Psy i kagańce
Psy i kagańce
zasnelam na krotko i sie obudzilam...pewno juz nie zasne, mysle o tych koniach , ktore zginely w pozarze, i o ich wlascicielach.
Jakos tak, ide po melise....a potem do swoich koni, pogadac troche. I sie posmucic.Ale komputer juz wylaczam/.
A już się cieszyłem, że osiągnęliśmy consensus.
Wyjścia są trzy: szkolić ludzi (a oni swoje czworonogi), nakazać wszystkim kagańce (te bez - natychmiast poddawać eutanazji), wytłuc wszystkie psy i zakazać ich posiadania.
JA wybieram "bramkę nr 1" :wink:
Bartel .
nakazać wszystkim kagańce (te bez - natychmiast poddawać eutanazji), wytłuc wszystkie psy i zakazać ich posiadania.
:wink:
Bartel .
nakazać wszystkim kagańce (te bez - natychmiast poddawać eutanazji), wytłuc wszystkie psy i zakazać ich posiadania.
:wink:
Ania Guzowska Ale moja Gina kagańca nie nosi(poza jazdą w tramwaju itp). I nie będzie. Jest nieagresywna i na tyle ile ma to sie słucha, Owszem pies to pies, nigdy nie wiadomo, ale ja nie widzę potrzeby żeby miała kaganiec. W lesie czasem pogoni za sarną czy coś, ale nigdy nic nie ugryzie, ani zwierzęcia ani człowieka. I jeżeli z nią ide i widze, że ktoś staje i sie boi, to obchodzę taką osobę łukiem.z tego samego powodu
Bartel Wyjścia są trzy: szkolić ludzi (a oni swoje czworonogi), nakazać wszystkim kagańce (te bez - natychmiast poddawać eutanazji), wytłuc wszystkie psy i zakazać ich posiadania.
JA wybieram "bramkę nr 1" :wink:
Od dłuższego czasu śledzę ów wątek i z tego wszystkiego najbardziej mi przykro, że nie będę mogła nigdy odwiedzić Duchowej....
Bo ja bez psów nigdzie się nie ruszam a moje - nasze - psy chodzą bez kagańców bo:
Ania Guzowska Ale moja Gina kagańca nie nosi(poza jazdą w tramwaju itp). I nie będzie. Jest nieagresywna i na tyle ile ma to sie słucha, Owszem pies to pies, nigdy nie wiadomo, ale ja nie widzę potrzeby żeby miała kaganiec. W lesie czasem pogoni za sarną czy coś, ale nigdy nic nie ugryzie, ani zwierzęcia ani człowieka. I jeżeli z nią ide i widze, że ktoś staje i sie boi, to obchodzę taką osobę łukiem.z tego samego powodu
Bartel Wyjścia są trzy: szkolić ludzi (a oni swoje czworonogi), nakazać wszystkim kagańce (te bez - natychmiast poddawać eutanazji), wytłuc wszystkie psy i zakazać ich posiadania.
JA wybieram "bramkę nr 1" :wink:
Poza tym .... prozę spojrzeć na ten pyszczek... jak mogłabym założyć mojemu Piernikowi zwanemu Plackiem - kaganiec :mrgreen:
Duchowa: wyobrażenia? Przypisujemy?
Czemuż to idziesz w kierunku epickim? Ja staram się najracjonalniej jak mogę przedstawiać swoje zdanie oraz przytaczać argumenty. Pogrążanie się w wątkach filozoficznych rozmywa meritum. A sprawa jest prosta: to nie zwierzęta są winne temu, że człowiek postanowił je udomowić i jeszcze, o zgrozo, udoskonalać, poprawiając naturę (co samo w sobie jest szczytem arogancji).
Człowiek jest wybrykiem natury, z którym owa Natura sobie, prędzej czy później, poradzi; tego jestem pewien.
A ludziom nie przypisuję wyobrażeń - ja ich po prostu znam.
Dr House w serialu twierdzi: wszyscy kłamią. Nie ma racji? Znasz choćby jedną osobę, która nigdy w życiu nie skłamała? A zwierzęta nie kłamią. Ale dla nich mamy kagańce......
nie przesadzaj Dzieweczko!!!
mysle , ze to Wy reagujecie histerycznie. Do mnie przyjezdzaja znajomi z psami bez kagancow i nawet rottwailera glaskalam!!!
Inna sprawa, ze raz mnie ugryzl, ale nie groznie. Wlasciciel zareagowal,a pies posluchal.
Ja swoim znajomym ufam, ale nie ufam calemu swiatu, i tam gdzie nie ufam- wole, zebym prawnie byla zabezpieczona.
Bartel, zauwaz prosze, ze Ty tez jestes czlowiekiem, nie tylko ja....!
Dzieweczka - fajna fotka!
DuchowaPrzygoda nie przesadzaj Dzieweczko!!!No nieeeeeeeeeee... jakie histerycznie? Czyż nie pisałem, że sam zakładam psom kagańce, jeśli widzę taką konieczność? Mnie idzie tylko i wyłącznie o spojrzenie na przyczyny, a nie jedynie skutki. Przepraszam za porównanie, ale obowiązek noszenia kagańca dla wszystkich to leczenie HIV aspiryną. Objawy może zanikną, ale wirus trwa.
mysle , ze to Wy reagujecie histerycznie. Do mnie przyjezdzaja znajomi z psami bez kagancow i nawet rottwailera glaskalam!!!
Inna sprawa, ze raz mnie ugryzl, ale nie groznie. Wlasciciel zareagowal,a pies posluchal.
Ja swoim znajomym ufam, ale nie ufam calemu swiatu, i tam gdzie nie ufam- wole, zebym prawnie byla zabezpieczona.
Bartel, zauwaz prosze, ze Ty tez jestes czlowiekiem, nie tylko ja....!
DuchowaPrzygoda nie przesadzaj Dzieweczko!!!No nieeeeeeeeeee... jakie histerycznie? Czyż nie pisałem, że sam zakładam psom kagańce, jeśli widzę taką konieczność? Mnie idzie tylko i wyłącznie o spojrzenie na przyczyny, a nie jedynie skutki. Przepraszam za porównanie, ale obowiązek noszenia kagańca dla wszystkich to leczenie HIV aspiryną. Objawy może zanikną, ale wirus trwa.
mysle , ze to Wy reagujecie histerycznie. Do mnie przyjezdzaja znajomi z psami bez kagancow i nawet rottwailera glaskalam!!!
Inna sprawa, ze raz mnie ugryzl, ale nie groznie. Wlasciciel zareagowal,a pies posluchal.
Ja swoim znajomym ufam, ale nie ufam calemu swiatu, i tam gdzie nie ufam- wole, zebym prawnie byla zabezpieczona.
Bartel, zauwaz prosze, ze Ty tez jestes czlowiekiem, nie tylko ja....!
teraz musze isc, nie mam czasu sprawdzic, ale wydaje mi sie , ze ja pisalam o tym, ze NIE KAZDY pies moze chodzic w miejscach publicznych bez kaganca.....ale poniewaz pisze pomiedzy roznymi czynnoscicami, byc moze zapomnialam to wyakcentowac!
DuchowaPrzygoda nie przesadzaj Dzieweczko!!!
mysle , ze to Wy reagujecie histerycznie.
DuchowaPrzygoda nie przesadzaj Dzieweczko!!!
mysle , ze to Wy reagujecie histerycznie.
Bartel A zwierzęta nie kłamią. Ale dla nich mamy kagańce......
Dzieweczka Poza tym .... prozę spojrzeć na ten pyszczek... jak mogłabym założyć mojemu Piernikowi zwanemu Plackiem - kaganiec :mrgreen:
Bartel A zwierzęta nie kłamią. Ale dla nich mamy kagańce......
Dzieweczka Poza tym .... prozę spojrzeć na ten pyszczek... jak mogłabym założyć mojemu Piernikowi zwanemu Plackiem - kaganiec :mrgreen:
Konsekwencja jest strasznie wazna i w przypadku psów i koni i dzieci itd. U nas pies jak jemy kładzie sie na posłaniu w salonie i nawet nie patrzy na nas(nigdy nie dostał nic ze stołu, więc nie zna żebrania), ale np ciągnie na smyczy, bo ja ją uczyłam sumiennie nie ciagnięcia, a moi rodzice nie byli juz tak konsekwentni. Mnie i tak jakoś mniej ciągnie, ale próbuje co jakiś czas. Za to udało mi się rodziców przekonac by nosili smakołyki na spacery i jak psa przywołują to żeby jej coś dawali i to w ten sposób wzmacniali. Tylko sarny i wiewiórki są atrakcyjniejsze dla mojego psa niż my, ale mimo wszystko coraz bardziej trzyma sie nas, już nie ucieknie za zwierzyną nigdzie daleko.
Ale za to koty mamy rozpuszczone do granic możliwości. Mamy 18letnią kotkę, która bardzo chorowała swego czasu więc dawaliśmy jej miski na stole, bo z ziemii sie bała jeśc ze względu na psa. No i kot sie nauczył tak, że już zawsze ma miski na stole - znajomi jak przychodzą to sie trochę dziwią i niepewnie patrzą albo kota zganiają... ja nawet nie zauwazam, że ona je jak my jemy. Oczywście mały kot też sie na stole nauczył przebywac, choć ma swoją miskę na ziemi i o dziwo zazwyczaj z niej je.
No ale jak sie rozpuści nieagresywnego kota to nic sie nie stanie - jak sie rozpuści psa to można mieć porzadny problem..
nasze dwa koty maja swoje miski na lodowce, zeby psiak nie wyzeral. Natomiast wode pija z jednej michy i wyglada to przesmiesznie, dwa czarne ogony przy wielkiej psiej misce z woda, cudowne!
Nasz pies natomiast byl juz nauczony chodzic ladnie na smyczy, kiedy wyladowala u nas, wiec jest ok. Za to w wieku gdzies 2-3 lat miala faze uciekania, to byla masakra. Nie,b ze znikala z pola widzenia, ale nie wracala na wolanie i tak czasem trwalo to zanim mozna bylo wrocic do domu. Pamietam pewnien jesienny wieczor w stajni, zimno, mokro i ciemno, a panna nawet nie myslala zeby wsiasc do samochodu, przepadla w ciemnosciach w okolicy stajni. Zostawilam ja tam, po prostu zostawilam, a moja zlosc z bezradnosc trzymala mnie do rana i nawet spokojnie spalam. Rano Jack pojechal do stajni i zastal kolezanke lezaca przed stajnia z lekko zaklopotana mina. To sie juz nie powtorzylo Zadzialala tez metoda odganiania, ilekroc nie chciala podejsc zyczynalam ja odganiac, piaskiem, patykiem itd. (nie celowalam w nia oczywiscie ) i o dziwo po drugim, trzecim rzucie podchodzila ze spuszczona glowa! moze to malo popularna metoda w stosunku do psow, ale za to jaka suteczna dzis nie ucieka i spacery sa przyjemnoscia, doroslismy chyba