Problemy z koniem [klei się do stada, lekceważy człowieka]
Problemy z koniem [klei się do stada, lekceważy człowieka]
Czy Waszym zdaniem opisana TUTAJ sytuacja ma jakiś związek z syndromem wyuczonej bezradności? Czy to zupełnie coś innego? Jakie są różnice?
Jest koń, który pokazuje, że nie chce czegoś zrobić (tu akurat trzynmać nogi w górze) i jest człowiek, który chce to wyegzekwować, stosujac jakąś presję...
niestety nie zgodze sie z Toba Aniu, bo rozumiem ze kon moze miec lenia, ale dla konia bardzo wazny jest ruch, wiec nie moze caly czas stac w stajni bo lubi to miejsce lub mu sie nie chce... jesli nie mam czasu lub ochoty to nie wsiadam na konia ale w moim obowiazku jest to zeby zapewnic mu ruch! rozumiem ze czasem niema ochoty na cos ale ja to widze i ide na spacer i go skracam albo robie taki aby moja kropeczka sie na nim swietnie bawila... nierozumiem rowniez Twojego podejscie do dawania cukierkow czy innych smakolykow w stajni?!
Jesli chodzi o kropeczke to dzisiaj zrobilysmy ogromne postepy szkola na wysmienicie lecz przy ogrodzeniu pewne opory lecz trwalo to juz mniej niz w poprzednich razach... oddalilam sie kawalek poza stajnie po czym wrocilam i jeszcze raz pokonalysmy straszne miejsce kolo ogrodzenia ktore tak kropeczce sprawialy problemy i widac ze juz jest lepiej jak wczesniej przechodzila z malo zadowolona mina dzisiaj uszka do gory i znowu ochota na spacer zobaczymy jak dlugo sie to utrzyma, bede musiala to cwiczyc, ale ze juz jestem zdrowa to przyszedl moment na zalozenie siodla i cwiczenia w siodle mam nadzieje ze tam nie wystapia zadne prolemy. co do stajenego wydaje sie bardzo milym czlowiekiem i pogodnym i mam nadzieje ze tez jest taki dla mojego konia i gdy mnie nie ma w poblizu
Tak w ogóle, to pewnie warto by było o samej wyuczonej bezradności osobno podyskutować, zwłaszcza że mamy panią psycholog Anię G. na forum.
Generalnie (z tego co wiem) ona polega głównie na tym, że zwierzak nie okazuje, że czegoś nie chce. Albo w ogóle niczego nie okazuje. Albo jest taki mechaniczny, działają tylko automatyczne odruchy. Myślenie nie działa. Niektórzy uważają, że klikerem też tak można
Mnie konie jeżdzone rollkurem przypominają sportowców ludzi w dawnym NRD ( Młodemu pokoleniu przypomne ze była to Niemiecka Republika Demokratyczna , gdzie w sporcie wyznawano zasadę "cel uświęca środki") Tam młodzi sportowcy poddawani byli "zabiegom" , które skutkowały błyskotliwymi sukcesami sportowymi a w efekcie dawały 30 letnich emerytów sportowych z poważnymi skutkami fizycznym i psychicznymi do kalectwa włącznie. Konie jeżdżone rollkurem szybciej od innych kończą karierę z poważnymi zmianami zwyrodnieniowymi kręgosłupa i cierpią :!: :! Sportowcy z NRD mieli świadomość tego co robią, i czym ryzykują.Kobiety w niektórych dyscyplinach sportu w NRD zachodziły w ciążę by na czas startu zwiększyć wydolność organizmu , poczym poddawane były zabiegowi aborcji. Konie świadomości nie mają i cierpią tylko dla tego że ludzie chcą błyszczeć i zdobywać medale)
Sędziowie są poniekąt "winnymi" tego ,że metoda rollkur jest stosowana , bo ulegają "zamówieniom " publiki żądnej widowiska , pokazów w wykonaniu "wymachujących" nogami koni na czworoboku . Klasyczna idea ujeżdżenia przegrywa z zapotrzebowaniem na widowisko. Nie ważne , że Anky na koniu na którym wygrała MŚ w ujeżdżeniu , kilkadziesiąt minut po finale nie jest w stanie wyjechać do dekoracji bo koń "szaleje " z powodu grającej orkiestry. Odbiera medal na koniu pożyczonym od policjanta konnego.
Trenerze, co do sędziów - rollkur nie jest prawnie zabroniony - wg FEI jest dopuszczalny a co za tym idzie - sędziowie mają związane łapki :-(
Jednak fakt faktem, że ujeżdżenie sędziuje się często "na nazwisko" nie na wynik - taki jest trend i nie jest to moje zdanie
Polecam ciekawe artykuły:
http://www.eurodressage.com/editor/wayne...dging.html
http://www.eurodressage.com/editor/wayne...oints.html
Szkoda, że w naszym "jedynym słusznym związku" nie ma oddźwięku całego zamieszania jakie rozgrywa się ostatnio wokół czworoboków :-( ale u nas wybory, komisje, nowe prawa i przepisy - heh
Cytat:niestety nie zgodze sie z Toba Aniu, bo rozumiem ze kon moze miec lenia, ale dla konia bardzo wazny jest ruch, wiec nie moze caly czas stac w stajni bo lubi to miejsce lub mu sie nie chce... jesli nie mam czasu lub ochoty to nie wsiadam na konia ale w moim obowiazku jest to zeby zapewnic mu ruch! rozumiem ze czasem niema ochoty na cos ale ja to widze i ide na spacer i go skracam albo robie taki aby moja kropeczka sie na nim swietnie bawila... nierozumiem rowniez Twojego podejscie do dawania cukierkow czy innych smakolykow w stajni?!
Cytat:niestety nie zgodze sie z Toba Aniu, bo rozumiem ze kon moze miec lenia, ale dla konia bardzo wazny jest ruch, wiec nie moze caly czas stac w stajni bo lubi to miejsce lub mu sie nie chce... jesli nie mam czasu lub ochoty to nie wsiadam na konia ale w moim obowiazku jest to zeby zapewnic mu ruch! rozumiem ze czasem niema ochoty na cos ale ja to widze i ide na spacer i go skracam albo robie taki aby moja kropeczka sie na nim swietnie bawila... nierozumiem rowniez Twojego podejscie do dawania cukierkow czy innych smakolykow w stajni?!
Osobiscie tez jestem za "rozpieszczaniem" konia, poniewaz to jest nasz przyjaciel i nie moze byc samych zakazow, ale uwazam ze dawanie cukierkow w stajni nie jest zlym nawykiem, poniewaz ja daje mojej kropeczce cukierka wtedy kiedy ona sobie na to zasluzyla, a musi wiedziec ze stajnia i jej boks to jest jej mile i bezpieczne miejsce, poniewaz kazdy ma prawo do takiego miejsca Jesli chodzi o Twoje pytanie Aniu jak moj kon pokazuje zadowolenie uwazam ze jest to indywidualna sprawa i kazdy kon pokazuje je inaczej i nie da sie tego opisac slowami jesli sie tego konia nie zna, kazdy kon ukazuje to inaczej i uwazam ze wlasciciel ktory jest u niego regularnie sam wie kiedy kon jst wdzieczny lub zadowolony... Ja kiedy widze ze moj kon czegos nie chce to raczej tego nie robie ale gdy jest to miejsce opisywane prze ze mnie czyli ogrodzenie i ona go nie chce przejsc to uwazam ze trzeba nad tym popracowac bo tym samym wyjsciem wychodzimy w teren i mysle ze gdy bede wyjezdzac w teren i ona nie bedzie chciala przejsc to bedzie duuuuzy problem;( dlatego wole pochodzic i pokazac jej ze to nic zlego. Jesli chodzi o nasze spacerki to tak samo jak ukazywaniem zadowolenia mozna zauwazyc czy kon jest znudzony, Kropeczka ma zawsze uszy do gory i jakby usmiechniety pyszczek ona jak chce przyspieszc to mi to pokazuje i staram sie to zrobic,mysle ze to nie chodzi o to ze ona nie lubi spacerkow tylko sprawa tego przejscia jest problemem...
Jeszcze co do sędziów ujeżdżeniowych-niestety jest sporo osób które po prostu NIE WIDZĄ nic oprócz tego jak koń trzyma głowę-bo to najłatwiej zobaczyć...I u tych sędziów wygrywają konie ustawione"sztywno na blachę". Niestety....Zobaczyć np pracę zadu czy choćby nieregularny galop jest już znacznie trudniej....
Może trochę to nie na temat ale nie mogłam się powstrzymać, bo strasznie to utrudnia trening zwłaszcza z młodymi zawodnikami-jak ja mam juniorowi wytłumaczyć że ocen TEGO sędziego nie nalezy brać pod uwagę
Ania Guzowska Konie Anky robią coś zaś by uniknąć kary. Wiedzą, że przeciwstawianie się stanowi jeszcze większy ból(widzą to także konie np chodzące w ustawieniu, kiedy to nie ma od zadu żadnej energii i koń jest cały uwalony na przodzie, czego jeździec nie dostrzega - a cieszy się, że konia zganaszował) - bo zobaczcie, że przy rollkurze stosowanym przez Anky nie ma chwili wytchnienia dla konia - ona rozgrzewa tak konie po 20-30 min, non stop wygięte, napięte. Owszem, z wyrzucaniem nóg w kosmos, ale dlatego, że inaczej do rollkuru dojdzie np ostroga - konie dobrze o tym wiedzą. Nie ma 5 min na stęp na długich wodzach, nie ma przerw! Sprzeciwstawianie się ręce Anky w munsztuku nie ma już dla tych koni sensu - widziałam niedawno filmik z klasycznym pokazem wyuczonej bezradności - Anki zaczynała rozgrzewkę z rollkurem i koń próbował przez chwilę pójść poza pion(tzn wyjść ze strasznego przeganaszowania) - nie dała mu - koń przez pół h szedł zrolowany! Znajde wam potem ten filmik - to było straszne, płakać się chce jak sie to widzi. Szczególnie jak to tyle trwa...I koń wie, że walka oznacza ból - więc jak tylko czuje napięcie ręki Anky to się przestraszony cofa.
Dla mnie konie Anky nie prezentują prawdziwego zebrania. Dla mnie to co ona robi nie jest piękne - i nie moge uwierzyć jak sędziowie moga być tak ślepi i głupi. A najbardziej żal mi tych genialnych koni - bo nie ulega wątpliwości, ze np Salinero jest koniem świetnym - ale jak dla mnie to co mógłby zrobić jest marnowane.
Oczywiście rozumiem, że każdy może mówić, że stosuję nadinterpretacje - trochę może miec racji bo na jej koniach nie siedziałam i pewne rzeczy podejrzewam z dużą pewnością. Ale jeden rzut oka na jej konie mi jakos zawsze wystarcza by utwierdzić się w tym, że mam rację. Ale nie twierdzę, że np jej konie mają złe warunki bytowe czy coś - na pewno mają wielkie czyste boksy, jasną stajnie, super żarcie itp. Anky na pewno też nie jest taka, że jak siada na konia to go nigdy nie poklepie czy nie da smakołyka - myślę, że to nie jest jakas okrutna baba - ona po prostu nie rozumie koni, tego jak funkcjonuja na poziomie psychicznym.
Ania Guzowska Konie Anky robią coś zaś by uniknąć kary. Wiedzą, że przeciwstawianie się stanowi jeszcze większy ból(widzą to także konie np chodzące w ustawieniu, kiedy to nie ma od zadu żadnej energii i koń jest cały uwalony na przodzie, czego jeździec nie dostrzega - a cieszy się, że konia zganaszował) - bo zobaczcie, że przy rollkurze stosowanym przez Anky nie ma chwili wytchnienia dla konia - ona rozgrzewa tak konie po 20-30 min, non stop wygięte, napięte. Owszem, z wyrzucaniem nóg w kosmos, ale dlatego, że inaczej do rollkuru dojdzie np ostroga - konie dobrze o tym wiedzą. Nie ma 5 min na stęp na długich wodzach, nie ma przerw! Sprzeciwstawianie się ręce Anky w munsztuku nie ma już dla tych koni sensu - widziałam niedawno filmik z klasycznym pokazem wyuczonej bezradności - Anki zaczynała rozgrzewkę z rollkurem i koń próbował przez chwilę pójść poza pion(tzn wyjść ze strasznego przeganaszowania) - nie dała mu - koń przez pół h szedł zrolowany! Znajde wam potem ten filmik - to było straszne, płakać się chce jak sie to widzi. Szczególnie jak to tyle trwa...I koń wie, że walka oznacza ból - więc jak tylko czuje napięcie ręki Anky to się przestraszony cofa.
Dla mnie konie Anky nie prezentują prawdziwego zebrania. Dla mnie to co ona robi nie jest piękne - i nie moge uwierzyć jak sędziowie moga być tak ślepi i głupi. A najbardziej żal mi tych genialnych koni - bo nie ulega wątpliwości, ze np Salinero jest koniem świetnym - ale jak dla mnie to co mógłby zrobić jest marnowane.
Oczywiście rozumiem, że każdy może mówić, że stosuję nadinterpretacje - trochę może miec racji bo na jej koniach nie siedziałam i pewne rzeczy podejrzewam z dużą pewnością. Ale jeden rzut oka na jej konie mi jakos zawsze wystarcza by utwierdzić się w tym, że mam rację. Ale nie twierdzę, że np jej konie mają złe warunki bytowe czy coś - na pewno mają wielkie czyste boksy, jasną stajnie, super żarcie itp. Anky na pewno też nie jest taka, że jak siada na konia to go nigdy nie poklepie czy nie da smakołyka - myślę, że to nie jest jakas okrutna baba - ona po prostu nie rozumie koni, tego jak funkcjonuja na poziomie psychicznym.
oczywiscie moglo sie tak stac ze kropeczka mogla sie tam czegos przestraszyc lecz ona sama mi o tym nie powiem;( a ja musze troche popracowac zeby wrocilo do tego co bylo Sa rozne konie i rozne charaktery i ich na sile nie zmienimy... duzo ludzi by chcialo miec konie ktore sie niczego nie boja i sa doskonale pod kazdym wzgledem ale uwazam ze takiego nie ma i tak jak napisala Karina "obrzucanie" konia jakimis rzeczami mysle ze nic nie da, poniewaz pojdziemy z koniem w teren czy na spacer i jesli kon sie czegos przestraszy to zacznie uciekac takie jest moje zdanie i wtedy bedzie mial w nosie nasze lekcje, ale to takie moje skromne zdanie na ten temat
Karinaa - Co do Anky to po prostu biore to z obserwacji. I opisów jej treningów od tych co je widzieli. Sama jednak jej treningów w domu nie widziałam - te na zawodach są na youtube i konie chodza po kilkanaście minut bez przerwy zrolowane. Poza tym oceniam lekkość, gracje itp - tak subiektywnie. Opieram się na moich odczuciach co do tego jak powinien wyglądac wierzchowiec motywowany nagrodą a nie karą. I nie tylko na odczuciach - na wiedzy z psychologii i psychologii zwierząt oraz obserwaji różnych metod treningowych zwierząt - w tym szczególnie psów - miałam swego czasu dobre porównanie tych szkolonych pozytywnie i negatywnie.
No i jest dostęppna fachowa wiedxa dotycząca rollkuru - wystarcza mi ona by nielubic Anky bardzo mocno, bo to że używa rollkuru jest jasne, gdy spojrzy sie na praktycznie każdy filmik z nią.
W każdym razie forum to zawsze tylko forum - można pisać co sie myśli, więc to robię - ale nie mam pewności 100 bo nie znam prywatnie Anky, wie wiem co dokładnie robi w domu.
Co do reszty - zdaję sobie sprawę z tego, że moje podejscie jest specyficzne. Może wynika z tego, że ja nie uważam, że koniecznie trzeba być alfą, by bezpiecznie i sympatycznie funkcjonować z koniem. Ja dużo eksperymentuję, sprawdzam rózne rzeczy - mój koń całe życie robił co ja chciałam - teraz się role odwróciły, bo ja tego chcę. Koń jest grzeczniejszy niz kiedykolwiek, daje sie bez problemu strugać(a z kowalami bywały przeboje), chodzi za mna bez uwiązu i mogę na niej jeżdzić na kantarze czy na cordeo. Dlatego nie przestaje eksperymentować i idę dalej - jak koń mnie zwali któegos dnia albo po mnie przebiegnie będzie to znaczyło, że obrałam złą drogę :twisted:
W sumie, to ja lubię też nic nie robić. Może jestem leniwa. Ale odrzuciłam swoje ambicje, nie zależy mi na tym by koń coś robił - jak sie pasie jest najpiękniejszy. Po co ma robic piaffy? Czy chody boczne, albo galopować na sygnał łydki? Oczywiście jestem troche hipokrytka bo jednak siadam i jakies komendy wydaję - ale traktuję to wszytsko juz na luzie.
No i słucham konia - taką mam taktykę - nauczyć sie od konia jak byc koniarzem. Nie jest to łatwe i ja tez błądze, ale drogi kręte sa atrakcyjniejsze niz proste.
aha u nas rzucenie wodzy w sumie to troszkę przenośnia, bo ja nie używam raczej wodzy - tzn używam jak koń przesadza i przypominam mu, że nie chce np spaść na twarda ziemię - ale nie jeżdżę na krótkich wodzach czy kontakcie większym jak taki jakbym trzymała nitki - a jak zdarza mi się inaczej to po minucie stwierdzam, ze to i tak nie ma sensu i łatwiej jest na długich. Ale ja z koniem mam ustalone specyficzne zasady, u nas wszystko jest takie nieco "inne". Ale ma wrażenie, że sa tu bardziej "inni"(hehe dla mnie to pozytywne zjawisko), Ania J mnie myślę przebija o głowę i jeszcze jest dużo bardziej mądra, bo oczytana 8)
W każdym razie pogoń za sarenkami mnie po prostu śmieszy i nie moge odmówić Brance tej radości - ona mi czasem przypomina małego źrebaka, hehe.
Edit: http://pl.youtube.com/watch?v=Uz9r9zqGKhE Co jest w tym ładnego? Jeśli to jest jeździectwo to ja nie chce mieć z nim nic wspólnego.(a jak widac Anky na koniec konia chwali - ale moim zdaniem ona nic nie rozumie, nic a nic).
Drugie: http://pl.youtube.com/watch?v=Wm-vYMKKyZ...re=related
Gucia oczywiscie moglo sie tak stac ze kropeczka mogla sie tam czegos przestraszyc lecz ona sama mi o tym nie powie;(O, powie, powie. Jedna z piękniejszych cech koni, to moim zdaniem to, że właśnie bardzo dużo nam mówią (po swojemu). Czego się boją, co im się wydarzyło, co im nie pasuje. Nie kręcą, nie kłamią. Nie wszystkie są tak samo ekspresyjne, ale komunikują się wszystkie.
Cytat:Sa rozne konie i rozne charaktery i ich na sile nie zmienimy... duzo ludzi by chcialo miec konie ktore sie niczego nie boja i sa doskonale pod kazdym wzgledem ale uwazam ze takiego nie ma i tak jak napisala Karina "obrzucanie" konia jakimis rzeczami mysle ze nic nie da, poniewaz pojdziemy z koniem w teren czy na spacer i jesli kon sie czegos przestraszy to zacznie uciekac takie jest moje zdanie i wtedy bedzie mial w nosie nasze lekcje, ale to takie moje skromne zdanie na ten temat
Gucia oczywiscie moglo sie tak stac ze kropeczka mogla sie tam czegos przestraszyc lecz ona sama mi o tym nie powie;(O, powie, powie. Jedna z piękniejszych cech koni, to moim zdaniem to, że właśnie bardzo dużo nam mówią (po swojemu). Czego się boją, co im się wydarzyło, co im nie pasuje. Nie kręcą, nie kłamią. Nie wszystkie są tak samo ekspresyjne, ale komunikują się wszystkie.
Cytat:Sa rozne konie i rozne charaktery i ich na sile nie zmienimy... duzo ludzi by chcialo miec konie ktore sie niczego nie boja i sa doskonale pod kazdym wzgledem ale uwazam ze takiego nie ma i tak jak napisala Karina "obrzucanie" konia jakimis rzeczami mysle ze nic nie da, poniewaz pojdziemy z koniem w teren czy na spacer i jesli kon sie czegos przestraszy to zacznie uciekac takie jest moje zdanie i wtedy bedzie mial w nosie nasze lekcje, ale to takie moje skromne zdanie na ten temat
Co do pyska warto obserwować czy koń go nie marszczy, tak tuż nad chrapami- po Brance czesem nie widac nic kompletnie tylko ten lekko zmarszczony pysk - jak sie mu przyjrzy to widać, że to oznaka niezadowolenia, złości. Ten grymas dużo mnie nauczył i uczy cały czas, np tego bym nie jeździła na krótkich wodzach(w każdym razie nie na razie. Ostatnio w ogóle dała mi kilka waznych lekcji kiedy to zignorowałam jej pędzenie traktując to jako obajw wiosny i energii, a nie było to tylko to), bym nie wiązała jej(nauczyła mnie, że będzie grzecznie stać i bez wiazania, a ona widać sie czuje bardziej komfortowo bez sznurów), bym strugała tylne kopyta w boksie(teraz juz strugamy się gdziekolwiek i jest ok - ale konia nie lubiła kowali i na początku trzeba było sie strugać w miejscu, gdzie ona się czuła bezpieczniej), itp, itd.
Zmarszczka na nosie Branki to dla mnie zawsze niezykle wazny i niepokojący sygnał - czasem duzy problem i dyskomfort mojego konia jest oznajmiany własnie tylko w ten sposób.
Ale oczywiście każdy koń jest inny, nie każdy miał te same doświadczenia w przeszłości i nie kazdy będzie identycznie coś pokazywał.
Co do Sekretów końskiego umysłu zgadzam się z Klarą - wazna pozycja, choć w paru miejscach mozna mieć zastrzeżenia. Ale naprawde warto ją znać, warto zastanowić się nad jej treścią.
Bycie przywódcą / alfą , omegą , tau :lol: , czy jak kto chce to nazwać/ nie oznacza wcale , że zawsze i wszędzie dyktujemy koniowi co ma zrobić . Pewnie , że i tak można , ale nie jest to wcale konieczne . W każdym użytkowaniu konia jest wiele sytuacji , gdy pozostawiamy koniowi mniejszą czy większą inicjatywę . Nawet , gdy rzucimy koniowi wodze i pozwolimy iść gdzie chce , nie znaczy to , że zaraz stracimy nad nim kontrolę . Koń darzący swego jeźdźca prawdziwym szacunkiem pozwoli się poprowadzić , gdy jeździec sobie tego zażyczy . Niestety u wielu koni można zaobserwować brak takiego szacunku / po oddaniu wodzy koń rozpędza się , idzie gdzie go oczy poniosą i jeźdźcowi jedynie z najwyższym trudem udaje się odzyskać kontrolę / lub " syndrom wyuczonej bezradności " / jak jeździec odda wodze i odstawi łydki , to koń nie wie , co ma zrobić . Spotykałem konie , które np po oddaniu pomocy zaczynały się potykać . Jak dla mnie , to relację pomiędzy koniem i jeźdźcem można określić następująco : Człowiek może zawsze pokierować koniem / nadać mu tempo , ustawienie , zażadać pokonania przeszkody , czy jakiegoś określonego ruchu / Człowiek pozostawia koniowi pewną swobodę w manewrowaniu jego własną równowagą , ustawieniem i tempem pracy w miarę , jak koń jest w stanie samodzielnie poradzić sobie ze stawianym przed nim zadaniem , lecz może i powinien tak nim pokierować , by zadanie ułatwić . W chwili , gdy nie stawia koniowi żadnych żądań , koń porusza się swobodnie , na luźnych wodzach .
Koń oddaje do dyspozycji człowieka swe siły "dobrowolnie ", tzn nie przymuszany siłą i strachem . Koń może okazywać radość , np poprzez bryknięcie , potrząsanie głową itp i nie jest za to karany . W sytuacji , gdy jeździec zostawi mu inicjatywę koń pracuje samodzielnie / może tak być np przy skokach , pokonywaniu większych nierówności terenu itd / Taką samodzielność powinien np wykazywać koń cuttingowy / oddzielanie krowy od stada / i jest to w czasie zawodów oceniane