Kompetencje kadry instruktorskiej
Kompetencje kadry instruktorskiej
Drakan Magdo to nie wymyślanie, to rozpacz ... na koniec, Tomekpawwaw pisze, wymóg skakania na odznace brąz. jestCytat:"adresowany do myślących o karierze sportowej"a potem dodaje że trudniejsze elementy wprowadzacie jako wstęp do nauki skoków. To w końcu jak to jest ? Rekreacja czy sport ? Upieracie się prowadzicie czystą rekreację ale na filmach, choć amatorsko, to jednak bardziej sport widać niż spacerowanie konno po lesie! Ja nie ogarniam. Poza tym jazda na słabo ujeżdżonym koniu podpada już pod tę kaskaderkę czy jeszcze mieści się w Waszej skali jazdy rekreacyjnej ?
Drakan Magdo to nie wymyślanie, to rozpacz ... na koniec, Tomekpawwaw pisze, wymóg skakania na odznace brąz. jestCytat:"adresowany do myślących o karierze sportowej"a potem dodaje że trudniejsze elementy wprowadzacie jako wstęp do nauki skoków. To w końcu jak to jest ? Rekreacja czy sport ? Upieracie się prowadzicie czystą rekreację ale na filmach, choć amatorsko, to jednak bardziej sport widać niż spacerowanie konno po lesie! Ja nie ogarniam. Poza tym jazda na słabo ujeżdżonym koniu podpada już pod tę kaskaderkę czy jeszcze mieści się w Waszej skali jazdy rekreacyjnej ?
Marta Suchocka Druga sprawa to słabo ujeżdżone konie, moje do mistrzów nie należą, i ja ich niestety niczego nie nauczę, z drugiej strony w ostatnich trzech latach od kiedy konie są z nami w Poznaniu nie spotkałam nikogo, komu zaufałabym na tyle by dać mu do "zrobienia" czy poprawienia swoje konie.
I oczywiście znajduje się wielu takich doradców, którzy mi mówią sprzedaj swoje konie i kup sobie profesora, ale co to znaczy profesor, albo koń po sporcie, często z jakąś kontuzją, albo koń po szkółce, który jest zmulony i zniechęcony do pracy, ale nie koniecznie dobrze zrobiony. A my mamy konie od urodzenia, może nie są ideałami, ale są zdrowe, silne i dobrze znamy ich historię.
Marta Suchocka Druga sprawa to słabo ujeżdżone konie, moje do mistrzów nie należą, i ja ich niestety niczego nie nauczę, z drugiej strony w ostatnich trzech latach od kiedy konie są z nami w Poznaniu nie spotkałam nikogo, komu zaufałabym na tyle by dać mu do "zrobienia" czy poprawienia swoje konie.
I oczywiście znajduje się wielu takich doradców, którzy mi mówią sprzedaj swoje konie i kup sobie profesora, ale co to znaczy profesor, albo koń po sporcie, często z jakąś kontuzją, albo koń po szkółce, który jest zmulony i zniechęcony do pracy, ale nie koniecznie dobrze zrobiony. A my mamy konie od urodzenia, może nie są ideałami, ale są zdrowe, silne i dobrze znamy ich historię.
Drakan, teraz to ja cię nie rozumiem. O jakich trudniejszych elementach mówisz? W jaki sposób jeździec nie potrafiący miękko podążać ręką za głową konia w "żuciu" ma skoczyć przeszkodę nie przeszkadając w tym koniowi? W jaki sposób ktoś komu sprawia trudność przesunięcie zadu konia w miejscu ma skorygować ustawienie kłody konia w zakręcie nie zaburzając ręką jego ruchu? Jak ktoś kto nie umie odpowiednio zgrać popędzających i wstrzymujących pomocy (czego sprawdzianem jest umiejętność cofnięcia konia)ma utrzymać równe tempo i dobrą równowagę konia w podejściu do przeszkody? ( oczywiście uczyć skakać trzeba na doświadczonym koniu, ale nawet najlepszy koń czasem może się rozproszyć, zagapić, "przyczaić" na widok przeskody, np w czasie egzaminu na odznakę )
To nie są zaawansowane maneżowe figury tylko narzędzia potrzebne do bezpiecznej jazdy .
P.S. Nigdzie nie stwierdziłem, że zajmujemy się "czystą" rekreacją. Zwracałem tylko uwagę na różnice w szkoleniu wyczynowych i "niedzielnych" jeźdźców.
ja sie tylko wtrące odnośnie rekreacji- jeżdżę ponad 20 lat. Coś tam poczłapię ujeżdżeniowo, coś tam czasem skoczyłam, zdarzyło mi się ujeździć kilka koni, kilka innych mieć pod opieką, pracować jako berajter w stajni skokowej w Austrii i robić różne inne rzeczy związane z końmi. Po lasach tez lubię sie powłóczyć. Czy jestem rekreantem? Moim zdaniem tak. Uważam, że sport to nie jest skakanie L-P, nawet w najlepszym stylu, czy przejechanie kilku czworoboków analogicznych klas w ujeżdżeniu. Śmieszą mnie "zawodnicy", którzy mówią o sporcie, treningach, "zgrupowaniach" a tak na prawdę nie potrafią poprawnie używać pomocy, wyjechać choćby poprawnej wolty, a ich konie mają co raz to nowe ustrojstwa w pyskach...
Wolę do końca zycia być solidnym rekreacyjnym dupotłukiem i ze spokojem "odwalać" swoją robotę a oni niech dalej patrzą z pogardą jeśli mają ochotę - skoro to, że startują świadczy o ich "lepszości" Całego świata nie zbawię. Staram się tym co robię dawać dobry przykład i zawsze angażuję się w pełni w swoją pracę. Nigdy nie spieszę się ucząc nowych rzeczy konia czy jeźdźca. Tłumacze na róznych przykładach, demonstruję, pokazuję, podpowiadam tak długo aż człowiek załapie o co chodzi. Nie pozwalam na zbędne ryzyko i nigdy nie zostawiam jeźdźców na koniach bez opieki (zdarzało mi się nawet iśc "z buta" na spacer w teren gdy szli rozstępować konia po jeździe). Wymagam kasku. Lonżuję tak długo aż człowiek nie złapie względnej równowagi i nie wyrobi sobie pewnych nawyków, potrafi łapać strzemiona nie patrząc, nie "spada" gdy koń się lekko potknie. Nie mam ustalonej liczby jazd na lonzy - dostosowuje to do konkretnej osoby. Jeśli tylko jest to możliwe to np po pół godzinnej lonży puszczam delikwenta (oczywiście już coś tam potrafiącego) luzem na lonzowniku. Ja sobie chodze obok konia,z czasem stoje na środku, a człowiek uczy się trzymac wodze na lekkim kontakcie (na poczatku używam nachrapnika z dopiętymi wodzami albo hackamore z krótkimi czankami, szerokim i miekkim nachrapnikiem itp), sprawdza co będzie jeśli którąś za mocno pociągnie, co się stanie gdy przyłoży wodzę do szyi co jeśli ją odstawi, uczy się skręcać, zatrzymywać, ruszać. Uważam,że nie każdy musi być mistrzem sportu ale powinien mieć dobre podstawy, wiedzieć jak się zachować, co zrobić w razie problemów, no i powinien szanować konia ( za ta pracę, którą koń wykonuje dla niego on jest winien mu solidne czyszczenie przed jazdą, dokładne poprawne osiodłanie, solidne rozprężenie i rozstępowanie, czyszczenie / mycie po jeździe, a jeśli to możliwe to choć krótki spacer w ręce czy popas. Jeśli komus nie podobają sie moje zasady- nie namawiam do powrotu. Troszkę inaczej było gdy pracowałam np na obozach jeździeckich ale wtedy tez koń był na pierwszym miejscu i pilnowałam by zrobić wszystko co możliwe by nie ucierpiał np przez czyjeś niedbalstwo.
Jeśli ktoś przychodzi do mnie i prosi o pomoc- jest mi bardzo miło. Jeśli ktoś wychodzi z jazdy i mówi, że nareszcie coś zrozumiał, że się nauczył, że to co robiliśmy bardzo mu się podobało i skłoniło go do myślenia - cieszę się niezmiernie. Gdy ktoś inny odbiera konia, którym opiekowałam się przez jakis tam czas i mówi, że jest zadowolony z wykonanej pracy - jest mi tym bardziej miło.
Kim jestem? - rekreantem, bo sportowcem na pewno nie
Drakan Asio - masz rację, nie jestem przeciwna palcatom. Oczywiście używany z głową. I również nie rozumiem tego krzesełka. W mojej pierwszej pracy instruktora zdarzało mi się przysiadać na przeszkodzie. Wtedy masztalerz powiedział mi tak - jak instruktor ma czas siedzieć, to znaczy, że nie jest nikomu na placu potrzebny. I tego się trzymam do dziś. Nie wyobrażam sobie nauki tak trudnego elementu, bez pomocy z ziemi. Tym bardziej, gdy szkolony jest koń. Tu na dodatek ma miejsce sytuacja, gdzie "uczył Paweł Marcina ...". Też mam własne podjezdki i konie do "przeszkolenia", ale na nich jeżdżą osoby pełnoletnie i o pewnym stopniu umiejętności - proste zasady bezpieczeństwa. Na pewno nie dostanie u mnie "nie zrobionego" konia ktoś, kto jest tylko przejazdem. Muszę mieć zaufanie do swego „berajtra”
Magdo, dosiad Sary jest dziwny. Nie jest to lekki dosiad skokowy (angielski). Wygląda jak dosiad myśliwski (hunt seat) choć lekko przekombinowany . Może i nie jest zły, ale nie rozumiem uzasadniania tak karkołomnej pozycji koniecznością odstawienia łydek.
Drakan Ja zaczynam od pełnego dosiadu z kompletem "pomocy", by potem przejść do dosiadu lekkiego. Wy odwrotnie. Nie musimy się zgadzać, choć dla mnie oczywistym jest, że uczeń z umiejętnością pełnego dosiadu po zgubieniu strzemienia pojedzie dalej, a ten co stoi opierając się tylko na strzemionach ... no wiadomo. Mogę Was rozumieć, ale nie musze się z wami zgadzać. Poza tym irytują mnie też inne rzeczy. Np. dostałam po głowie za obuwie sportowe i brak "obcasika" a tu taki kwiatek - uczeń na słabo ujeżdżonym koniu
Dziewczynka jeździła na trudnym koniu "około miesiąca chyba" i "uzyskała" postępy nad jakimi przecietnie ujeżdżacz "pochyla" się trochę dłużej. Zadziwiajace. Naprawdę. Szkoda, że przez ten czas nie poprawiła sobie dosiadu lub chociaż nie popracowała nad podciaganiem kolan do góry (bo przydałoby się jej trochę rozluźnienia zamiast "zap..." na nieułożonym koniu). I nie wiem czy było to Twoim zamysłem, ale zrozumiałam to tak - dziewczyna jeździła u Was miesiąc i zamiast być w tym czasie uczona, ona uczyła konia za którego uczenie Wam nie zapłacili
Skracanie. Na ogół, kiedy konia nie daje się skrócić, to się nie „zap...” tylko cofa się do spokojniej pracy w stępie. Budowa konia nie ma tu nic do rzeczy. A dla zaspokojenia ciekawości - tak jeździłam na fryzie, choć nie w Polsce. Na koniach innych ras też (to tak na przyszłośc, jakby było potrzebne).
Drakan Ta część w której Syriusz zmienia się w demona … Koń jest tam mocno hamowany, łącznie z wyginaniem mu łba na zewnątrz, zapewne by nie "dogonił" konia z przodu. Trudno więc powiedzieć, że koń sam z siebie „wypada do kłusa” - jak się konia hamuje to czasem tak się zdarza, że koń zwalnia. I batCytat:„jeśli bat jest dany w momencie nieposłuszeństwa konia„Niby racja, tyle, że akurat w tym momencie chłopak palcata wcale nie użył.
Niestety nie pomogło, skoro potem zwierzak był hamowany i ta to hamowanie obrywał … Nie potrafię też zrozumieć, dlaczego ten sam koń na początku filmu wygląda dość spokojnie a w potem okazuje się, że jest „samczy”. A może "barankowanie" jest reakcja na palcat ? Czy braliście to wogóle pod uwagę ? Odnośnie palcata, rzuca się w oczy, że bat idzie za szybko w ruch. Praktycznie razem z łydka a nawet lekko przed (raczej trudno tu mówić o stopniowaniu). I z jednej strony piszesz, że konie są bardzo "do przodu" aż trzeba odstawiać łydki a z drugiej strony żaden wyższy chód nie jest zaczynany bez użycia palcata. Jakaś nieścisłość się tu wkradła. Wiem, wiem - szkoliliście konie ...
Drakan I trudny element -Cytat:„Czyli podstawy usuwania zadu pod łydką. ”Nie mam siły … zadu pod łydką, a może nad ? Czy tak usunięty zad kiedyś wraca ? Używanie "zrozumiałego języka" nie oznacza tworzenia potworków, które mają brzmieć po swojsku i fachowo jednocześnie . Już lepiej trzymać się klasycznej terminologii, ale za to opatrzeć ją wyczerpującym, łatwo przyswajalnym komentarzem. Ja tak robię i bardzo rzadko bywam niezrozumiana. Inną sprawą jest, że koń (kiedy padło „baaaaaaaaaaaaaaardzo dobrze”) zrobił jakiś bliżej nieokreślony manewr. Mnie uczono, że koń powinien wyprowadzić ruch tą nogą na którą działa się łydką. Pod koniec filmu jeździec dał sygnał lewą, koń wyszedł z prawej i zatańczył „czaczę”. Chłopiec nie miał bladego pojęcia co i jak – obaj dostali pochwałę … kto by się tam martwił o takie drobiazgi jak prawidłowa komunikacja z koniem z udziałem pomocy jeździeckich.
Drakan Magdo to nie wymyślanie, to rozpacz ... na koniec, Tomekpawwaw pisze, wymóg skakania na odznace brąz. jestCytat:"adresowany do myślących o karierze sportowej"a potem dodaje że trudniejsze elementy wprowadzacie jako wstęp do nauki skoków. To w końcu jak to jest ? Rekreacja czy sport ? Upieracie się prowadzicie czystą rekreację ale na filmach, choć amatorsko, to jednak bardziej sport widać niż spacerowanie konno po lesie! Ja nie ogarniam. Poza tym jazda na słabo ujeżdżonym koniu podpada już pod tę kaskaderkę czy jeszcze mieści się w Waszej skali jazdy rekreacyjnej ?
Drakan Asio - masz rację, nie jestem przeciwna palcatom. Oczywiście używany z głową. I również nie rozumiem tego krzesełka. W mojej pierwszej pracy instruktora zdarzało mi się przysiadać na przeszkodzie. Wtedy masztalerz powiedział mi tak - jak instruktor ma czas siedzieć, to znaczy, że nie jest nikomu na placu potrzebny. I tego się trzymam do dziś. Nie wyobrażam sobie nauki tak trudnego elementu, bez pomocy z ziemi. Tym bardziej, gdy szkolony jest koń. Tu na dodatek ma miejsce sytuacja, gdzie "uczył Paweł Marcina ...". Też mam własne podjezdki i konie do "przeszkolenia", ale na nich jeżdżą osoby pełnoletnie i o pewnym stopniu umiejętności - proste zasady bezpieczeństwa. Na pewno nie dostanie u mnie "nie zrobionego" konia ktoś, kto jest tylko przejazdem. Muszę mieć zaufanie do swego „berajtra”
Magdo, dosiad Sary jest dziwny. Nie jest to lekki dosiad skokowy (angielski). Wygląda jak dosiad myśliwski (hunt seat) choć lekko przekombinowany . Może i nie jest zły, ale nie rozumiem uzasadniania tak karkołomnej pozycji koniecznością odstawienia łydek.
Drakan Ja zaczynam od pełnego dosiadu z kompletem "pomocy", by potem przejść do dosiadu lekkiego. Wy odwrotnie. Nie musimy się zgadzać, choć dla mnie oczywistym jest, że uczeń z umiejętnością pełnego dosiadu po zgubieniu strzemienia pojedzie dalej, a ten co stoi opierając się tylko na strzemionach ... no wiadomo. Mogę Was rozumieć, ale nie musze się z wami zgadzać. Poza tym irytują mnie też inne rzeczy. Np. dostałam po głowie za obuwie sportowe i brak "obcasika" a tu taki kwiatek - uczeń na słabo ujeżdżonym koniu
Dziewczynka jeździła na trudnym koniu "około miesiąca chyba" i "uzyskała" postępy nad jakimi przecietnie ujeżdżacz "pochyla" się trochę dłużej. Zadziwiajace. Naprawdę. Szkoda, że przez ten czas nie poprawiła sobie dosiadu lub chociaż nie popracowała nad podciaganiem kolan do góry (bo przydałoby się jej trochę rozluźnienia zamiast "zap..." na nieułożonym koniu). I nie wiem czy było to Twoim zamysłem, ale zrozumiałam to tak - dziewczyna jeździła u Was miesiąc i zamiast być w tym czasie uczona, ona uczyła konia za którego uczenie Wam nie zapłacili
Skracanie. Na ogół, kiedy konia nie daje się skrócić, to się nie „zap...” tylko cofa się do spokojniej pracy w stępie. Budowa konia nie ma tu nic do rzeczy. A dla zaspokojenia ciekawości - tak jeździłam na fryzie, choć nie w Polsce. Na koniach innych ras też (to tak na przyszłośc, jakby było potrzebne).
Drakan Ta część w której Syriusz zmienia się w demona … Koń jest tam mocno hamowany, łącznie z wyginaniem mu łba na zewnątrz, zapewne by nie "dogonił" konia z przodu. Trudno więc powiedzieć, że koń sam z siebie „wypada do kłusa” - jak się konia hamuje to czasem tak się zdarza, że koń zwalnia. I batCytat:„jeśli bat jest dany w momencie nieposłuszeństwa konia„Niby racja, tyle, że akurat w tym momencie chłopak palcata wcale nie użył.
Niestety nie pomogło, skoro potem zwierzak był hamowany i ta to hamowanie obrywał … Nie potrafię też zrozumieć, dlaczego ten sam koń na początku filmu wygląda dość spokojnie a w potem okazuje się, że jest „samczy”. A może "barankowanie" jest reakcja na palcat ? Czy braliście to wogóle pod uwagę ? Odnośnie palcata, rzuca się w oczy, że bat idzie za szybko w ruch. Praktycznie razem z łydka a nawet lekko przed (raczej trudno tu mówić o stopniowaniu). I z jednej strony piszesz, że konie są bardzo "do przodu" aż trzeba odstawiać łydki a z drugiej strony żaden wyższy chód nie jest zaczynany bez użycia palcata. Jakaś nieścisłość się tu wkradła. Wiem, wiem - szkoliliście konie ...
Drakan I trudny element -Cytat:„Czyli podstawy usuwania zadu pod łydką. ”Nie mam siły … zadu pod łydką, a może nad ? Czy tak usunięty zad kiedyś wraca ? Używanie "zrozumiałego języka" nie oznacza tworzenia potworków, które mają brzmieć po swojsku i fachowo jednocześnie . Już lepiej trzymać się klasycznej terminologii, ale za to opatrzeć ją wyczerpującym, łatwo przyswajalnym komentarzem. Ja tak robię i bardzo rzadko bywam niezrozumiana. Inną sprawą jest, że koń (kiedy padło „baaaaaaaaaaaaaaardzo dobrze”) zrobił jakiś bliżej nieokreślony manewr. Mnie uczono, że koń powinien wyprowadzić ruch tą nogą na którą działa się łydką. Pod koniec filmu jeździec dał sygnał lewą, koń wyszedł z prawej i zatańczył „czaczę”. Chłopiec nie miał bladego pojęcia co i jak – obaj dostali pochwałę … kto by się tam martwił o takie drobiazgi jak prawidłowa komunikacja z koniem z udziałem pomocy jeździeckich.
Drakan Magdo to nie wymyślanie, to rozpacz ... na koniec, Tomekpawwaw pisze, wymóg skakania na odznace brąz. jestCytat:"adresowany do myślących o karierze sportowej"a potem dodaje że trudniejsze elementy wprowadzacie jako wstęp do nauki skoków. To w końcu jak to jest ? Rekreacja czy sport ? Upieracie się prowadzicie czystą rekreację ale na filmach, choć amatorsko, to jednak bardziej sport widać niż spacerowanie konno po lesie! Ja nie ogarniam. Poza tym jazda na słabo ujeżdżonym koniu podpada już pod tę kaskaderkę czy jeszcze mieści się w Waszej skali jazdy rekreacyjnej ?
Cytat: Sara w ciągu swojego u nas pobytu wakacyjnego (około miesiąca chyba)To jak ja mam to przeczytać z innym rozumieniem ? W czasie pobytu to w czasie pobytu, a regularnie lub na stałe to regularnie lub na stałe - chyba jest różnica, którą mogłaś zaznaczyć wcześniej zanim wprowadzisz czytelnika w błąd. Skąd ja mogę wiedzieć ile dziewczyna takich pobytów ma za sobą ? Czytam to co piszesz i nic więcej. Wnioski wysuwam z tego co widzę. Niemniej nadal nie rozumiem "dawania" do układania koni osobom nieletnim! i dopiero uczącym się jazdy konnej.
Cytat: i (tego wcześniej nie pisałam) uciekaniem do wnętrza placu.I ja mam to zgadnąć ? opisuję to co widzę. Masz prawo mnie poprawić i zbesztać jeżeli ignoruję fakty, które mi podasz. Tymczasem po prostu mi tych faktów nikt nie dostarczył więc ...
Nie uczepiłam się tematu. Zresztą tematem są kwalifikacje osób uczących jazy konnej - więc rozmawiamy na temat. I o was i o mnie też. I wcale Was nie obrażam. Np. sama piszesz
Cytat: Sara w ciągu swojego u nas pobytu wakacyjnego (około miesiąca chyba)To jak ja mam to przeczytać z innym rozumieniem ? W czasie pobytu to w czasie pobytu, a regularnie lub na stałe to regularnie lub na stałe - chyba jest różnica, którą mogłaś zaznaczyć wcześniej zanim wprowadzisz czytelnika w błąd. Skąd ja mogę wiedzieć ile dziewczyna takich pobytów ma za sobą ? Czytam to co piszesz i nic więcej. Wnioski wysuwam z tego co widzę. Niemniej nadal nie rozumiem "dawania" do układania koni osobom nieletnim! i dopiero uczącym się jazdy konnej.
Cytat: i (tego wcześniej nie pisałam) uciekaniem do wnętrza placu.I ja mam to zgadnąć ? opisuję to co widzę. Masz prawo mnie poprawić i zbesztać jeżeli ignoruję fakty, które mi podasz. Tymczasem po prostu mi tych faktów nikt nie dostarczył więc ...
To co napisałem o "ramowym programie" dotyczy 2 poziomów. Podstawowy, poza który rekreant nie musi wychodzić nie wykracza poza podstawowe elementy (no chyba, że ktoś uważa skok przez pojedynczą przeszkodę za baaardzo trudny) Skrócenie i wydłużenie chodów to chyba też nie Haute Ecole :wink: Poziom Brązowej odznaki zawiera elementy trudniejsze w postaci małego parkuru.
Nie sądzę, żeby założenie iż 80% zaczynających naukę jazdy zostanie sportowcami albo właścicielami koni jest moim zdaniem bardzo optymistyczne.
P.S. Posadzenie na pewnym etapie ucznia na trudniejszego konia uważam za korzystne. Prędzej czy później może on spotkać się z poważnym nieposłuszeństwem jakiegoś konia i lepiej aby wiedział czego może się spodziewać i jak sobie z tym poradzić pod kierunkiem instruktora niż spotkać się z taką sytuacją np podczas jazdy w terenie gdzie takie nieposłuszeństwo może skończyć się poważnym wypadkiem. Widziałem już niejednego "dobrego jeźdźca" siedzącego jak na obrazku który w sytuacji nawet niewielkiego nieposłuszeństwa albo spłoszenia się konia zupełnie nie wiedział co zrobić albo szybko badał twardość podłoża
Drakan Nie uczepiłam się tematu. Zresztą tematem są kwalifikacje osób uczących jazy konnej - więc rozmawiamy na temat. I o was i o mnie też. I wcale Was nie obrażam
I nie piszę tego wszystkiego, bo z czymś tam się ze mną na początku nie zgodziłaś. Aż taka mściwa nie jestem Piszę, bo nie zgadzam się z tym co piszesz Ty lub Tomek na bieżąco. Cofnęłam się do początku dyskusji tylko dlatego, że właśnie nie rozumiem Waszej postawy. Jesteście "na nie" dla wymagań względem rekreacji, bo według Was rekreacja nie zawsze kończy się sportem, bo to tylko wożenie tyłka, bo ta spokojne spacery ale jednocześnie np. Tomek jako ramy dla tejże rekreacji wskazuje w pierwszym etapie np. naukę pojedynczych skoków czy w drugim pokonywania kilku przeszkód, skracanie i wydłużanie chodów. Skoro uważasz, że nauka jazdy konnej w rekreacji ma być prowadzona w wersji "light" (i bez zaświadczeń, bo jest wersją "light") to po co do spacerów po lesie nauka skoków, żucia z ręki i skracania chodów ? Najpierw była batalia o mało sprawnych jeźdźców i o to że odmawiam im możliwości spacerowej jazdy po lesie, a teraz okazuje się że "cała rekreacja" może spokojnie, bez względu na stan zdrowia i stopień sprawności uczyć się skoków i chodów wyciągniętych ...
Drakan Nie uczepiłam się tematu. Zresztą tematem są kwalifikacje osób uczących jazy konnej - więc rozmawiamy na temat. I o was i o mnie też. I wcale Was nie obrażam
I nie piszę tego wszystkiego, bo z czymś tam się ze mną na początku nie zgodziłaś. Aż taka mściwa nie jestem Piszę, bo nie zgadzam się z tym co piszesz Ty lub Tomek na bieżąco. Cofnęłam się do początku dyskusji tylko dlatego, że właśnie nie rozumiem Waszej postawy. Jesteście "na nie" dla wymagań względem rekreacji, bo według Was rekreacja nie zawsze kończy się sportem, bo to tylko wożenie tyłka, bo ta spokojne spacery ale jednocześnie np. Tomek jako ramy dla tejże rekreacji wskazuje w pierwszym etapie np. naukę pojedynczych skoków czy w drugim pokonywania kilku przeszkód, skracanie i wydłużanie chodów. Skoro uważasz, że nauka jazdy konnej w rekreacji ma być prowadzona w wersji "light" (i bez zaświadczeń, bo jest wersją "light") to po co do spacerów po lesie nauka skoków, żucia z ręki i skracania chodów ? Najpierw była batalia o mało sprawnych jeźdźców i o to że odmawiam im możliwości spacerowej jazdy po lesie, a teraz okazuje się że "cała rekreacja" może spokojnie, bez względu na stan zdrowia i stopień sprawności uczyć się skoków i chodów wyciągniętych ...
Cytat:Generalnie rekreacja polega na tym, że człowiek uczy się tego czego chce- pod warunkiem, że nie robi to krzywdy koniowi pozwalam na taki sposób jazdy, jaki jest dla danej osoby najłatwiejszy i najprzyjemniejszy NA DANYM ETAPIE nauki.- pięknie i trafnie, moim zdaniem, ujęte
Cytat:Generalnie rekreacja polega na tym, że człowiek uczy się tego czego chce- pod warunkiem, że nie robi to krzywdy koniowi pozwalam na taki sposób jazdy, jaki jest dla danej osoby najłatwiejszy i najprzyjemniejszy NA DANYM ETAPIE nauki.- pięknie i trafnie, moim zdaniem, ujęte
Drakan Najpierw była batalia o mało sprawnych jeźdźców i o to że odmawiam im możliwości spacerowej jazdy po lesie, a teraz okazuje się że "cała rekreacja" może spokojnie, bez względu na stan zdrowia i stopień sprawności uczyć się skoków i chodów wyciągniętych ...
Osobiście traktuję to Forum jako kopalnię wiedzy, poglądów, patrzenia na pewne łączące nas sprawy po przez pryzmat naszych różnych doświadczeń, wiedzy itp. Nie chcę być stronniczy wobec nikogo - staram się.
Drakan ! Rozumię, że ktoś ma poczucie misji i dobrze :!: , ale niech ta misja nie przekształaca się w krucjatę. Niestety mam takie odczucia.
Forum nie daje możliwości takich samych jak rozmowa twarzą w twarz i trzeba to wziąć pod uwagę,... i nie czepiać się szczegółów. Przepraszam za OT
Teraz do rzeczy.
Oglądałem filmy przesłane przez Tomka i Magdę, wielkie dzięki, że pokazaliście Waszą pracę, narażając się na ocenę. Doceniam to bardzo.
Oglądając pracę Tomka i Magdy nasunęło mi się pewne spostrzeżenie. Kilka szczegółów zrobiłbym trochę inaczej, zwróciłbym uwagę na pewne sprawy.
Wyrażam tylko opinię nie oceniam
Jednak należy pamiętać, że to jest film i analizując go, kadr po kadrze łatwiej zobaczyć i wyłuskać pewne + i - pracy z końmi.
Powiem inaczej, rzeźbiarz lub malarz, który tworzy dzieło, odkłada dłuto lub pędzel, odchodzi na kilka kroków i patrzy. Patrzy nie tylko po to, by wpaść w samouwielbienie tworzonego dzieła, ale patrzy przede wszystkim po to, żeby coś poprawić, ulepszyć, ewentualnie wyeliminować błędy.
Niestety instruktor nie ma takiej możliwości. Warto jednak filmować i analizować własną pracę.
Drakan Najpierw była batalia o mało sprawnych jeźdźców i o to że odmawiam im możliwości spacerowej jazdy po lesie, a teraz okazuje się że "cała rekreacja" może spokojnie, bez względu na stan zdrowia i stopień sprawności uczyć się skoków i chodów wyciągniętych ...
Przypominam sobie jak na samym początku kursu sędziowskiego p.Marek Godzina powiedział nam mniej więcej tak: Sedzia powinien w pierwszym rzędzie widzieć to, co w danym elemencie jest wykonane dobrze (oczywiście powinien też widzieć błędy, ale nie powinny one przesłaniać całości)
Myślę, że taka sama zasada powinna obowiązywać w szkoleniu (zarówno jeźdźców jak i koni)
Na inkryminowanych filmach widać błędy- to oczywiste bo to nie są przecież zawodowi ujeżdżacze. Jasne, że pewne rzeczy można by zrobić inaczej, być może lepiej. Jednak więcej pożytku będzie jeżeli każdy z nas będzie dbał o "własne podwórko" zamiast doszukiwać się rzeczywistych i wyimaginowanych błędów u innych.
Cytat:widać błędy- to oczywiste bo to nie są przecież zawodowi ujeżdżaczeDzięki takim "ujeżdżaczom" za "pół ceny" lub jak tu bezpłatnie, ci zawodowi są bez pracy. Również dzięki temu, że właściciele koni maja zbyt małą wiedzę by odróżnić profesjonalistę od amatora.
Może i pisze agresywnie ( i pewnie tak mi zostanie, wszak to krucjata , Nie wiem jak inaczej można pisać o tym co razi ... Inni potrafią powiedzieć - tak to do niczego, ale będziemy cie wspierać czy jakoś podobnie - ja nie potrafię. Wole od powiedzieć co myślę i liczyć się z konfrontacją. Kiedy nie mam racji mogę opuścić choćby z braku argumentów - ale to akurat moja krucjata i już.
Przeczytałam wątek od samego początku i już widzę, że moja rola się skończyła. Padło kilka propozycji, które zostały zupełnie bez echa. Zatem nie spodziewam się tu woli działania.
Tomku mogę was zrozumieć, znam wielu właścicieli koni i całych szkółek. Jest was wielu, wielu ,wielu - chcecie uczyć wszystkich i fajnie. Nie uczycie wszystkiego "bo to nie potrzebne". Wśród tych właścicieli koni czy całych ośrodków jest cała masa tak "wyszkolonych" rekreantów, którzy nawet nie wiedzą że robią koniom krzywdę. Przecież uczono ich że to co wiedzą wystarczy. Wy może i macie świadomość czego konie potrzebują, jako o nie dbać, karmić, itp. Oni nie zawsze.
A ilu z tych niedzielnych rekreantów traktowanych "lekko" (żeby ich tylko nie zrazić i urazić) może kupić sobie w przyszłości konia ? Wielu. To tylko kwestia odpowiedniej sumy. Widziałam już konie trzymane w garażach, komórkach a nawet w altankach na ogródkach działkowych. Co się będzie z tymi końmi działo ? Straszne rzeczy. Ja takiej odpowiedzialności brać na siebie nie mogę i nie chcę.
I na koniec jeszcze trochę agresji - wspomniałeś, że
Cytat:widać błędy- to oczywiste bo to nie są przecież zawodowi ujeżdżaczeDzięki takim "ujeżdżaczom" za "pół ceny" lub jak tu bezpłatnie, ci zawodowi są bez pracy. Również dzięki temu, że właściciele koni maja zbyt małą wiedzę by odróżnić profesjonalistę od amatora.
Ano... Nawet tytułowe "kompetencje" rozbijają się o kasę :| .
Biedny ten nasz kraj.
Drakan
Wiesz, jak miałam 20 lat to też mi się wydawało, że MÓJ sposób jazdy jest JEDYNIE SŁUSZNY!
Ale na szczęście wyrosłam :lol:
Podchodzisz do tematu strasznie nietolerancyjnie:
-inny dosiad-na pewno jest zły! Taka była twoja pierwsza reakcja, dopiero potem napisałaś, że jest dziwny!
-inny sposób uczenia, inne podejście-na pewno jest złe, a instruktor gówno wart
Naucz sie trochę tolerancji więcej, bywa przydatna w życiu...
A konie moich rekreantów stoją u mnie i ja o nie dbam...
Jeśli właściciel NIE CHCE zapłacic za trening konia-to nie zapłaci i tyle...
Jeśli ktoś mi mówi, że zamierza sobie kupic konia to zasadniczo zmienia postać rzeczy i do takiej osoby podchodzę jeszcze zupełnie inaczej.
Przyszły właściciel konia musi przede wszystkim umieć rozumiec końskie potrzeby, czytać mowę ciała konia, umieć podstawową pracę z ziemi zrobić sobie-tego tez uczę.
I też w bardzo nieklasyczny sposób!
A czy właściciel chce z tego skorzystać czy nie-to już tylko od niego zależy...
Drakan Przeczytałam wątek od samego początku i już widzę, że moja rola się skończyła. Padło kilka propozycji, które zostały zupełnie bez echa. Zatem nie spodziewam się tu woli działania.
Drakan Przeczytałam wątek od samego początku i już widzę, że moja rola się skończyła. Padło kilka propozycji, które zostały zupełnie bez echa. Zatem nie spodziewam się tu woli działania.