Transport młodych koni
Transport młodych koni
Marta,a ty to wszystko robilas do tej pory sama ???
Obawiam sie,ze bedzie ci potrzbena pomoc drugiej osoby . Samemu ciezko jest zaladowac konia do przyczepy., Nawet takiego z przyczepa obytego.
Owiele latwiej bedzie ci jesli poprosiz kogos ,kto bedzie szedl z tylu za koniem i podniesie rampe kiedy uda wam sie juz zaladowac.
No i wykorzystaj rady podane powyzej.
Zycze powodzenia.
A co do cudownych rad ludzi stojacych z boku - poprostu ignoruj.
Zawsze najwiecej do powiedzenia maja ci ,ktorych sprawa nie dotyczy.
czasami sama, czasami pomagał mi instruktor, czasami ja pomagałam instruktorowi. ostatnio dwie klacze jechały na krycie i weszły "z marszu". ale wchodziły do większej, dwukonnej bukmanki. także chyba po prostu Herezja potrzebuje duuuużo czasu. byłoby łatwiej, gdyby podchodziła i cofała się. a ona w pewnym momencie po prostu staje i już. no nic. dzisiaj też poćwiczymy.
Moze sprobuj jej jedzenie zostawic w tej przyczepie? Wiadro z owsem czy co tam twardego dostaje, ale mozna i siatke zawiesic. I zrobic to od rana; chesz sniadanie- prosze, wejdz i jedz. Jak wchodzi przednimi nogami, to pol sukcesu, jak zacznie jesc, poczuje sie milo, powinna w penym momencie wejsc dalej bo jej bedzie niwygodnie sie caly czas wyciagac. Moj kon za nic nie chcial wejsc do nowej stajni, pierwsza noc czy dwie spedzil na dworze pogryzajac trawe. Ale zlob z owsem na wprost drzwi w koncu go znecil Tez najpierw wchodzil tylko przednimi nogami i probowal wyciagnac szyje jak dlugo sie da; az w pewnym momencie byl w srodku. Tylko czasu troche potrzebowal. Z wprowadzaniem na sile to z nim srednio, ma to obcykane, po kupnie do zapakowania go potrzebne byly 4 osoby
Transport za nami ładowanie trwało 30 minut ale młoda 3 razy się wyrwała i nawet nie myślała, żeby wejść ani marchewka ani owies nie pomogły. W pewnym momencie gdy odpuściliśmy zapomniała się na moment i weszła przodami w tym momencie pan od załadunku popchał ją za zad w przód i poszła w środek. Droga przeszła spokojnie wyładunek też.... Teraz już tylko dorastać i uczyć się bo miejsce jest cudowne
Ps... Dzięki za wszelkie rady
ZA 2-3 tyg nas czeka znów transport, tym razem sama będę ładować małą (2 lata,4 mies). Na razie robimy ćwiczenia na sznurku, ładnie już chodzi, ciekawska bardzo więc i ćwiczenia z tym co przygotuję lub mam pod ręką się udają. Dziś podjechałam do stajni w kaloszach, patrzę: spora kałuża na placu do jazdy- potaplamy się trochę. Jeśli opór był, to nie bardzo go pamiętam :wink: , bardziej ciekawość i analizę typu: O, nie zjadło mi kopytek i brnięcie dalej za panią. To miłe. Tak sobie myślę i życzę wręcz, by przy załadunku było podobnie. Wcześniej może zajrzymy do siodlarni :wink: , bo to ciemna dziura i wejście z progiem. Mała jeździła już 3 razy więc już wie o co chodzi. Grunt to systematyczna praca.
Wioząc Rude do mnie miałam ogromnego "stresa"
jak to będzie, nie dość, że pierwszy raz to jeszcze
ponad 500km podróży.
Przyczepą podjechaliśmy pod stajnie i Citri miała wejść
"od stajni" Wystarczyła czysta cierpliwość tj ok 25 minut spokojnego
próbowania, zachęcania, pokazywania, że przyczepa ani podest jej
nie zje ani nie ugryzie, trochę owsa, troszkę podnoszenia nóg i udało się.
Bez przemocy bez niczego- tylko cierpliwość.
Jak auto ruszyło była spanikowana, dlatego byłam z Nią w środku pierwsze kilka okrążeń dookoła
stajni i gdy jakoś się obie uspokoiłyśmy (bo ja chyba byłam bardziej niż ona)
ruszyliśmy, zatrzymaliśmy się kilka razy by spr jak się miewa zwierz i było
doskonale, nie spocona, spokojna, skubiąca sianko.
Drugi transport gdy zmieniałam stajnie- wystarczył tata i brat bo z Nimi pójdzie
wszędzie, była lekko poddenerwowana, ale weszła, dostała musli i zadowolona ruszyła.
Także najważniejsza jest cierpliwość, bo siła można wyważyć tylko drzwi w toalecie
tootalna Jak auto ruszyło była spanikowana, dlatego byłam z Nią w środku pierwsze kilka okrążeń dookołaJedno rzuciło mi się w oczy w Twoim opisie - to, co pogrubione. Nie sądzisz, że mogły się jej udzielić Twoje emocje? Często bywa tak, że to człowiek staje się zarzewiem nerwowej atmosfery. A konie to niezwykle czułe detektory naszych emocji.
stajni i gdy jakoś się obie uspokoiłyśmy (bo ja chyba byłam bardziej niż ona)
ruszyliśmy, zatrzymaliśmy się kilka razy(...)
Tak, że najważniejsza jest cierpliwość, bo siłą można wyważyć tylko drzwi w toalecie
tootalna Jak auto ruszyło była spanikowana, dlatego byłam z Nią w środku pierwsze kilka okrążeń dookołaJedno rzuciło mi się w oczy w Twoim opisie - to, co pogrubione. Nie sądzisz, że mogły się jej udzielić Twoje emocje? Często bywa tak, że to człowiek staje się zarzewiem nerwowej atmosfery. A konie to niezwykle czułe detektory naszych emocji.
stajni i gdy jakoś się obie uspokoiłyśmy (bo ja chyba byłam bardziej niż ona)
ruszyliśmy, zatrzymaliśmy się kilka razy(...)
Tak, że najważniejsza jest cierpliwość, bo siłą można wyważyć tylko drzwi w toalecie
Ha, a my jutro przywozimy naszą małą do domu. Ostatnio oswajałam ja z ochraniaczami na nóżki. Było o'k. Wraca do domu prawie 2ch latach! Ciekawi nas bardzo jak zareaguje na nią jej matka i "ciotka". No i transport... Jeździła już 3 razy, ale dla konia zawsze załadunek i transport to przeżycie. Trzymajcie kciuki.
I po wszystkim. Przyjechała. Załadunek około 20 minut, czyli możliwie spokojnie, bez zbędnej paniki. Inna sprawa jak przywitały ją moje baby więc w zasadzie w tym temacie to już wszystko. Myślę, ze ważne jest, jak przy wszystkich koniach- pracować nad zaufaniem, zdobywać coraz to większe i nie nadwyrężyć go.
No i fajnie :) To teraz poprosimy o zdjęcia!
Witam wszystkich,
Co prawda moje zwierze młode nie jest ale problem z transportem wciąż jest świeży. Niestety sytuacja zmusiła nas ostatnio do podjęcia życia podróżniczego, a przyczepa w Jego oczach nie jest najspokojniejszym miejscem na ziemi. Zanim do mnie dotarł tylko słyszałam od poprzednich właścicieli że problem był i rozwiązywali go na różne sposoby. Raz worek na łeb potem ładownie z liną za zadem i wiele innych nie bardzo że tak powiem łagodnych sposobów poznał. Ostatnio miałam okazję mieć przyczepę do ćwiczeń bez presji czasu i ludzi obok i po dwóch dniach koń wszedł do przyczepy spokojnie ze mną (cały!włącznie z ogonem) i zostawał tam przez kilka sekund. Teraz problem polega na pozostaniu w tej przyczepie dłużej. W momencie nacisku na łeb jeśli chcę go przytrzymać ma panikę w oczach i zaczyna się mocno odsadzać, nie bacząc na to co się stać może. Co ciekawe kiedy ćwiczyliśmy koń sam z siebie zrobił obrót o 180 stopni i stanął spokojnie i w tej pozycji jest w stanie stać nawet dłuższą chwile w przyczepie bez stresu.... Mam pytanie jak to jest w kwestii bezpieczeństwa jeśli chodzi o przewożenie koni tyłem. Czy ktoś tak konie przewoził? i jak to wygląda od strony technicznej? Czy konieczne jest wiązanie konia podczas transportu?
Byłabym wdzięczna za wskazówki i podzielenie się doświadczeniami
Pozdrawiam
Ja sama tylem nie worze, bo moj laduje sie bez problemu i podrozuje tez spokojnie ( nie zapeszajac :-) )
Ale z racji tego ,ze dosyc czesto jezdze na zawody takze czesto widze,ze wielu praktykuje opisany przez ciebie sposob transportowania koni.
Konie sa wiazane ,z ciekawosci kiedys zerknelam do takiej przyczepy
Na ile to bezpieczne ?? wydaje mi sie ,ze chyba na tyle na ile spokojny jest sam kon .
Wiadomo ,ze kiedy jedzie tylem do kierunku jazdy widzi wszystko co dzieje sie na zewnatrz. ( chyba ze ktos zamknie gorne klapy .. ?? )
Mnie martwiloby ryzyko infekcji oczu i uszu.
Podobnie jak przy przewozeniu koni z otwarta boczna okiennica.
Takie metody tez sie praktykuje..
Magda: A ja wożę. Rozumiem, ze dawno opuściłaś nasz kraj, ale to jest małe usprawiedliwienie.
Wild.: sądzę, ze ładowanie konia, wożenie tyłem do kierunku jazdy nie jest dobre i to z kilku powodów. Pierwszy- kontrola drogowa. Podczas wielu podróży kontrolowani byliśmy kilka razy i nie obyło się bez zaglądania jak koń jest "przymocowany", stan przyczepy itp.
Drugie- mając na uwadze innych użytkowników dróg, chyba należałoby wziąć pod uwagę, że nie powinien, ale koń swobodny odsadzając w jakimś momencie może się zawiesić (?) na klapie. Nie wiem czy to możliwe, ale znając konie... możliwe. Trzecie- widzę oczami wyobraźni jak taki luźny koń wypada w popłochu po otworzeniu klapy. Przy załadunku i rozładunku dochodzi do wielu kontuzji. Osobiście poświęcałabym ( i poświęciłam własnemu koniowi z rewelacyjnym skutkiem) czas na ćwiczenia by oswoił się ze staniem w koniowozie tak, jak jest do tego zaprojektowany.
Asio ,ale usprawiedliwienie na co ???
Bo nie czaje twojego posta.
Woże przodem do kierunku jazdy ,tak jak sie wozic powinno, tak jak jest do tego skonstruowana przyczepa.
Kolezanka zadala pytanie ,czy wozi sie inaczej tzn tylem do kierunku jazdy ,wiec napisalam,ze sie wozi ,czesto i gesto.