Zmiany w ustawie o sporcie
Zmiany w ustawie o sporcie
Magda Pawlowicz A co do części jeździeckiej to po prostu nie wierzę w ujednolicenie sposobu prowadzenia kursów, jeśli będą one w różnych ośrodkach i u różnych trenerów...Oczywiście, ale zwracam uwagę, że nikt nigdy nie mówił o ujednoliceniu sposobu prowadzenia kursów. Cały czas była mowa o jednolitym PROGRAMIE, czyli co musi umieć/wiedzieć instruktor lub trener.
tomekpawwaw prowadzenie zajęć sportowych poza organizacjami powinno podlegać jakiemuś nadzorowiOk Tomku, ale to jest włąśnie fikcja. Nikt nigdy nie kontroluje szkółek jeździeckich. I dlatego porzucenie tej fikcji uważam za spore osiągnięcie.
Magda Pawlowicz A co do części jeździeckiej to po prostu nie wierzę w ujednolicenie sposobu prowadzenia kursów, jeśli będą one w różnych ośrodkach i u różnych trenerów...Oczywiście, ale zwracam uwagę, że nikt nigdy nie mówił o ujednoliceniu sposobu prowadzenia kursów. Cały czas była mowa o jednolitym PROGRAMIE, czyli co musi umieć/wiedzieć instruktor lub trener.
tomekpawwaw prowadzenie zajęć sportowych poza organizacjami powinno podlegać jakiemuś nadzorowiOk Tomku, ale to jest włąśnie fikcja. Nikt nigdy nie kontroluje szkółek jeździeckich. I dlatego porzucenie tej fikcji uważam za spore osiągnięcie.
Spahistomekpawwaw prowadzenie zajęć sportowych poza organizacjami powinno podlegać jakiemuś nadzorowiOk Tomku, ale to jest włąśnie fikcja. Nikt nigdy nie kontroluje szkółek jeździeckich. I dlatego porzucenie tej fikcji uważam za spore osiągnięcie.
Spahistomekpawwaw prowadzenie zajęć sportowych poza organizacjami powinno podlegać jakiemuś nadzorowiOk Tomku, ale to jest włąśnie fikcja. Nikt nigdy nie kontroluje szkółek jeździeckich. I dlatego porzucenie tej fikcji uważam za spore osiągnięcie.
No ja mam nadzieję, że o biciu to nikt nawet nie pomyślał, zwłaszcza w stosunku dla tak miłego dyskutanta. :lol:
Co do nadzoru nad szkółkami, to ja w dotychczasowym stanie prawnym nie widziałem problemu, bo PZJ nie miał nic do szkółki. To, że są konie to nie znaczy, że w sprawę ma się mieszać związek sportowy.
A co do stanu który nastąpi. Jestem wielkim zwolennikiem odpowiedzialności ludzi za swoje czyny. Nie lubię, by wprowadzać kolejne ograniczenia, bo praktyka uczy, że wtedy wypełnia się minimum i mówi, że jest ok. Są szkółki gdzie zajęcia są skandalicznie prowadzone, ale prowadzi je instruktor rekreacji, a dzieci mają toczki/kaski. Ale czy to jest dobrze? Oczywiście, że nie :!: Być może woda jest głęboka na którą zostaniemy rzuceni, ale tam gdzie jest bezpiecznie, a zajęcia prowadzą ludzie z głową nie potrzeba żadnych szczegółowych przepisów. Usankcjonowanie stanu rzeczy :?: Pewnie masz rację. Ale czasami trzeba.
Patrzmy na ustawę o sporcie nie tylko przez pryzmat jeździectwa.
Spahis Patrzmy na ustawę o sporcie nie tylko przez pryzmat jeździectwa.
Spahis Patrzmy na ustawę o sporcie nie tylko przez pryzmat jeździectwa.
Jest takie ryzyko. Przypomniał mi się nawet dowcip z ustroju słusznie minionego, który teraz przytoczę:
Zebranie wiejskie, występuje towarzysz z POP (podstawowa organizacja partyjna) i mówi:
- Dzisiaj na zebraniu wiejskim poruszymy dwie sprawy: budowa wiejskiego sracza i dalszy rozwój socjalizmu na świecie. Ponieważ jednak nie mamy desek, gwoździ i młotka, od razu przejdę do omawiania punktu drugiego.
A ja liczę, że tym razem będzie inaczej.
Paweł LeśkiewiczJa też. Tyle,że ta ustawa taką odpowiedzialność znosi. Wg poprzednich przepisów osoba organizująca zajęcia sportowe miała obowiązek zapewnić bezpieczne warunki ich uprawiania i mogła za ich niezapewnienie być pociągnięta do odpowiedzialności. Teoretycznie i teraz tak będzie(prawo przewiduje odpowiedzialność za spowodowanie szkód poprzez zaniedbanie) ale będzie to bardzo trudne do udowodnienia.Spahis Jak wypadną kursy IRR, to ich miejsce zajmą kursy IS. Może w początkowym okresie będzie to działać, ale z upływem czasu ich poziom również możne ulec obniżeniu, bo system wpadnie w podobne kółko co z IRR, więcej kursantów więcej kasy, ale żeby było więcej kursantów poziom musi pójść w dół. W efekcie może dojść do sytuacji, że przyszły IS będzie na poziomie obecnego IRR.:!: :!: :!:
Swięta prawda !
Spahis A co do stanu który nastąpi. Jestem wielkim zwolennikiem odpowiedzialności ludzi za swoje czyny.
Paweł LeśkiewiczJa też. Tyle,że ta ustawa taką odpowiedzialność znosi. Wg poprzednich przepisów osoba organizująca zajęcia sportowe miała obowiązek zapewnić bezpieczne warunki ich uprawiania i mogła za ich niezapewnienie być pociągnięta do odpowiedzialności. Teoretycznie i teraz tak będzie(prawo przewiduje odpowiedzialność za spowodowanie szkód poprzez zaniedbanie) ale będzie to bardzo trudne do udowodnienia.Spahis Jak wypadną kursy IRR, to ich miejsce zajmą kursy IS. Może w początkowym okresie będzie to działać, ale z upływem czasu ich poziom również możne ulec obniżeniu, bo system wpadnie w podobne kółko co z IRR, więcej kursantów więcej kasy, ale żeby było więcej kursantów poziom musi pójść w dół. W efekcie może dojść do sytuacji, że przyszły IS będzie na poziomie obecnego IRR.:!: :!: :!:
Swięta prawda !
Spahis A co do stanu który nastąpi. Jestem wielkim zwolennikiem odpowiedzialności ludzi za swoje czyny.
tomekpawwaw Wg poprzednich przepisów osoba organizująca zajęcia sportowe miała obowiązek zapewnić bezpieczne warunki ich uprawiania i mogła za ich niezapewnienie być pociągnięta do odpowiedzialności.Tak pisząc wprost - ten przepis był sprzeczny z Konstytucją i niewykonalny. Jak można ustalić odpowiedzialność za bezpieczeństwo (poza krańcowymi sytuacjami) :?: Odpowiedzialność była iluzoryczna, bo jak możesz odpowiadać karnie jeżeli są nieprecyzyjne wymagania :?: Piszę o odpowiedzialności karnej. A cywilna zawsze była tak samo łatwa i tak samo trudna do udowodnienia. Ale z takimi sprawami idzie się do fachowca. Nie wszystko musi być rozwiązywane przepisami karnymi, mało tego prawo karne powinno wkraczać tylko w szczególnych wypadkach.
tomekpawwaw czemu nie można powierzyć związkom zadań, które mogą one z powodzeniem spełniać?Nie mogą. Nie mogą bo są niewydolne. Piszę nie tylko o PZJ ale o wszelkich związkach sportowych w Polsce. Związki sportowe to obok Rodzinnych Ogrodów Działkowych jeden z ostatnich reliktów minionego czasu. Piszę o funkcjonowaniu. Związki są zwyczajnie niewydolne. Kilka postów wyżej Trener napisał, że zamysłem PZJ było organizowanie kursów szkoleniowych IS, ale nie wyszło ze względu na zaangażowanie... I Ty Tomku chcesz dodać jeszcze kompetencji, jeżli związek nie radzi sopbie z tym co ma :?:
tomekpawwaw Związek powinien organizować szkolenia, opracowywać przepisy i czuwać nad ich przestrzeganiem, wreszcie dbać o popularyzację swojej dyscypliny i minister go w tym nie zastąpiAle minister nie będzie zastępował związku. Ma wprowadzić tylko jednolity program szkolenia IS. PZJ może przecież dalej te szkolenia prowadzić, opracowywać przepisy, czuwać nad ich przestrzeganiem i popularyzować dyscyplinę. Ustawa tego nie zabrania i nie odbiera :!: Trochę nie rozumiem problemu.
Nie chcę wyjść na gorącego zwolennika nowej ustawy, ale jednak muszę się wypowiedzieć, bo z pewnymi sprawami się zwyczajnie nie zgadzam.
tomekpawwaw Wg poprzednich przepisów osoba organizująca zajęcia sportowe miała obowiązek zapewnić bezpieczne warunki ich uprawiania i mogła za ich niezapewnienie być pociągnięta do odpowiedzialności.Tak pisząc wprost - ten przepis był sprzeczny z Konstytucją i niewykonalny. Jak można ustalić odpowiedzialność za bezpieczeństwo (poza krańcowymi sytuacjami) :?: Odpowiedzialność była iluzoryczna, bo jak możesz odpowiadać karnie jeżeli są nieprecyzyjne wymagania :?: Piszę o odpowiedzialności karnej. A cywilna zawsze była tak samo łatwa i tak samo trudna do udowodnienia. Ale z takimi sprawami idzie się do fachowca. Nie wszystko musi być rozwiązywane przepisami karnymi, mało tego prawo karne powinno wkraczać tylko w szczególnych wypadkach.
tomekpawwaw czemu nie można powierzyć związkom zadań, które mogą one z powodzeniem spełniać?Nie mogą. Nie mogą bo są niewydolne. Piszę nie tylko o PZJ ale o wszelkich związkach sportowych w Polsce. Związki sportowe to obok Rodzinnych Ogrodów Działkowych jeden z ostatnich reliktów minionego czasu. Piszę o funkcjonowaniu. Związki są zwyczajnie niewydolne. Kilka postów wyżej Trener napisał, że zamysłem PZJ było organizowanie kursów szkoleniowych IS, ale nie wyszło ze względu na zaangażowanie... I Ty Tomku chcesz dodać jeszcze kompetencji, jeżli związek nie radzi sopbie z tym co ma :?:
tomekpawwaw Związek powinien organizować szkolenia, opracowywać przepisy i czuwać nad ich przestrzeganiem, wreszcie dbać o popularyzację swojej dyscypliny i minister go w tym nie zastąpiAle minister nie będzie zastępował związku. Ma wprowadzić tylko jednolity program szkolenia IS. PZJ może przecież dalej te szkolenia prowadzić, opracowywać przepisy, czuwać nad ich przestrzeganiem i popularyzować dyscyplinę. Ustawa tego nie zabrania i nie odbiera :!: Trochę nie rozumiem problemu.
Ustawa o kulturze fizycznej powinna być tylko ramą do działania konkretnych Związków sportowych.Proza szkolenia jeździeckiego to niezliczone gospodarstwa rolne gdzie jazdy uczą rolnicy, pensjonaty dla koni w których każdy kto drugi raz ruszył kłusem, udziela lekcji, kluby sportowe zajmujące się przede wszystkim wyśmiewaniem konkurencji i wreszcie Związek, w którym nie ma podstawowej jednostki, czyli KOMISJI SZKOLENIA.Próżno szukać na AWF - ach katedry zajmującej się jazdą konną, nie ma menedżerów sportu, a za pozwolenie na reprezentowanie kraju za granicą trzeba zapłacić.To tylko część osobliwości sportu jeździeckiego. Umiejętność nauczania, ( dobrego ), to umiejętność nie tylko przeskoczenia przez kilka płotków, ale przede wszystkim ogromna porcja empatii, umiejętności przypomnienia sobie jak to "wół cielęciem był", to umiejętność dotarcia z niezbędną wiedzą do 10 letniego dziecka i 50 letniego dyrektora wielkiej fabryki, który kupił sobie konia.To trudna umiejętność i nie zdobywa się jej na dwutygodniowym kursie.Instruktora rozliczać się powinno z ilości przepracowanych godzin, wyników podopiecznych, WYPADKÓW na zajęciach a nie jak proponuje PZJ - sprzedaży losów loterii o nazwie "Jeżdżę konno". Wszyscy, którzy zajmują się szkoleniem powinni mieć dostęp do podnoszenia kwalifikacji, a Komisja Szkolenia takowe organizować - poprzez lokalne WZJ .
Ja to ogólnie czarno widzę. Wszystko to. Jak czytam (i oderwać się nie mogę!) literaturę końską w obcych językach to mi się smutno robi w jakiej my czarnej dziurze jesteśmy w tej nieszczęsnej Polsce. Szarpiemy się i miotamy na oślep, a tam już wszystko to jest dawno temu przerobione i usystematyzowane. Wystarczy zdjąć klapki z oczu i przestać próbować odkryć coś co już dawno zostało odkryte. Podręczniki, szkoleniowcy - wszystko to jest na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba dumę schować do kieszeni i nawiązać konstruktywną współpracę. Co za problem, żeby na szkolenia przyjeżdżali do nas najlepsi z najlepszych? Jeżdżą po całym świecie, bywają u naszych sąsiadów, tylko my kisimy się we własnym, śmierdzącym sosie. Na stołkach stare pryki, co koło koni to najwyżej brylują zygzakiem z okazji jakiejś uroczystości, od pługa odciągnięci trenerzy co pozjadali wszystkie rozumy i trzeba się z nimi umawiać na audiencję (i jeśli chce się wzmożonego zainteresowania z ich strony to trzeba zajechać porządnym samochodem), instruktorzy sportu co nigdy nie przeczytali żadnej książki o jeździectwie i ich metoda na trening to pakowanie koniowi kapsli do ochraniaczy, instruktor rekreacji, którym mogłaby zostać moja babcia, gdyby miała akurat luźne 2000 zł, szkółki jeździeckie i pensjonaty totalnie poza jakąkolwiek kontrolą (nawet skarbową, co jest dla mnie chyba największą zagadką), przepisy absurdalnie byle jakie (np. te tajemnicze "bezpieczne warunki"). (I hodowcy koni, co kryją ogierami co mają najwięcej wyrazów w nazwie i nasienie w euro,weterynarze o kulturze dresiarzy, kowale od siedmiu boleści i kto wie co jeszcze!). Z czego my mamy tworzyć w tym kraju zdrowy system jak tu wszystko od a do z leży i kwiczy. Oprócz koni, bo tylko konie są normalne w tym całym burdelu. I garsteczka zapaleńców, z których zapewne ze ćwierć siedzi na tym forum. Zas...ny zaścianek, ot co. :? .
Jakby mi ktoś nakazał odgórnie pojechać teraz na jakieś doszkalanie się z lokalnym "trenerem" albo panią Zosią po pedagogice to wolałabym pójść wtenczas do fryzjera.
Czarno widzę.
(Chyba w końcu dopadło mnie jesienne przesilenie )
:| To się chyba nazywa nasze lokalne, krajowe czarnowidztwo. Zresztą te uwagi, które są ogólnie trafne (piszę o swoim przekonaniu) w niewielkim stopniu dotyczą zmian w prawie sportowym. Bez względu na stan prawny byłyby równie słuszne.
ale to jest chyba (niestety!) konkluzja z dyskusji na temat tej nowej ustawy: jak się nie obrócisz to i tak d... z tyłu!
Jakoś też nie wierzę w to że będzie lepiej...
Zmiana ustawy powinna być pretekstem do zmian w organizacji szkolenia kadr w jeździectwie, żeby nie wyłamywać otwartych (polskich) drzwi, pozwolę sobie przedstawić organizację szkolenia w popularnym sporcie jakim jest narciarstwo. Po pierwsze, istnieje organizacja zrzeszająca instruktorów i trenerów, mająca uprawnienia do szkolenia i weryfikowania kadr (SITN). Instruktorzy mają swoją odznakę, i stopnie, w tym bardzo ważny stopień instruktora - wykładowcy, czyli osoby upoważnionej ( i posiadającej umiejętności) do szkolenia kadr. Instruktorzy czynni są zobowiązani przed sezonem okazać świadectwo lekarskie, odbyć unifikację, czyli przybyć na zajęcia pt" co tam panie nowego " i pokazać, czy nie zapomnieli elementów techniki. Instruktorzy muszą uczestniczyć w zawodach instruktorów, i ukończyć je z wynikiem niezbyt odległym od zwycięzcy ( wynik kwalifikacyjny). Rada programowa akceptuje lub odrzuca nowości, szkoli się nieustannie, pisze metodyki nauczania, ma wpływ na kształtowanie przepisów i reprezentuje interesy środowiska, czyli rozpowszechnia w społeczeństwie wiedzę o wyższości szkolenia się u dyplomowanego instruktora, za którego umiejętności ręczą wszyscy członkowie Stowarzyszenia. ...Podobne założenia mają również inne organizacje w których obowiązuje podobny schemat.
Zamiast gdybać i narzekać na starych pryków, zróbcie coś! (we własnym interesie!)
No to należałoby zacząć pracę od podstaw - przedrukować w naszym języku najlepszą literaturę jeździecką (poczynając od biednego i wytartego Ksenofonta, którego każdy cytuje, a nikt tak naprawdę nie przeczytał). Przydałaby się też dystrybucja filmów szkoleniowych. Bez materiałów ani rusz. Niewiele nowego można odkryć w tej dziedzinie - można za to odkryć na nowo całą tę mądrość, którą wielu wielkich klasyków przelało przecież na papier właśnie po to, żeby nas czegoś nauczyć. Są też współcześni mistrzowie, którzy piszą mądre książki i wydają arcyciekawe filmy! Ale nie, my wolimy eksperymentować na naszych koniach Stare pryki w końcu będą musiały puścić się tych stołków, a młodzi ludzie niech do tego czasu czytają i głęboko dumają nad tym co przeczytali. Takim sposobem może udałoby się rzeczywiście coś wskórać już za 10 lat! Do walki o stołki nikogo nie namawiam, bo to głupie.