Mała rzecz, a cieszy :D
Mała rzecz, a cieszy :D
Coś się kończy i coś się zaczyna. Myślę, ze to Wam wyjdzie na zdrowie, a jak do tej pory liczę jeszcze na Ciebie podczas weekendów- wiosna się zaczyna i wypada robić już porządki z łąką, ujeżdżalnią i wokół stajni. A pod koniec roku dołączymy do Was z wielka przyjemnością.
Do nowej stajni czy do nowego mieszkania?
Edit: teraz dopiero przeczytałam post Asio - chyba jednak o stajnię chodzi? :mrgreen:
No i pojechałam na moim prawie "nieleśnym" koniu na spacer, sama. Tzn. z koniem, no ale tylko ja i ten koń (Cejlon dokładniej). W nowej stajni mamy las (na koniec lutego się przeprowadziłam). Bo w starej go nie było, były pooooola, które nie pomagały mojemu koniowi w terenie się skupić (jak ktoś ma fukającego na przestrzeń wariata, to wie, o czym piszę heh).
Mój koń od 11 listopada do połowy marca był bezrobotny totalnie. Aż wstyd ale nic zupełnie nie robiliśmy. Teraz rozpoczęłam prace i zabawy, ale mamy troszkę utrudnione warunki: padok do jazdy jest w remoncie, a dokładniej jego nawierzchnia. Zostaje nam mały plac podwórka pod stajnią i las. Ale jak ja mam sama (z koleżanką mi się terminy nie zgrywają) do lasu pojechać????? W terenie ostatni raz byłam na tych zawodach rajdowych na początku października. A i wcześniej to na palcach jednej ręki można nasze „wyprawy” policzyć. Jakoś się nie składało. Już nie wiem, w którym z nas, we mnie, czy w koniu, więcej strachu się zakotwiczyło. No ale dość z tym, postanowiłam. Będę próbowała! Pierwsze próby odjechania od stajni i padoków kończyły się na ostrym sprzeciwie konia w połowie dróżki do wyjazdu. Kłócić się z nim już nie chcę. Dlatego w sobotę bardzo dużo sobie porozmawialiśmy z ziemi o różnych rzeczach, oswoiliśmy stary rozrzutnik do nawozu, worki z nawozem, beczki, żywopłot, biegające dzieci, drzwi od stajni, cienie na ziemi itd. Poturlaliśmy też razem beczki, poskakaliśmy przez nie i poczuliśmy się bardziej razem. W niedzielę (5 kwietnia, ah zapamiętam tą datę) osiodłałam kawalera, wsiadłam i zapodałam kierunek na las. Koń ruszył raźno i bez oporów i tak zwyczajnie wyjechałam na pierwszy nasz wspólny samodzielny spacer w nowej stajni i terenie. Nie powiem, że koń był olewaczy, był podekscytowany i pełen energii ale cały czas kontrolowany, bardzo ciekawski i czasem wesoły. Dość szybko wróciliśmy, bo chciałam konia nagrodzić w ten sposób za dzielność większą od mojej. Jestem bardzo szczęśliwa. Pół nocy snułam plany, gdzie teraz wyruszymy! :-)
Zazdroszczę lasu, u nas tylko takie imitacje rosną jakieś
Ja dzisiaj miałam rano zajęcia i potem pojechałam zaraz do stajni, wzięłam mojego konia i konia kolezanki na pole w miejsce gdzie było cicho i spokojnie, tyko słychać było ptaszki, trzmiele, muchy i takie tam różne żyjątka... JPuściłam je tam, a sama się opalałam(pomimo że upału to nie ma...). Było cudownie! Ich chrupanie trawy mnie uśpiło, obudziłam sie po jakiejś godzinie, były na drugim końcu pola i jak do nich podeszłam to gryzły trawe jak najęte, byle więcej napakować do pysków i wracały dość opieszale, ale nie uciekały przede mną 8) ciesze się, że miały choć trochę radości na trawce (niestety wygiegi z trawą oficjalnie będa otwarde od początku maja, jak zresztą wszędzie we Wrocławiu, także taka godzinka czy dwie na trawie to dla nich mega radocha).
A teraz do nauki...
Super Cejlonaro :-) !!
Ja niestety nie mam nadal powodów do radości. Konia chora, wstaję codziennie o 5 aby podać leki, stajnia , psa i kota na moim łbie (ojciec ostatnio ogłosił strajk i nie pomaga), a jeździk nie przeszedł przeglądu i miewam problemy z uruchumieniem silnika (nie przeszedł z innego powodu) pomimo, że mechanik niby "naprawił" ... Z tego wszystkiego nie cieszy nawet fakt, że od dziś zaczynamy treningi z Trenerką - nie mam pojęcia jak mam od 15:30 do 16:30 nakarmić psa (nic nie jest przygotowane, bo ojciec zapomniał), posprzątać boksy, wyczyścić, osiodłać i rozprężyć Darco?? Niestety Trenerka nie poczeka :'-(
Heh głęboki oddech i za 20 minut jak najszybciej do domku - o ile oczywiście jeździk dziś nie zawiedzie pod biurem
Jej ja o 5 to czasem zasypiam a Ty wstajesz hock: Masakra, ja nienawidzę poranego wstawania, moge przewalac 12h gnój byleby nie wstawac rano!
Miałam dzisiaj fajną jazdę - najpierw na sznurku poćwiczyłam bez strzemion jazde taka zwykłą, bez żadnych strasznych rewolucji - próbowałam wyczuc jak mój dosiad wpływa na konia - heh nie wypadłam za korzystnie, bo koń był jakiś sztywny i wolty nam wychodziły 2 razy większe jak normalnie(za to przejścia były lepsze)... Potem już wzięłam ogłowie jak ją rozgrzałam w 3 chodach i pokicałyśmy taki wysoki krzyżak(że drągi na najwyższej kłodce) i stacjonatkę. Też bez strzemion a wodze zawiązałam na szyi i skakałam z rękami po bokach czy na plecach - ale przyznam, że najpierw to skakał osobno koń i osobno ja, zostawałam za ruchem na każdym skoku! Poza tym sadziła tak w górę, że myślałam że robi to specjalnie by mnie zwalić :twisted: Metr stoi a ta gdzies w kosmos sie wybiera - a potem na parkurze sie będzie czaić, zamiast tam tak skakać... No w każdym razie zakręty to musiałam robic juz tak skróconym galopem, na zadzie że nigdy się nie spodziewałam, że ona tak umie(haha jak jakiś sportowy rumak) a i tak waliła do góry - a może to w tym rzecz jakby skakała swoim tempem folblucim to pewnie skoki byłyby płaskie... W każdym razie- przezyłam, ale nogi to mi dogorywają...cała jazda bez strzemion własciwie i sporo tych skoków... Ale pod koniec jak wzięłam nogi w strzemiona to jak mi sie ekstra skakało hock: Jakos tak lekko, prosto, bez jakiś dziwnych ruchów...czyli dosiadówki przynajmniej 2 razy w tyg teraz! Koń co prawda sobie wtedy bimba wesoło i nic nie wynosi z takiej jazdy, ale trudno ona co ma umieć to umie, a w reszcie i tak jest rozpuszczona :roll:
Ania Guzowska Też bez strzemion a wodze zawiązałam na szyi i skakałam z rękami po bokach czy na plecach -
Ania Guzowska Też bez strzemion a wodze zawiązałam na szyi i skakałam z rękami po bokach czy na plecach -
No cóż, lepiej późno niż wcale
Ja kiedyś kupiłam czaprak na allegro, długo go nie było więc wypisałam maila z ponagleniem , za kilka dni dostałam czapraczek. A za dwa tygodnie jeszcze jeden
Grunt to porządek w biurokracji!
Sorry bo chyba trochę offtop :oops:
myślę, że to jak najbardziej w temacie - ja bym się cieszyła, gdybym zamiast jednego czapraczka dostała dwa :lol:
Ja czekałam dłuugo na gaitery do butów dla konia - ale dostalam gratis ciasteczka dla konia, które Branka kocha
A mnie cieszy dzis awans Manchester United do półfinału LM - może nie graja teraz jakos super, ale wygrywają, czyli jest ok
A w niedzielę mam zawody, haha... Ale zdecydowałam, że konia będzie sobie leciec - dzisiaj ja puściłam i olałam jej pędzenie, tylko pilnowałam by to nie było takie jakieś dziie latanie, a żeby szla do zadu i skakała super, w szeregu było troche daleko a dobrze skakała, jak było bliżej też dobrze - ogólnie mocne tempo jej pomaga, bo ona jest mała i ma małe możliwości, więc zeby mieć z czego skoczyć to musi trochę isć
Pierwszy spacerek bez wędzidła od mniej więcej roku, jak podobny spacerek zakończył się moim dłuższym przymusowym urlopem
Zakładałam mu ogłowie i tak jakoś pluł tym wędzidłem ,tak go nie mogłam dopasować i ułożyć, ciągle je memlał i pogryzał aż się wkurzyłam i stwierdziłam, że jedziemy bez i było bardzo miło, stepem i kłusem, bez problemu chociaż oczywiście pojechaliśmy na te lepsze ścieżki na których zwykle problemów nie sprawia, nie na pola z miedzami po horyzont;P ale i tak jestem zadowolona bardzo
To się stało wczaoraj, mój pierwszy taki raz. Chyba więcej pisać nie muszę. Szczęście tryska mi uszami eh
My też się przeprowadzamy, do własnej stajni Z jednej strony cieszę się a zdrugiej mam sporo wątpliwości obaw czy sobie poradzę.
A co do przepisów co do sprzętu na zawodach to powinny zostać zmienione, coraz więcej osób zaczyna jeździć bezwędzidłowo, naturalnie, a nawet bezsiodłowo i moim zdaniem te przepisy z czasem mogą zacząć dyskryminować takie osoby. Przynajmniej ja bym się tak poczuła będąc w sytuacji Ani która kombinuje jak tu pojechać w zgodzie ze sobą i z prawem
Jak pech to pech - Kara ma naderwane ścięgno (dokłądnie przyczep) - wypadek na pastwisku :'-( , Darco miał ropę w workach powietrznych. Karą czeka długa rehabilitacja, ale Darco już dochodzi do siebie :-) wczoraj wdrapałam się na pierwszą od kilku tygodni "prawię jazdę" czyli stępowanie czarnucha na oklep... Pierwszy raz miał jeźdźca oklepowego i ... był bardziej zdziwiony nową białą kurą u sąsiadów, niż "czymśtam na górze" ;-) jestem z malucha dumna...
Jedyny minus Darco to ponad 170 cm w kłębie - nie mam schodków, ciężko się wgramolić na górę w gumowcach ;-) ale dzieciak stał i patrzył na moje próby z politowaniem ;-)
Schodki postaram się jakieś wybudować w najbliższy weekend bo włażenie z płotu niezby bezpieczne ;-)