Smutna refleksja o fundamentach
Smutna refleksja o fundamentach
Czy w Polsce istnieje jakikolwiek przepis , zabraniający prowadzenia zajęć z jazdy konnej osobom nie posiadającym określonych kwalifikacji , a jeżeli tak , to czy przewiduje za to jakieś kary ? PZJ, czy TKKF może sobie wprowadzać różne przepisy i stopnie instruktorskie , ale co to da , gdy w większości chyba stajni rekreacyjnych lekcje prowadzą kilkunastoletnie dziewczęta , a uprawnień instruktorskich nie ma nikt, łącznie z właścicielem ?
Wojtas Zróbmy eksperyment - poprośmy Pana Ministra Sportu żeby wszyscy kandydaci na instruktorów, a nie tylko sportowcy, musieli mieć złotą odznakę.
... Ale jeśli mam rację, to fakt że nikt nie chce się w Związku serio i w sposób skoordynowany zająć jakimiś 80% (to mój szacunek, na bazie tego co sam widziałem) ludzi w Polsce mających ochotę jeździć konno, poza ramami tzw. sportu kwalifikowanego, i tworzących najszerszą bazę jeździectwa, to już trochę powinno dziwić.
Wojtas Zróbmy eksperyment - poprośmy Pana Ministra Sportu żeby wszyscy kandydaci na instruktorów, a nie tylko sportowcy, musieli mieć złotą odznakę.
... Ale jeśli mam rację, to fakt że nikt nie chce się w Związku serio i w sposób skoordynowany zająć jakimiś 80% (to mój szacunek, na bazie tego co sam widziałem) ludzi w Polsce mających ochotę jeździć konno, poza ramami tzw. sportu kwalifikowanego, i tworzących najszerszą bazę jeździectwa, to już trochę powinno dziwić.
Ja myślę, że instruktorzy tzw rekreacji powinni być po pierwsze doskonale przygotowani do uczenia podstaw. Powinni umieć uczyć i znać podstawy jak własną kieszeń, wiedzieć dokładnie co się na nie składa i umieć ocenić, które śrubki należy dokręcić, a które poluzować i dlaczego.
Powinni wiedzieć jak poprowadzić ćwiczenia na lonży, wiedzieć które wybrać i dlaczego, co one powodują w kontekście dosiadu i jaki ma być efekt końcowy tego etapu. Większość instruktorów po prostu powiela utarte szkółkowe ćwiczenia i jak jeździec jako tako anglezuje puszczany jest na ujeżdżalnię. Nie ma równowagi, jedzie asekuracyjnie, usztywnia się i w rezultacie jest gorszym jeźdźcem niż był zanim wsiadł na konia.
Wydaję mi się, że instruktor rekreacji (chociaż rekreacja to chyba nie jest w ogóle najtrafniejsze określenie) powinien umieć nauczyć jeźdźca podstaw, od zera do niezależnego dosiadu i uczyć go jak ma się pod nim poruszać koń, żeby razem byli w równowadze. I przy okazji uczyć go samodzielności (ile jest jeźdźców, którzy bez instruktora, trenera są zagubieni i kompletnie nie wiedzą co mają robić). Cel niby mało skomplikowany, ale droga do niego wbrew pozorom jest naprawdę długa, a instruktor na każdym jej odcinku powinien wiedzieć co robi. Podstawy zresztą trzeba szlifować cały czas, nigdy przecież nie ma tak, że się osiąga np. rozluźnienie i zebranie i to po prostu sobie jest. Jest po prostu, jak mówi Karen Rohlf, temat do rozmowy.
Dalej: instruktor powinien umieć wyprodukować jeźdźca w pełni gotowego praktycznie i teoretycznie (!) do dalszej drogi, czy to będa skoki czy ujeżdżenie czy rajdy czy jazda dla przyjemności. Jeśli jeździec wybierze to ostatnie może kontynuować współpracę z tym instruktorem, ale od szkolenia sportowego powinni być już inni specjaliści.
W ogóle pożądane moim zdaniem jest specjalizowanie się w wąskich dziedzinach, wtedy można naprawdę zgłębić daną dziedzinę, a nie być trochę od wszystkiego (czyli tak naprawdę do niczego konkretnego). Dlatego nie mogę się zgodzić, że powinna powstać taka hybryda instruktora podstaw i sportu.
Ja uważam, że jestem od nauczania podstaw, nie aspiruję na 'trenerkę'. Dziewczyna, której teraz udzielam lekcji chce w przyszłości skakać, więc jak dojdziemy do etapu kiedy będzie na to gotowa to po prostu odeślę ją do kogoś kto się tym zajmuje.
Ja bym była bardziej za podziałem:
- instruktor podstawowy
- instruktor sportu ze specjalizacją (skoki, ujeżdżenie itd., bo wszystkich dyscyplin się nie da przecież wrzucić do jednego worka)
I wtedy do jednego i drugiego poziomu osobne odznaki z sensownymi wymaganiami teoretycznymi i praktycznymi ( i z uwzględnieniem tego, że np. ujeżdżeniowcy nie skaczą )
No i plus reforma kursów instruktorskich, nie koncentrowanie się na egzaminie końcowym (bo potencjalny instruktor już się sprawdził na odznace) a na szkoleniu z prawdziwego zdarzenia.
Boże, jak ja się wymądrzam
tomekpawwaw Czy w Polsce istnieje jakikolwiek przepis , zabraniający prowadzenia zajęć z jazdy konnej osobom nie posiadającym określonych kwalifikacji , a jeżeli tak , to czy przewiduje za to jakieś kary ? PZJ, czy TKKF może sobie wprowadzać różne przepisy i stopnie instruktorskie , ale co to da , gdy w większości chyba stajni rekreacyjnych lekcje prowadzą kilkunastoletnie dziewczęta , a uprawnień instruktorskich nie ma nikt, łącznie z właścicielem ?I tu jest pies pogrzebany. Nic nie wiem o takim przepisie - problem pojawia sie dopiero, kiedy dochodzi do wypadku i są roszczenia ubezpieczeniowe... Nie przypominam sobie zapisu w jakimkolwiek prawie, określającego kto może uczyć jazdy konnej - zatem czy ma się "czerwoną książeczkę" od Ministra Sportu i ukończone 18 lat , czy ma się lat 14 i owej książeczki się nie posiada - można "uczyć" jazdy, bo polskie prawo tego nie zabrania...
tomekpawwaw Czy w Polsce istnieje jakikolwiek przepis , zabraniający prowadzenia zajęć z jazdy konnej osobom nie posiadającym określonych kwalifikacji , a jeżeli tak , to czy przewiduje za to jakieś kary ? PZJ, czy TKKF może sobie wprowadzać różne przepisy i stopnie instruktorskie , ale co to da , gdy w większości chyba stajni rekreacyjnych lekcje prowadzą kilkunastoletnie dziewczęta , a uprawnień instruktorskich nie ma nikt, łącznie z właścicielem ?I tu jest pies pogrzebany. Nic nie wiem o takim przepisie - problem pojawia sie dopiero, kiedy dochodzi do wypadku i są roszczenia ubezpieczeniowe... Nie przypominam sobie zapisu w jakimkolwiek prawie, określającego kto może uczyć jazdy konnej - zatem czy ma się "czerwoną książeczkę" od Ministra Sportu i ukończone 18 lat , czy ma się lat 14 i owej książeczki się nie posiada - można "uczyć" jazdy, bo polskie prawo tego nie zabrania...
Wszystko to co tu piszecie jest bardzo ciekawe i prawie w 100% słuszne.
Na razie powiem tyle : Jest ustawa która reguluje temat uprawnień w sporcie i rekreacji ruchowej .
Jak dostanę dziś dokładne namiary na nią ( a dostanę) to zamieszczę jeszcze dziś .
System odznak ,z takim oporem wprowadzany , ma doprowadzić właśnie do podniesienia poziomu wiedzy i umiejętności w naszym jeździectwie. Ten system , kiedy już będzie całkowicie obowiązujący ( o ciągle idzie sprawa 2 torowo , są ci co uzyskali uprawnienia starym systemem i wchodzą ci , którzy już muszą iść nowym) doprowadzi do tego ,że nikt nie otrzyma uprawnień instruktorskich ,tak rekreacyjnych jak i sportowych , zanim nie zdąbędzie złotej odznaki jeździeckiej. Potrzeba na to jednak czasu i konsekwencjii w działaniu. Trudność polega na tym ,że nasz narodek cechuje niechęć do zmian , za to "chęć" do przeszkadzania tym co te zmiany próbują wprowadzać. Jak zwykle gdzie 2 Polaków tam 3 zdania.
System odznak "ciężko się rodzi" bo ciagle ma "krytykantów" . Nawet w nowo wybranym zarządzie PZJ pojawiły się głosy : "po co egzamin na brązową odzakę , przecież instruktorzy powinni te odznaki nadawać ".
Jacy instruktorzy działają wterenie wiemy i będzie "uczył Marcin Marcina " .
Czyli już mamy jeden wniosek, że stajnia jest lepsza jako przedsięwzięcie kilkuosobowe, np. rodzinne, chociaż sprawdzają się stajnie "jednoosobowe" często lepiej niż dobrze
Nie chciałabym łączenia rekreacji ze sportem - mam nadzieję że do tego nigdy nie dojdzie
Drugi wniosek - że jeśli konie mają w miarę naturalny tryb życia, to są tańsze w utrzymaniu, niż jeśli stwarza im się sztuczne warunki (bo np. ma się stajnię w centrum miasta). To tez się sprawdza w przypadku innych zwierząt. Nie zauważyłam, żeby konie z chowu pastwiskowego były słabsze kondycyjnie. Wręcz przeciwnie.
Wiele problemów wynika też z niewiedzy - np. to, że klient + koń = klient jeździ na koniu otóż nie. Nawet nie powinno tak być, moim zdaniem. Dzięki takiemu podejściu do sprawy wielu ludzi boi się konia, dopóki na niego nie wsiądzie (z ogłowiem i wędzidłem, oczywiście).
Fakt, że samo prowadzenie stajni nie przynosi kokosów i jeśli chce się żeby zwierzęta były głównym źródłem utrzymania, to trzeba iść na kompromisy i nawet postępować nieetycznie wobec nich (nie żyjemy w średniowieczu, nie musimy poświęcać dobrostanu konia na rzecz naszej korzyści). Jeśli zaś koń nie jest głównym źródłem utrzymania - bo ktoś ma agroturystykę, jest weterynarzem, psychologiem, fizjoterapeutą, kimkolwiek jeszcze - to może połączyć konie z tym drugim czymś. Czasem nie łączy i też jest dobrze.
Fakt, że w niektórych okolicznościach utrzymanie stajni rekreacyjnej jest nieopłacalne - i ja się z tego cieszę, bo wtedy przeważnie jest też nieuzasadnione
Jest jeszcze jedna kwestia; jak rozumiemy dobre warunki dla konia. Kiedyś na innym forum była dyskusja typu:
- Mój ogier żyje na pastwisku z własnym stadem klaczy. (mój dopisek: ten ogier jest wyszkolony na poziomie Wyższej Szkoły i kondycję ma niewiarygodną)
- Ale nie każdy ma możliwość zapewnienia ogierowi jego własnego pastwiska i stada.
- Jeśli ktoś nie ma odpowiednich warunków dla konia, to nie powinien go mieć.
Znam tylko jedną osobę która uważa, że ogier powinien mieć zapewnione takie warunki ale to też dużo mówi o nas. Jak daleko czasem odeszliśmy od zapewnienia koniom optymalnych warunków do życia.
No i nie sądzę, żeby dziko żyjące konie miały rzeczywiście takie klawe życie, że wystarcza im sama trawa do przetrwania, bo nic nie robią. Chociażby ilość kilometrów, jaką pokonują dziennie, świadczy o tym że często wykonują większy wysiłek niż przeciętny udomowiony koń. Ale za to mają możliwość pobierania pożywienia całą dobę, są aktywne w nocy, itd.
W każdym razie cieszę się, że znam stajnie które radzą sobie korzystając z tego, że konie są do pewnych rzeczy przystosowane. Raczej nie są to opcje typu "jedna osoba robi wszystko". Nie mają też dużej ilości koni i nie utrzymują się tylko z rekreacji. Właściciele mają wyższe wykształcenie - w niektórych przypadkach niezwiązane z końmi. W dwóch przypadkach nie muszą korzystać z usług kowala.
Swoją drogą, co u nas może instuktor PNH, RWYM, CR, czy czegoś w ten deseń, który nie ma zwykłej legitymacji instruktorskiej? Wiadomo, że w praktyce może to samo, co ktoś kto nie ma w ogóle żadnej legitymacji, ale teoretycznie - chyba ta zwykła legitymacja jest takim podstawowym "prawem jazdy" u nas? Myślę że to też niekoniecznie jest dobre. Dzisiaj nie ukończyłabym kursu instruktorskiego z przyczyn ideologicznych 8) a są przecież różne inne możliwości.
Wojciech Mickunas są ci co uzyskali uprawnienia starym systemem i wchodzą ci , którzy już muszą iść nowym .
Wojciech Mickunas są ci co uzyskali uprawnienia starym systemem i wchodzą ci , którzy już muszą iść nowym .
Nabyte prawa są oczywiście niewzruszalne :wink: , ale w stosunku do posiadaczy tytułu instruktora sportu , lub trenera PZJ wprowadził system licencji. Licencja waża jest przez 3 lata. Oznacza to że raz na 3 lata trzeba poddać się weryfikacji. Weryfikacja obowiązująca jest bardzo łatwa . Wystarczy zaliczyć wyznaczone przez Związek szkolenie w formie wykładów , lub ćwiczeń . Zwykle dzieje się to przy okazji zajęć prowadzonych przez uznanych szkoleniowców krajowych i zagranicznych.
Paweł Leśkiewicz To jest nie głupi pomysł z tą złotą. Tyle, że trzeba by przeformować tą dwugłową konstrukcję pt rekreacja oraz sport na potworka z jedną głową rekreacja i sport.
Wtedy mogłoby to wyglądać tak:
1/ Najpierw musisz uzyskać Odznakę Złotą
2/ Uprawnienia instruktora rekreacji i sportu (dajmy do L)
3/ Instr. sportu (powyżej L)
4/ Trener II kl.
5/ Itd..
Paweł Leśkiewicz A że na stronach PZJ-tu nie ma nic o rekreacji to nie jest Twoje przeoczenie, bo nie da się przeoczyć czegoś czego nie ma. Fakt, jest to dziwne. Pamiętam jak parę lat temu były jakieś boje między PZJ, a bodajże AWF W-wskim o instruktorów sportu.
Kto by sobie głowę zawracał takim szczegółem jak rekreacja :wink:
Paweł Leśkiewicz To jest nie głupi pomysł z tą złotą. Tyle, że trzeba by przeformować tą dwugłową konstrukcję pt rekreacja oraz sport na potworka z jedną głową rekreacja i sport.
Wtedy mogłoby to wyglądać tak:
1/ Najpierw musisz uzyskać Odznakę Złotą
2/ Uprawnienia instruktora rekreacji i sportu (dajmy do L)
3/ Instr. sportu (powyżej L)
4/ Trener II kl.
5/ Itd..
Paweł Leśkiewicz A że na stronach PZJ-tu nie ma nic o rekreacji to nie jest Twoje przeoczenie, bo nie da się przeoczyć czegoś czego nie ma. Fakt, jest to dziwne. Pamiętam jak parę lat temu były jakieś boje między PZJ, a bodajże AWF W-wskim o instruktorów sportu.
Kto by sobie głowę zawracał takim szczegółem jak rekreacja :wink:
Wojciech Mickunas Nabyte prawa są oczywiście niewzruszalne :wink: ,
Wojciech Mickunas Nabyte prawa są oczywiście niewzruszalne :wink: ,
A ten system weryfikacji instruktorów sportu to co ma konkretnie na celu? Sprawdzenie co 3 lata czy instruktor się jeszcze nadaje? Czy się nie cofnął w rozwoju? Czy to są takie jakby obowiązkowe dodatkowe szkolenia?
Wojtas, hipoterapeuci mają również zdawać złotą odznakę? To chyba było by przegięcie w drugą stronę
A, i o ile się nie mylę, ze złotą jest jeszcze jeden problem, jeszcze potrzebny jest koń, na którym można ją pojechać, a z tego co mi wiadomo to często ośrodki przeprowadzające egzaminy takimi nie dysponują.
I jedno i drugie. Chodzi o to by zmobilizować ludzi do "aktualizowania " wiedzy i konfrontowania jej z tym co prezentują ci z " górnej pólki ". ( takie jest założenie)
( wieczorem podam linki do przepisów reguujących sprawy instruktorów i innych uprawnień w sporcie i rekreacji)
Paweł LeśkiewiczWojciech Mickunas Nabyte prawa są oczywiście niewzruszalne :wink: ,
No to może być tak zwana klapa. Bo jeśli Ci obecni, nie zostaną "przymuszeni" do poprawy swych kwalifikacji, to niestety nic się nie zmieni przez najbliższych kilkadziesiąt lat.
.
Paweł LeśkiewiczWojciech Mickunas Nabyte prawa są oczywiście niewzruszalne :wink: ,
No to może być tak zwana klapa. Bo jeśli Ci obecni, nie zostaną "przymuszeni" do poprawy swych kwalifikacji, to niestety nic się nie zmieni przez najbliższych kilkadziesiąt lat.
.
arabiatta Wojtas, hipoterapeuci mają również zdawać złotą odznakę? To chyba było by przegięcie w drugą stronęMasz rację, sami tak nie jeżdżą, to jest przegięcie. Ale z drugiej strony muszą umieć panować nad koniem, i umieć go przygotować do pracy lepiej, niż niejeden sportowiec z nienajwyższej półki. W końcu zdrowie i życie ich pacjentów od tego zależy. A więc jakaś weryfikacja umiejętności w tym zakresie też byłaby wskazana.
arabiatta Wojtas, hipoterapeuci mają również zdawać złotą odznakę? To chyba było by przegięcie w drugą stronęMasz rację, sami tak nie jeżdżą, to jest przegięcie. Ale z drugiej strony muszą umieć panować nad koniem, i umieć go przygotować do pracy lepiej, niż niejeden sportowiec z nienajwyższej półki. W końcu zdrowie i życie ich pacjentów od tego zależy. A więc jakaś weryfikacja umiejętności w tym zakresie też byłaby wskazana.
Magda Gulina Zresztą po co przymuszać działających instruktorów?
Myślę, że prawa rynkowe ( ekonomiczne) też trochę działają.
Tam gdzie jest konkurencja, to słabe ośrodki świecą pustkami.
Gdzie instruktor prowadzi szkółkę dobrze , to ma całkiem sporo chętnych.
To klienci zaczynają wybierać - i bardzo dobrze
Magda Gulina Zresztą po co przymuszać działających instruktorów?
Myślę, że prawa rynkowe ( ekonomiczne) też trochę działają.
Tam gdzie jest konkurencja, to słabe ośrodki świecą pustkami.
Gdzie instruktor prowadzi szkółkę dobrze , to ma całkiem sporo chętnych.
To klienci zaczynają wybierać - i bardzo dobrze