Dwa konie i człowiek - koń nie chce odchodzić od stada.
Dwa konie i człowiek - koń nie chce odchodzić od stada.
Witaj Aniu :-) Mam nadzieję, że znajdziesz czas, żeby czasem coś tu skrobnąć, bo Twoje uwagi są bardzo ciekawe i cenne :-) To o czym piszesz kolejny raz pokazuje, jak ważne jest przewidywanie pewnych zachowań i radzenie sobie z nimi zanim się pojawią.
Wszystko co opisujesz sprawdziło się mniej więcej w przypadku mojej klaczy.,..arab jest zupełnie inny. I muszę znaleźć jakieś szczególne rozwiązanie dla niego.
Co do częstego odwiedzania forum to istotnie sama ostatnio sie zastanawiałam czy nie za często, bo to szkodzi mojemu kręgosłupowi chyba o wiele bardziej niż jazda konna.
Niestety mam taka pracę /teraz przerwa kilkumiesięczna/ , że pracuję w domu, właśnie poprzez komputer też. Stąd jestem tu jakby na okrągło.
Komputer mam tak ustawiony, że klacz /arab nie ma odwagi lub jest odganiany/zagląda do mnie przez okno...zawsze mam przygotowane jakieś chlebki, marchewki. Czasami więc piszemy razem haha..
Myślę, ze jednak zaraz to się skończy bo mamy domek obsypany kamieniami polnymi pod fundamentem i koniki to rozwalają...mąż już się wkurza, twierdzi, że powinnam je odgrodzić. Chyba dzis to zrobię...chlip.
Jeśli będę budowała następny dom /chociaż ani sobie ani nikomu tego nie życzę!/ to będzie musiał być połączony jakoś ze stajnią.!!!!!
Cytat:Wszystko co opisujesz sprawdziło się mniej więcej w przypadku mojej klaczy.,..arab jest zupełnie inny. I muszę znaleźć jakieś szczególne rozwiązanie dla niego
Oj miło miło jak koniki zaglądają przez okno:o) Koń ma coś w sobie, że jak się tylk na niego spojrzy to zaraz człowiekowi lepiej.
Cytat:Wszystko co opisujesz sprawdziło się mniej więcej w przypadku mojej klaczy.,..arab jest zupełnie inny. I muszę znaleźć jakieś szczególne rozwiązanie dla niego
no dziękuję Aniu!
trochę zastanawiam się nad zamianą arabka na konia starszego z doświadczeniem już. Niestety bardzo trudno jest mi nad nim pracować w siodle ze względu na moja dyskopatię...muszę maksymalnie uważać.
Chcę znaleźć konika , który miękko nosi. W ub. tygodniu byłam u znajomych i jeździłam na ich klaczy pół-arabce. Jeździłam prawie 2 godziny w terenie, mnóstwo szybkiego kłusa i przejść do galopu i nic a nic mój dysk nie dokuczał. Ale koń nosił jak....w zasadzie to mogłam nie anglezować w ogóle...pierzynka. A i przejścia do galopu płynniutkie, cudo!
Jak na swojej kobyłce jadę w teren to po 2 godzinach muszę już się lekować...czyli chody są BARDZO ważne.
Dzisiaj była okazja sprawdzic, jak kuc zareaguje na samotną jazdę w teren , czyli oderwanie po raz pierwszy od stada
I okazało sie, że zareagował znakomicie, bez wahania czy oporów.
Za to grzeczniutki i spokojny jak aniołek
Zadnych galopów, kłusów, pełny spokój i koncentracja.
Wygląda na to że brykania , rozrabiania sa dobre "w kupie" , jak duzy kumpel w poblizu
Za to Kuba krzyczał rozpaczliwie , krążąc w podnieconym kłusie przy furtce z lejącymi się kupkami ze stresu :?
Duchowa Przygodo - zdarzają się rzeczywiście konie które nosza mięciutko, ale często jest tak, że młody ko nosi twardo gdy jest sztywny, a jak się popracuje nad rozluznieniem to okazuje się, że chód staje się przyjemny. Ja widzę po Brance, ona miała zawsze okropne chody do wysiedzenia, teraz też nie lubię dużo na niej kłusować, ale mimo wszytsko jest dużo lepiej -właśnie warunkiem jest rozluźnienie.
Ale w Twoim wypadku może warto byłoby wziąć innego, "miękkiego naturalnie" konia, bo ze względu na ból pleców pewnie też masz ograniczoną możliwość pracy z koniem. Ja też mam problemy z kręgosłupem i wiele bym dała, by mój koń wygodniej nosił - ale ja po prostu już nie jeżdżę w wysiadywanym kłusie w ogóle, bo uważam że bez tego można ujeździc konia, a szkoda żebym się usztywniała z bólu i koń robił w zamian to samo.
Ale ja nie jeżdżę w dugodzinne tereny, bo nie mam gdzie, więc rozumiem Ciebie dobrze - co to za przyjemnosć podrózować na niewygodnym koniu.
Tylko zawsze się szkoda rozstawać z koninką, ja bym Branki ni eumiała sprzedać - Ty masz lepiej bo masz 2 kunie jednak i chyba je krócej masz?
klaczki nie sprzedam bo i nikt by jej /na szczęście/ nie kupił!
Nie dość , ze ma charakter typowy dla konia po przejściach to na dodatek jest chora- COPD, kaszle. Nie wcisnęłabym nikomu takiego konia.
Ale najważniejsze jest to, ze stała się mi bardzo bliska, jest moją Przyjaciółką.
Super je z ręki, tak delikatnie. Możemy razem oddawać się po kryjomu nałogowi! Uwielbiam z nią przebywać...robi takie łagodne, miękkie oczy wtedy.
Nosi bardzo ciężko, niestety. Owszem rozluźniła się nieco w ostatnich kilku miesiącach, pewnie odpowiedni trening by jeszcze sytuację poprawił..może kogoś poproszę nawet o pomoc w tym kierunku.
Za to arabek z natury będzie miękki, ma inną budowę. Inaczej się porusza. Tyle, ze właśnie wobec niego mam barierę z kolei psychiczną. Może po zajeżdżeniu to się zmieni. Jeśli nie, będę musiała pomyśleć o wymianie konika. On jest miły, przylepny, pięknie sie porusza....myślę, ze bym znalazła jakąś mocno kochającą konie właścicielkę dla niego. Bo nie każdemu bym sprzedała!