Konie..nasze konie :)
Konie..nasze konie :)
Wczoraj po południu przeprowadziłyśmy się z Grecją do nowej stajni. Było trochę nerwowo ale w sumie zachowywała się spokojniej niz się spodziewałam i w zasadzie od razu poszła na padok, obok innych koni
Dziś rano na dzień dobry zwiała z padoku razem z pastuchem, zrobiła rundkę i grzecznie wróciła Poszła na inny padok, a do towarzystwa dostała spokojnego wałaszka- zachowują zwykle stosowny dystans ( coraz mniejszy) ale pasą się spokojnie. Jutro może dołaczy do nich jeszcze kolejny "emeryt", który dziś chodził na padoku obok. Miejsca i trawy mają dużo więc i "kumplowanie się" przychodzi łatwiej. Do reszty stada raczej dołączyć się nie da ale też nie ma takiej konieczności, a w 3 będą miec już swoją grupkę towarzyską :p
Parę zdjęć z dzisiejszego przedpołudnia
Sugerowałbym, przy tej ilości owadów, dobór w pary - dwa lub cztery konie razem.
Będzie jeszcze łatwiej skumplować się i wspólnie oganiać od insektów.
Wyjście "z patuchem" na spacerek - niezła jest! :lol:
Zobaczymy jak to wyjdzie- wczoraj była sama a na padoku obok miała dwa inne konie, kawałek dalej kolejne dwa. Pasła się przez godzinę jakby nigdy nic, potem zaczęła sie niecierpliwić i musiałam przy niej "krążyć"- wtedy był spokój i tak spędziła kolejną godzinę na padoku.
Ustaliliśmy, że jak w nocy będzie względny spokój i nic złego rano się nie będzie działo, to baba pójdze na padok podobnie jak wczoraj. Wypuścili najpierw dwa konie, potem obok ją ale ona nie była zainteresowana niczym poza ucieczką- pobiegala ponoć wzdłuż pastucha a potem wybrała miejsce gdzie jej zdaniem było najlepiej wyjśc i po prostu poszła, łamiąc jeszcze przy okazji słupek, bo nie wytrzymał wygięcia nim strzelił "pastuch"( za max 2 dni będzie ogrodzenie, którego już nie przejdzie w zaden sposób ) Potem jeden młodziak koniecznie chiał sie do niej dostać i przeskoczył przez pastucha... Musieli zrobić "przemeblowanie" i pozmieniać normalny skład na padokach.
Grecja poszła na największy padok i dostała do towarzystwa takiego sympatycznego łaciatka- było ok. Choć poczatkowo denerwowała sie troche i łaziła szukając wyjścia. Przyjechałam jakąs godzinę później i jak trochę z nią posiedziałam na padoku, pogłaskałam i ją i łaciatego, uznała że jest ok, uspokoiła się i zajęła tym czym koń na pastwisku powinien Po krótkiej lonży, spacerku itp chetnie wróciła na padok i był już zupełny spokój.
Nie wydaje mi się, żeby była szansa w najbliższym czasie puścić razem więcej niż 3, bo z resztą byłaby wojna.... a nie o to chodzi. I tak jestem zaskoczona, że na razie jakoś to łatwo idzie. Czyżby kolejny dowód, że moja baba "znormalniała"?
Zobaczymy jak będzie dalej
Bardzo piękną szyję ma Twoja konia, Olu!
Dzięki za miłe słowa! Staram się, żeby wróciła do jak najlepszej formy po kilku miesiącach spacerowania. Dwa miesiące temu zaczęłyśmy kłus i tak stopniowo go "dodaję", galop w zasadzie tylko od czasu do czasu, kilka fulek na prostych. A tak to lekka praca pod siodłem i z ziemi nad rozluźnieniem, rozciąganie, masaż, padok... No i odpukać nie jest źle
Dziś rano już nie uciekała z padoku choć gdy przyjechałam trochę sie kręciła- a nie jak to ona stała "przyssana" do trawy. Na widok biegnącego naszego psa, zaczęła się rozglądać gdzie ja jestem i od razu podeszła. Ucieszyło mnie, że ma dziś kolejnego kumpla na padoku i jest zupełny spokój. Zabrałam ja do stajni i w trakcie czyszczenia stwierdziłam, że jest jakas taka spokojna i wyluzowana, że chyba jednak wsiądę na chwilę. Na nowej ujeżdżalni troszkę sie poczatkowo usztywniała i nasłuchiwała co sie dzieje za drzewami ale potem super chodziła- zrobiła mi frajdę wielką! - i czułam , że siły i ochoty ma duużo. Po jeździe zrobiłam delikatny masaż- trochę po to by ja jeszcze bardziej wyluzować a trochę po to żeby sprawdzić czy przy okazji napiścia psychicznego w nowym miejscu nie "załatwiła" też jakis mięśni i tu kolejna niespodzianka : LUZIK Jedynie szyja była troszke spięta ale szybko odpuściła.
No a potem już tylko na padoczek i tym razem pasła się jakby nigdy nic, nawet odeszła kawałek od stadka w miejsce gdzie była lepsza trawa i nie zerkała co robią inne konie Jak ja się cieszę, że tak szybko się baba zadomawia!!! ( idiotycznie brzmi to słowo- jak powinno być napisane?). Zanudze Was jeszcze kilkoma zdjęciami z dziś:
- z nowym stadkiem
- nasluchujemy nowych odgłosów
Ja na temat słówka, którego użyłaś.
Forma jest właściwa, niemniej, jak sama zauważyłaś - "nie brzmi".
Najlepiej w takich przypadkach zastąpić prostszym, np. przyzwyczaja, lub opisowo (w innej formie to samo słowo) potrafi się zadomowić, czy też innymi słowy przychodzi jej włączyć się do stada.
Przepraszam za quasi wykład, jako językowy purysta poczułem się wywołany do tablicy.
Fajnie, że inne konie nie próbują siłą pokazać, że są ważniejsze, bo to różnie bywa i czasami urazy są nieuniknione. Życzę sukcesów w zadom... w łączeniu ze stadem. :mrgreen:
Cytat:Przepraszam za quasi wykład- ależ nie ma za co! Gdy mam wątpliwości, bo cos mi nie pasuje, nie brzmi itp lubie gdy ktoś mnie "wyprostuje" w tych moich wątpliwościach
Cytat:Przepraszam za quasi wykład- ależ nie ma za co! Gdy mam wątpliwości, bo cos mi nie pasuje, nie brzmi itp lubie gdy ktoś mnie "wyprostuje" w tych moich wątpliwościach
Przykład jak jeden wyjazd na końską imprezę rozkręca życie towarzyskie i współpracę pomiędzy stajniami (czy też ich reprezentantami). Po zbrosławickiej imprezie z Chrisem Cox'em nawiązała się ( i co ważniejsze- rozwija się) fantastyczna współpraca pomiędzy Stajnią Zawada (Ola i Paweł), Stajnią Koni Sportowych w Leboszowicach ( :wink: Ewa, Nina, Daria i Asia, która trzyma konie zarówno w "Leboszach" jak i w Zbrosławicach) i Stajnią Ochodze (mła i Jagoda).
Dwa tygodnie temu dziewczyny z Leboszowic przyjechały do nas, posiedzieliśmy w Zawadzie wymieniając się spostrzeżeniami nt pracy z Mastim, a w sobotę Asia przywiozła do Zawady Didę i Krówkę (nie mam pojęcia jak konie mają w paszporcie- ale tak je wołają :wink: )
Paweł i Dida:
Paweł, Asia i Krówka:
Niekonwencjonalne metody Pawła:
i konwencjonalne Asi:
Loża Szyderców (właściwie to połowa- bo druga wolała szydzić z innej perspektywy)
Niebawem wybieramy się z rewizytą do Leboszowic i Zbrosławic- dokumentacją fotograficzną napewno się podzielę...
buuuuuuuuuuuuuuu!.... A ja nic nie wiedziałam o "spędzie" ;( A wyjątkowo był czas i mogłabym się wyrwać... Cóż może nastepną razą sie uda spotkać. A fotki jak zwykle fajne
Pozdrówka!
Śliczna- napisz coś więcej o niej, w jakim jest wieku? W żółtym, jak dla mnie, wygląda szałowo
Citruszek, młoda (niespełna 2,5 roczku) ambitna dziewczynka,
która potrafi rozkochać w sobie każdego. Strasznie uwielbia ludzi,
gdziekolwiek jest i w jakimkolwiek stadzie na widok człowieka
podchodzi pierwsza ( na widok mego taty i brata-wilcza euforia,ale
to też sprawka "rozpieszczania". Strasznie szybko się uczy (nawet tych mniej
dobrych rzeczy-ale zawsze). łatwo się nie poddaje, jeżeli coś chce
to stara się to osiągnąć, boi się wielu rzeczy, ale mimo wszystko
zawsze mimo strachu podchodzi do "strasznego" obiektu w celu rozeznania.
Czasem zachowuje się jak piesek- nie można się od niej odgonić,
Jest kochanym wrednym stworkiem, z Nią nigdy człowiek się nie nudzi
aaaa uwielbia grać w piłkę http://www.youtube.com/watch?v=WRtOZ0tr19M
Jest od Constelacja po Nimb
po Emberk po Gazal Al Shaqab ( http://www.allbreedpedigree.com/citri )
po tatusiu odziedziczyła swój charakter, no przekochane to małe jest
Jako, że Emberka poznałam osobiście mogę przyznać, że dobry materiał
na tatusia z Niego jest;-) Citri jak i jej siostry niebywale zrównoważone,
ale charakterne, można z Nimi wszystko, no i ten ruch...
Piękna i bystra arabka! Możesz spróbować pouczyć ją sztuczek, myślę, że byłaby zachwycona
Ola Wewiórska (...) W żółtym, jak dla mnie, wygląda szałowo
Ola Wewiórska (...) W żółtym, jak dla mnie, wygląda szałowo