Stacy Westfall
Stacy Westfall
O , to właśnie jest to o co mi chodzi.
Niech się boi, jego prawo,
ale niech się przy okazji cały czas kontroluje i niech doświadczy, i przyjmie do wiadomości, ze cokolwiek się nie dzieje to tak naprawdę to tylko "strachy na lachy", nic go nie zaboli, nic go nie zje.
Niech przyswoi, ze najgorsze co mu grozi to baba z kilogramem marchewki w siatce. I że on jest koniem a ja nim nie zamierzam być bo jestem człoiekiem, ale jednak mamy sobie wiele do oferowania. (Bo jejku, dlaczego mam próbować być koniem dla konia, skoro świetnie dogaduję się z psami i kotami a nawet przez myśl mi nie przeszło żeby próbowac myśleć jak pies czy kot.)
Na dużo sobie pozwalam, bo wiem już, że on bardziej gra i wymyśla niz faktycznie ma problem z nadwrażliwością. To żywy, inteligentny koń, któremu bardziej służy jak coś się dzieje niż jak ma święty spokój i sam wynajduje sobie zajęcia z nudów. Bo wtedy albo łyka albo sieje demolkę :evil: . Reszta stada nie robi tyle szkód co on jeden, ciągle coś nowego, ciągle nowe pretensje szefa stajni o ciągle nowe zniszczenia i końskie psikusy.
Oswojenie z najpierw hałasującymi, potem latającymi nad nim a potem juz spadającymi na niego plastikowymi butelkami zajęło nam jakieś 10 minut. Żadnego odsadzania, siadania na zadzie. Trochę biegał w koło mnie na uwiązie, żadnego szarpania, potem patrzył na mnie nieufnie i starał się zajrzeć czy znów mam butelkę za plecami , potem juz tylko sztywniał a potem zajął się pasieniem i mogłam sobie w niego rzucać i go trzeszcząca butelką wszędzie głaskać. (Nie spocił się ani nie trząsł - czyli ten strach to taki bardziej na pokaz był, bo jak się naprawdę stresuje to w ciągu paru sekund ma mokrą szyję i pierś )
Co mi się podoba w zabawach poza kółkiem - koń _SAM_ się nagradza za wyluzowanie wracając do pasienia się.
Ma wybór i sam musi z niego skorzystać - albo strachy albo trawka, JEGO własna wola. Niech chłopak myśli i niech sam kombinuje skoro lubi. Ja juz go niuniać i uspokajać nie będę, doszłam do wniosku, ze sama moja obecność musi mu wystarczyć za gwarancję bezpieczeństwa.
I jeszcze przypomniała mi się ciekawosta, nie pamiętam gdzie to czytałam.
Adrenalina a ruch.
W wyniku stresu, wydziela się adrenalina (+ inne hormony stresu) - to normalne, jednak w pewnych sytuacjach bardzo destrukcyjnie. (wiadomo: nerwice, zawały itp)
Ale jest w tym haczyk, adrenalina spalana zostaje w ruchu!
Przeprowadzono badania na zającach, zwierzęta mogące "wybiegać" stres, nie podlegały destrukcyjnemu działaniu adrenaliny, zwierzęta stresowane tak samo ale pozbawione możliwości intensywnego ruchu zapadały na róznorakie choroby tzw. cywilizacyjne.
I tu łączy się to z teorią Stacy westfall koń poddawany oswajaniu z czymś, przeżywający stres , niech się rusza, niech aktywnie spala adrenalinę, wyjdzie mu to na zdrowie.
dokładnie, koniowi zdenerwowanemu zawsze dobrze jest dać się poruszać.
Czasami np.jak przejeżdżają samochody w terenie niektórzy chcą zatrzymywać konia i przeczekać. A lepiej jest właśnie - przynajmniej z tego co zaobserwowałam - jechać spokojnym tempem.
Co do zabawy z butelkami to już sama nie wiem, może nabiorę przekonania...
Sowa I tu łączy się to z teorią Stacy westfall koń poddawany oswajaniu z czymś, przeżywający stres , niech się rusza, niech aktywnie spala adrenalinę, wyjdzie mu to na zdrowie.
Sowa doszłam do wniosku, ze sama moja obecność musi mu wystarczyć za gwarancję bezpieczeństwa.
Sowa I tu łączy się to z teorią Stacy westfall koń poddawany oswajaniu z czymś, przeżywający stres , niech się rusza, niech aktywnie spala adrenalinę, wyjdzie mu to na zdrowie.
Sowa doszłam do wniosku, ze sama moja obecność musi mu wystarczyć za gwarancję bezpieczeństwa.
Magda Gulina A i z czasem robi się to dosyć uciążliwe , zwłaszcza jak koń wsadza nos w każdą rzecz , którą człowiek ma w ręku, albo zagląda mu przez ramię, co on takiego interesującego robi.
Nie nachalnie, ale z radosną ciekawością.
Magda Gulina A i z czasem robi się to dosyć uciążliwe , zwłaszcza jak koń wsadza nos w każdą rzecz , którą człowiek ma w ręku, albo zagląda mu przez ramię, co on takiego interesującego robi.
Nie nachalnie, ale z radosną ciekawością.
Ania Guzowska Dlatego powinien respektować przestrzeń
Ania Guzowska Dlatego powinien respektować przestrzeń
Dlatego ja batem na razie operuje spokojnie bez pośpiechu. nie będę jej teraz machac nad głową, bo jeszcze bardziej będzie się go bać. Myślę, że wyczuję moment kiedy będę mogła sobie pozwolić na machanie batem koło niej.
Co do czochrania - ja to strasznie lubię i to robię z Branką, ona mnie wargą grapie a ja ręką - nie wiem czy to się godzi z metodami Westfall ale ja to lubię I konia też.
Edit - konia ma kontuzję, ale ma chodzic po 15-20 min stępem codziennie, więc ćwicze trochę pracy z ręku na lince i jest coraz lepiej. Pomimo, że stoi i jest niewyżyta to robi się coraz grzeczniejsza, nie rżała ani wczoraj, ani dziś w ogóle za końmi i cały czas zwracała uwage na mnie. Fajnie, bo przy okazji kontuzji poćwicze z nią to chodzenie na uwiązie.
Gorzej, bo wczoraj miała zastrzyk i nas prawie stratowała z wetem. Ale on po prostu udawał, że się nie przjemuje tym że ona skacze po boksie i łaziła, skakała, próbowała nas przygnieśc i w końcu sie trochę opanowała(m.in dlatego że jak próbowała nas zgnieśc to ją odpędziłam tak, że aż zaczęła żuć pyszczkiem ). I zastrzyk się udało zrobić. Także będe robić odczulanie od strzykawki chyba - dzisiaj ją głaskałam w boksie pustymi strzykawkami i rzucałam do góry w rękach, itp. Była pod koniec dość spokojna więc będę tez na dworze z nią ćwiczyć z tym.
Przeglądam kolejne DVD Stacy i widzę, że ona też mówi o zebraniu. Pokazuje ćwiczenia na zebranie, mówi dużo o tym jaka musi być ręka, by koń jej zaufał. I rzeczywiscie na młodym koniu widać to co my nazwalibyśmy lekkim zganaszowaniem, ale nie wymuszonym - ona ma cały czas paktycznie luźne wodze i pracuje także na dłuższych wodzach z rozluźnionym koniem, takim wyciągnietym w przód(zależy co robi). Tak samo jak klasycy używa zewnetrznej wodzy do prowadzenia w zakręcie, a wewnetrzną pokazuje tylko, że będzie skręcać. ogólnie jej jazda wygląda jak trening młodego konia jeżdżonego klasycznie bezstresowo itp. Ciekawe, bo przecież ona jeździ west(zresztą sprzęt westowy ma). Czy wy westowcy też zaczynacie trochę jak klasycy? (no tyle, że ona ma cały czas luźne wodze, lub na bardzo lekkim kontakcie, wtedy koń zaczyna sie zbierać).
Ona robi takie lekko nadmierne wyginanie konia w czasie ruchu czego ja nigdy nie lubiłam - takie wyginanie szyji. Chociaż z drugiej strony robi też np łopatki czy chody boczne tak jak klasycy... bardzo poprawny zad do środka, trawers..i ciekawe uwagi jak uczyc konia. Ona też z młodymi końmi robi tylko jeden krok chodu bocznego - i to dosłownie jeden, dopiero po jakimś czasie zaczyna więcej.
A w ogóle Branka robi postępy, jest coraz luźniejsza jak pracujemy z ziemi(choć dopiero teraz moge normalnie pracować, wet dziś powiedział że jest już zdrowa), ale wciąż nie mogę np machać batem nad jej głową, tak by nie była spięta. Ale już pozwala nim machać, gdy sobie spacerujemy przed nią i obok jej. Mam bata specjalnie z krótszą linką na razie i nie tak długiego(coś w stylu 120cm długości).
Style są bardzo różne ale konie są wszędzie takie same i choć metod jest wiele, to u podtsawy ich wszystkich są te same zasady :-)