Jak uwrażliwić na łydki? Młody koń.
Jak uwrażliwić na łydki? Młody koń.
xxxkinia1988xxx Co do waszych wypowiedzi chciałam zaznaczyć, że ja nie traktuje użycia bata jako według was "karania" tylko jako upomnienia
xxxkinia1988xxx Co do waszych wypowiedzi chciałam zaznaczyć, że ja nie traktuje użycia bata jako według was "karania" tylko jako upomnienia
"Była łydka" to by oznaczało, że bat został użyty po zaprzestaniu działania łydką, a więc mało efektywnie moim zdaniem. Jak się przyłoży łydkę (nacisk) ---> nie osiągnie efektu (koń stoi) ---> odstawi łydkę (odpuszczenie nacisku, czyli nagroda) ---> uderzy konia batem (kara), to co się przekaże koniowi? Że odpuszczenie nacisku może oznaczać karę? Trochę mi się to wydaje pozbawione sensu. Lepszy efekt da ewentualne użycie bata jako wzmocnienie nacisku, a więc w trakcie jego trwania, np. po tych właśnie 3-5 sekundach wciąż przyłożonej łydki, żeby dać koniowi szansę na reakcję (co mówię, wciąż twierdząc, że najlepiej jest spróbować najpierw uwrażliwić konia na łydki samym nagradzaniem przez odpuszczanie nacisku i chwaleniem za każdy postawiony kroczek - efekt ostateczny jest piorunujący ;) ).
A karanie po 3 sekundach? A tym bardziej po pięciu? Policzcie sobie, jak to wbrew pozorom cholernie długi odstęp czasu między "przewinieniem" a ukaraniem. Wyobraźcie sobie, że koń nie zareagował na łydkę i odczekajcie pełnowymiarowe 3 sekundy - to naprawdę za długo :)
Magda Gulina Poza tym , z tym zanikiem wrażliwości na łydki u młodego konia, to dziwna sprawa.Hm Magdo, pracowałam z "kilkoma" młodymi końmi i uwierz mi - żaden nie był wrażliwy na łydki w sposób, a jaki człowiek - jeździec - to rozumie... Najczęściej na pierwsze przyłożenie łydek koń staje, cofa się, nie ma pojęcia o co chodzi... Bo niby skąd ma biedny wiedzieć, że łydka przy boku = mam iść do przodu?
Młody koń jest szalenie wrażliwy na takie działania - jeśli nagle nie reaguje to jest niepokojące i naprawdę wymaga zastanowienia się nad przyczynami.
A nie szukania sposobu uwrażliwienia na tą pomoc.
Magda Gulina Poza tym , z tym zanikiem wrażliwości na łydki u młodego konia, to dziwna sprawa.Hm Magdo, pracowałam z "kilkoma" młodymi końmi i uwierz mi - żaden nie był wrażliwy na łydki w sposób, a jaki człowiek - jeździec - to rozumie... Najczęściej na pierwsze przyłożenie łydek koń staje, cofa się, nie ma pojęcia o co chodzi... Bo niby skąd ma biedny wiedzieć, że łydka przy boku = mam iść do przodu?
Młody koń jest szalenie wrażliwy na takie działania - jeśli nagle nie reaguje to jest niepokojące i naprawdę wymaga zastanowienia się nad przyczynami.
A nie szukania sposobu uwrażliwienia na tą pomoc.
Jasne, że pierwsze przyłożenie łydek na surowym koniu, bez nauczenia z ziemi, nie zawsze powoduje pójscie do przodu
Ale piszemy o młodym koniu, który już reagował znakomicie, wg właścicielki .
I nagle coś się stało i znieczulił się
arabiatta Zgadzam się z Tobą w 100% jak używac bata to w jak najszybszym czasie od przyłożenia. Po 3 sekundach to już na prawdę za późno i koń nie zrozumie tego sygnału jako wzmocnienie nacisku.
MalgorzataSzkudlarek no ja też bacika używałam oczywiście odpowiedzialnie. Na razie konik chodzi tak jak trzeba
3 s to dużo, ale jednak koń jeszcze kojarzy. Ale sekunda to najlepszy czas - krótszy i dłuższy są już mniej korzystne. Niemniej jeśli np damy nagrodę czy ukarzemy w 3 s po zachowaniu koń to jeszcze zakojarzy, później tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach(np jeśli koń zamknięty w pomieszczeniu widziałby błysk lampy i byułby rażony prądej na 10 s po błysku to też by zakojarzyl szybko co oznacza błysk - wiem drastyczny przykład, ale takie eksperymenty wciąż się prowadzi :evil: ).
Chciałabym zwrócić uwagę jeszcze na 2 kwestie.
1. Długość z jaką wyrażamy swoją prośbę wobec konia (nie łapcie mnie prosze za słówka, bo mam kłopot, by to dobrze wyrazić). W takich sytuacjach podstawowa sprawa to umiejętność odpowiedzi na pytanie, czy koń NAPEWNO rozumie polecenie i ma je utrwalone? Jeśli tak nie jest to lepiej dać koniowi czas na załapanie, namyślenie i przeżucie tego wolno stopniując siłę z jaką prosimy (np. fazy wg. PNH, o czym już było pisane). I tu kluczowe jest CZEKANIE na reakcje i danie koniowi szansy, żeby zareagował i potem nagrodzenie odpuszczeniem nacisku. Ale jak wiemy, że koń nie jest w stresie, bardzo dobrze zna polecenie i igra sobie z nami, sprawdza czy oby na pewno wykonanie polecenia jest konieczne (takie zachowania też bywają) to wtedy fazy idą błyskawicznie i tak się konia uczy szybkiego reagowania (przynajmniej w PNH). Kluczowe we wszystkim jest czytanie konia, metody przyjdą same.
2. Moim zdaniem wielkość padoku może mieć znaczenie (już tak bardziej ogólnie piszę). Nie wiemy w jakim stanie emocjonalnym był koń na dużej przestrzeni. Jeśli był spięty, zestresowany to mógł reagować potrzebą ruchu i wtedy byle pretekst do biegania był dobry. Może to wcale nie łydka działała a tylko przyzwolenie na ruch. Ja o swoim Cejlonie w takich sytuacjach mówie, że dostaje wrotek. Na małym padoku mógł poczuć się bezpieczniej, bardziej komfortowo i jak wszedł w tryb tego myslenia bezstrachowego i myślącego to się zaczęło "no niech mnie teraz ktoś zmusi, gdzie jest takji śmiałek" o czym świadczą te bryki.
No ale dalej autorka wątku nie rozwiała całej masy pytań, które do niej się posypały :-)
Przepraszam, że nie pisałam- brak wolnej chwili.
Wydaje mi się, że Młoda na większym terenie była bardziej czujna (po prostu- brak stada i większa przestrzeń działała na nią pobudzająco) i przez to była bardziej ,,do przodu". W zasadzie to skupiałyśmy się nad zmniejszeniem impulsu etc. Teraz jeździmy na padoku doskonale przez nią znanym, przy stajni. Przez ostatnich kilka dni skupiłysmy się nad ustawieniem na pomoce popędzające. Lekka łydka- konik przechodzi do wyższego chodu (prócz tego nieszczęsnego galopu- ale najpierw wypracujemy stęp i kłus ).
Natomiast nasz problem polega na zawiększeniu energi/ wydłużeniu wykroku. Zawsze, gdy koń nie reagował na podstawowe pomoce popędzające wysyłałam go energicznie do przodu. W tym wypadku po prostu nie umiem tego zrobić. Każdy mój sposób (mocniejsza łydka, bacik, głos, dosiad itd) powodują wręcz zwolnienie i od czasu do czasu bryknięcie.
ps: staram się jeździć codziennie, co dwa dni ale po 30 min.
Ale dalej nie napisałaś , co dokładnie robisz , gdy chcesz zagalopować . Być może powodem jest niewłaściwe działanie pomocy . Radzę też sprawdzić siodło , czy jest dobrze dopasowane i np nie uciska koniowi kręgosłupa .
A ja bym dała tydzień wolnego. To dobrze robi na problemy z młodymi końmi. Poza tym nie za wcześnie na impuls? Fakt, ze od początku jakieś tempo jest, ale skoro koń nie reaguje na pomoce do zagolopowania to za wcześnie na dodania, na wydłużanie. Daj jej wolne, a potem wróć do jak największych poczatków na moment, rób tylko bardzo proste rzeczy, może wtedy wyłapiesz coś. A i konia powinno to z powrotem zachęcić. Bo mi to wciąż wygląda jakby sytuacja przerosła konia i sie zniechęcił, może czegos nie rozumie, może coś mu niewygodnie, albo jakieś sprzeczne sygnały wysyłasz? Zastanów się dokładnie czy konsekwentnie tak samo działasz przy ruszaniu? Czy konsekwentnie używasz pomocy tak samo, w sposób klarowny dla konia i nagradzasz go za poprawne wykonywanie elementów? Czasem drobne zaniedbania czy nasza drobna niekonsekwencja robi koniowi mętlik w głowie. Tu się zgadzam z Tomkiem - spróbuj zastanowic się co dokłądnie robisz działając na koniu i opisz to jeśli da rade(bo ja np czasem mam problem z opisaniem jak coś robię - ale przyjade sie to, bo wtedy uzyskuje się klarowną odpowiedź na to czy działamy w sposób zrozumiały dla konia).
Aha i ręka - co ona robi przy zagalopowaniu? I w ogóle jak jedzisz/ TO młody koń - starasz się jeździc na dłuższych wodzach, do przodu? Jak koń porusza sie pod Tobą - pracuje grzbietem, wysklepia go czy chodzi stywny? Może jeśli chodzi sztywny to po prostu go bolą plecy? Ale nie wiem jak jedzisz dlatego pytam
W każdym razie jakaś przerwa, nawet tydzień powinna tu pomóc., jakikolwiek nie jest problem Może pobawcie się tylko z ziemii przez tydzień, albo choć z koniem na uwiazie na spacer i go paś, by mu było przyjemnie. Albo siadaj z nim na padoku i nic nie wymagaj - nie znam konia, który po takim postępowaniu nie zachowywałby się lepiej
Przerwy oczywiście robię nie jeżdżę bez przerwy codziennie, od czasu do czasu dostaje tydzień wolnego. Pracujemy również na lonży (w wypięciu i bez), spacerki itd.
Dodatkowo zauważyłam, że na całkowicie luźnych wodzach kobyłka jest bardziej do przodu. Czasami zakładałam gumy na jazdę (ale wówczas koń też się jakby wyłączał nawet na większej przestrzeni więc w ogóle zrezygnowałyśmy). Siodło dopasowane dobrze.
Jak z nią pracuję? Dużo stępa, wolt, wężyków, drągów, pierdółek coby się nie nudziła. Czasami skaczemy, póki co niziutko i pojedyńcze przeszkódki z kłusa (czasami się zdarzy z galopu). Wodze byleby napięte, więcej na zewnętrznej wodzy. Pomoce do zagalopowania staram się dawać precyzyjnie. Widomo, kon jeszcze nie rozumie ich dość dobrze przez co nie jest to czyste przejście tylko czasami wręcz rozpędzanie konia.
Ktoś mi poradził pracę w terenie. Póki co jednak możliwe są tylko samotne, a domyślam się, że wówczas będę miała problemy z jej utrzymaniem.
pzdr i dziękuje za odpowiedzi
TO pochodź z nią najpierw w teren w ręku. Albo na 2 linach za zadem. Weź ją na lonże na pole. A potem zacznij jedzić wierzchem. Koń powinien byc na tyle w ziemii nauczony by w terenie dało się jeździć, nawet jeśli zygzakami bo młody koń lubi sobie odskakiwac od różnych rzeczy choć z 2 koniem na pewno łatwiej.
Aha i nie wiem jak z tym byle napięte wodze - jak mocno są napięte? Ja w tej chwili np jezdżę na luźnych wodzach i w ogóle nie rozumiem czemu wszyscy mówią, że ma byc kontakt cały czas. Ja owszem je napinam momentami, ale generalnie są luźne i nie mam problemu by wziąć konia wyżej czy niżej. Wiem, że mówi się że koń ma podązać za ręką, ale mi wyszło ostatnio, że to jakaś bzdura, bo ja moge nie napinać wodzy pół h a jak chcę miec konia wysoko to będę miec a jak nisko to też. Ja bym więc młodego konia na luźnych długich wodzach jeździła w dole W każdym razie jeśli na kontakcie to od poczatku powinno to być najmniejsze napięcie z możliwych, powinien byc jak największy luz w rękach.
Ale ja jeżdżę na bezwędzidłowym ogłowiu u bardzo możliwe, ze przez to inaczej działam i mam inne odczucia, niż bym miała z wędzidłem. Hehe aż mnie korci wsiąść z wędzidłem i tak samo jeździć i się przekonać jakby to było. No ale i tak tego nie zrobię, więc teraz trochę nie wiem jak to jest z tym kontaktem...
Aniu-całkiem się zgadzam. Może problemem jest właśnie teki trochę za mocny-w odczuciu konia-kontakt. Ja na młodym koniu też staram się oddawać jak najwięcej wodzy i używać ręki wyłącznie do korygowania tempa i kierunku. I wodza ma działać jak najdelikatniej i jak najrzadziej, zwłaszcza jeśli koń słabo idzie do przodu. Koń musi pewnie iść do przodu zanim się rozpocznie jazdę na kontakcie. I ważne jest też dobranie kiełzna. Może Mgło masz troszkę za ostre wędzidło? Może koń ma jakiś szczególnie wrażliwy pysk?
I jestem absolutnym wrogiem wypinania młodego konia na jazdy. Albo działać ma ręka albo wypięcie tak by działanie było jak najbardziej czytelne dla konia. Przecież nie chcesz chyba tego konia jeszcze próbować ustawiać? Bo na to jest stanowczo za wcześnie jeśli koń ma problemy z ruchem do przodu.
Mgła Każdy mój sposób (mocniejsza łydka, bacik, głos, dosiad itd) powodują wręcz zwolnienie i od czasu do czasu bryknięcie.
Mgła Każdy mój sposób (mocniejsza łydka, bacik, głos, dosiad itd) powodują wręcz zwolnienie i od czasu do czasu bryknięcie.
Ja bym gumy odradziła- widziałam ile szkody koniom gumy narobiły :/ Może jakieś mięśnie ją bolą od wypięć/gum? Z tym brakiem impulsu to faktycznie trzeba pomyśleć czy kontakt nie za mocny, czy podczas prośby o ruch nie cofasz/przytrzymujesz/usztywniasz ręki. Albo może nie nadążasz dosiadem i kiedyś obiłaś jej grzbiet? Mógł to być tylko jeden raz a koń zapamięta.
Ja też miałam z kobyłką problem w ogóle z ruchem. Nawet z ruszeniem do stępa. Ale stopniowo, powoli, krótkie jazdy. Teraz jest ok. Ale trzeba pilnować żeby nie przesadzić z ilością próśb i długości jazd- koń szybko się zniechęca i wraca do starego schematu (brak reakcji na pomoce).
Proponuję impuls wypracować najpierw na lonży. Jeżeli Twój koń chodzi na lonży bez wypięć w rozluźnieniu (ale musisz być pewna że jest luźna), opuszcza głowę, ma swobodny ruch to możesz zacząć pracować nad impulsem. Zasady takie same jak przy nauce reakcji na łydkę. I pilnuj, żeby nie przyspieszała, a wydłużała. Na początku tylko minimalne wydłużenie. Bo inaczej przyjdą usztywnienia, a nie o to nam chodzi.
Popracujcie na lonży. Poobserwuj konia i przeanalizuj co może być nie tak. Powodzenia