Przepisy na musli i inne
Przepisy na musli i inne
Jakiś czas temu zrobiłam listę niecodziennych składników, na jakie można się natknąć w składzie gotowych mieszanek kilku firm (chciałam potem posprawdzać o co w nich dokładnie chodzi):
St. Hippolyt:
KIEŁKI KUKURYDZY, PSZENICY, JĘCZMIENIA
PRAŻONE ŻYTO
ZIELONA PSZENICA
SŁONECZNIK
CZARNUSZKA
ORZESZKI KONOPII
WYTŁOKI Z JABŁEK
MĄCZKA Z GLONÓW MORSKICH
SKÓRKI WINOGRON
(+olej z pestek winogron)
Hoveler:
ŚRUTY POEKSTRAKCYJNE (SOJOWA, LNIANA)
GLUTEN KUKURYDZIANY I PSZENNY
MŁÓTO PIWNE (in. browarniane)
PSZENICA-ORKISZ
SOJA
CHLEB ŚWIĘTOJAŃSKI
(j.w. kiełki kukurydziane i pszenne)
TERABB E
PRAŻONE ZIARNO LNIANE
MĄCZKA Z LUCERNY
MARCHEW EKSTRUDOWANA
MĄKA OWSIANA I PSZENNA (w brykietach mineralnych również KRUPCZATKA pszenna)
SZPINAK
CZARNY OWIES
(+ dla starych koni EXPANDOWANE: jęczmień, kukurydza i EXPELER ZE SŁONECZNIKA)
Eggersmann:
(j.w mączka z lucerny i pszenna)
WYSŁODKI OWOCOWE
WYSŁODKI Z MARCHWI
PIETRUSZKA (w Krauter Musli aż 2,8%)
GROCH
ŚRUTA SOJOWA PODGRZEWANA NA PARZE
(j.w. czarny owies)
FASOLA SOJOWA
KARCZOCHY Wesoly
(j.w. chleb świętojański kruszony)
WYSŁODKI PIWNE
(+ olej osetowy)
Tak bawiąc się powyższą listą można podzielić jej składniki na kilka kategorii:
1) wartościowe dodatki:
kiełki zbóż- w kiełkującym zbożu zgromadzone składniki odżywcze przekształcane są w łatwo przyswajalne formy, rośnie znacząco ilość witamin.
słonecznik- źródło wartościowego tłuszczu (tłuszcze w naturalnym opakowaniu, nie z butelki, są najświeższe i najwartościowsze), białka, mikroelementów (np cynk- na sierść)
czarnuszka- dobra na trawienie, mlekopędna
konopie- również wartościowy tłuszcz
mączka z glonów- naturalny koncentrat witamin i mikroelementów, zwłaszcza wapnia w dużej ilości
mączka z lucerny- zawiera dużo białka, wapnia, witamin
wysłodki browarniane i młóto w małych ilościach, drożdże, są źródłem witamin z grupy B
2) oleje- czysty tłuszcz; koniom, jako, że nie są z natury do jego spożywania przystosowane (brak woreczka żółciowego) można je dawać tylko w małej, kontrolowanej ilości; oleje szybko jełczeją więc zamiast kupować mieszankę, w której jest olej o niewiadomym czasie produkcji (firma produkująca musli nie tłoczy oleju, kupuje go, na pewno nie przed każda partią nowy, olej u producenta tez mógł stać, gotowe musli zanim je kupiono, też, do tego oleje wymagają chłodu i ciemności do przechowywania, inaczej staje sie bezwartościowy a nawet szkodliwy), lepiej do paszy koniom dodać świeży, np lniany.
2) odpady: wytłoki z jabłek, skórki winogron, wysłodki z owoców i marchwi. Naprawdę wolę kupić świeże.
3) składniki o znanych wartościach odżywczych i leczniczych dla ludzi, ale o nieznanej wartości dla koni: karczochy, karob czyli chleb świętojański (słodki, dawany pewnie dla smaku)
4) składniki potencjalnie szkodliwe: żyto i pszenica (także orkisz, który jest jej odmiana), które pęcznieją w żołądku; gluten pszenny, bardzo alergizujące białko. Soja i groch- czasem są stosowane dla koni, ale można znaleźć bezpieczniejsze, mniej skoncentrowane źródła białka.
5) len prażony: prażenie niszczy wartościowe nienasycone kwasy tłuszczowe lnu. W tradycyjnej obróbce do meszu nie występuje aż tak wysoka temperatura
Ja gotowych mieszanek nie używam, bo:
1) trudno stwierdzić jakość składników. jak świeże były, skąd pochodziły, czy nie były nadpsute, zbyt podsypane, zwietrzałe, etc
2) gro składników to po prostu śmieci- po co dawać koniowi wytłoki z jabłek? nie lepiej jabłka? skórki winogron??
3) mnogość składników niekoniecznie świadczy dobrze o mieszance. poszczególnych, naprawdę potrzebnych, może być tam wtedy zbyt mało, żeby koń odczuł z tego korzyść. Najwięcej będzie tańszych, mało wartościowych wypełniaczy, oraz słodkich dodatków, powodujących, że koń chętnie zjada mieszankę
Zamiast tego przemycam do żłobu dodatki takie jak marchew, jabłka, śruta kukurydziana, słonecznik, czasem zioła. Koń sam tez uzupełnia sobie dietę, zwłaszcza jesienią- o tej porze uwielbia pędy malin (świeże plus trochę ususzyłam i dorzucam do siana), a ostatnio tez i świerka. Przyłapałam go tez na jedzeniu jałowca; ten środek trawienny być może pomaga mu znosić gorszej jakości jesienną trawę, która jeszcze skubie; a może tak po prostu z ciekawości go spróbował. W każdym razie zaufałam jego instynktowi, a nie książeczce straszącej, że jałowiec trujący dla koni, i jak się okazało słusznie, ma się dobrze
hmm-z doswiadczenia mogę podac że konie w warunkach rezerwatowych zdecydowanie nie jedzą jałowca....owszem pędy sosny ,świerka-masowo wiosną,jodły. Musimy pamiętac ze udomowione konie zatraciły wiele instynktu i na ograniczonym pod wzg.flory terenie pastwisk mogą zjadać coś,czego nie tknełyby w naturze.Dlatego nie do ko nca ufałabym że wiedza co dla nich dobre gdyby tak było nie zdazałyby sie zatrucia prawda?
Obecnie na allegro jest dostepna melasa-jest ja trudno kupic a jest bardzo tania-jakby ktoś chciał sobie do swoich mieszanek dodać jest też słonecznik i łuska słonecznika..
przy okazji od jakiś 10 lat jest na rynku pasza na bazie łuski słonecznika-granulowana......
Miałem kiedyś konia , którego ledwo odratowaliśmy po tym jak wlazł tam gdzie nie miał włazić i popróbował korzeni akacji .(bardzo trujące :evil: ) Zgadzam się więc z opinią ,że "ucywilizowane" konie czasami postępują zupełnie nie tak jak "dzikie" , kierowane pierwonym instynktem. Zwykle dzieje się tak wbrew naszym oczekiwaniom. Tam gdzie chcielibyśmy ,żeby kierował nimi insynkt ( to jedz bo dobre , tego nie ruszaj bo szkodzi) , to postepują wbrew ,a tam gdzie byśmy nie chcieli ( nie uciekaj od parasola on cię nie zje :!: ) to zachowują się pod "dyktando" instynktu.
nie wiedziałam że akacja jest trująca dla koni, dokładniej to nazywa sie robinia akacjowa. Mój pieszczoch nie zatracił (na szczęście) swoich instynktów i omija krzaczki podejrzane, a jak coś nowego się pojawi w jego życiu (typu rzecz antropologicznej cywilizacji) to po sprawdzeniu i obwąchaniu o ile mu nie przeszkadza to może byc i nie robi wielkiego 'halo'
Pewnie, czasem instynkt zawodzi i konie się zatruwają. Zwłaszcza konie głodne (a konie jedzące 3 razy dziennie bywają głodne, gdy w naturze jedzą prawie cała dobę- taki koń np w terenie często chwyci w pysk co popadnie), lub dostające pasze bardzo mało zróżnicowaną, takie szukają uzupełnienia składników brakujących. Zwykle koń mający bogate pastwisko do wyboru nie je, co by mu mogło zaszkodzić- hodowcy dysponujący dużymi pastwiskami nie chodzą i nie wybierają każdego jaskierka, a jednak konie mają się dobrze. No i zostaje kwestia dawki, bo taki np jałowiec, owszem, w większych dawkach i dla człowieka trujący, krwotoki wewn. poronienia etc; tak samo dla koni.
Acha, w odnośnej książeczce p. Urbaniak- Czajka pisze, że jodła i sosna tez zawierają trujące związki (w korze, igłach, nasionach), a jednak Norel sama piszesz, że konie je jedzą, także w niektórych stajniach pączki sosny się daje konikom wiosną; mój podgryza świerk. Znów myślę jest to kwestia ilości, w jakiej będzie to lekarstwem, a nie trucizną.