Działanie wodzami
Działanie wodzami
A możesz mieć rację Przygodo, jak mojemu arabkowi nabieram wodze na odcinkach gdzie wiem, że ma zakodowane, że się gazuje to on to odbiera trochę jak półparadę, takie "o, o, coś się dzieje, trzeba się zmobilizować" i zaczyna mieć pomysły. Faktycznie jego gotowanie się zaczyna się od lekkiego nabrania wodzy.
Nie wiem czy się odważę i zmuszę do wjechania na tą trasę na zupełnie luźno Ale w sumie powinnam spróbować, bo może okaże się, że możemy całą tę drogę przejechać na długiej wodzy i koniowi do głowy nie przyjdzie ściganie się ze swoim cieniem? Za dużo mi odwalił nagłych turbodopalaczy z zupełnego rozluźnienia kiedyś (strasznie tego nie lubię) i teraz mam uprzedzenia do jazdy zupełnie bez kontroli
No i jeszcze jedno - piszesz, że nic w sumie nie robisz, a się z koniem dogadujesz. I tak to właśnie ma być Teoretyzujemy tu rzeczy, które są często po prostu odruchowe i same się robią, tak jak właśnie prowadzenie konia np. po łuku - ja jak jeżdżę na Siwym to mam wrażenie, że go kieruję myślami, a nie wodzami czy łydkami. Z Alim jeszcze mamy tę komunikację jakąś taką nieociosaną, ale to też kwestia czasu.
Jeśli się pozostaje w obrębie nie stosowania rozwiązań siłowych, takich jak najprzeróżniejsze dźwignie, to chyba wszystko co prowadzi do porozumienia z koniem jest dozwolone, bez względu na książkową teorię
Kinia, najlepiej sprawdzić siebie i konia rzucając wodze zupełnie i spróbować wykonać koło Wtedy najlepiej widać czy koń jest prowadzony na samych wodzach czy nie.
xxxkinia1988xxx Aczkolwiek napisze, że wydaje mi się, że i podczas takiej jazdy wodza nie działa sama Ale... Mogę sie mylić
xxxkinia1988xxx Aczkolwiek napisze, że wydaje mi się, że i podczas takiej jazdy wodza nie działa sama Ale... Mogę sie mylić
zupełnie bez wodzy to Luna zrobi koło...ale takie malutkie /w koralu/ chyba, że jej słownie powiem na tor to wtedy możemy jeździć koła ile wlezie nawet i bez linki.
Oczywiście tak jest generalnie...czasami ona ma własne zdanie na ten temat i chyba dobrze. W końcu kon też ma swoją duszę!
Ja Ciebie rozumiem Julio, że nabierasz wodze jak miałaś takie doświadczenia....
Ja z kolei w swoim doświadczeniu robię coś jeszcze gorszego. Bo zdarza się, że wprost pod końskie kopyta wbiegają np. sarny i ona wtedy dostaje głupawki totalnej, a ja wręcz wieszam się na wodzy histerycznie niestety wtedy szarpię z pewnością.
Na szczęście zdarza się to z dwa razy do roku jak do tej pory....może przywyknie jakoś kobyłka i ja....
Z moich doświadczeń z westem (zawodnicy, zawody, jeźdźcy, swego czasu uważna lektura forum wwr, książki przerobione) wynika, że jeżdżąc na młodych koniach na wędzidle wodze mostkiem trzyma się w obu rękach i nic się nie przekłada. Dopiero jak pojawiają się czanki, długie, nie napięte wodze, które trzyma się już w jednej ręce siłą rzeczy wodza się przekłada, bo ciężko, by jedna ręka była po obu stronach jednocześnie Tą jedną rękę trzyma się też dość wysoko nad kłebem, by wodza nie załamywała się na nim. Używa się też specjalnych wodzy, w swoich łapkach miałam dwa rodzaje: jedne to takie bardzo ciężkie wodze z koralikami (naciskają na szyję sugrtując odejście od nacisku) a drugie były zriobione z dziwnego, włochatego sznurka, bardzo kolącego (nawet gorzej niż wełniany sweter brrr). Tak więc wydaje mi się, że stwierdzenie "w west się przekłada" jest bardzo, bardzo ogólnikowe.
Ja używam takiego ogłowia jak Magda. Mój koń na takie działanie, jak Magda prezentuje reaguje usztywnieniem szyi i podniseiniem jej, co też widąc na ostatnim zdjęciu Magdy w pierwszym poście. Akurat fakt, czy koń rozumie sygnał i reaguje na niego nie jest jedynym wyznacznikiem, czy sygnał jest ok. Dla mnie sygnał jest ok jesli koń rozumie i pozostaje w rozluźnieniu. W moim odczucie przekładania burzy też łuk napięcia i jakąś tam przepuszczalność.
No cóż.. ja nie mam takiego doświadczenia z tym stylem.
Korzystałam z nauk , rzecz jasna bardzo początkowych u Trenera W,Adamczyka, autora podręcznika jazdy w tym stylu.
Ale on przecież może się mylić
A Kuba na wzmiankowanym zdjęciu reaguje usztywnieniem nie na przyłożenie wodzy, czy przełożenie rąk, tylko na sytuację.
Zresztą sytuację znaną mi osobiście :lol:
Czy mogłabyś dać namiar na ten podręcznik? Nie mogę znaleźć nic o takim autorze. Niestety znam tylko dwie książki o podstawach west w języku polskim i jedną płytę szkoleniową DVD Jarmuły.
A może zapytamy o to przekładanie wodzy na wwr? Zamiast bazować na jakiś szczątkowych informacjach początkujących w west? :-)
Strona wwr jest dobrym źródłem informacji w tych sprawach - szukaj więc
Mnie mało interesują różnice szkoleniowe w stylu west - choć szkoda, że nie dopracowali się jednolitego systemu- pewnie dlatego , że styl ten od niedawna gości w Polsce.
p.s
Ja nie jestem początkująca w tym stylu , bo jeżdżę bezstylowo :lol:
Natomiast wykorzystuję niektóre ćwiczenia, pomoce
Magda, Arabiatta , czyli już Julia mnie uprzedziła- sądzę, ze niezależnie od stylu jazdy, należy wziąć pod uwagę środek ciężkości jeźdźca i konia- powinny się pokrywać, co pozwoli na scalenie się obu ciał w przyszłości. Do tego chyba się dąży (?)
Znalazłam ostatnio w pewnym albumie starusieńką fotkę (niemal gołego) indianina siedzącego na mustangu- po postawie na koniu stojącym już można stwierdzić jakie są umiejętności dosiadającego jeźdźca :wink: , a ze stępa można wyciągnąć jeszcze więcej wniosków:!:
był czas, kiedy bardzo przejmowałam się uwagami różnych koniarzy....nawet czasami krzywdziłam z tego powodu swego konia bo ciągle wydawało mi się, że robię coś nie tak.Że coś muszę...
Do tej pory jak ktoś przyjeżdża do nas, koniarz, to czuję się spięta...konie od razu to wyczuwają...i .mimo, że już się tak nie przejmuje- jakiś uraz pozostał... Nawet jeżeli wiem, że to życzliwy człowiek!
Dziewczyny......czy to na prawdę jest najważniejsze, żeby ktoś inny dążył do tego samego co my??????????????????????? Dajmy sobie nawzajem troche wolności, pozwólmy innym światom istnieć i kwitnąć własnymi kolorami. Perfekcji i tak NIKT z nas nie osiągnie....NIKT! Bo ani my , ani konie nie są komputerami.
Czy to jest ważne kto ile wie na temat west? Kto lepszy, a kto gorszy.....może takie podteksty należałoby ze świata końskiego zupełnie wyrzucić?
Jeżeli czegoś wymagam to TYLKO od siebie. Inny człowiek dopóki ewidentnie nie krzywdzi drugiego człowieka ani swego konia niech sobie robi co chce i jak chce! Pamiętajmy , że imperializm jest w naszych duszach! Systemy polityczne to tylko przeniesienia i odbicia rożnego rodzaju.
A koń /metaforyczny również/zawsze będzie szczęśliwszy jeżeli damy mu więcej swobody!
To jest jakoś tak, ze pada konkretne pytanie, widać, że ktoś chce się czegoś dowiedzieć więc znajdują się tacy jak ja i podobni, którzy czasem krytykują, napiszą coś, co prawdą jest a czasem zaboli. A niektóre tematy i posty wręcz korcą. Cóż. :|
Lecę do koni, bo jestem im potrzebna.
Z tematu można wyciągnać wniosek (ptzunajmniej ja to widzę), że w west przekłada się wodze dokładnie tak, jak uporszczajac pokazała to Magda. Czy to źle, że drąże starając się pokazac, że nie wszystko jest takie proste i jasne w jeździectwie? Chyba można uszanować też ten mój świat dociekań?
Z tego , co wiem na temat anatomii konia ,co słyszałem od różnych trenerów lub przeczytałem oraz z własnej praktyki mogę na temat wygięcia konia i działania wodzy powiedzieć:
Kręgosłup konia może się wyginać w dwóch odcinkachzyi oraz lędźwi /i oczywiście ogona/."wygięcie w żebrach " o którym się często mówi to głębsze podstawienie nogi wewnętrznej i obszerniejszy ruch zewnętrznej tylnej.
Działanie wodzy na zgięcie szyi , daje różne skutki , zależnie od jej położenia :
- przy ręce działającej w bok , lub w tył , szyja wygina się "od kłębu" , górna jej partia może się wygiąć niewiele lub wcale / oczywiście może się też zgiąć w potylicy/
- działanie ręki "przez szyję" łatwiej zgina górną partię szyi , przy jej nasadzie skierowanej na wprost
- Podczas jazdy na wprost, lub po dużym kole , przy pierwszym sposobie koń będzie miał tendencję do ustawiania się w pozycji łopatką do wewnątrz , przy drugim sposobie pozostanie w linii ruchu /przy zbyt mocnym działaniu koń może przesunąć łopatki w przeciwną stronę/
- Zgięcie w szyi nie przekłada się automatycznie na zgięcie lędźwi , lecz je ułatwia / Jeżeli możemy łatwo zginać szyję konia , to znaczy , że nie jest on usztywniony/ Koń rozluźniony dopasuje sam zgięcie tułowia do łuku, bez potrzeby działania pomocami /boczne zginanie szyi , jako jedno z pierwszych ćwiczeń dla młodego konia zalecali np Baucher i Fillis , stosowali je bracia Schoeckemuele , d'Orgeix , stosują je powszechnie jeźdźcy westernowi/
- Przy ujeżdżaniu młodego konia pomoce z początku działają oddzielnie / sama łydka , sama wodza itd/ w ten sposób koń szybciej uczy się rozpoznawać nasze sygnały bo łatwiej mu się skupić na jednym bodźcu
tomekpawwaw Kręgosłup konia może się wyginać w dwóch odcinkachzyi oraz lędźwi /i oczywiście ogona/."wygięcie w żebrach " o którym się często mówi to głębsze podstawienie nogi wewnętrznej i obszerniejszy ruch zewnętrznej tylnej.
Działanie wodzy na zgięcie szyi , daje różne skutki , zależnie od jej położenia :
- przy ręce działającej w bok , lub w tył , szyja wygina się "od kłębu" , górna jej partia może się wygiąć niewiele lub wcale / oczywiście może się też zgiąć w potylicy/
.....
- Zgięcie w szyi nie przekłada się automatycznie na zgięcie lędźwi , lecz je ułatwia / Jeżeli możemy łatwo zginać szyję konia , to znaczy , że nie jest on usztywniony/ Koń rozluźniony dopasuje sam zgięcie tułowia do łuku, bez potrzeby działania pomocami
tomekpawwaw Kręgosłup konia może się wyginać w dwóch odcinkachzyi oraz lędźwi /i oczywiście ogona/."wygięcie w żebrach " o którym się często mówi to głębsze podstawienie nogi wewnętrznej i obszerniejszy ruch zewnętrznej tylnej.
Działanie wodzy na zgięcie szyi , daje różne skutki , zależnie od jej położenia :
- przy ręce działającej w bok , lub w tył , szyja wygina się "od kłębu" , górna jej partia może się wygiąć niewiele lub wcale / oczywiście może się też zgiąć w potylicy/
.....
- Zgięcie w szyi nie przekłada się automatycznie na zgięcie lędźwi , lecz je ułatwia / Jeżeli możemy łatwo zginać szyję konia , to znaczy , że nie jest on usztywniony/ Koń rozluźniony dopasuje sam zgięcie tułowia do łuku, bez potrzeby działania pomocami