Konie..nasze konie :)
Konie..nasze konie :)
Fotki Faithe takie baśniowo- cygańskie, super a to parę naszych z majówki:
1) przed stajnią w "Dolinie Koni" w Dłutówku
2) kobyłki w stajni "Opactwo" były tak interesujące, że chyba godzinę trwało zanim Subway porzucił pogaduszki z nimi na rzecz trawki
3) przed nami kilkukilometrowa prościutka droga przez las- Rydzyny. Nie spotkaliśmy tam ani jednego człowieka!
Widzę, że to była cała majówkowa wyprawa Jak długa trasa?
Moja konina miała za to "majówkowe leniuchowanie" bo musiałam trochę popracować i np wczoraj włóczyliśmy się z naszymi patrolowymi konikami po pobliskim lesie.
A to parę fotek z serii " znajdź konika w lesie" Zawsze w czasie patrolu robimy koniom godzinną przerwę na odpoczynek i popas. Wczoraj schowaliśmy sie w niezłych chaszczach- zalezy nam żeby konie miały spokój i mogły odpocząć a nie " robić za maskotki" więc gdy tylko się da to na tą godzinkę "gubimy " się :
Trasa- pierwszego dnia jakieś 20-25 km, drugiego 30, trzeciego też pod 20. Także spokojny rajd, bo chciałam tez poznać nowe miejsca, spędzić troche czasu, poznac ludzi, a nie tylko jechac i paść na twarz no i nie wiedziałam jak konik zniesie taka podróż, ale było ok i widze że mógłby jechac dalej. A takiej pracy jak Ty masz to zazdroszczę cały dzień z końmi i jeszcze w ładnym terenie...pięknie
To fajny spacerek mieliście- troche pozwiedzać ale się nie zamęczyc
A co do mojej pracy- byłoby lepiej gdybyśmy tych patroli mieli więcej a nie tylko 3 dni w tygodniu- od piątku do niedzieli ( niestety teraz jakoś tak się "porobiło" ze w miesiacu mam 4 dni z końmi tylko....a resztę musze dreptać " z buta" z czego większość w centrum miasta- wrrrr! nie cierpie!!!). No i gdybyśmy mieli swoje własne konie nie dzierżawione, choć ja i kumpel i tak jesteśmy w super sytuacji bo akurat te znamy "od zawsze" prawie Znamy ich humorki, " strachy" i przyzwyczajenia więc jest OK Choć w sobote miałam przez chwile mały kłopot żeby wytłumaczyc memu rumakowi ze zejście z niewielkiej skarpy, przejście / przeskoczenie przez wysychający " strumyczek" a raczej błoto po nim, to nie takie straszne. Oj działo się bo chłopak gerneralnie nie lubi wody i błocka ( chyba ze to na padoku w którym da sie wytarzać ). Zszedł ze skarpy "tiptopami", z nosem nieomalże przy ziemi, cały spięty i furczał na to mokre coś przed nim.... na dole podreptał w miejscu , pofurczał jeszcze bardziej po czym stwierdził ze on jednek stad ucieka- wykorzystał rzucona wodzę (chciałam by miał zupełny luz i mógł wyciągac nos jak nisko chciał....) zrobił szybki zwrot na zadzie i już był prawie na górze skarpy, cofal sie i usiłował uciec....wiec trzeba bylo mu wytłumaczyc spokojnie ale stanowczo ze jednak musimy w tym miejscu przejść... znowu "tiptopki" w dół, dreptanie, próba "odwrotu" a tym razem wytłumaczyłam mu ze nie wracamy, postał, pofurczał i skoczył z 4 na cztery potem troche się boczył na to błocko i spogladał w tym kierunku spode łba ale następny rów z błockiem został pokonany w zasadzie bez wiekszych kłopotów- popatrzył, powąchał i po chwili namysłu skoczył ( choć wcale nie bylo to konieczne ) czasem ma takie zagrania- zobaczy coś co go przeraża i postanawia zwiać zanim to cos go zje.... np uznaje że w lesie nie ma prawa chodzić człowiek z kijkami w rękach- szedł sobie pan i dziarsko machal kijkami a Asana aż zaryło w miejscu, potem chciał uciekać.... kiedyś zobaczył quada i ponieważ ten miał włączone światła a te które widywał wcześniej były bez, to uznał ze trzeba uciekać dzikim galopem Dobrze ze takei numery robi tylko w lesie gdy cos mu " nie pasuje do okolicy". W parku przy ludziach jest grzeczniutki i cierpliwie "robi za maskotkę dla dzieci " No może nei przepada za tramwajami ale w koncu nie musimy się przepychac z nimi o pierwszeństwo na torach
dzieki Kam mnie to jakos zachwycaja wszystkie konie. Zachwyt wyrzucil mnie na manowce...cudne manowce. Dlatego mieszkam sobie posrod aniołów z ogonami. W RAJU.
Tutaj jest wszystko proste, nawet dla kogos kto z konmi gada jedynie po swojemu...niewiele umiejac w gruncie rzeczy..
Duchowa, koń w domu!!!!!!!! hock: Fajowo! Mnie by się oberwało za coś takiego, ale... Frajduchna by chciała. Kiedyś przez zwykłe drzwi połowa jej wlazła za mną do siodlarni.
Z takim koniem to raczej problemów z załadunkiem do koniowozu nie ma, prawda?
A to nasz pierwszy raz - kantarek założony.
Od tego czasu już wielokrotnie mała miała go na sobie i zakładanie nie robi już na niej wrażenia.
Podoba mi się praca ze źrebakiem.
hahahah... my czasami kucysia zabieramy do domu, nie boi się w ogole, ale cwaniak wie co dobre, bo jak się go na chwilkę zpuści z oczu (dosłownie odwróci głowe)
to trąca nochalkiem cukierniczkę i wysypuje pol zawartości na stół, no a jak na stole brudno to trzeba posprzątać
Doznałam lekkiego szoku widząc konia w domu
Na żywo widziałam coś podobnego tylko raz, w jednym z miejsc gdzie kiedyś pracowałam. Pewien dość "psotny" ogier postanowił nie dać się złapać swemu właścicielowi i cieszyć się wolnościa ile sie da. Zwiał z wybiegu do ogrodu, przegalopował obok znajdującego się tam starego basenu i wgalopował przez otwarte drzwi z tarasu do "salonu". Stanął jak wryty, zrobił piękną, wielka kupę, po czym rżąc kontynuował swą "rundę honorową" po okolicy
swietne zdjecie z koniem w domu. Moj maz mowi ze najbardziej kocha Naszego konia bo jako jedyny nie mieszka w domu z nami i nie spi na kanapach. to sie zdziwi jak mu pokaze :lol: :lol:
a tak u nas. przytylismy, wyroslismy i nawet pierwsza milosc pod nazwa Tara sie pojawila. wczoraj stawialismy pierwsze kroki w ochraniaczach. nawet niezle bylo. bez kopania. wierzgania. chyba Lexowi odpowiadalo nowe obuwie. :wink:
Ładny koń :!: .
nie tylko ladny , ale i zadbany...ani gruby, ani chudy....a ja wciaz mam zapasiona Lunke, mimo, ze od miesiaca jexdzimy codziennie okolo 3 godzinne tereny....i karmie mniej.
Asio, ja juz Tobie mowilam, ze po tym Twoim malym to ja chyba przechodze na ...zrebaki! Takie cudenko...trzeba uwazac, zeby nie rozpiescic na maxa..Mialabym chyba z tym problem.