Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Problemy z koniem [klei się do stada, lekceważy człowieka]

Problemy z koniem [klei się do stada, lekceważy człowieka]

Problemy z koniem [klei się do stada, lekceważy człowieka]

Strony (9): Wstecz 1 2 3 4 5 9 Dalej  
Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-08-2009, 06:03 PM #31
No ja się nauczyłam metody Montyego z książek i po prostu spróbowałam-i wyszło....Ale to prawda że łatwiej jest pracować najpierw z łatwym koniem....
A czy jest możliwość żeby koń wychodził sam na padok? Przez pewien czas? Ja miałam taką klacz o bardzo silnym charakterze(tzn mam ją dalej tylko już nie stwarza problemów) która długo właśnie bardzo żle tolerowała zostawanie samemu-wpadłam na pomysł żeby ją wypuszczać samą.; I dosłownie po paru dniach było dużo lepiej. Tyle że płot musi być faktycznie solidny a padok bardzo bezpieczny bo w pierwszym momencie koń stara się za wszelką cenę wrócić do stada. I pierwszy dzień natrzaskała kilometrów że chyba rajd długodystansowy ukończyła Big Grin
Bardzo ważne jest żeby zabrać konia z powrotem do stada dopiero kiedy się uspokoi! Inaczej złe zachowanie może się wręcz spotęgować. I trzeba konia zaprowadzić w ręku zwracając dużą uwagę by nie wyprzedzał człowieka.

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-08-2009, 06:03 PM #31

No ja się nauczyłam metody Montyego z książek i po prostu spróbowałam-i wyszło....Ale to prawda że łatwiej jest pracować najpierw z łatwym koniem....
A czy jest możliwość żeby koń wychodził sam na padok? Przez pewien czas? Ja miałam taką klacz o bardzo silnym charakterze(tzn mam ją dalej tylko już nie stwarza problemów) która długo właśnie bardzo żle tolerowała zostawanie samemu-wpadłam na pomysł żeby ją wypuszczać samą.; I dosłownie po paru dniach było dużo lepiej. Tyle że płot musi być faktycznie solidny a padok bardzo bezpieczny bo w pierwszym momencie koń stara się za wszelką cenę wrócić do stada. I pierwszy dzień natrzaskała kilometrów że chyba rajd długodystansowy ukończyła Big Grin
Bardzo ważne jest żeby zabrać konia z powrotem do stada dopiero kiedy się uspokoi! Inaczej złe zachowanie może się wręcz spotęgować. I trzeba konia zaprowadzić w ręku zwracając dużą uwagę by nie wyprzedzał człowieka.


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
01-08-2009, 06:13 PM #32
Magda Gulina Czy rzeczywiście nalezy w takiej sytuacji unikać eskalacji ?
Mam wrażenie, że kon tylko bardziej umocni się na stanowisku nadrzędnym wobec człowieka.

Sorry, może źle się wyraziłam. Eskalować może konflikt, który już zaistniał, a ja mam na myśli unikanie konfliktów.

W kwestii "postawienia się" wobec konia - unikam takich rad (oraz takich sytuacji 8)), ponieważ stanowczość (a może raczej konsekwencja) jest w stosunkach z koniem generalnie dobra, ale nie w chwili, gdy zagraża życiu i zdrowiu.

Na pewno są tacy, co za pomocą lonży położą szarżującego ogiera. Tylko ja się do nich nie zaliczam, a Pati, jak sądzę, też nie, bo inaczej pewnie nie założyłaby tego wątku Smile. No i oczywiście pozostaje kwestia oceny, kiedy tego rodzaju siłowa dominacja jest słuszna i skuteczna, a kiedy nie.

Anegdotka z życia wzięta:

Byłam kiedyś na stażu w pewnym ośrodku jeździeckim (sport + rekreacja). Koniec sezonu letniego, konie po obozach z dziećmi zmęczone psychicznie i fizycznie. Szczególnie jedna klacz wydawała się coraz mniej stabilna.

No i pewnego dnia nastąpił kryzys. Podczas czyszczenia przed jazdą ugryzła dziewczynę tak, że konieczne było szycie. Ewakuowaliśmy dziewczynę i wlazłam do kobyły, żeby zobaczyć, co jest grane. Jak za którymś razem trafiła kopytami w ścianę parę centymetrów od moich kolan, uznałam, że moje siły perswazji są niewystarczające, opuściłam boks i zawołałam instruktorkę na etacie (doświadczoną osobę i dobrego jeźdźca).

"Pewnie tylko straszy" - orzekła instruktorka i udała się do boksu. Klacz natychmiast stanęła dęba i wylądowała podkutą nóżką idealnie na śródstopiu instruktorki. Celując.

Wieczorem szef ośrodka uzbrojony w dwa baty socjalizował konia w boksie. Nie bił, broń Boże. Nie wiem dokładnie, co robił, bo wokół boksu zebrała się grupka widzów, ale myślę, że presja psychiczna była ogromna, bo koń nie miał gdzie uciec. Dodatkowo, dostaliśmy zakaz wchodzenia do boksu, wszystko odtąd robione z koniem na korytarzu.

Klacz przestała straszyć, atakować, kłaść uszy po sobie i odsłaniać zęby. Ale od tej pory poruszała się jak zombie - na padok wlokła się noga za nogą, oczy miała kompletnie nieobecne. Jakby całkiem z niej uszło życie.

Puenta tej historii też jest nie całkiem wesoła, chociaż dla konia mogła skończyć się ona o wiele gorzej. Ale to już nie na temat.

Magda Pawlowicz Bardzo ważne jest żeby zabrać konia z powrotem do stada dopiero kiedy się uspokoi! Inaczej złe zachowanie może się wręcz spotęgować.

Niektóre się nie uspokajają Big Grin

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
01-08-2009, 06:13 PM #32

Magda Gulina Czy rzeczywiście nalezy w takiej sytuacji unikać eskalacji ?
Mam wrażenie, że kon tylko bardziej umocni się na stanowisku nadrzędnym wobec człowieka.

Sorry, może źle się wyraziłam. Eskalować może konflikt, który już zaistniał, a ja mam na myśli unikanie konfliktów.

W kwestii "postawienia się" wobec konia - unikam takich rad (oraz takich sytuacji 8)), ponieważ stanowczość (a może raczej konsekwencja) jest w stosunkach z koniem generalnie dobra, ale nie w chwili, gdy zagraża życiu i zdrowiu.

Na pewno są tacy, co za pomocą lonży położą szarżującego ogiera. Tylko ja się do nich nie zaliczam, a Pati, jak sądzę, też nie, bo inaczej pewnie nie założyłaby tego wątku Smile. No i oczywiście pozostaje kwestia oceny, kiedy tego rodzaju siłowa dominacja jest słuszna i skuteczna, a kiedy nie.

Anegdotka z życia wzięta:

Byłam kiedyś na stażu w pewnym ośrodku jeździeckim (sport + rekreacja). Koniec sezonu letniego, konie po obozach z dziećmi zmęczone psychicznie i fizycznie. Szczególnie jedna klacz wydawała się coraz mniej stabilna.

No i pewnego dnia nastąpił kryzys. Podczas czyszczenia przed jazdą ugryzła dziewczynę tak, że konieczne było szycie. Ewakuowaliśmy dziewczynę i wlazłam do kobyły, żeby zobaczyć, co jest grane. Jak za którymś razem trafiła kopytami w ścianę parę centymetrów od moich kolan, uznałam, że moje siły perswazji są niewystarczające, opuściłam boks i zawołałam instruktorkę na etacie (doświadczoną osobę i dobrego jeźdźca).

"Pewnie tylko straszy" - orzekła instruktorka i udała się do boksu. Klacz natychmiast stanęła dęba i wylądowała podkutą nóżką idealnie na śródstopiu instruktorki. Celując.

Wieczorem szef ośrodka uzbrojony w dwa baty socjalizował konia w boksie. Nie bił, broń Boże. Nie wiem dokładnie, co robił, bo wokół boksu zebrała się grupka widzów, ale myślę, że presja psychiczna była ogromna, bo koń nie miał gdzie uciec. Dodatkowo, dostaliśmy zakaz wchodzenia do boksu, wszystko odtąd robione z koniem na korytarzu.

Klacz przestała straszyć, atakować, kłaść uszy po sobie i odsłaniać zęby. Ale od tej pory poruszała się jak zombie - na padok wlokła się noga za nogą, oczy miała kompletnie nieobecne. Jakby całkiem z niej uszło życie.

Puenta tej historii też jest nie całkiem wesoła, chociaż dla konia mogła skończyć się ona o wiele gorzej. Ale to już nie na temat.

Magda Pawlowicz Bardzo ważne jest żeby zabrać konia z powrotem do stada dopiero kiedy się uspokoi! Inaczej złe zachowanie może się wręcz spotęgować.

Niektóre się nie uspokajają Big Grin


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

Julie 1

Senior Member

279
01-08-2009, 06:14 PM #33
Dokładnie! Znam konia, który w czasie gdy jego drugi ukochany kolega wyjechał na rajd, przez tydzień tylko biegał i rżał. Nie jadł, nie pił i nie spał. Odwodnił się i schudł.

Jestem za małymi kroczkami!

To nie jest "ZŁE" zachowanie, tylko instynkt stadny. Jej trzeba wytłumaczyć powoli, że przy koniach jest fajnie, ale 5 metrów dalej też jest fajnie, 10 metrów dalej też, 15 metrów dalej też...

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
01-08-2009, 06:14 PM #33

Dokładnie! Znam konia, który w czasie gdy jego drugi ukochany kolega wyjechał na rajd, przez tydzień tylko biegał i rżał. Nie jadł, nie pił i nie spał. Odwodnił się i schudł.

Jestem za małymi kroczkami!

To nie jest "ZŁE" zachowanie, tylko instynkt stadny. Jej trzeba wytłumaczyć powoli, że przy koniach jest fajnie, ale 5 metrów dalej też jest fajnie, 10 metrów dalej też, 15 metrów dalej też...


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-08-2009, 06:23 PM #34
Ale sytuacja że koń pozostawiony sam sobie nie uspokoi się będzie świadczyła że problem jest nie związany z człowiekiem a wyłącznie z taką paranoiczną chęcią dołączenia do stada. Jeżeli natomiast koń uspokoi się (nawet jeśli to będzie np po 3 dniach albo po tygodniu) to jest to jednak problem z człowiekiem. Oczywiście konia trzeba jakoś sprowadzić ale tak żeby nagrodzić zachowanie pozytywne. Np gdybym widziała że koń cały dzień kursuje wzdłuż płotu to pod wieczór podeszła bym od strony przeciwnej niż stajnia i poczekała chwilę. Jeśli koń podejdzie do mnie-to na linke i do domu. Jeśli nie to np poszła bym po trochę siana albo inną marchewkę i spróbowałabym zachęcić konia żeby do mnie podszedł-i do domu. Jeśli i to nie to podeszłabym do konia i poszła z nią początkowo kawałek w stronę od stajni-brak nagrody.

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-08-2009, 06:23 PM #34

Ale sytuacja że koń pozostawiony sam sobie nie uspokoi się będzie świadczyła że problem jest nie związany z człowiekiem a wyłącznie z taką paranoiczną chęcią dołączenia do stada. Jeżeli natomiast koń uspokoi się (nawet jeśli to będzie np po 3 dniach albo po tygodniu) to jest to jednak problem z człowiekiem. Oczywiście konia trzeba jakoś sprowadzić ale tak żeby nagrodzić zachowanie pozytywne. Np gdybym widziała że koń cały dzień kursuje wzdłuż płotu to pod wieczór podeszła bym od strony przeciwnej niż stajnia i poczekała chwilę. Jeśli koń podejdzie do mnie-to na linke i do domu. Jeśli nie to np poszła bym po trochę siana albo inną marchewkę i spróbowałabym zachęcić konia żeby do mnie podszedł-i do domu. Jeśli i to nie to podeszłabym do konia i poszła z nią początkowo kawałek w stronę od stajni-brak nagrody.


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

branka

Posting Freak

2,096
01-08-2009, 06:25 PM #35
Ja powiem jedno odnośnie konfrontacji z koniem, który nas popycha i potrąca itp - koń koleżanki jest taki, ze klei się do mnie na wybiegu i łazi za mną jak pies po wybiegu(heh, bo ja jak bawiłam się w nic nie robienie, to puszczałam je we dwa i on szybciej do mnie przyszedł niz Branka i teraz za mną wszędzie chodzi) i ja w pewnym momencie stwierdziłam, że jest troszke namolny i chciałam go przegonić - a on nic, tym bardziej się kleił, aż zaczął prawie na mnie wchodzić - próbowałam sobie łokciami zrobic miejsce, to zaczął kulic uszy i w ogóle się mnie nie bał i wyglądał jakby mnie chciał zaatakować... Nie bawiłam się w dalsze odganianie, bo jakby chciał to by mnie jednym kopytem zmiótł z ziemi(mógł sie przecież np obrócic i mi dac kopaTongue) - wzięłam linę i chwilę z nim poskręcałam w jedną i drugą stronę i potem odganiałam go od siebie na niej przez kilka kółek i zmieniałam gwałtownie kierunek - i potem znów z nim pochodziłam tak z szybką zmianą kierunku, ale z pilnowaniem odstępu(rozpychałam sie łokciami - ale mając go na linie wiedziałam, że mi nie zwieje czy coś). I potem jak widziałam, że zaczyna respektowac moją przestrzeń i reagowac na moje ruchy ciała, bez ciagnięcia liny, to go puściłam. Znowu za mną chodził, ale już w odstępie i jak go odganiałam to sobie szedł gdzies dalej i nie był juz taki nachalny.
Więc można uniknąć konfrontacji, ale wciąż coś zrobić z danym zachowaniem. Bez liny bym sie bała, że on na mnie naprawde wejdzie, albo sie odwróci i mnie kopnie(to taki dominant ogólnie, z niektórymi w stajni robi sobie co chce) - z liną ma sie większa kontrolę ciała konia i szybciej cos można uzyskać - jeśli sie potem pusci konia i on od nas nie ucieka, ale tez na nas nie wchodzi, to chyba jest to dobry znakSmile (swoją drogą szkoda, ze nie mam takich problemów z Branką - ona ja jest na wybiegu to podejdzie na 2 sekundy i od razu odchodzi i rzadko kiedy miewa humor na zabawe na wybiegu - no chyba, że jest śnieg - wtedy ma zawsze ochotę na dzikie gonitwy).
A własnie pati, czy twój koń lubi sie bawić na śniegu? Może pobaw sie z nim jak jest na wybiegu? Mówiąc pobaw nie mam nic konkretnego na myśli - cokolwiek co ci przyjdzie od głowy. Ja np wczoraj puściam Brankę i kopałam snieg - ona biegała jak arab wkoło mnie(to był join-up na śniegu :lol: ) i potem zaczęla do mnie podchodzić jak nie kopałam - wtedy zaczynałam biegac jak oszalała i machałam rękami(stróż, ktory mnie obserwował musiał mieć niezły ubawxD) i koń wtedy też zaczynał biegać. Potem do niej podeszłam dałam smakołyk i znowu sypnęlam śniegiem w nią niespodziewanie - odskoczyła i zaczęła biegać wkoło mnie - potem w nią rzucałam śniezakami(tak lekko, nie żeby ją straszyć)i ona robiła rajdy galopem i zatrzymywala sie tuż przy mnie, robiła gwałtowny obrót, jakies śmieszne brykanie i znowu biegała - nie planowałam tego, to było spontaniczne i myślałam, że koń wcale nie będzie chciał tak ze mną biegać - a jednak szybko to załapała i miała radochę - potem jak poszlam zmęczona do stajni, to za mną patrzyła i wyglądala na smutną, że sobie idę(tak jak pies, kiedy przestaje mu sie rzucać patyk). Może więc wykorzystaj śnieg do jakichś zabaw? Czy twój koń może cie zacząć atakować wtedy? W ogóle co myślicie ci, co sie z końmi luzem bawią? Do tego trzeba jakoś mieć relacje z koniem ustabilizowaną czy każdy koń się będzie bawił??
Mi się zdaje, że najpierw jak sie będzie go odganiać to trochę jak join-up to właśnie będzie funkcjonować, a potem jak koń będzie do nas chciał podchodzić, to powinno się to gładko przekształcić w zabawę. No ale też kazdy koń jest inny...

<t></t>
branka
01-08-2009, 06:25 PM #35

Ja powiem jedno odnośnie konfrontacji z koniem, który nas popycha i potrąca itp - koń koleżanki jest taki, ze klei się do mnie na wybiegu i łazi za mną jak pies po wybiegu(heh, bo ja jak bawiłam się w nic nie robienie, to puszczałam je we dwa i on szybciej do mnie przyszedł niz Branka i teraz za mną wszędzie chodzi) i ja w pewnym momencie stwierdziłam, że jest troszke namolny i chciałam go przegonić - a on nic, tym bardziej się kleił, aż zaczął prawie na mnie wchodzić - próbowałam sobie łokciami zrobic miejsce, to zaczął kulic uszy i w ogóle się mnie nie bał i wyglądał jakby mnie chciał zaatakować... Nie bawiłam się w dalsze odganianie, bo jakby chciał to by mnie jednym kopytem zmiótł z ziemi(mógł sie przecież np obrócic i mi dac kopaTongue) - wzięłam linę i chwilę z nim poskręcałam w jedną i drugą stronę i potem odganiałam go od siebie na niej przez kilka kółek i zmieniałam gwałtownie kierunek - i potem znów z nim pochodziłam tak z szybką zmianą kierunku, ale z pilnowaniem odstępu(rozpychałam sie łokciami - ale mając go na linie wiedziałam, że mi nie zwieje czy coś). I potem jak widziałam, że zaczyna respektowac moją przestrzeń i reagowac na moje ruchy ciała, bez ciagnięcia liny, to go puściłam. Znowu za mną chodził, ale już w odstępie i jak go odganiałam to sobie szedł gdzies dalej i nie był juz taki nachalny.
Więc można uniknąć konfrontacji, ale wciąż coś zrobić z danym zachowaniem. Bez liny bym sie bała, że on na mnie naprawde wejdzie, albo sie odwróci i mnie kopnie(to taki dominant ogólnie, z niektórymi w stajni robi sobie co chce) - z liną ma sie większa kontrolę ciała konia i szybciej cos można uzyskać - jeśli sie potem pusci konia i on od nas nie ucieka, ale tez na nas nie wchodzi, to chyba jest to dobry znakSmile (swoją drogą szkoda, ze nie mam takich problemów z Branką - ona ja jest na wybiegu to podejdzie na 2 sekundy i od razu odchodzi i rzadko kiedy miewa humor na zabawe na wybiegu - no chyba, że jest śnieg - wtedy ma zawsze ochotę na dzikie gonitwy).
A własnie pati, czy twój koń lubi sie bawić na śniegu? Może pobaw sie z nim jak jest na wybiegu? Mówiąc pobaw nie mam nic konkretnego na myśli - cokolwiek co ci przyjdzie od głowy. Ja np wczoraj puściam Brankę i kopałam snieg - ona biegała jak arab wkoło mnie(to był join-up na śniegu :lol: ) i potem zaczęla do mnie podchodzić jak nie kopałam - wtedy zaczynałam biegac jak oszalała i machałam rękami(stróż, ktory mnie obserwował musiał mieć niezły ubawxD) i koń wtedy też zaczynał biegać. Potem do niej podeszłam dałam smakołyk i znowu sypnęlam śniegiem w nią niespodziewanie - odskoczyła i zaczęła biegać wkoło mnie - potem w nią rzucałam śniezakami(tak lekko, nie żeby ją straszyć)i ona robiła rajdy galopem i zatrzymywala sie tuż przy mnie, robiła gwałtowny obrót, jakies śmieszne brykanie i znowu biegała - nie planowałam tego, to było spontaniczne i myślałam, że koń wcale nie będzie chciał tak ze mną biegać - a jednak szybko to załapała i miała radochę - potem jak poszlam zmęczona do stajni, to za mną patrzyła i wyglądala na smutną, że sobie idę(tak jak pies, kiedy przestaje mu sie rzucać patyk). Może więc wykorzystaj śnieg do jakichś zabaw? Czy twój koń może cie zacząć atakować wtedy? W ogóle co myślicie ci, co sie z końmi luzem bawią? Do tego trzeba jakoś mieć relacje z koniem ustabilizowaną czy każdy koń się będzie bawił??
Mi się zdaje, że najpierw jak sie będzie go odganiać to trochę jak join-up to właśnie będzie funkcjonować, a potem jak koń będzie do nas chciał podchodzić, to powinno się to gładko przekształcić w zabawę. No ale też kazdy koń jest inny...


<t></t>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
01-08-2009, 06:32 PM #36
OK, ale nie mieszajmy dwóch rzeczy - co innego koń, który sprawdza swoją "ruchomość pionową" (czyli, o ile szczebelków wyżej w hierarchii może się wspiąć), a co innego koń, dla którego odejście od stada stanowi traumatyczne wręcz przeżycie.

Podpisuję się pod tym, co pisze Julie.

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
01-08-2009, 06:32 PM #36

OK, ale nie mieszajmy dwóch rzeczy - co innego koń, który sprawdza swoją "ruchomość pionową" (czyli, o ile szczebelków wyżej w hierarchii może się wspiąć), a co innego koń, dla którego odejście od stada stanowi traumatyczne wręcz przeżycie.

Podpisuję się pod tym, co pisze Julie.


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
01-08-2009, 06:41 PM #37
Ja może piszę za długie posty żeby ktoś je czytał do końca ale w sumie napisałam, że też małymi kroczkami i nie wążne co a ważne jak i cały sukces by umieć zareagować na zachowanie adekwatnie, czyli trzeba umieć czytać konia. Żeby robić małe kroczki nie potrzebne żadne okrągłe wybiegi.

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
01-08-2009, 06:41 PM #37

Ja może piszę za długie posty żeby ktoś je czytał do końca ale w sumie napisałam, że też małymi kroczkami i nie wążne co a ważne jak i cały sukces by umieć zareagować na zachowanie adekwatnie, czyli trzeba umieć czytać konia. Żeby robić małe kroczki nie potrzebne żadne okrągłe wybiegi.


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
01-08-2009, 06:48 PM #38
Cejloniara Żeby robić małe kroczki nie potrzebne żadne okrągłe wybiegi.

To jest niezłe motto Big Grin.
A co do czytania - na pewno wszyscy wszystko czytają - tylko dyskusja sobie meandruje, tego się chyba nie da uniknąć.

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
01-08-2009, 06:48 PM #38

Cejloniara Żeby robić małe kroczki nie potrzebne żadne okrągłe wybiegi.

To jest niezłe motto Big Grin.
A co do czytania - na pewno wszyscy wszystko czytają - tylko dyskusja sobie meandruje, tego się chyba nie da uniknąć.


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

branka

Posting Freak

2,096
01-08-2009, 06:53 PM #39
Dagmara Matuszak OK, ale nie mieszajmy dwóch rzeczy - co innego koń, który sprawdza swoją "ruchomość pionową" (czyli, o ile szczebelków wyżej w hierarchii może się wspiąć), a co innego koń, dla którego odejście od stada stanowi traumatyczne wręcz przeżycie.

Podpisuję się pod tym, co pisze Julie.

No tak. Ale ja uważam chodzenie na uwiązie, takie z reakcją na to co robi człowiek i pilnowaniem przestrzeni człowieka, daje bardzo dużo. Branka też miewała takie objawy przy opuszczaniu stada - wręcz ślepota na człowieka, byle by tylko do koni, na zawodach nie chciała wchodzić na pakur, bo od koni - zawsze mnie ktos wprowadzał,itp, i problem osłabł odkąd zaczęłam pracować w najprostrzy sposób na lince - pracowałabym nad tym, by koń zwracał uwage na mnie, odpędzałam go jak kompletnie nie uważał, a potem podprowadzałam znów gdy na mnie patrzył lub kierował ucho(zazwyczaj zajmowało to kilka kółek - najpierw to było takie dość nerwowe z jej strony wszystko, ale szybko sie spokajała) i głaskałam, uspokajałam i znowu troche na obwód, szczególnie jak nie chciała stac przy mnie(dosłownie 3-4 koła), znowu na uwiązie chodzenia Nauczyłam ją, że przy mnie jest komfortowo i dobrze - troche to jak w filozofii join-up(kazdy natural sie gdzieś łączy), choć ja nie czekałam na żadne przezuwanie itp no i pracowałam na linie - ja jak lonzuję to max kilka kółek na stronę robię).
Przypominam, że moja konia przecież potrafiła sie prawie zabić w boksie jak sama zostawiała(jak miała kiedyś tę powazną kontuzje latem, to pomimo, że miała stać bezwglednie w boksie, to musiała wychodzić na chwile choć, bo by oszalała i połamała sobie nogi), a bardzo prosta praca na uwiązie spowodowała, że sie uspokoiła - oczywiscie do tego było wiele innych rzeczy - własnie nic nie robienie(na wybiegu), zabawa, troche klikania(ale to już po tym jak sie uspokoiła), lonza, praca na roundpenie. Wszystko po trochu, ale chodzenie na uwiązie ją nauczyło najwięcej, naprawdę! Nauczyło ją to koncentracji, tego że musi zwracać uwage na mnie a nie na tysiąc innych rzeczy. I wszystko to odbywało się łagodnie i spokojnie, bez bata, bez krzyku - z ustalonymi zasadami i moją konsekwencją. I teraz mam tak, że jak konie ida na wybieg a Branka w inną stronę ze mną, to wystarczy ją wysłac na jedno małe koło wkoło mnie i isć dalej i konia będzie ze mną iść bez problemu. I nie będzie markotna, zła czy zdenerwowana.

Jak dla mnie nalepsze są środki najprostrze - nie robienie nic i chodzenie na uwiązie/linie - nic nie dało mi lepszych efektów. Aha ale jedno - to ma sens pod warunkiem, ze umiemy zachować spokój, że naprawdę odpuszczamy sobie wymagania - tzn my wciąż coś chcemy uzyskać, ale nie przejmujemy sie tym, że koń chodzi nerwowo, że nie słucha na początku, że nie respektuje przestrzeni - trzeba sie uzbroić w cierpliwośc i pracowac metodycznie. Na linie na pewno jest bezpieczniej niż bez, więc nie powinno być to zagrozeniem. Można najpierw przecież tez spacerować po stajni, albo tuż pod nią. Jedyne co nas interesuje to uwaga konia i respektowanie naszej przestrzeni - a to czy koń będzie biegał przy tym, czy się ociągał przez jakis czas nie powinno być takie ważne - bo spokój konia przyjdzie wraz z prostymi, klarownymi zasadami i naszym spokojem.

<t></t>
branka
01-08-2009, 06:53 PM #39

Dagmara Matuszak OK, ale nie mieszajmy dwóch rzeczy - co innego koń, który sprawdza swoją "ruchomość pionową" (czyli, o ile szczebelków wyżej w hierarchii może się wspiąć), a co innego koń, dla którego odejście od stada stanowi traumatyczne wręcz przeżycie.

Podpisuję się pod tym, co pisze Julie.

No tak. Ale ja uważam chodzenie na uwiązie, takie z reakcją na to co robi człowiek i pilnowaniem przestrzeni człowieka, daje bardzo dużo. Branka też miewała takie objawy przy opuszczaniu stada - wręcz ślepota na człowieka, byle by tylko do koni, na zawodach nie chciała wchodzić na pakur, bo od koni - zawsze mnie ktos wprowadzał,itp, i problem osłabł odkąd zaczęłam pracować w najprostrzy sposób na lince - pracowałabym nad tym, by koń zwracał uwage na mnie, odpędzałam go jak kompletnie nie uważał, a potem podprowadzałam znów gdy na mnie patrzył lub kierował ucho(zazwyczaj zajmowało to kilka kółek - najpierw to było takie dość nerwowe z jej strony wszystko, ale szybko sie spokajała) i głaskałam, uspokajałam i znowu troche na obwód, szczególnie jak nie chciała stac przy mnie(dosłownie 3-4 koła), znowu na uwiązie chodzenia Nauczyłam ją, że przy mnie jest komfortowo i dobrze - troche to jak w filozofii join-up(kazdy natural sie gdzieś łączy), choć ja nie czekałam na żadne przezuwanie itp no i pracowałam na linie - ja jak lonzuję to max kilka kółek na stronę robię).
Przypominam, że moja konia przecież potrafiła sie prawie zabić w boksie jak sama zostawiała(jak miała kiedyś tę powazną kontuzje latem, to pomimo, że miała stać bezwglednie w boksie, to musiała wychodzić na chwile choć, bo by oszalała i połamała sobie nogi), a bardzo prosta praca na uwiązie spowodowała, że sie uspokoiła - oczywiscie do tego było wiele innych rzeczy - własnie nic nie robienie(na wybiegu), zabawa, troche klikania(ale to już po tym jak sie uspokoiła), lonza, praca na roundpenie. Wszystko po trochu, ale chodzenie na uwiązie ją nauczyło najwięcej, naprawdę! Nauczyło ją to koncentracji, tego że musi zwracać uwage na mnie a nie na tysiąc innych rzeczy. I wszystko to odbywało się łagodnie i spokojnie, bez bata, bez krzyku - z ustalonymi zasadami i moją konsekwencją. I teraz mam tak, że jak konie ida na wybieg a Branka w inną stronę ze mną, to wystarczy ją wysłac na jedno małe koło wkoło mnie i isć dalej i konia będzie ze mną iść bez problemu. I nie będzie markotna, zła czy zdenerwowana.

Jak dla mnie nalepsze są środki najprostrze - nie robienie nic i chodzenie na uwiązie/linie - nic nie dało mi lepszych efektów. Aha ale jedno - to ma sens pod warunkiem, ze umiemy zachować spokój, że naprawdę odpuszczamy sobie wymagania - tzn my wciąż coś chcemy uzyskać, ale nie przejmujemy sie tym, że koń chodzi nerwowo, że nie słucha na początku, że nie respektuje przestrzeni - trzeba sie uzbroić w cierpliwośc i pracowac metodycznie. Na linie na pewno jest bezpieczniej niż bez, więc nie powinno być to zagrozeniem. Można najpierw przecież tez spacerować po stajni, albo tuż pod nią. Jedyne co nas interesuje to uwaga konia i respektowanie naszej przestrzeni - a to czy koń będzie biegał przy tym, czy się ociągał przez jakis czas nie powinno być takie ważne - bo spokój konia przyjdzie wraz z prostymi, klarownymi zasadami i naszym spokojem.


<t></t>

tomekpawwaw

Senior Member

380
01-08-2009, 07:14 PM #40
To właśnie to , co nazywam pracą od podstaw .Jest to , i była dla mnie rzecz chyba zawsze tak oczywista , że poniekąd zakładam / błędnie / , że inni też przynajmniej zdają sobie z niej sprawę. Wielu jeźdźców jednak, skąd inąd doświadczonych , o tych podstawach nie myśli , skupiając się jedynie na ćwiczeniu koni w określonych zadaniach .
Ta podstawowa praca ma właśnie na celu zaakceptowanie przez konia człowieka ,jako swego członka stada i przywódcy .
P.S.ja raczej nie nazwałbym tego " nic nie robieniem "

<t></t>
tomekpawwaw
01-08-2009, 07:14 PM #40

To właśnie to , co nazywam pracą od podstaw .Jest to , i była dla mnie rzecz chyba zawsze tak oczywista , że poniekąd zakładam / błędnie / , że inni też przynajmniej zdają sobie z niej sprawę. Wielu jeźdźców jednak, skąd inąd doświadczonych , o tych podstawach nie myśli , skupiając się jedynie na ćwiczeniu koni w określonych zadaniach .
Ta podstawowa praca ma właśnie na celu zaakceptowanie przez konia człowieka ,jako swego członka stada i przywódcy .
P.S.ja raczej nie nazwałbym tego " nic nie robieniem "


<t></t>

tomekpawwaw

Senior Member

380
01-08-2009, 07:27 PM #41
Julie To nie jest "ZŁE" zachowanie, tylko instynkt stadny. Jej trzeba wytłumaczyć powoli, że przy koniach jest fajnie, ale 5 metrów dalej też jest fajnie, 10 metrów dalej też, 15 metrów dalej też...
W toku ujeżdżania konia modyfikujemy , a niekiedy wręcz eliminujemy przejawy naturalnych instynktów konia , właśnie te , które w jego użytkowaniu przeszkadzają . Koń zachowujący się w pełni naturalnie nie nadaje się do jazdy .
Moim zdaniem trzeba wytłumaczyć koniowi , że : fajnie jest być z człowiekiem ; że przebywanie z dala od koni niczym nie grozi
A jeżeli chodzi o konia , o którym pisała dagmara / tego od rekreacji , który stał się agresywny / to nade wszystko należało koniecznie zwolnić ją od pracy , której ewidentnie nie lubiła i dawała tego wyraźne sygnały , nie czekając na moment , gdy stała się już niebezpieczna . Jak widać "spacyfikowanie " konia nie rozwiązało sprawy i jedynie zmieniło zachowanie agresywne , a więc opór czynny -w bierny

<t></t>
tomekpawwaw
01-08-2009, 07:27 PM #41

Julie To nie jest "ZŁE" zachowanie, tylko instynkt stadny. Jej trzeba wytłumaczyć powoli, że przy koniach jest fajnie, ale 5 metrów dalej też jest fajnie, 10 metrów dalej też, 15 metrów dalej też...
W toku ujeżdżania konia modyfikujemy , a niekiedy wręcz eliminujemy przejawy naturalnych instynktów konia , właśnie te , które w jego użytkowaniu przeszkadzają . Koń zachowujący się w pełni naturalnie nie nadaje się do jazdy .
Moim zdaniem trzeba wytłumaczyć koniowi , że : fajnie jest być z człowiekiem ; że przebywanie z dala od koni niczym nie grozi
A jeżeli chodzi o konia , o którym pisała dagmara / tego od rekreacji , który stał się agresywny / to nade wszystko należało koniecznie zwolnić ją od pracy , której ewidentnie nie lubiła i dawała tego wyraźne sygnały , nie czekając na moment , gdy stała się już niebezpieczna . Jak widać "spacyfikowanie " konia nie rozwiązało sprawy i jedynie zmieniło zachowanie agresywne , a więc opór czynny -w bierny


<t></t>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
01-08-2009, 07:54 PM #42
Ja myślę, że dla każdego konia nawet z pozornie podobnym problemem dobre będą różne metody, albo mieszanki sposobów w różnych proporcjach. Dlatego dobrze jest mieć jak najwięcej tych sposobów w zanadrzu, dużo eksperymentować (i nie bać się tak bardzo tych opinii, które mówią, że bez doświadczonego trenera do konia nawet nie podchodź), znać swojego konia jak najlepiej (i poznawać go właśnie przez nic nie robienie, zabawę, różne sytuacje, stawiać mu wyzwania itd.) i mieć wyczucie. Wyczucie to chyba główny składnik sukcesu.

7 zabaw zasugerowałam, bo dobrze jest mieć jakąś przystępną metodę na ustalenie hierarchii na start, a potem można ją sobie dowolnie modyfikować i zestawiać z innymi metodami, i szukać dalej.

I moim zdaniem, każdy problem należy rozłożyć na części pierwsze i powolutku naprawiać każdy element, i tak kroczek po kroczku dochodzi się do lepszych i trwalszych rezultatów. Zanurzenie, o którym wspomniała chyba Dagmara nie jest dobre ani dla koni, ani dla nikogo chyba. No chyba, że się chce zafundować koniowi załamanie nerwowe i go zgasić.

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
01-08-2009, 07:54 PM #42

Ja myślę, że dla każdego konia nawet z pozornie podobnym problemem dobre będą różne metody, albo mieszanki sposobów w różnych proporcjach. Dlatego dobrze jest mieć jak najwięcej tych sposobów w zanadrzu, dużo eksperymentować (i nie bać się tak bardzo tych opinii, które mówią, że bez doświadczonego trenera do konia nawet nie podchodź), znać swojego konia jak najlepiej (i poznawać go właśnie przez nic nie robienie, zabawę, różne sytuacje, stawiać mu wyzwania itd.) i mieć wyczucie. Wyczucie to chyba główny składnik sukcesu.

7 zabaw zasugerowałam, bo dobrze jest mieć jakąś przystępną metodę na ustalenie hierarchii na start, a potem można ją sobie dowolnie modyfikować i zestawiać z innymi metodami, i szukać dalej.

I moim zdaniem, każdy problem należy rozłożyć na części pierwsze i powolutku naprawiać każdy element, i tak kroczek po kroczku dochodzi się do lepszych i trwalszych rezultatów. Zanurzenie, o którym wspomniała chyba Dagmara nie jest dobre ani dla koni, ani dla nikogo chyba. No chyba, że się chce zafundować koniowi załamanie nerwowe i go zgasić.


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
01-08-2009, 07:57 PM #43
tomekpawwaw A jeżeli chodzi o konia , o którym pisała dagmara / tego od rekreacji , który stał się agresywny / to nade wszystko należało koniecznie zwolnić ją od pracy , której ewidentnie nie lubiła i dawała tego wyraźne sygnały , nie czekając na moment , gdy stała się już niebezpieczna .

Oczywiście - niestety, zdaje się, że to nie jest popularna polityka. Niepopularne jest też dbanie o zdrowie psychiczne koni pracujących w rekreacji. Tamta klacz nie była jedynym koniem, który na widok ludzi kulił uszy albo zaszywał się w najciemniejszy kąt boksu, ale jako jedyna przekroczyła tę "cienką czerwoną linię".
Tego samego lata mieliśmy drugi podobny przypadek, tym razem nie psychicznego, a fizycznego załamania - zignorowano pierwsze symptomy i nasze (personelu) próby interwencji, skończyło się to tak, że koń przewrócił się pod jeźdźcem, jeździec wylądował w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu.

Dobra, przepraszam za offtopikowanie. Siedzi to we mnie... :x

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
01-08-2009, 07:57 PM #43

tomekpawwaw A jeżeli chodzi o konia , o którym pisała dagmara / tego od rekreacji , który stał się agresywny / to nade wszystko należało koniecznie zwolnić ją od pracy , której ewidentnie nie lubiła i dawała tego wyraźne sygnały , nie czekając na moment , gdy stała się już niebezpieczna .

Oczywiście - niestety, zdaje się, że to nie jest popularna polityka. Niepopularne jest też dbanie o zdrowie psychiczne koni pracujących w rekreacji. Tamta klacz nie była jedynym koniem, który na widok ludzi kulił uszy albo zaszywał się w najciemniejszy kąt boksu, ale jako jedyna przekroczyła tę "cienką czerwoną linię".
Tego samego lata mieliśmy drugi podobny przypadek, tym razem nie psychicznego, a fizycznego załamania - zignorowano pierwsze symptomy i nasze (personelu) próby interwencji, skończyło się to tak, że koń przewrócił się pod jeźdźcem, jeździec wylądował w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu.

Dobra, przepraszam za offtopikowanie. Siedzi to we mnie... :x


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

Julie 1

Senior Member

279
01-08-2009, 08:26 PM #44
No właśnie, może skupmy się na temacie i spróbujmy pomóc Pati.
Tym bardziej, że to dość powszechny problem.

arabiatta 7 zabaw zasugerowałam, bo dobrze jest mieć jakąś przystępną metodę na ustalenie hierarchii na start, a potem można ją sobie dowolnie modyfikować i zestawiać z innymi metodami, i szukać dalej.

Przystępną? Ja nie do końca jestem pewna, czy to jest przystępne.
Dla mnie nie, a nie stać mnie na kurs za pare tys. zł i nie znam nikogo kto mógłby mi pokazać przebieg 7 zabaw osobiście.
Z jednej strony bardzo bym chciała poznać PNH (bo napewno wszystko da się robić jeszcze lepiej i jeszcze skuteczniej) ale z drugiej nie odnoszę wrażenia, że miała problemy z ustaleniem hierarchii z końmi z którymi mam do czynienia.
Podejrzewam, że większość tego co robię jest takie samo lub podobne jak w PNH, tylko inaczej się nazywa.

Czy 7 zabaw jest odpowiedzią na wszystko?
Co KONKRETNIE ma zrobić Pati?

Obserwować zachowanie (uszy, mimikę "twarzy") konia.
OK. Widzimy - klacz w towarzystwie jest spokojna, bez innych koni wpada w histerię.
Co dalej?

Ja myślę, że powinna robić to co robiła (pisze, że praca z koniem w towarzystwie idzie dobrze) najpierw w dalszym ciągu w towarzystwie, a potem z dnia na dzień stopniowo coraz dalej.

Nadal czekam na odpowiedź Pati: Jak wygląda stajnia i otoczenie stajni- ujeżdżalnia, padoki, ogrodzenia itd. Czy są obok siebie?

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
01-08-2009, 08:26 PM #44

No właśnie, może skupmy się na temacie i spróbujmy pomóc Pati.
Tym bardziej, że to dość powszechny problem.

arabiatta 7 zabaw zasugerowałam, bo dobrze jest mieć jakąś przystępną metodę na ustalenie hierarchii na start, a potem można ją sobie dowolnie modyfikować i zestawiać z innymi metodami, i szukać dalej.

Przystępną? Ja nie do końca jestem pewna, czy to jest przystępne.
Dla mnie nie, a nie stać mnie na kurs za pare tys. zł i nie znam nikogo kto mógłby mi pokazać przebieg 7 zabaw osobiście.
Z jednej strony bardzo bym chciała poznać PNH (bo napewno wszystko da się robić jeszcze lepiej i jeszcze skuteczniej) ale z drugiej nie odnoszę wrażenia, że miała problemy z ustaleniem hierarchii z końmi z którymi mam do czynienia.
Podejrzewam, że większość tego co robię jest takie samo lub podobne jak w PNH, tylko inaczej się nazywa.

Czy 7 zabaw jest odpowiedzią na wszystko?
Co KONKRETNIE ma zrobić Pati?

Obserwować zachowanie (uszy, mimikę "twarzy") konia.
OK. Widzimy - klacz w towarzystwie jest spokojna, bez innych koni wpada w histerię.
Co dalej?

Ja myślę, że powinna robić to co robiła (pisze, że praca z koniem w towarzystwie idzie dobrze) najpierw w dalszym ciągu w towarzystwie, a potem z dnia na dzień stopniowo coraz dalej.

Nadal czekam na odpowiedź Pati: Jak wygląda stajnia i otoczenie stajni- ujeżdżalnia, padoki, ogrodzenia itd. Czy są obok siebie?


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
01-08-2009, 08:44 PM #45
Oj no, mnie też nie stać, materiałów pisanych jest w internecie multum, a i pierwszy poziom na filmie można od kogoś przegrać czy pożyczyć. A jak już się posiądzie ten materiał to bardzo dobrze się go przyswaja (stąd to słowo 'przystępność').
A hierarchię ustala się właśnie metodą małych kroczków w trakcie zabaw, i ma się z koniem wypracowaną komunikację np. na temat wchodzenia na człowieka. I absolutnie nie twierdzę, ze 7 zabaw jest odpowiedzią na wszystko, powtarzam: może być podstawą pod stworzenie dobrej sytuacji wyjściowej Wink

Do Julie: doszła moja PM o nanośniku? Bo coś chyba szwankuje prywatna poczta nasza forumowa.

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
01-08-2009, 08:44 PM #45

Oj no, mnie też nie stać, materiałów pisanych jest w internecie multum, a i pierwszy poziom na filmie można od kogoś przegrać czy pożyczyć. A jak już się posiądzie ten materiał to bardzo dobrze się go przyswaja (stąd to słowo 'przystępność').
A hierarchię ustala się właśnie metodą małych kroczków w trakcie zabaw, i ma się z koniem wypracowaną komunikację np. na temat wchodzenia na człowieka. I absolutnie nie twierdzę, ze 7 zabaw jest odpowiedzią na wszystko, powtarzam: może być podstawą pod stworzenie dobrej sytuacji wyjściowej Wink

Do Julie: doszła moja PM o nanośniku? Bo coś chyba szwankuje prywatna poczta nasza forumowa.


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

Strony (9): Wstecz 1 2 3 4 5 9 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 5 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 5 gości