Konie zimnokrwiste - mówić DUŻYMI literami??
Konie zimnokrwiste - mówić DUŻYMI literami??
Widzialam ta rase i kompletnie nie zgadzam sie z tym co oni pisza, nie wierze ze tak wygladaly konie rycerskie. Pozatym F1 moze wygladac fajnie ale F2 to juz inna bajka...
Szkoda ze strona nie po ang bo bym wiecej zrozumiala.
Co do zimnokrwistych, uwielbiam i to by bylo na tyle...
Cejloniara Tak się zachowuję konie dość silne psychicznie, niepanikujące, z tendencją do dominowania, przy mało pewnych siebie, nie wiedzących czego od konia chcą ludziach Będą przeciągały wykonanie polecenia w nieskończoność jak mój brat gdy proszę go o wyniesienie śmieci "...a muszeeee...????"
sepet Ich konstytucja nie sprzyja szybkości i błyskawicznym reakcjom, ale nie świadczy to o ich tępocie czy ociężałości umysłowej, tylko raczej o innym sposobie reagowania na bodźce, niż przywykliśmy w wypadku koni ras lekkich.
Cejloniara Tak się zachowuję konie dość silne psychicznie, niepanikujące, z tendencją do dominowania, przy mało pewnych siebie, nie wiedzących czego od konia chcą ludziach Będą przeciągały wykonanie polecenia w nieskończoność jak mój brat gdy proszę go o wyniesienie śmieci "...a muszeeee...????"
sepet Ich konstytucja nie sprzyja szybkości i błyskawicznym reakcjom, ale nie świadczy to o ich tępocie czy ociężałości umysłowej, tylko raczej o innym sposobie reagowania na bodźce, niż przywykliśmy w wypadku koni ras lekkich.
Jak przeczytałam tytuł wątku to pierwszą myślą było: DRUKOWANYMI (tzn. jasno i wyraźnie), ale nie boldem
Przy koniach, które sprawiają wrażenie topornych, łatwo stracić czujność i "zapominać" o dawaniu na początek najdelikatniejszych możliwych sygnałów. Takich, jakie by się chciało mieć docelowo. A jak się takich subtelnych sygnałów nie daje, to nie ma szans, żeby koń zaczął na nie odpowiadać. Bo nie daje mu się okazji. Uczulałabym siebie i właścicielkę, żeby zawsze zaczynać od małego sygnału i w razie potrzeby go wzmacniać. I nigdy przenigdy nie dawać wygody, nie odpuszczać, kiedy koń napiera/zapiera się.
I na początku dawała koniowi czas do namysłu, nie śpieszyła się przesadnie - z fazami, z kolejnymi zadaniami. Nie, żebym miała takie konie za ociężałe na ciele i umyśle, ale ponaglaniem na dzień dobry można takiego konia zniechęcić, zamknąć. Raczej się go tym nie "dobudzi". Najwyżej wkurzy.
To znaczy i zaczynanie od najdelikatniejszych sygnałów, i dawanie czasu, to w sytuacji nauki, a nie awarii czy zagrożenia, kiedy trzeba działać szybko, kategorycznie i skutecznie.
I nie zanudzać, nie przeciągać lekcji. Raz, że to dzieciak, dwa, że typ myślący.
I starać się jak najszybciej włączać właścicielkę w proces. Niech ona robi jak najwięcej. Swoją drogą dobrze wiem, jakie to trudne, kiedy samemu by się coś tam zrobiło sprawnie i bezproblemowo, a tu trzeba oddać wszystko w ręce kogoś, kto się uczy. Ale innej drogi nie ma...
Klaro serdecznie dziekuje za wsparcie... masz racje ze czasem sie troche zapomina o tym zwiekszaniu nacisku od delikatnego do skutecznego :oops: chociaz sama zawsze jak kogos pierwszy raz na konia sadzam mowie "im delikatniejszy bedziesz dla konia tym on bedzie sprawniej i chetniej odpowiadal na Twoje pomoce"... a tu troche taka skomplikowana sytuacja.. bo nie dosc ze konika trzeba ogarnac to jeszcze z Pania cwiczyc...i czasu tez na to malo.. a jak sie chce duzo w ktrotkim czasie to zazwyczaj ma sie nic ale wszyscy sa chetni wiec bedziemy dzialac..
sucha Widzialam ta rase i kompletnie nie zgadzam sie z tym co oni pisza, nie wierze ze tak wygladaly konie rycerskie. Pozatym F1 moze wygladac fajnie ale F2 to juz inna bajka...Sucha, co do genetyki masz rację, co do typu konia rycerskiego to nie jest kwestia wiary tylko wiedzy. Wystarczy trochę pooglądać starych rysunków, obrazów, porównać używany wówczas sprzęt, postudiować historię poszczególnych ras. Nie twierdzę, że koń rycerski musiał być krzyżówką perszerona i konia andaluzyjskiego, ale z pewnością należał do cięzkiego typu konia o dość żywym temperamencie.
sucha Widzialam ta rase i kompletnie nie zgadzam sie z tym co oni pisza, nie wierze ze tak wygladaly konie rycerskie. Pozatym F1 moze wygladac fajnie ale F2 to juz inna bajka...Sucha, co do genetyki masz rację, co do typu konia rycerskiego to nie jest kwestia wiary tylko wiedzy. Wystarczy trochę pooglądać starych rysunków, obrazów, porównać używany wówczas sprzęt, postudiować historię poszczególnych ras. Nie twierdzę, że koń rycerski musiał być krzyżówką perszerona i konia andaluzyjskiego, ale z pewnością należał do cięzkiego typu konia o dość żywym temperamencie.
Ryciny znam, wiem ja wygladal kon w sredniowieczu np ale trzeba wziac pod uwage ze konie byly nizsze, bo i ludzie mniejsi. Zle sie wyraziam z wiara, chodzilo mi o genetyke. Pozatym jestem ciekawa jak wyglada dorosle pokolenie F2 bardz F3.
Kon rycerski nie musi miec zylowiolego temperamentu tylko musi byc niesamowicie wyszkolony, coprawda sa predyspozycje jesli chodzi o checy charakteru, ale wiekszosc zalezy od szkolenia...
Latwo jest zauwazyc ze konie na rycinach sa dosc przerysowane tak samo jak ludzi stroje itd caly osprzet, wiec to tez trzeba brac na poprawke.
Ale to jest prawda konie rycerskie byly zimno krwiste a reagowaly na najlzejsze pomoce, wiec cos musialo z tego zostac.
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:S...grande.jpg
Z tymi delikatnymi pomocami , to niekoniecznie bym się zgodził, zważywszy chociażby długość i kształt ostróg średniowiecznego rycerza. W pierwszym polskim podręczniku jeździeckim Dorohostayskiego są ilustracje obrazujące kiełzna używane w schyłkowym okresie rycerstwa i nie wiem, czy dziś ktoś odważyłby się takie żelastwo pakować koniowi do pyska. Ale wracając do tematu, to współczesny koń zimnokrwisty, a ściślej mówiąc koń zimnokrwisty w okresie ostatnich 3-4 stuleci jest jednak koniem roboczym, o cechach pożądanych w ciężkim zaprzęgu, a więc raczej spokojnym, flegmatycznym. Reakcje u takich koni są wolniejsze i nie tak wyraźne jak u tych szlachetnych, mniejsza jest także ich wrażliwość na zewnętrzne bodźce i jest to efekt hodowli na określone cechy, pożądane u koni roboczych, zaś niekoniecznie u wierzchowych. Większośc z tych koni będzie jednak wymagać sygnałów wyraźniejszych, a przynajmniej będziemy musieli włożyć znacznie więcej pracy, aby uzyskać taką wrażliwość na pomoce, jaką uzyskuje się łatwo u większośći koni szlachetnych.
Kazdy kon zasluguje na szacunek bo jest istota czujaca....
wstawiam zdjecie mego goscia , to robocza chlopska klacz....co Ci wlasciciele z nia wyprawiaja...to szok jest. Ona ich kopie i gryzie jak tylko ma okazje i zreszta slusznie...ale oni jakos sobie z tym radza hahaha..nie bede mowila jak. Kon gorocokrwisty juz dawno by zupelnie sfiksowal....a ta na na spokojne podejscie od razu reaguje tez spokojem...w sumie tydzien czasu u mnie i bylaby oaza lagodnosci, mysle.
Byla u mnie tylko raz, ale udalo mi sie nie oberwac, nawet furmanka jezdzialm sama.
a ja na zimnokrwistym siedze
DuchowaPrzygoda Kazdy kon zasluguje na szacunek bo jest istota czujaca....
wstawiam zdjecie mego goscia , to robocza chlopska klacz....co Ci wlasciciele z nia wyprawiaja...to szok jest. Ona ich kopie i gryzie jak tylko ma okazje i zreszta slusznie...ale oni jakos sobie z tym radza hahaha..nie bede mowila jak. Kon gorocokrwisty juz dawno by zupelnie sfiksowal....a ta na na spokojne podejscie od razu reaguje tez spokojem...w sumie tydzien czasu u mnie i bylaby oaza lagodnosci, mysle.
DuchowaPrzygoda Kazdy kon zasluguje na szacunek bo jest istota czujaca....
wstawiam zdjecie mego goscia , to robocza chlopska klacz....co Ci wlasciciele z nia wyprawiaja...to szok jest. Ona ich kopie i gryzie jak tylko ma okazje i zreszta slusznie...ale oni jakos sobie z tym radza hahaha..nie bede mowila jak. Kon gorocokrwisty juz dawno by zupelnie sfiksowal....a ta na na spokojne podejscie od razu reaguje tez spokojem...w sumie tydzien czasu u mnie i bylaby oaza lagodnosci, mysle.
tak, piekny stary zaprzeg..czasami mozna je u nas jeszcze spotkac. A Puszcza Knyszynska znajduje sie na Podlasiu.
Wlasnie , dobrze ze zwrociles na to uwage: moze pomysle, zeby takie zaprzeg odkupic od jakiegos pijaczka, i zachowac. Coraz mniej tego, nawet i na mojej prowincji.
Ja od kilku dobrych lat mam kontakt przeważnie z końmi zimnokrwistymi. Znam na prawdę bardzo dużo takich koni i nie mogę powiedzieć, że różnią się one (charakterowo) od koni gorącokrwistych. Na pewno coś tam jest w tym spokojniejszym usposobieniu, ale miałam styczność z wieloma nadpobudliwymi, wrażliwymi i płochliwymi końmi zimnokrwistymi. Najważniejsze jest to jak takiego konia wyszkolimy. I nie mówić do nich dużymi literami, bo to nie są jakieś opancerzone czołgi, tylko normalne delikatne stworzenia, czułe na wszelkie bodźce, ponieważ tak zaprogramowała je natura. Początki pracy z moją zimnokrwistą Kają były trudne, bo bała się wszystkich nowych rzeczy, była skora do "brania nogi za pas", kiedy na horyzoncie pokazywał się jakiś dziwny obiekt. Wszyscy mi mówili wokół, że to nie możliwe bo to przecież ciężki koń i one się niczego nie boją. A to największa bzdura na świecie. Cierpliwość, zdecydowanie i delikatność - to chyba nie różni się zbytnio od treningu koni gorącokrwistych.
A Twoja koleżanka postawiła sobie na prawdę ogromne wyzwanie. Wychowanie młodego konia jest na prawdę trudnym i niezwykle odpowiedzialnym zajęciem. Trzymam jednak kciuki za Was i róbcie wszystko co w Waszej mocy A Ty powinnaś przede wszystkim uczyć opiekunkę tego konia, bo to że klaczka szanuje Twoją przestrzeń, nie oznacza że nauczy się szanować przestrzeń każdego innego człowieka - w tym jej właścicielki. Gdzie ta Twoja znajoma trzyma konia? Może mogłaby ją ulokować w jakiejś stajni, gdzie miała by pomoc na miejscu?