Zaufanie do konia a bezpieczeństwo
Zaufanie do konia a bezpieczeństwo
Dodam jeszcze, że Kara z ziemi nigdy nie przejawia zachowań "anty - człowiekowych" Czy to przy karmieniu, czy w momencie spłoszenia, kiedy stoi się obok - uważna, ostrożna, nie wpadnie na "ludzia".
Czasami bawimy się w coś, co ja nazywam ogierzeniem. Kara jest wówczas luzem i biega - czy to na "lonży bez lonży", czy po prostu po wybiegu. Jak się rozgrzeje - ja zaczynam tupać a ona się ogierzy - wygina szyję w łuk i robi straszne miny w moją stronę rzucając przy tym łbem... Wystarczy jednak, że powiem "rozejm" , podejdę a Kara jak baranek da się pogłaskać (byle nie za długo ;-)) po czym jeśli poproszę łazi za mną... Czyli coś tam między nami jest - rodzaj nitki pajęczej... ale i tak wiecznie mam wrażenie, że jeden nieprzemyślany ruch i nitkę zerwę :oops:
wiem wiem panikuję - tak mam - w końcu baba jestem, nie? ;-)
Małgosiu o tej dominacji to ja nie do Ciebie oczywiście konkretnie pisałam, bo ja i tak podziwiam, że Ty sobie jednak z tą swoją Karą jakos radzisz i nie śmiałabym Tobie czegokolwiek radzić. Ja mam swoje doświadczenia, ale one są bardzo, bardzo indywidualne i rekreacyjne.....
Tak sobie jakby na marginesie skrobnęłam, bo siedzę dziś zupełnie sama w domu....ciemno jak diabli to i skrobię....Żeby nie myśleć o duchach, które w puszczy o tej porze roku wylęgają się zaraz po 18-stej....Oczywiście jeżeli dom jest zupełnie pusty.
Małgosiu, a książkę Karen Rohlf czytałaś? Bo ja właśnie wczoraj przebrnęłam przez nią do połowy i teraz sobie myślę, że to takie coś w sam raz dla Ciebie i karej jak przeczytam do końca to napiszę w ogóle co o tym myślę.
"Ujeżdżenie, naturalnie!" Karen Rohlf:
Razem z książką jest płyta z filmem, która mi niestety nie działa i muszę wymienić jakiś popsuty egzemplarz mi się trafił.
W sumie książka powinna mieć tytuł "Jeździectwo według Karen Rohlf". Początek sugeruje, że jest jakiś konflikt między ujeżdżeniem, a jeździectwem naturalnym. Są dwie przedmowy, od trenerki ujeżdżeniowej i od Lindy Parelli, bo Karen uczyła się sportowego ujeżdżenia, a potem PNH. Na początku próbuje pogodzić jedno z drugim i wręcz przeprasza, że ośmieliła się to łączyć; trochę jakby próbowała pogodzić rozdwiedzionych rodziców
Później zaczyna mówić własnym głosem - i wtedy dopiero robi się ciekawie szczególnie warte uwagi są jej przemyślenia na temat zebrania, które wyprzedziły publikację samej książki.
Dobre moim zdaniem dla Gosi dlatego, że jest to program poukładany, logiczny, zwracający uwagę na szczegóły, z dużym naciskiem na rozluźnienie i kontrolę nad emocjami konia... taki, gdzie widać "ścianki akwarium" - myślę że dobry dla osób, które potrzebują planu.
Więcej napiszę jak przeczytam do końca i film zobaczę
czy temu koniowi ufam???????
prawde mowiac nie wiem jak to do konca jest, bo jak kon mi odpowiada jak cos do niego mowie....tak slowo po slowie zblizam sie do niego coraz bardziej wtedy.....Z drugiej strony wiem, ze nie tylko zaufanie sie liczy. Liczy sie cos jeszcze bardzo., Bo przeciez ja jestem niedoskonala i zawodze nawet sama siebie...wiec i kon moze. I daje koniowi do tego prawo i nie oceniam go zle jak czegos nie zrobi po mojej mysli. Dzieki temu on zaczyna coraz bardziej zblizac sie do mnie....az do pewnej wiezi pozaslownej...i to mi sie zawsze najbardziej podobalo. TAJEMNICA w kontaktach czlowiek -kon. Piekna tajemnica....i z pewnoscia, wiem jedno, bezpieczna.
Chyba chodzi o akceptacje ogolnej natury konskiej..i ludzkiej , tej egzystencjalnej , ktora czujemy w poszczegolnych chwilach.....konie tez to czuja. Bo odpowdaja mi na to czucie wyraznie....
Sorki, ze mieszam, ale sama probuje jakos skapowac co jest grane!!!!!!!
na tym zdjeciu ona mnie wiska, i robi to bardzo delkatnie...przy wiskaniu konie czasami chwytaja mocnej zebami, ale temu zrebakowi powiedzialm jak ma to robic z czlowiekiem, i chetnie sie ze mna zgodzil!!! A ona bardzo porzebuje odwzajemnienia za szczotkowanie i drapanie jej codzienne....