Własna stajnia
Własna stajnia
moze i tak(ale ja stajnie swiezo stawiam :wink:
Tak-oczywiscie wiem ze w suficie szły by zraszacze-myslelismy o tym-ale pomijajac nawet izolacje rur(lub stałe podgrzewanie) sam zraszacz nie moze byc na mrozie.u mnie nierealne na razie. A koszt...nie jest taki gigantyczny w porownaniu do niektorych stajennych inwestycji i wartości koni i budynku..
Z czasem moze bedzie to norma?
Skoro już mowa o pożarach, to czy ktoś mógłby powiedzieć jaka powinna być dobra praktyka jeśli chodzi o gaśnice :?: Nie znam się, więc pytam. I nie chodzi o przepisy.
Na pewno na aktualizację trzeba je wozić do zakładu z uprawnieniami do legalizacji.(termin jest na nalepce-tak samo jak samochodowych)
Kiedyś w dawnych a niesłusznych czasach były takie wydzielone miejsca-łatwo dostepne dla każdego gdzie był sprzet gasniczy,łopata,hak na długim kiju,skrzynia piachu,gasnice....a teraz? znam pare stajni w lubelskim-gasnicy na oczy nie widziałam.
Ok, masz rację, ale jak być powinno :?: Jaka jest dobra praktyka :?: Wogóle czy taka jest :?:
szczerze mówiac nie wiem jakie sa w tej kwestii przepisy..wiadomo-dobra praktyka to by była jakby jednak te kaciki p/poż w okolicach stajni były...
tak jak chyba kazdy wie ze nie chodzi sie w okolicach stajni z papierosem tak wydawałoby się jasne ze powinnismy miec czym ewentualnie zgasic jeszcze mały płomień
może ktos bardziej szczegółowo temat zna od strony przepisów?
na pewno nie ma przymusu posiadania gasnic-to wiem bo mam duzy zbiornik z propanem przy domu i tam obowiazkowo musiałam zakupic gaśnice,a do stajni nawet ubezpieczyciel nie pytał sie czy sa...
Wracając do podłogi w boksach, moja koncepcja dębu legła w gruzach po spotkaniu sylwestrowym z dawnymi znajomymi. Pracują w ochronie środowiska, geolodzy. No i uświadomili mi, ze ue ma rację :oops: - zależnie od przekroju gleby, warstw itp, ale najczęściej to co konie wydalą, może migrować podziemnie na setki metrów i się nie rozkłada, bo nie zachodzą odpowiednie reakcje -brak tlenu. I nawet może wędrować "pod górę". A jaskółki- do obór mają zakaz wstępu przez roznoszony przez nie kurz, a wraz z nim bakterie. W stajni pewnie mało szkodliwe. Tyle.
Mam teraz ciężki orzech do zgryzienia.
hock:
Pare dni mnie nie było a tu tyle do czytania - SUPER!!!!!!!!!!! :lol: :lol:
http://www.todayandtomorrow.net/2008/05/...ep-stable/ - a co powiecie na taki projekt?
hock: super, ciekawa konstrukcja i fajnie, ze drewniana. Owieczki mają drabinki, potem fru do kuwetki, a na koniec kapią się w basenie .
a my mamy prosta drewniana wiatke, tam mieszkamy...tzn. mieszkaja moje koniki, tzn. prawie nie mieszkaja bo chodza non stop po podworku. No, ale wolalabym mieszkac na stale z nimi...30 m to dla mnie za daleko....i za zimno.
Zdjecie kiepskie, ale umiem tylko komorka, a potem komus wysylam i ten ktos na maila... itd....
Duchowa to jest całoroczna wiata zamiast stajni tak? A jak latem nie ma robali pod tą wiatą? Mogą się schować wieczorkiem i mieć spokój.
Panterka, sądzę, że konie Duchowej są bardzo szczęśliwe latem i zimą. To najlepsza i zarazem najtańsza forma "stajni". Może nie wszystkie konie mogłyby tak nocować, ale sądzę, ze jakby przyzwyczaić xo, też by stał na dworze 24h/dobę i zimą obrośnięty byłby futrem, latem chowałby się w cień w przewiewne miejsce- sam dokona wyboru. A latem jak zamykamy konie choćby tylko na noc, stoją przecież w dusznych i nagrzanych za dnia stajniach. Choć myślę, ze xx bałabym się tak zostawić. Nie wiem, musiałabym to przemyśleć.
Duchowa, a jak burze, wichury? Wiata wytrzymuje? Pewnie jest usytuowana tak, że nie wwiewa do środka i jej nie porwie :roll: . Napisz o tym.
ta wiatke mam od niedawna, wczesniej mialy szopy non stop otwarte, ale byly jednak zbyt zabudowane. I jak Lunka wchodzila do jednej z nich, tej bardziej zabudowanej , to mimo otwartych, szerokich drzwi kaszlala...wiec doszlam do wniosku, ze trzeba dac jej jeszcze wiecej powietrza, zamiast lekow.
I jest dobrze.
Natomiast mielismy juz wichury, deszcze , a takze mrozy do minus 33 i konie ok, Tyle, ze jak temperatura w nocy spadala ponizej 20 stopni nastawialam budzik i o 3 nad ranem szlam do nich z cieplym meszem. Bo to jest godzina kiedy wlasnie jest najzimniej.
No i wichury przetrwala wiatka. Ja mieszkam tak, ze z 3 stron mam las, a od poludnia otwarta przestrzen. Wiec jest dosc zacisznie, aczkolwiek bywa, ze jakies drzwo zwali mi sie na ogrodzenie
panterko konie musza sobie same radzic z owadami, ja tylko troche im pomagam...wlasnie poprzez wiatke i srodki przeciw owadom, ale z tymi srodkami tez nie przesadzam.....tak delikatnie i w najgorszych okresach.
Kurde to chyba trzeba się przełamać do trzymania koni na padoku z wiatą Przyzwyczajona jestem do boksów. Ja tak...ale czy one?