Smutna refleksja o fundamentach
Smutna refleksja o fundamentach
asio Julie- źle nazwałam... bardziej znany jako "d. kawaleryjski". Coś jakby dosiad szkoły Jean d'Orgeix. Różnice są:
asio Julie- źle nazwałam... bardziej znany jako "d. kawaleryjski". Coś jakby dosiad szkoły Jean d'Orgeix. Różnice są:
Uważam, że 2000zł nie jest to dużo tak w ogóle, jeśli jest to jedyne co się zarabia i nie ma dodatkowego żródła utrzymania, ale jak na instruktora w Polsce to jednak całkiem sporo. Nawet nie myślałam, że instruktor może tyle zarabiać. Ci co znam, zarabiają koło 1000zł - czyli mniej wiecej tyle co stajenni. Wyszło mi, że najlepiej być luzakiem dla jeźdzca z czołówki lub pracować jako jeździec jak kiedyś, jak liczyłam ile zarabiają znajomi.
Ale może teraz pensje troszkę wzrosły...
A d'Oregix jest troche specyficzny Ale sukcesy miał. W sumie to nie pamiętam dokładnie jego założeń i tego jak jeździł, bo oglądałam jego kasety jak byłam mała. Rzucał sie w oczy brzydki moim zdaniem styl jazdy, za to konie były perfekcyjnie wyszkolone - czy luźne, wesołe, itp niestety nie pamiętam.
1000 zł :?: :!:
Ja bym za tyle palcem nie kiwnęła!
Sorry, ale nie chodzi w tym o to, że uważam się za świetnego instruktora. Po prostu się staram i nie mam 18 lat.
Jeśli ludzie po kursach TKKF pracują za 1000 zł, to jest to ogólne zaniżanie poziomu.
I znowu kółko się zamyka!
Ech... ten światowy kryzys... :wink:
No, ale jak z mieszkaniem? Bo ja mówię o znajomych, którzy zarabiają 1000zł, ale mają mieszkanie do dyspozycji na miejscu.
wiesz, mój brat zasuwajac cały dzień w Urzędzie Miejskim, przy organizowaniu Expo(tzn staraniu się o nie), wszelkich konferencji itp, w biurze współpracy z zza granicą, na odpowiedzialnym stanowisku, zarabiał 1500zł na rękę - to czemu instruktor koński ma zarabiać więcej? No, ale to już jest chory system płac w naszym kraju Brat na szczęście teraz będzie miał dużo lepiej płatną prace, bo przy jego kreatywności, doświadczeniu, obrotności i wiedzy, to chore zarabiać tak mało :evil:
A własnie ciekawe jak się kryzys ma do jeździectwa? Ktos jest tu ekonomistą i ma o tym pojęcie?
W sezonie 3000, poza sezonem 2000 to moim zdaniem przeciętna pensja. 1000 złotych to raptem 33 klientów, przy większej szkółce tylu klientów można mieć w dwa dni. Dobrym systemem jest stała pensja + prowizja od klienta, większa mobilizacja, żeby się starać zatrzymać klientów w szkółce. W wakacje dzwonił do mnie pan i chciał mi zapłacić 2500 za 12 godzin pracy dziennie 7 dni w tygodniu, klienci na okrętkę Bardzo był miły, ale odmówiłam. Już dwa razy pracowałam w takim kamieniołomie. To jest regularna praca, trzeba się zaangażować, przygotować, bierze się na siebie dużą odpowiedzialność itd. 19 lat przy koniach i 1000 złotych pensji...potwarz! Więcej się chyba zarabia na promowaniu sera w markecie, a trzeba się tylko umalować.
Wow, ale się cenicie To może ja zostanę instruktorem? Wychodzą lepsze zarobki jak po psychologii pewnie będę mieć :roll: No, ale z drugiej strony, jak sie cały dzień uczy i jest przy koniach... No ale i tak, stawki się podniosły najwyraźniej odkąd ja się orientowałam... Dziwne, może ten kryzys nad jednak nie dopadł...
I naprawdę zaczynam się zastanawiać po co ja studiuję, przed 30 raczej mam marne szanse na taką pensję :roll:
Julie- ta fota po prawej jest znaleziona niedawno w necie, ale (niestety) bardzo zbliżona do tego co pokazał mój kolega... Też się dziwię. I podobno są jakieś ośrodki w naszym kraju, gdzie jeszcze się uczy takiego dosiadu. Nie krytykuję go, ale nie wiem jak na to konie :? . Poza tym mnie się to nie podoba.
Na sąsiednim forum trochę podyskutowano na temat tego dosiadu http://www.stajenka.fora.pl/boks-1-biega...,1948.html Można się trochę dowiedzieć (nawet wypowiada się pan, który w swojej stajni propaguje taką jazdę i ma zawodników jeżdżących tym stylem). Moja pierwsza książka o skokach była autorstwa d'Orgeix, na szczęście byłam za mała, żeby ją zrozumieć, a potem mi ją ktoś ukradł 8)
Ojej ja jeżdżę trochę jak d'Orgeix... i skaczę... choć trochę nieswiadomie :wink:
MA ktoś jego kasety? tam było wszytsko dokładnie omówione. Pamiętam, że dziwiła mnie ilośc powtórzeń każdgo ruchu - np jak robił takie coś, że jechał stępem, a koń wyginał głowe do jego buta raz w jedną stronę raz w drugą(a zachowywał ruch po linii prostej), to mówił coś o powtarzaniu 500 razy tygodniowo tego chyba hock:
dobry instruktor jazdy konnej /innych być nie powinno!/powinien zarabiać 5 tysięcy zł. na rękę. Albo i więcej.
Dlatego, ze nikt w zasadzie nie powinien mieć zarobków schodzących poniżej 5 tysięcy. Ja wiem, kraj biedny i biedny, "kiedyś będzie lepiej" słyszę to od wieluuuuuuu lat....
Ale prawda jest też taka, że by się dało gdyby......
Kochani ale dobrego zarabiania nie żałujmy sobie tutaj na forum, bo od tego NIKOMU krzywda się nie stanie.
Na nieszczęście dla nas wszystkich udaje się kolejnym rządom /WSZYSTKIM/ napuszczać różne grupy zawodowe przeciwko sobie i w ten sposób odwracać uwagę od tego co na prawdę się dzieje. Emocje ludzie wyładowują w konfliktach między grupowych. Chytra sztuczka.
I nie temat na nasze ukochane ogoniaste forum!
[quote="Julie
Jean d'Orgeix? Też pierwsze słyszę.
Tak (jak na drugim obrazku) w ogóle da się jeździć nie obijając koniowi nerek?
Taki dosiad jest obenie jeszcze gdziekolwiek uznawany za poprawny?
Rozumiem, że taki dosiad z jakichś powodów miał coś na celu na polu bitwy, zaparcie sie kolanami/nogami?
Bo takie ułożenie nogi w stosunku do biodra, jak na mój skromny gust, można bez szkody dla konia i ogólnej równowagi mieć wyłącznie zakładając, że się z tego siodła w ogóle nie wstaje.
[/quote]
Julio ja mniej więcej w tej chwili mam właśnie taki dosiad, trochę inaczej, ale właśnie nogi do przodu.,
I nie jest możliwe - moim zdaniem - obijanie koniowi nerek w moim wypadku. Wiem, wiele osób się do mnie czepiało o taki dosiad, bo rzekomo sprawiam koniowi ból.
Tylko jeżeli ja nawet leciutko uderzę o siodło od razu najpierw sama skręcam się z bólu w okolicach moich nieszczęsnych dysków. Np. zjazd na sankach w tej chwili jest z tego powodu dla mnie zupełnie nie realny. Dlatego muszę na prawdę jeździć bardzo delikatnie, podążając za koniem , zero wybijania się z równowagi i nawet mowy nie ma o jakimkolwiek właśnie waleniu tyłkiem o siodło.
Sama jeszcze dokładnie nie wiem jak to się dzieje, mimo nóg do przodu..ale na pewno jest ok, jeżeli chodzi o konia.
Jean D'Orgeix był w latach 50-tych jednym z najlepszych skoczków świata , w 70- tych został trenerem kadry francuskich skoczków .Kilku młodych zawodników doprowadził on w ciągu 2 lat do poziomu pozwalającego im wygrywać na międzynarodowych zawodach . Z powodu kontrowersyjnych , zdaniem niektórych , za to wpływowych osób , metod został jednak w krótkim czasie tego stanowiska pozbawiony . Rzeczywiście ,jego metoda , będąca owocem własnych doświadczeń i obserwacji czołowych jeżdżców z różnych krajów , dość mocno odbiegała od powszechnie stosowanej we Francji praktyki . Jednak od czasu , gdy objął on stanowisko trenera kadry, znaczenie Francji w skokowym świecie zaczęło z powrotem wzrastać .Dwie książki jego autorstwa , przetłumaczone na polski , ukazały się w latach 80-tych nakładem ZTK Zbrosławice .
" Jeździectwo - skoki przez przeszkody ", "Jeździectwo - francuska metoda szkoleniowa " - obie warte przeczytania . Moim zdaniem szczególnie ta pierwsza wymaga jednak pewnego jeździeckiego doświadczenia i głębokiego przemyślenia , bowiem ta metoda , zbyt pobieżnie zastosowana nie da rezultatów .
P.S. Dosiad , opisywany przez D'Orgeix , to nic innego , jak dosiad praktykowany przez wielu czołowych skoczków, zwłaszcza tych dawniejszych . W taki sposób siedzieli m. in polscy i włoscy zawodnicy przed wojną , a należeli do europejskiej czołówki .
W ogóle , jeżeli chodzi o dosiad ,to większość instruktorów ma do niego zbytnio akademickie podejście .Każdy człowiek jest zbudowany nieco inaczej i stąd nieraz duże różnice w pozycji poszczególnych jeźdźców , poza tym inny rodzaj pracy konia i różny kształt siodła warunkuje nieco inne oddziaływanie i pozycję jeźdźca .
Inaczej siedzi dżokej , inaczej ujeżdżeniowiec ,skoczek czy kowboj , a przecież każdy z nich musi być z koniem zgrany.
DuchowaPrzygoda Dlatego muszę na prawdę jeździć bardzo delikatnie, podążając za koniem , zero wybijania się z równowagi i nawet mowy nie ma o jakimkolwiek właśnie waleniu tyłkiem o siodło.
Sama jeszcze dokładnie nie wiem jak to się dzieje, mimo nóg do przodu..ale na pewno jest ok, jeżeli chodzi o konia.
tomekpawwaw W ogóle , jeżeli chodzi o dosiad ,to większość instruktorów ma do niego zbytnio akademickie podejście .Każdy człowiek jest zbudowany nieco inaczej i stąd nieraz duże różnice w pozycji poszczególnych jeźdźców , poza tym inny rodzaj pracy konia i różny kształt siodła warunkuje nieco inne oddziaływanie i pozycję jeźdźca .
Inaczej siedzi dżokej , inaczej ujeżdżeniowiec ,skoczek czy kowboj , a przecież każdy z nich musi być z koniem zgrany.
Trochę odbiegamy od tematu, ale może takie sprecyzowanie "dlaczego należy siedzieć tak a nie inaczej" wiąże się z uczeniem innych.
DuchowaPrzygoda Dlatego muszę na prawdę jeździć bardzo delikatnie, podążając za koniem , zero wybijania się z równowagi i nawet mowy nie ma o jakimkolwiek właśnie waleniu tyłkiem o siodło.
Sama jeszcze dokładnie nie wiem jak to się dzieje, mimo nóg do przodu..ale na pewno jest ok, jeżeli chodzi o konia.
tomekpawwaw W ogóle , jeżeli chodzi o dosiad ,to większość instruktorów ma do niego zbytnio akademickie podejście .Każdy człowiek jest zbudowany nieco inaczej i stąd nieraz duże różnice w pozycji poszczególnych jeźdźców , poza tym inny rodzaj pracy konia i różny kształt siodła warunkuje nieco inne oddziaływanie i pozycję jeźdźca .
Inaczej siedzi dżokej , inaczej ujeżdżeniowiec ,skoczek czy kowboj , a przecież każdy z nich musi być z koniem zgrany.
Proponuję poszukać "u źródła " . Nie będę tu przepisywać książek , ale D'Orgeix, opisując pozycję jeźdźca podaje kilka zasad :
-tułów jeźdźca powinien być swobodny , co wymaga krótkich strzemion
-jeździec powinien móc w każdej chwili dowolnie zmienić dosiad z pełnego do półsiadu i na odwrót
-położenie łydki nie powinno się zmieniać przy zmianie dosiadu , inaczej nie może ona działać precyzyjnie
-w półsiadzie, ponieważ większość ciężaru opiera się na strzemionach noga powinna być tak ułożona ,
aby puślisko znajdowało się w linii pionowej .
Z tych zasad wynika ułożenie tułowia z dość mocno cofniętym siedzeniem , gdyż wtedy przy pochyleniu ciała do półsiadu, środek ciężkości jeźdźca znajdzie się nad linią strzemion ./W anglezowanym kłusie , rzecz jasna tułów też musi być wyraźnie podany do przodu /. Gdyby jeździec miał w pełnym siadzie zachowaną linię ramię -biodro-pięta, przy pochyleniu tułowia jego równowaga zostałaby zaburzona i musiałby albo przytrzymać się łydkami , albo wysunąć nogi w przód ; w obu tych przypadkach działanie łydek nie byłoby takie samo , jak w pełnym siadzie
W praktyce , ponieważ łydki nie przylegają stale do boków konia , ich położenie będzie się nieco zmieniać , raz będą one bardziej z przodu, raz bardziej z tyłu , zależnie od fazy ruchu ,nie ma to zresztą dużego znaczenia o ile będziemy działać łydką zawsze w tym samym miejscu . Stabilnie ułożone kolano i wyraźne oparcie w strzemionach pomaga zresztą przykładać łydkę w określonym miejscu . To tyle .