Zmiany w ustawie o sporcie
Zmiany w ustawie o sporcie
Magdo, to i tak było tak, że jak ktoś chciał prowadzić szkółkę bez uprawnień to tak robił i nie musiał martwić się o konsekwencje. Z jednej strony zgadzam się ze Spahisem, że to to dobrze, że nie będzie już IRR - bo to nic nie warty tytuł i zupełna fikcja - z drugiej strony to nie jest rozwiązanie, bo, tak jak piszesz, instruktorzy sportu nie będą prowadzić szkółek dla początkujących. Chciałam zupełnie legalnie od wiosny otworzyć kameralną szkółkę dla tych dzieci co mnie codziennie nękają przez płot "kiedy będzie można na konie" (dobra metoda na selekcję naturalną - zimę przetrwają tylko najbardziej zdeterminowane osobniki ) - i co teraz? Będzie to trochę legalne, a trochę nie? Czy jak? Czy też dopóki nie będę nauczać "sportu" to mogę wszystko? Bo ja nie będę nauczać sportu, tylko jazdy wierzchem dla obopólnej przyjemności. Pogmatwanie z poplątaniem. A jakbym w ogóle nie brała za to pieniędzy - to wtedy jak to jest?
Mogłam za te 2 tysiące zrobić sobie kurs na bukieciarkę, na więcej by mi się przydał. Przecież to powinno podlegać reklamacji! Mam koleżankę, która za specjalnie na ten cel nachomikowane pieniądze zrobiła kurs miesiąc temu i cieszy się jak nie wiem co. Jak się dowie to się popłacze.
A nie jest tak, że np. ktoś kto ma teraz odłożone pieniądze na kurs instruktorski, będzie mógł je z czystym sumieniem przeznaczyć na kurs Centered Riding, PNH, staż u kogoś mądrego, czy co tam chce - i na pewno więcej z tego wyniesie, niż z kursu instruktorskiego? Przecież pomijając "niedociągnięcia" na kursach IR (np. niewiele informacji o tym, jak uczyć ludzi), to sporo informacji tam było zwyczajnie nieprawdziwych, a sporo metod - przestarzałych. Myślę że nawet zupełny laik nie szedł na ten kurs po to, żeby się czegoś nauczyć (a w innych dyscyplinach bywa z tym o wiele lepiej).
Czyli w sumie dobrze; bo ludzie, którzy teraz będą wykonywać zawód instruktora rekreacji konnej jeśli są pasjonatami, to pochwalą się klientom ciekawymi kursami które ukończyli, będzie wśród nich różnorodność, więc będą mogli wybierać konie i ośrodki, które pasują do ich zainteresowań i "kierunku rozwoju"... i vice versa - będą wybierani przez stajnie i klientów, którzy są nimi zainteresowani. A jak nie będą mieli nic, to nikt ich nie będzie potrzebował. Czyli teoretycznie powinno być mniej tych instruktorów, którzy zrobili kurs tylko dla papieru, a potem zachowują się jakby pozjadali wszystkie rozumy... a na pewno będzie więcej kursów do wyboru, bo oprócz tzw. "naturalsów" przybywających ze swoimi odkrywczymi metodami są także ciekawe osobowości, które uczą cennych rzeczy i oni także mają coraz więcej uczniów, którzy są coraz bardziej zaawansowani...
Ale żeby tak zaczął funkcjonować rynek (tzn żeby słabe ośrodki, nie na poziomie ulegały "autoeliminacji") to potrzebny jest już pewien poziom wiedzy u klienta. A niestety wiele jest osób które zadowolą się albo "złotymi klamkami", albo totalnym byle czym... I rynek nie działa. Wręcz przeciwnie, w miastach gdzie dużo chętnych te ośrodki nastawione na "masowy przerób" zdecydowanie trzaskają najwięcej kasy!
basikonik Zawody regulowane w sporcie
Trener klasy II
Trener klasy I
Trener klasy mistrzowskiej
Instruktor dyscypliny sportu
Instruktor rekreacji ruchowej
Instruktor odnowy biologicznej
itd...
To fragment Dyrektywy 36/2005 Parlamentu Europejskiego w sprawie tytułów zawodowych w sporcie. Po skreśleniu instruktora rekreacji ruchowej kadry PZJ będą się prezentowały dość mizernie.
basikonik Zawody regulowane w sporcie
Trener klasy II
Trener klasy I
Trener klasy mistrzowskiej
Instruktor dyscypliny sportu
Instruktor rekreacji ruchowej
Instruktor odnowy biologicznej
itd...
To fragment Dyrektywy 36/2005 Parlamentu Europejskiego w sprawie tytułów zawodowych w sporcie. Po skreśleniu instruktora rekreacji ruchowej kadry PZJ będą się prezentowały dość mizernie.
A ja na chwilkę jeszcze wrócę do początku tego wątku, bo jestem wolnomyśląca i potrzebuję czarno na białym odpowiedzi na pytanie: czy od tego momentu szkółkę jeździecką można prowadzić (instruktorować w niej) bez papieru zupełnie legalnie? Czy też w szkółce jeździeckiej instruktorować może tylko instruktor sportu? Czy też jest to kwestia interpretacji pojęcia "sport"? Zgubiłam się w meandrach tematu
Tak w kwestii formalnej - nie ma związku zawodowego instruktorów narciarstwa. Jest stowarzyszenie. Związek zawodowy zakładają pracownicy - Solidarność, OPZZ i setki innych - a związek działa w zakładzie pracy (w uproszczeniu).
Basikoniku, cenne są Twoje uwagi, choć razi mnie trochę podział na Was i Nas. Skoro jesteś na tym forum to dlaczego piszesz o "Was". :?: Podkreślam jednak, że w większości się z Tobą zgadzam.
Przepraszam, jeśli Cię to dotknęło, ale wynika to z prostej przyczyny:ja mam dziś 57lat, poukładane sprawy zawodowe na tyle,że nie zagraża mojej pozycji ani nowa ustawa, ani żaden nowy pomysł PZJ.Wątek stowarzyszenia podjęłam, bo ciągle jeszcze mam głód wiedzy i porządku (nie mylić z porządkiem w szafie).Zycie napisało dla mnie scenariusz jak ze "Stawki większej niż życie" - szybkie i niespodziewane zmiany akcji i ciągle nowe plany. Wy - to młodsza kadra, to Wy musicie walczyć o pracę, swoje racje, nie dać się zeszmacić komercją i nie umrzeć z głodu broniąc najsłuszniejszej z idei.Ja potrzebuję Waszego towarzystwa, bo pokazujecie mi zmiany którym ulega świat poza moim ogródkiem, niektóre są fajne, większość przerażających.Dla mnie najbardziej przerażające jest, że w świecie , gdzie dostęp do wiedzy jest banalnie prosty, coraz mniej jest mądrych,zbyt dużo przemądrzałych. Nauczycieli nie dzielę na starych i młodych tylko na dobrych i złych i nieustannie chciałabym należeć do tych dobrych, nie tylko z mojego przekonania, ale również towarzystwa.To towarzystwo to "WY".Do Nas (WY i ja) zatem apeluję o przynajmniej usiłowanie zbliżania tworzonego wciąż prawa do potrzeb i możliwości nas i naszych uczniów, piętnowania nieuczciwości, propagowania dobrej wiedzy.Czy słyszał ktoś o kodeksie etyki instruktora jeździectwa? Lata przedzierania się przez idiotyczne procedury, wysłuchiwanie kategorycznych opinii, oglądanie jawnej nieuczciwości sędziów i łez świadomych tej nieuczciwości dzieci zmusiły mnie do wyjścia z mojej dziury .Wszystko co piszę o koniach, sporcie, ma przyczynę w mojej nieufności do narzuconych autorytetów - wszystkie niepodważalne zasady są sprawdzone doświadczalnie, przez wiele lat, na własnej skórze.Nie uchylam się od pracy, ale czy nie dość tu już napisano o dominacji starych pryków? ( w rodzaju żeńskim to będzie nawet ładnie:prykiń). Pozdrawiam, Barbara
Tak, w sumie to wyszedł mi nieświadomie taki mały feminizm z tymi prykami - prykinie, rzecz jasna, też są!
Do Julii: Czy będziesz mogła prowadzić szkółkę? . Kiedyś namolny facet wepchnął mi na podwórko swoje wnuczki . Następnego dnia ( nie było go na zajęciach) przyszedł mnie pouczyć, że JEGO WNUCZKI nie będą jeździć "z tym przedszkolem" i kłusować, bo mam z nimi galopować.( panienki nie umiały samodzielnie osiodłać konia).U mnie klient niezadowolony z usługi, nie musi zapłacić za jazdę, tyle tylko,że jako niezadowolony nie ma już wstępu na moje podwórko. To też zaproponowałam panu- zaprzestanie korzystania z moich usług. Dnia następnego zjawiła się komisja z Kuratorium Oświaty(?) , że na nielegalnym obiekcie dzieciom dzieje się krzywda. Straciłam pół dnia na tłumaczenia ,że nie jestem wielbłądem , ale niesmak i obawę przed wpuszczeniem do swojego życia byle kogo - pozostał na następne 12 lat. Tytuł zawodowy broni Cię przed takim chamstwem.Dzieci, co wiszą na płocie, to jedno, a oczekiwania i wymagania ich rodziców to inna bajka. Po to potrzebne są PROGRAMY czyli jak dziś się rzeczy nazywa:produkty i szczegółowe zasady postępowania.Uprawnienia zawodowe są ci potrzebne, jeśli , nie z Twojej winy, ale zdarzy się wypadek, żebyś nie została sama w sądzie przeciw plującemu Ci w twarz , dawniej sąsiadowi, dziś hienie żądającej dla ciebie kary śmierci (a przede wszystkim Twoich koni!), za podrapane kolana nieposłusznego bachora.Jak się nie boisz,prowadź zajęcia.Jak będziesz dobrze uczyć, nigdy ci uczniów nie zabraknie, jeśli źle, żaden tytuł cię nie obroni
Jeśli dobrze zrozumiałam to co napisał Spahis, to ja nie straciłam uprawnień i mogę dalej pracować jako instruktorka. Ale czy odtąd szkółki legalnie prowadzić mogą tylko instruktorzy sportu? To przecież albo nie będzie szkółek albo będą, ale poza prawem A zajęcia mogę prowadzić najlepiej na świecie, a i tak może się przydarzyć jakieś nieszczęście. I odtąd wystarczy, że będę na ten wypadek ubezpieczona? Czy też uprawnienia mają coś do odpowiedzialności względem klientów? Nie pojmuję.
Nikt nie odebrał tytułów instruktora rekreacji. A instruktorzy sportu mają prowadzić zajęcia w KLUBACH SPORTOWYCH. Szkółka to coś innego, ale o tym już była mowa.
Julio! Wcale się nie dziwię, że masz mętlik w głowie: Nasz ulubiony związek zapomniał, nadając Ci tytuł ,dołączyć tzw."Zakres Uprawnień".Nie znajdziesz również takiej klauzuli dla instruktora sportu, ani instruktora szkolenia podstawowego, ani instruktora dyscypliny sportu. Dlatego też , czego byś nie robiła, jeśli "masz gadane", to podciągniesz pod rekreację potęgę skoku, jak nie, to ktoś Ci wmówi,że wyścigi kucyków na Twoim podwórku, to sport - czyli działasz nielegalnie.W ustawie nie znalazłam klauzuli "Dotychczas nadane uprawnienia zachowują swoją ważność", więc czy masz uprawnienia czy nie, zadecyduje Rozporządzenie ministra. Jeśli Związek określił jakieś swoje życzenie w tym względzie, to będzie po myśli zainteresowanych, a jak nie ,...Do czuwania nad takimi sprawami właśnie są KOMISJE SZKOLENIA w Związkach sportowych i samorządy szkoleniowców, którzy dbają o własne interesy. Jest okazja , żeby to uporządkować.Pozdrawiam, Barbara.
Zaczynam się czuć jak tzw. dawna nomenklatura, której odbiera się dziś świadczenia... :lol:
Czymże zatem była i czymże będzie legitymacja Instruktora Rekreacji Ruchowej ze specjalnością jazda konna???
Art. 87 mówi, że osoby które już nabyły tytuł instruktora lub trenera zachowują swoje kwalifikacje. Zmienia się natomiast zakres tego, co IRR mogą robić: nie mogą prowadzić zorganizowanych zajęć sportowych w klubach sportowych biorących udział we współzawodnictwie sportowym prowadzonym przez PZJ, pozostają im więc albo ośrodki niezarejestrowane w PZJ, albo... "niezorganizowane" zajęcia sportowe czyli uczenie prywatne pojedyńczych osób na zasadzie indywidualnego zlecenia. Co prawda kary za łamanie tej restrykcji ustawa nie przewiduje, najwyżej PZJ pogrozi palcem lub odbierze coś klubowi.
Bardzo ładnie to napisałeś. Dodam jeszcze tylko,ze tak wyszkolona osoba będzie mogła wystartować w zawodach jako niezrzeszona.Tak więc zmniejszy się nam ilość klubów sportowych a zwiększy - indywidualnych jeźdźców. Sama się zastanawiam, czy nie wyrejestrować klubu ze związku - czysty zysk - za składkę roczną kilka osób, bez łaski będzie miało na licencje dla niezrzeszonych., tylko PZJ będzie szukać komu i za co jeszcze kazać zapłacić
W innych sportach został chociaż znaczek, który można sobie nosić w klapie. Co można zrobić z legitymacją?.
Trzeba walczyć o swoje miejsce , mam nadzieję, że nie będzie tak źle.Ten nieopisany bałagan był jedną z przyczyn dla których nigdy się nie starałam o "uprawnienia-do-niczego".
Dziś mam ważniejszy powód do walki o porządek w prawie: moja córka chce się zajmować końmi, z czego się cieszę, ale na pewno nie na dotychczasowych warunkach.
:mrgreen: