Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Uczłowieczanie

Uczłowieczanie

Uczłowieczanie

Strony (2): Wstecz 1 2
Joanna Dobrzyńska

Posting Freak

910
04-24-2009, 06:16 AM #16
Tak jak mało niebezpieczne bywają różowe kompleciki owijasów z czaprakiem, tak niebezpieczne jest to o czym wspominasz. Przygodo...
DuchowaPrzygoda nie tylko przeczucia czy przesady wbrew pozorom, ale i wiedza wlasnie wynikaja czasami ze zbyt pospieszej checi zamkniecia jakiegos swiata w logiczna calosc, zlagodzenia niewiadomych wewnetrznych zywiolow nazwaniem ich, upodobnieniem do innych znanych zjawisk... przeciez znamy mase filozoficznych absurdow na ten temat, prawda?
Co oczywiscie jeszcze nie znaczy, ze absurd z jakiegos punktu widzenia jest w zyciu nie przydatny, ja np. nabywajac Lunke wg. koniarzy doswiadczonych popelnilam duzy blad i wg. nich bylo to posuniecie idiotyczne, a okazalo sie, ze kieruyjac sie jedynie intuicja i chciejstwem uratowalam konia i mam z niego przyjemnosc...
Było i jest przydatne, może sugerować jedynie chęć zaspokojenia wewnętrznych potrzeb jakie człowiek wrażliwy posiada. I właściwie se dziwię takiemu sposobowi pojmowania sprawy:
DuchowaPrzygoda wg. nich bylo to posuniecie idiotyczne, a okazalo sie, ze kieruyjac sie jedynie intuicja i chciejstwem

<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Joanna Dobrzyńska
04-24-2009, 06:16 AM #16

Tak jak mało niebezpieczne bywają różowe kompleciki owijasów z czaprakiem, tak niebezpieczne jest to o czym wspominasz. Przygodo...

DuchowaPrzygoda nie tylko przeczucia czy przesady wbrew pozorom, ale i wiedza wlasnie wynikaja czasami ze zbyt pospieszej checi zamkniecia jakiegos swiata w logiczna calosc, zlagodzenia niewiadomych wewnetrznych zywiolow nazwaniem ich, upodobnieniem do innych znanych zjawisk... przeciez znamy mase filozoficznych absurdow na ten temat, prawda?
Co oczywiscie jeszcze nie znaczy, ze absurd z jakiegos punktu widzenia jest w zyciu nie przydatny, ja np. nabywajac Lunke wg. koniarzy doswiadczonych popelnilam duzy blad i wg. nich bylo to posuniecie idiotyczne, a okazalo sie, ze kieruyjac sie jedynie intuicja i chciejstwem uratowalam konia i mam z niego przyjemnosc...
Było i jest przydatne, może sugerować jedynie chęć zaspokojenia wewnętrznych potrzeb jakie człowiek wrażliwy posiada. I właściwie se dziwię takiemu sposobowi pojmowania sprawy:
DuchowaPrzygoda wg. nich bylo to posuniecie idiotyczne, a okazalo sie, ze kieruyjac sie jedynie intuicja i chciejstwem


<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
04-24-2009, 06:31 AM #17
oczywiscie o :intuicji i chciejstwie: /kurde jak w tej angielskiej klawiaturze robi sie cudzyslow!!!!!/wspomnialam jako o impulsie, ktory spowodowal , ze na takiego konia sie zdecydowalam. I nie ukrywam, ze bardzo sie ciesze, ze ten impuls nie wygasal we mnie pod wplywem roznych bardzo krytycznie nastawionych ludzi /ten kon pozabija was!/pozostawal rowniez wtedy gdy wygrzebywalam jakies tam wlasne doswiadczenia sprzed lat, dodawalam i odejmowalam wiedze cudza i ksiazkowa, w zaleznosci od sytuacji. Ale i tak jestem przekonana, ze na klacz najbardziej pozytywnie dzialaly moje proste emocje, ktore czula na kazdym kroku. W tym wypadku dzialaly pozytywnie...

Natomiast co dop racjonalizacji to owszem bywa niebezpieczna, ale nie jestem w tej chwili na etapie oceniania tylko obserwowania faktow roznych, zrezta jako debil swiadomy i z wyboru Big Grin

<t></t>
Lutejaxx
04-24-2009, 06:31 AM #17

oczywiscie o :intuicji i chciejstwie: /kurde jak w tej angielskiej klawiaturze robi sie cudzyslow!!!!!/wspomnialam jako o impulsie, ktory spowodowal , ze na takiego konia sie zdecydowalam. I nie ukrywam, ze bardzo sie ciesze, ze ten impuls nie wygasal we mnie pod wplywem roznych bardzo krytycznie nastawionych ludzi /ten kon pozabija was!/pozostawal rowniez wtedy gdy wygrzebywalam jakies tam wlasne doswiadczenia sprzed lat, dodawalam i odejmowalam wiedze cudza i ksiazkowa, w zaleznosci od sytuacji. Ale i tak jestem przekonana, ze na klacz najbardziej pozytywnie dzialaly moje proste emocje, ktore czula na kazdym kroku. W tym wypadku dzialaly pozytywnie...

Natomiast co dop racjonalizacji to owszem bywa niebezpieczna, ale nie jestem w tej chwili na etapie oceniania tylko obserwowania faktow roznych, zrezta jako debil swiadomy i z wyboru Big Grin


<t></t>

Gaga

Posting Freak

1,127
04-24-2009, 06:37 AM #18
Wojciech Mickunas (...)" ja mu tyle dobrego zrobiłam ,a on mie za to zrzucił" (...)
Od razu przypomina mi się historia Karej diablicy, która - jeszcze na poczatku istnienia naszego forum - zrzucała, chociaż "tyle dobrego dla niej robiłam" i moje powroty z lasu na pieszo - kiedy to zła na sytuację beczałam z bezradności bo nie dało rady wsiaść z powrotem Cry Starałam się szczerze nie być zła na konia , ale jak myślicie - nigdy nie byłam? Ja w to szczerze wątpię... :-(
Jesteśmy ludźmi i do wielu rzeczy w zyciu podchodzimy emocjonalnie - nie da się zupełnie zrezygnować z tego przy koniach... A jeśli nie popada się w przesadę a nasze uczłowieczanie nie robi zwierzakowi krzywdy, to chyba dobrze, prawda?

Oba Kare zawsze rżą na mój widok - dlaczego? Witają się czy czegoś chcą...? Ja sobie to tłumaczę tym, że witają członka stada - jak wracam z jakimś pojedynczym koniem z lasu - reszta również rży podobnym tonem... Zatem tu albo je uczłowieczam, albo siebie ukoniowuję ;-) Cieszy również fakt, że przenigdy nie miewam problemów z ich złapaniem - wołam przychodzą... czy dlatego ,że mnie lubią, czy po prostu ufają... nie wiem ale tłumaczę to sobie po ludzku nie po końskiemu ;-)

Darcowi przypisuję rodzaj zaborczości -a to przecież czysto ludzkie uczucie... Jednak Młody chce aby sie nim zajmować i tylko nim. Kiedy cos robię na pastwisku - musli mi towarzyszyć i "pomagać" - oczywiście tu mamy do czynienia z ciekawością. Jeśli nie zwracam na niego uwagi - trąca nosem, rży cicho, inne konie odgania. Kiedy zostawię go na dłuższą chwilę na stajennym korytarzu (widzi konie, widzi podwórko, z reguły jest nie uwiązany, zatem moze sobie iść jeśli chce) - co prawda stoi, ale szybo się niecierpliwi i np. grzebie nogą. Jak tylko się pojawię - uspokaja się od razu. Wiem, że to nie ludzka miłość, a instynktowne przywiazanie do kumpelki ze stada... Z resztą Trener chyba pamięta co się działo, kiedy ostatnio zostawiłam go samego przy kuciu :-( Ale wiecie co - to jest miłe - bez względu na to jak to się nazwie ;-) Miłę jest też to, że kiedy kręcę się przed domem i Kara mnie widzi - potrafi czasami drzeć się w niebogłosy - muszę chociać na moment podejść. Trąci mnie nosem , przeczyści grzywkę, uspokaja się i może wrócić do jedzenia...

I historia sprzed paru lat: jeździłam kilka lat na koniu znajomego. Koń jak koń 4 nogi miał i był nerwusem - gryząca, kopiąca, ale bardzo inteligentna i "oddana" klacz. Szybko udało nam się porozumieć i bardzo przyjemnie się z nią pracowało. Był to m.in pierwszy w moim życiu koń "samozaładowczy" tj. potrafiła sama załadowac się do trailera -a że trailerem wjeżdżaliśmy na wybieg - zdarzało mi się nie zdążyć założyć kantara i ochraniaczy ;-) ale nie o tym miałam. Te kilka lat wspólnej pracy i zabawy przyniosło ciekawy wynik. Kiedyś postawiłam ja przed siodlarnią po wyprawie w teren. Konia z zasady nie wiązałam - zdjęłam siodło i ogłowie i poszłam je schować, a z tarasu zerwał się młody owczarek kaukaski - który nawet własicieli gryzł... Rzucił się na mnie - nie wiedziałam co zrobić, zamurowało mnie - i tu wkroczyła Siwa... Rzuciła się na niego kopiąc przodem i kąsając - zamurowało mnei jescze bardziej... Pies co prawda rozerwał jeden z ochraniaczy (jakie szczęscie, że nie zdążyłam go zjdąć!!) ale koniowi nic się nie stało - mi też nie... pies niestety mocno oberwał ... znaczy był poobijany i uciekł z powrotem na taras, a kobyła rżąc cicho podeszła sprawdzić czy ze mną wszystko ok co chwila rzucając wściekłe spojrzenia na psa...
Heh szkoda, że nasze drogi się rozeszły Undecided

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
04-24-2009, 06:37 AM #18

Wojciech Mickunas (...)" ja mu tyle dobrego zrobiłam ,a on mie za to zrzucił" (...)
Od razu przypomina mi się historia Karej diablicy, która - jeszcze na poczatku istnienia naszego forum - zrzucała, chociaż "tyle dobrego dla niej robiłam" i moje powroty z lasu na pieszo - kiedy to zła na sytuację beczałam z bezradności bo nie dało rady wsiaść z powrotem Cry Starałam się szczerze nie być zła na konia , ale jak myślicie - nigdy nie byłam? Ja w to szczerze wątpię... :-(
Jesteśmy ludźmi i do wielu rzeczy w zyciu podchodzimy emocjonalnie - nie da się zupełnie zrezygnować z tego przy koniach... A jeśli nie popada się w przesadę a nasze uczłowieczanie nie robi zwierzakowi krzywdy, to chyba dobrze, prawda?

Oba Kare zawsze rżą na mój widok - dlaczego? Witają się czy czegoś chcą...? Ja sobie to tłumaczę tym, że witają członka stada - jak wracam z jakimś pojedynczym koniem z lasu - reszta również rży podobnym tonem... Zatem tu albo je uczłowieczam, albo siebie ukoniowuję ;-) Cieszy również fakt, że przenigdy nie miewam problemów z ich złapaniem - wołam przychodzą... czy dlatego ,że mnie lubią, czy po prostu ufają... nie wiem ale tłumaczę to sobie po ludzku nie po końskiemu ;-)

Darcowi przypisuję rodzaj zaborczości -a to przecież czysto ludzkie uczucie... Jednak Młody chce aby sie nim zajmować i tylko nim. Kiedy cos robię na pastwisku - musli mi towarzyszyć i "pomagać" - oczywiście tu mamy do czynienia z ciekawością. Jeśli nie zwracam na niego uwagi - trąca nosem, rży cicho, inne konie odgania. Kiedy zostawię go na dłuższą chwilę na stajennym korytarzu (widzi konie, widzi podwórko, z reguły jest nie uwiązany, zatem moze sobie iść jeśli chce) - co prawda stoi, ale szybo się niecierpliwi i np. grzebie nogą. Jak tylko się pojawię - uspokaja się od razu. Wiem, że to nie ludzka miłość, a instynktowne przywiazanie do kumpelki ze stada... Z resztą Trener chyba pamięta co się działo, kiedy ostatnio zostawiłam go samego przy kuciu :-( Ale wiecie co - to jest miłe - bez względu na to jak to się nazwie ;-) Miłę jest też to, że kiedy kręcę się przed domem i Kara mnie widzi - potrafi czasami drzeć się w niebogłosy - muszę chociać na moment podejść. Trąci mnie nosem , przeczyści grzywkę, uspokaja się i może wrócić do jedzenia...

I historia sprzed paru lat: jeździłam kilka lat na koniu znajomego. Koń jak koń 4 nogi miał i był nerwusem - gryząca, kopiąca, ale bardzo inteligentna i "oddana" klacz. Szybko udało nam się porozumieć i bardzo przyjemnie się z nią pracowało. Był to m.in pierwszy w moim życiu koń "samozaładowczy" tj. potrafiła sama załadowac się do trailera -a że trailerem wjeżdżaliśmy na wybieg - zdarzało mi się nie zdążyć założyć kantara i ochraniaczy ;-) ale nie o tym miałam. Te kilka lat wspólnej pracy i zabawy przyniosło ciekawy wynik. Kiedyś postawiłam ja przed siodlarnią po wyprawie w teren. Konia z zasady nie wiązałam - zdjęłam siodło i ogłowie i poszłam je schować, a z tarasu zerwał się młody owczarek kaukaski - który nawet własicieli gryzł... Rzucił się na mnie - nie wiedziałam co zrobić, zamurowało mnie - i tu wkroczyła Siwa... Rzuciła się na niego kopiąc przodem i kąsając - zamurowało mnei jescze bardziej... Pies co prawda rozerwał jeden z ochraniaczy (jakie szczęscie, że nie zdążyłam go zjdąć!!) ale koniowi nic się nie stało - mi też nie... pies niestety mocno oberwał ... znaczy był poobijany i uciekł z powrotem na taras, a kobyła rżąc cicho podeszła sprawdzić czy ze mną wszystko ok co chwila rzucając wściekłe spojrzenia na psa...
Heh szkoda, że nasze drogi się rozeszły Undecided


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
04-24-2009, 06:58 AM #19
MalgorzataSzkudlarek Jesteśmy ludźmi i do wielu rzeczy w zyciu podchodzimy emocjonalnie - nie da się zupełnie zrezygnować z tego przy koniach... A jeśli nie popada się w przesadę a nasze uczłowieczanie nie robi zwierzakowi krzywdy, to chyba dobrze, prawda?

pewnie, ze dobrze.
A emocje sa nablizej natury i kon je doskonale rozumie. Sa wiec istotne w relacji z czworonogiem.

<t></t>
Lutejaxx
04-24-2009, 06:58 AM #19

MalgorzataSzkudlarek Jesteśmy ludźmi i do wielu rzeczy w zyciu podchodzimy emocjonalnie - nie da się zupełnie zrezygnować z tego przy koniach... A jeśli nie popada się w przesadę a nasze uczłowieczanie nie robi zwierzakowi krzywdy, to chyba dobrze, prawda?

pewnie, ze dobrze.
A emocje sa nablizej natury i kon je doskonale rozumie. Sa wiec istotne w relacji z czworonogiem.


<t></t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
04-25-2009, 05:09 AM #20
Opisując konia i relacje z nim z konieczności używamy pojęć których on nie użyłby - to nie uczłowieczanie. Wiele emocji i zachowań mamy wspólnych; różnica taka, że koń o nich nie opowie, nie napisze, nie powspomina. nie wiem czy wcale, ale na pewno mało w nim autorefleksji; żyje dniem dzisiejszym, planuje tylko z małym wyprzedzeniem.

czego koń na pewno nie posiada i przypisywanie mu tego jest uczłowieczaniem- moralności. Nie wie, co wypada a co nie. W rozumieniu pojęcia dobra i zła rzeczywiście przypomina 3-4 latka: dobre to co miłe dla niego i lubianych towarzyszy; złe to, co jemu szkodzi. Stąd tez np koń się nie wstydzi.

Z tego pojęcia dobra wynika co rzeczywiście motywuje konia do działania- przede wszystkim jedzenie! Dlatego konie rżą na widok osoby, która je karmi, dlatego dla nagród uczą się różnych rzeczy. Dlatego wiele koni lubi stajennego dużo bardziej niż swojego jeźdźca; i temu ja staram się od czasu do czasu karmić mojego konia, żeby sobie dobrze mnie kojarzył.

Koniowi natomiast nieobce sa emocje i uczucia takie jak przyjaźń i nienawiść, strach i radość, wreszcie zaufanie, dla nas w pracy z końmi bardzo ważne. Kon który ufa człowiekowi będzie robił rzeczy w jego mniemaniu niebezpiczne, bo polega na ocenie jeźdźca; wejdzie w miejsca gdzie sam z siebie by się nie udał. Przekonywanie konia codziennie, że wiemy czego chcemy, wiemy gdzie chcemy iść, powoduje że koń zaufa naszej ocenie, a nawet że przy nas będzie sie chował przed niebezpieczeństwem- choćby pasłam konia na trawie, puściłam go z uwiązem na szyi, w pewnym momencie uwiąz spadł i "zaczął go gonić' Subway bardzo się tego boiBig Grin rzucił się do tyłu, w jedną w drugą, chrapie, tańczy; potańcował i nagle zwrot do mnie i stoi i dyszy i wywraca oczkami. "Uratowałam' go od strasznego uwiązu oczywiścieSmile ale cieszy mnie że po chwili paniki, zamiast uciekać na oślep, przyszedł do mnie "z problemem'Wink

Przesadne uczłowieczanie bierze się często z chęci żeby 'coś' robic z konikiem; coś mu dać od siebie; zwłaszcza dziewczyny maja potrzebę dawania koniowi podarków, różnych przedmiotów, jedzenia; na tych chęciach żerują sklepy jeździeckie sprzedając masę badziewia które do niczego nie jest potrzebne koniom. Niestety wiele osób nie rozumie, że dla konia od owijek, piłek do boksu, smarowideł do grzywy i cukierków zdrowsze i potrzebniejsze jest puszczenia na pastwisko z innymi końmi...Budzi to jakiś lęk, podszyty świadomością że oto tam okaże się, że człowiek koniowi nie jest potrzebny! A w boksiku tak ładnie bawi sie piłeczka, tak słodko prosi o cukieraski, tak mu cieplutko w nowej dereczce...Zupełnie podobnie i z psów i kotów ludzie często robią kaleki, a później z wielkim zaangażowaniem je "leczą" i "pielęgnują" jak zwierzakowi potrzeba- odchudzenia i ruchu:/

<t></t>
Lutejaxx
04-25-2009, 05:09 AM #20

Opisując konia i relacje z nim z konieczności używamy pojęć których on nie użyłby - to nie uczłowieczanie. Wiele emocji i zachowań mamy wspólnych; różnica taka, że koń o nich nie opowie, nie napisze, nie powspomina. nie wiem czy wcale, ale na pewno mało w nim autorefleksji; żyje dniem dzisiejszym, planuje tylko z małym wyprzedzeniem.

czego koń na pewno nie posiada i przypisywanie mu tego jest uczłowieczaniem- moralności. Nie wie, co wypada a co nie. W rozumieniu pojęcia dobra i zła rzeczywiście przypomina 3-4 latka: dobre to co miłe dla niego i lubianych towarzyszy; złe to, co jemu szkodzi. Stąd tez np koń się nie wstydzi.

Z tego pojęcia dobra wynika co rzeczywiście motywuje konia do działania- przede wszystkim jedzenie! Dlatego konie rżą na widok osoby, która je karmi, dlatego dla nagród uczą się różnych rzeczy. Dlatego wiele koni lubi stajennego dużo bardziej niż swojego jeźdźca; i temu ja staram się od czasu do czasu karmić mojego konia, żeby sobie dobrze mnie kojarzył.

Koniowi natomiast nieobce sa emocje i uczucia takie jak przyjaźń i nienawiść, strach i radość, wreszcie zaufanie, dla nas w pracy z końmi bardzo ważne. Kon który ufa człowiekowi będzie robił rzeczy w jego mniemaniu niebezpiczne, bo polega na ocenie jeźdźca; wejdzie w miejsca gdzie sam z siebie by się nie udał. Przekonywanie konia codziennie, że wiemy czego chcemy, wiemy gdzie chcemy iść, powoduje że koń zaufa naszej ocenie, a nawet że przy nas będzie sie chował przed niebezpieczeństwem- choćby pasłam konia na trawie, puściłam go z uwiązem na szyi, w pewnym momencie uwiąz spadł i "zaczął go gonić' Subway bardzo się tego boiBig Grin rzucił się do tyłu, w jedną w drugą, chrapie, tańczy; potańcował i nagle zwrot do mnie i stoi i dyszy i wywraca oczkami. "Uratowałam' go od strasznego uwiązu oczywiścieSmile ale cieszy mnie że po chwili paniki, zamiast uciekać na oślep, przyszedł do mnie "z problemem'Wink

Przesadne uczłowieczanie bierze się często z chęci żeby 'coś' robic z konikiem; coś mu dać od siebie; zwłaszcza dziewczyny maja potrzebę dawania koniowi podarków, różnych przedmiotów, jedzenia; na tych chęciach żerują sklepy jeździeckie sprzedając masę badziewia które do niczego nie jest potrzebne koniom. Niestety wiele osób nie rozumie, że dla konia od owijek, piłek do boksu, smarowideł do grzywy i cukierków zdrowsze i potrzebniejsze jest puszczenia na pastwisko z innymi końmi...Budzi to jakiś lęk, podszyty świadomością że oto tam okaże się, że człowiek koniowi nie jest potrzebny! A w boksiku tak ładnie bawi sie piłeczka, tak słodko prosi o cukieraski, tak mu cieplutko w nowej dereczce...Zupełnie podobnie i z psów i kotów ludzie często robią kaleki, a później z wielkim zaangażowaniem je "leczą" i "pielęgnują" jak zwierzakowi potrzeba- odchudzenia i ruchu:/


<t></t>

04-25-2009, 05:54 AM #21
Wojciech Mickunas Często się słyszy o koniu że: " robi mi na złość , " jest wredny" , " ja mu tyle dobrego zrobiłam ,a on mie za to zrzucił" itp.itd.

W ten, albo podobny sposób bardzo lubi narzekać pewien pan: "Karmię je, płacę za weterynarza, kowala, odżywki, w pocie czoła koszę zielonkę, a ten albo tamten mnie ugryzie/kopnie etc." No a ja mu na to : "To niech Pan pokaże jemu/jej rachunki to może się zawstydzi i przeprosi" Big Grin

<r>"...wondering will mother earth survive<br/>
hoping that mankind will stop abusing her<br/>
sometimes..."<br/>
<br/>
Ozzy Osbourne "The Dreamer"<br/>
<br/>
do tej pory znany jako <B><s></s>Thorhall<e></e></B></r>
Jarosław Pietrzak
04-25-2009, 05:54 AM #21

Wojciech Mickunas Często się słyszy o koniu że: " robi mi na złość , " jest wredny" , " ja mu tyle dobrego zrobiłam ,a on mie za to zrzucił" itp.itd.

W ten, albo podobny sposób bardzo lubi narzekać pewien pan: "Karmię je, płacę za weterynarza, kowala, odżywki, w pocie czoła koszę zielonkę, a ten albo tamten mnie ugryzie/kopnie etc." No a ja mu na to : "To niech Pan pokaże jemu/jej rachunki to może się zawstydzi i przeprosi" Big Grin


<r>"...wondering will mother earth survive<br/>
hoping that mankind will stop abusing her<br/>
sometimes..."<br/>
<br/>
Ozzy Osbourne "The Dreamer"<br/>
<br/>
do tej pory znany jako <B><s></s>Thorhall<e></e></B></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
04-25-2009, 11:24 AM #22
Mazazel Niestety wiele osób nie rozumie, że dla konia od owijek, piłek do boksu, smarowideł do grzywy i cukierków zdrowsze i potrzebniejsze jest puszczenia na pastwisko z innymi końmi...Budzi to jakiś lęk, podszyty świadomością że oto tam okaże się, że człowiek koniowi nie jest potrzebny! A w boksiku tak ładnie bawi sie piłeczka, tak słodko prosi o cukieraski, tak mu cieplutko w nowej dereczce../

kilka lat temu szukałam konia do towarzystwa dla Lunki, a sobie jakaś fajną osoba do wspólnych terenów po naszej rozleglej puszczy. Postanowiłam w związku z tym wziąć konia na hotel za symboliczna opłatę...tzn. właściciel kupowałby tylko jedzonko i pomagał w pracy przy koniu. Nie duży konik wyniósłby go góra 200 zl. miesięcznie. Do centrum miasta wojewódzkiego mam 20 minut jazdy autem.

No i okazało się - już o tym pisałam - ze nie ma mowy. Zainteresowane osoby były zdegustowane tym, ze koń miałby chodziłby bez ograniczeń po podwórku, a w nocy stałby w drewnianej nie ocieplonej szopie!!!!

Przez mniej więcej rok od rozmów z niedoszłymi klientami ktoś tam dzwonił i pytał z troska w glosie, czy mój koń jeszcze jest zdrowy itp. :lol: Nie dało sie wytłumaczyć, ze mój koń...już jest zdrowy!

Prawdę mówiąc do tej pory mam cicha nadzieje, ze ktoś kto ma podobne do moich poglądy wstawi swego konika i będzie potem ze mną jeździł spokojne tereny..ale mało realne to jest bo moje konie chowają się w surowym klimacie jednak. Na podwórku i na dodatek bez derek!

<t></t>
Lutejaxx
04-25-2009, 11:24 AM #22

Mazazel Niestety wiele osób nie rozumie, że dla konia od owijek, piłek do boksu, smarowideł do grzywy i cukierków zdrowsze i potrzebniejsze jest puszczenia na pastwisko z innymi końmi...Budzi to jakiś lęk, podszyty świadomością że oto tam okaże się, że człowiek koniowi nie jest potrzebny! A w boksiku tak ładnie bawi sie piłeczka, tak słodko prosi o cukieraski, tak mu cieplutko w nowej dereczce../

kilka lat temu szukałam konia do towarzystwa dla Lunki, a sobie jakaś fajną osoba do wspólnych terenów po naszej rozleglej puszczy. Postanowiłam w związku z tym wziąć konia na hotel za symboliczna opłatę...tzn. właściciel kupowałby tylko jedzonko i pomagał w pracy przy koniu. Nie duży konik wyniósłby go góra 200 zl. miesięcznie. Do centrum miasta wojewódzkiego mam 20 minut jazdy autem.

No i okazało się - już o tym pisałam - ze nie ma mowy. Zainteresowane osoby były zdegustowane tym, ze koń miałby chodziłby bez ograniczeń po podwórku, a w nocy stałby w drewnianej nie ocieplonej szopie!!!!

Przez mniej więcej rok od rozmów z niedoszłymi klientami ktoś tam dzwonił i pytał z troska w glosie, czy mój koń jeszcze jest zdrowy itp. :lol: Nie dało sie wytłumaczyć, ze mój koń...już jest zdrowy!

Prawdę mówiąc do tej pory mam cicha nadzieje, ze ktoś kto ma podobne do moich poglądy wstawi swego konika i będzie potem ze mną jeździł spokojne tereny..ale mało realne to jest bo moje konie chowają się w surowym klimacie jednak. Na podwórku i na dodatek bez derek!


<t></t>

Strony (2): Wstecz 1 2
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 4 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 4 gości