Jazda bez wędzidła i metody naturalne w rekreacji.
Jazda bez wędzidła i metody naturalne w rekreacji.
Ha, my tez z Gosia i Asia czasem pojezdzimy 'na golo' W sumie, na mojej 2giej jezdzie u Gosi zostalam wrzucona na oklep i na kantarku - nie powiem, z lekka nuta watpliwosci wlasnych ale okazalo sie, ze wrazenia sa boskie, no i - wychodza wszystkie dosiadowe bledy)
Julia, a możesz napisać więcej jak u Ciebie wyglądają jazdy? Jak "unaturalniasz" rekreację? Jak konie na to reagują? Jak je przygotowałaś do tego?
Jazdy wyglądają u mnie coraz częściej właśnie tak jak na tych dwóch filmach - zabieram ogłowia i daję kordełki pod koniec lub w połowie jazdy.
Nie przygotowałam do tego ani koni ani jeźdźców nawet przez chwilę.
Przygotowałam jedynie siebie przekonując się nie raz, że nie ma żadnej różnicy i że konie wręcz lepiej chodzą na cordeo niż z wędzidłem w dziobie.
Na filmie 3 z 4 koni chodzą tak pierwszy raz w życiu i wszystkie 4 dziewczyny robią to pierwszy raz w życiu.
Najbardziej zaszokował mnie Śnieg (ciemnogniady z długą grzywą) - myślałam, że "bez kierownicy" natychmiast będzie próbował zrobić to czego próbuje zawsze - wmieszać się w tłum innych koni, wbiegając któremuś koledze w ogon. (Śnieg ma 11 lat i całe życie chodził wyłącznie na długodystansowe rajdy turystyczne po lasach, nigdy nie był szkolony "maneżowo", jest mój od 3 miesięcy)
A tu nic!
Normalnie dało się jechać w odwrotnym kierunku do reszty koni!
Wszyscy byliśmy tak szczęśliwi :!:
I konie i moje dziewczyny i ja
Mały sznurek a tak cieszy...
Julia, a jak na to reagują Twoi klienci, ogólnie ludzie jak słyszą o takiej formie? Będziesz prowadziła jazdy tylko bez ogłowi, czy też z?
Tak się wypytuję, bo też myślę o takiej formie nauki, ale jeszcze nie wiem do końca jak to zrobić.
A Ty idziesz na "żywioł" czy jakąś masz wizję "naturalnej rekreacji"?
tarisa Julia, a jak na to reagują Twoi klienci, ogólnie ludzie jak słyszą o takiej formie? Będziesz prowadziła jazdy tylko bez ogłowi, czy też z?
Tak się wypytuję, bo też myślę o takiej formie nauki, ale jeszcze nie wiem do końca jak to zrobić.
A Ty idziesz na "żywioł" czy jakąś masz wizję "naturalnej rekreacji"?
tarisa Julia, a jak na to reagują Twoi klienci, ogólnie ludzie jak słyszą o takiej formie? Będziesz prowadziła jazdy tylko bez ogłowi, czy też z?
Tak się wypytuję, bo też myślę o takiej formie nauki, ale jeszcze nie wiem do końca jak to zrobić.
A Ty idziesz na "żywioł" czy jakąś masz wizję "naturalnej rekreacji"?
Czemu nie wyszło? Bo teorii nie dało się wpleść? A bez teorii dałoby się?
Ludzie wolą klasycznie jeździć- z wędzidłem, siodłem itp?
A jak myślałaś, żeby zrobić rekreację naturalną?
U mnie puki co to wygląda tylko tak, że wplatam w jazdy, czas po jeździe i rozmowy z ludźmi gadanie o szacunku do koni, ich traktowaniu- tym właściwym, żeby chwalić, cieszyć się, żeby jazdę brać jako zabawę, a nie jakieś super ekstra zadanie, którego nie można zepsuć, i żeby dziękowali koniom podczas i po jeździe za to że chodzą i wykonują polecenia. I swoim zachowaniem też się staram pokazywać z jak najlepszej strony.
[ciach - dotyczący wydzielonego wątku]
tarisa Czemu nie wyszło? Bo teorii nie dało się wpleść? A bez teorii dałoby się?
Ludzie wolą klasycznie jeździć- z wędzidłem, siodłem itp?
A jak myślałaś, żeby zrobić rekreację naturalną?
tarisa Czemu nie wyszło? Bo teorii nie dało się wpleść? A bez teorii dałoby się?
Ludzie wolą klasycznie jeździć- z wędzidłem, siodłem itp?
A jak myślałaś, żeby zrobić rekreację naturalną?
Z punktu widzenia rekreanta uczącego się:
gdyby mi ktoś wcześniej wytłumaczył ustępowanie od nacisku z ziemi nie zajęłoby mi 2 lat rozgryzienie co to właściwie jest ta "łydka", która raz popędza, raz wykręca, raz hamuje...
No dobra ale tak serio: ludzie nie chcą... bo im się nie chce. większości ale nie wszystkim.
I nie chodzi tylko o SNH czy PNH ale ogólnie właśnie o tą całą wiedzę, która jest dostępna także w klasycznej literaturze jeździeckiej - ludzie nie czytają!!!
Ogólnie jakaś epidemia wszechwiedzy panuje w wielu stajniach. Umiem zakłusować, zagalopować to wiem wszystko.
Z mojego podwórka- sytuacja, która mnie ostatnio wręcz wstrząsnęła (sorry- będzie długo, ale muszę się tym podzielić)
U mnie w stajni na jazdy przychodzą 3 nastolatki (mają może 13- 14 lat .. chyba nawet nie). Oczywiście każdy się koleguje z każdym więc jako "koleżanka" zostałam dodana na nasza klasę.
Patrzę a jedna z tych lasek ma wsadzone zdjęcie jak lonżuje konia- klikam i co widzę:
mały koń (wiek było mi ciężko ocenić), nieprawidłowo zapięty na niepasującym ogłowiu na to kantar (kantar mniejszy od ogłowia) jest przez nie lonżowany kłusem po drążkach ustawionych na stępa i to jeszcze ustawionych nie po okręgu ale do jazdy na wprost (więc nie ma opcji, żeby ten koń mógł na tych drążkach rytmicznie iść równym wykrokiem).
Myślę sobie, ok, to pewnie jakiś emerytowany przerośnięty kuc w jakiejś wiejskiej szkółce.
Spotykam dziewczyny w stajni i się pytam, co to za konik, itd. Okazuje się, ze to roczny źrebak ich cioci i, że teraz one go ucza! Dostałam gęsiej skórki ale myślę sobie, nie ma co dziewczyn zniechęcać więc mówię: wiecie co, to zanim go zaczniecie uczyć na lonży to może jak ja będę lonżować mojego konia to wam pokarze pewne rzeczy i dam wam go polonżować, poustawiamy drążki na różne chody to wam pokaże ile kroków najlepiej od drążka do drążka żeby było.
Dziewczyny spojrzały, nie odezwały się, powiedziały yhmm i poszły... na drugi dzień stoję w boksie (nie widać mnie i slysze):
o jest ta baba co znów mi będzie mówić jak ja mam konia lonżować!
na ile instruktorowi starczy zapału przy takich uczniach zeby robić z nimi cokolwiek więcej niż, stęp, kłus galop, wolta (amen!)? Ile z potoku słów i gestów, który wylewa instruktor (i konie) jest w stanie dotrzeć do takich pustostanów!
Co do szeroko pojętego naturalu w rekeracji; jak zimą na hali jako jedyna pracowałam z koniem z ziemi (zainspirowana książką praca z końmi od podstaw) to leciały komentarze, czy się do cyrku wybieram...
Jakbym usłyszała taki komentarz "kątem ucha" to bym wzięła gówniarę za fraki i powiedziała "słuchaj dziecko, mam gdzieś co o mnie myślisz, ale MUSISZ wiedzieć, że lonżując rocznego konia robisz mu straszną krzywdę" (wytłumaczyłabym dlaczego) i jeszcze bym nastraszyła jakimś TOZ-em.
Z jednej strony nie zbawimy świata, a z drugiej ja nie umiem na coś takiego nie reagować.
Jak myśli o Tobie "ta baba", to niech pomyśli jeszcze gorzej, trudno
Widocznie nie jest świadoma zła które czyni, a coś takiego na pewno zapamięta i może spróbuje sama się dowiedzieć.
A wracając do moich sznurków w rekreacji:
Niektórzy (np. właściciele prywatnych koni, których w stajni jest ze 40) dziwnie patrzą, wiem że nawet myślą, że to niebezpieczne.
Mam to gdzieś
Jako wieczny rekreant i "dupotłuk" cały czas lubie zabawe z koniem i różne "odmiany" w trakcie jazdy.... Przed wczoraj trochę poskakałysmy i popracowałyśmy na dragach, wczoraj powłóczyłyśmy się stepem w terenie a dzis.... nie bardzo chciało mi się "pracować " więc uznałam że kantar i sznurek wystarczą. Poczatkowo miałam trochę kłopotów bo po wczorajszych spacerkach dziś Grecja miała trochę za dużo siły wszelkie dragi na swej drodze chciała pokonywać w trybie ekspresowym i nasza jazda wyglądała troche tak jak na fotce.... ale jak sie w koncu baba troszke zmeczyła ( może nawet przesadziłam z tymi galopami i dragami... to pobawiłyśmy sie juz tylko i wyłącznie na płaskim a kumpela nawet zrobiła nam krótki filmik ( jak ja nie lubię na siebie patrzeć!!!!!! Od razu dochodze do wniosku że nei powinnam wsiadac więcej na konia.... Też tak czasem macie?.....)
http://www.youtube.com/watch?v=oRur8ymfhTw&eurl=about:blank&feature=player_embedded
Ciesze się że udało mi sie troche tak pojezdzić bo gdy jest wiecej koni nie bardzo mogę - przeszkadzam bo "oni mają trening", skaczą itp a przeciez jazda na sznurku czy kantarze jest niebezpieczna..... Ech, niech sobie tak myślą, w końcu tez kiedyś tak sądziłam... Teraż żałuje tylko że nie moge tak częściej ( w ciągu lata tylko parę razy sie przydarzyło, a wtedy nie wychodzi nam tak "idealnie" i płynnie jak bym chciała...- ale z drugiej strony , dobre i to. Po takiej zabawie ( na koniec jeszcze często z ziemi trochę sie bawimy w różne "sztuczki") jakos obydwie mamy dobry humorek
Dzięku Panu Wojtkowi od wczesnej wiosny tego roku jeżdżę bez wędzidła, na kantarze sznurkowym. Koń sobie chwali - zresztą trudno mu się dziwić. Ostanio nabyłam ogłowie bezwędzidłowe. Czy ktoś wie jak je dopasować? Jak wysoko powinien być nachrapnik? Ten na zdjęciu wydaje mi się za nisko, ale może się mylę.
No proszę, nie wiedziałam że pan Wojtek tak promuje ogłowia bezwędzidłowe
Raczej nie jest za nisko, możesz porównać z tym:
a tu jest dokładny artykuł doktora Cooka: The Why, What and How of fitting the crossover bitless bridle.
Cytat:A dla mnie już nie ma granic między klasycznie a naturalnie, więc nie ma problemuNigdy nie było granic.
Cytat:A dla mnie już nie ma granic między klasycznie a naturalnie, więc nie ma problemuNigdy nie było granic.
Ja jednak kategorycznie uważam że POCZĄTKUJĄCY nie powinien mieć wędzidła! Oczywiście sam brak wędzidła nie wystarczy-i ne zastąpi dobrego poprowadzenia jazdy... Ale chroni konia! Bo wiadomo ze początkujący jeździec ma prawo tracić równowagę i przypadkowo konia szarpnąć nawet jeśli się bardzo stara. I niech koń na tym nie cierpi-więc niech ma wodze przyczepione do kantara! Natomiast jak jeździec już siedzi pewnie, nie macha rękami, umie zachować kontakt (no przynakmniej w tendencji :-) to dopiero dostaje wędzidło. I też np jak rozpoczynam naukę skoków to wędzidło znów zastępuję kantarem-na pewien czas.