa o ile wiem medialna nie była
To, że takie organizacje mają ograniczone moce przerobowe, rozumiem. Gorzej z tym brakiem odzewu na mail, o którym pisze stajenny.
Zawsze będą policjanci i złodzieje,... wielu ludzi nie ma często nawet pojęcia, że zwierzę cierpi. Wychowani zostali w pewnych standardach i jest to dla nich jakaś norma, bo to tylko "głupie" zwierzę.
Działania mające na celu dobrostan zwierzat powinny przebiegać dwutorowo. Po pierwsze działania tzw. straży dla zwierząt.
Po drugie - nazwałbym to pracą u podstaw czyli działania pedagogiczne, wyrabianie w dzieciach świadomości, empatii, szacunku do istot żywych. Jednak nie powinny być to działania wyłącznie teoretyczne, powinny być to działania praktyczne w terenie, np. w stajni, w parku, w schronisku dla zwierząt. Zajęcia hipoterapeutyczne, współpraca z dogoterapeutami lub odpowiednio dobrana literatura w ramach lektury szkolnej. Może warto byłoby zamienić "Antka" na "Lato leśnych ludzi".
Chyba zapędziłem się w ideały... .
Piotr to dobry pomysł ja pamiętam do dziś jak w szkole podstawowej robiliśmy zbiórkę butelek na akcje pomocy dla schroniska psów.Potem odwiedziliśmy schronisko wizyta ta wywarła na mnie ogromne wrażenie.I w pamięć na zawsze wpisały się obrazki ze schroniska.To na pewno była by dobra lekcja.