Wszystko o zastrzykach
Wszystko o zastrzykach
Podrzucę link do nieco mrożącej krew w żyłach opowieści o samodzielnym robieniu zastrzyków: KLIK. Swoją drogą chętnie przeczytałabym komentarz weterynarza, co się dokładnie stało, jak to działa, czy da się tego uniknąć, czy zostaje wierzyć, że pech ominie?
Domięśniowe zastrzyki zdarzało mi się podawać. I ogólnie mam wrażenie, że konie nie boją się bólu zastrzyku (takiego "przeciętnego", nie jakiegoś szczególnie bolesnego), nawet nie wkłucia igły. Jeśli się boją, to jak prawdziwe zwierzęta uciekające - że ktoś nastaje na ich życie/bezpieczeństwo. Nie bólu, a zagrożenia. Trudno mi to jaśniej opisać.
O no właśnie... Przecież jakby się coś takiego stało, to ja nie wiem co bym zrobiła. Pamiętam jeszcze jak wet właśnie kazał podawać ten antybiotyk to mi powiedział radośnie "tylko się nie wkłuj w żyłę, bo wtedy 24 godziny i konia nie będzie", to mimo że niby wiedziałam, że się wkłułam dobrze to jednak cały dzień chodziłam koło tego konia i sprawdzałam czy przypadkiem jakoś dziwnie nie patrzy.
I dla was to pewnie niepojęte, ale u nas jeszcze jakiś czas temu takie wątki były na porządku dziennym. Dlatego jak do Siwego przyjechał doktor Przewoźny to w połowie badania wydał mi się przybyszem z jakiejś odległej, lepiej rozwiniętej cywilizacji.
Jak kupiłam Siwka, to miał puzdro spuchnięte jak balon i okropny wysięk ropny z rany po kastracji (9 latek!), z wychodzącym mięsem i w ogóle fu . Jego właścicielka powiedziała mi, że owszem weterynarz to widział, koń ma się ruszać i jak mocno spuchnie to trzeba rozmasować hock: . Pierwszy weterynarz jaki przyjechał stwierdził, że trzeba go rozciąć i zobaczyć co ma środku (!). Na szczęście przyszło mi do głowy, żeby się poradzić kogo innego i wystarczyło zrobić USG, ale weterynarz jechał do nas 250 km. Okazało się, że zrobiła się już taka przetoka w stronę końskich wnętrzności, że trzeba było operować natychmiast i rezultacie z konia wyciągnięto ropno-mięsny twór wielkości arbuza.
Ja się bardzo cieszę z informacji, że mamy pod ręką doktorów od zastrzyków i ewentualnej kolki, ale w przypadku grubszych spraw... umarł w butach. Żeby konia przewieźć do kliniki w Berlinie to musi w miarę stać o własnych nogach, a poza tym już kilka razy słyszałam o przypadkach, że umierającego konia wieźli do kliniki i... nie dowieźli. Ja bym bardzo nie chciała, żeby mój koń skończył życie cierpiąc w trajlerze na środku autostrady.
Ja tak sobie pomyślałam, że może trzeba by było się po prostu we wszystkich koniarzy okołoszczecińskich zrzucić na pensję dla jakiegoś dobrego doktora, żeby go zwabić do nas. Ja bym była pierwsza do płacenia takiego abonamentu co miesiąc
Klara Naszarkowska Podrzucę link do nieco mrożącej krew w żyłach opowieści o samodzielnym robieniu zastrzyków: (...) Swoją drogą chętnie przeczytałabym komentarz weterynarza, co się dokładnie stało, jak to działa, czy da się tego uniknąć, czy zostaje wierzyć, że pech ominie?
Klara Naszarkowska Podrzucę link do nieco mrożącej krew w żyłach opowieści o samodzielnym robieniu zastrzyków: (...) Swoją drogą chętnie przeczytałabym komentarz weterynarza, co się dokładnie stało, jak to działa, czy da się tego uniknąć, czy zostaje wierzyć, że pech ominie?
Ja znam przypadek zejścia śmiertelnego konia w wyniku reakcji szokowej na zastrzyk dożylny. Działo się to na Igrzyskach Olimpijskich , a zabiegu dokonywał oficjalny lew.wet. Przypadki jak mówią "chodzą po ludziach " ale jak widać nie tylko po ludziach.
Ania Guzowska O, to ja przy szczepieniach powiem naszej wet, zeby nie dezynfekowała, bo bój koń na zapach alkoholu reaguje paniką. może łatwiej będzie zastrzyk zrobić bez tych zapachów.W sumie dobry pomysł - moim zdaniem, ale to lekarz, który wykonuje szczepienie, decyduje - bo to on bierze odpowiedzialność :wink:
Magda Gulina Czy prawdą jest, że bezpieczniej jest podawać zastrzyki w pierś?O wyższości zastrzyku w pierś nad wersją szyjną 8) - nie słyszałam, nie znajduję też żadnych przesłanek ku temu. Ogólnie: zastrzyk domięśniowy można robić wszędzie tam, gdzie jest odpowiednia masa mięśniowa i nie ma w tej okolicy naczyń, nerwów, kości i innych niepożądanych struktur 8) . U nas faktycznie najczęściej robi się w szyję, bo tak najwygodniej i bepiecznie, ale spotkałam się, że w Niemczech robi się głównie w tyłek (tam jakby nie patrzeć - więcej mięśni) – takie są ponoć przepisy, że trzeba w tyłek, a dopiero jak są jakieś ku temu przeciwwskazania, to w szyję. Ale szczepią - w szyję.
Podobna najszybciej można zaobserwować oznaki szoku?
Tak słyszałam, choć odnośnie szczepionek.
Klara Naszarkowska Podrzucę link do nieco mrożącej krew w żyłach opowieści o samodzielnym robieniu zastrzyków: KLIK. Swoją drogą chętnie przeczytałabym komentarz weterynarza, co się dokładnie stało, jak to działa, czy da się tego uniknąć, czy zostaje wierzyć, że pech ominie? (...)Przytoczone objawy faktycznie wskazują na wstrząs - taki dość łagodny. "Rzucanie" głową- może świadczyć o jej bólu, pokładanie się - o bólach mięśniowych, sapanie - o duszności, brakuje jeszcze informacji nt. bladości błon śluzowych, przyspieszeniu akcji serca i słabo wyczuwalnym tętnie. No i przy gwałtowniejszym przebiegu - dochodzi silnie pobudzenie konia ("chodzi po ścianach" normalnie :evil: ), które utrudnia, o ile nie uniemożliwia, wszelkie manipulacje. Szkoda, że nie wiadomo, co podawano temu konisiowi (a bardzo mnie to ciekawi 8) ). Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale chyba leczono go na mięśniochwat, więc przypuszczam, że był to jakiś lek z grupy niesterydowych przeciwzapalnych... faktycznie nie słyszałam, żeby te leki uczulały hock: .
Ania Guzowska O, to ja przy szczepieniach powiem naszej wet, zeby nie dezynfekowała, bo bój koń na zapach alkoholu reaguje paniką. może łatwiej będzie zastrzyk zrobić bez tych zapachów.W sumie dobry pomysł - moim zdaniem, ale to lekarz, który wykonuje szczepienie, decyduje - bo to on bierze odpowiedzialność :wink:
Magda Gulina Czy prawdą jest, że bezpieczniej jest podawać zastrzyki w pierś?O wyższości zastrzyku w pierś nad wersją szyjną 8) - nie słyszałam, nie znajduję też żadnych przesłanek ku temu. Ogólnie: zastrzyk domięśniowy można robić wszędzie tam, gdzie jest odpowiednia masa mięśniowa i nie ma w tej okolicy naczyń, nerwów, kości i innych niepożądanych struktur 8) . U nas faktycznie najczęściej robi się w szyję, bo tak najwygodniej i bepiecznie, ale spotkałam się, że w Niemczech robi się głównie w tyłek (tam jakby nie patrzeć - więcej mięśni) – takie są ponoć przepisy, że trzeba w tyłek, a dopiero jak są jakieś ku temu przeciwwskazania, to w szyję. Ale szczepią - w szyję.
Podobna najszybciej można zaobserwować oznaki szoku?
Tak słyszałam, choć odnośnie szczepionek.
Klara Naszarkowska Podrzucę link do nieco mrożącej krew w żyłach opowieści o samodzielnym robieniu zastrzyków: KLIK. Swoją drogą chętnie przeczytałabym komentarz weterynarza, co się dokładnie stało, jak to działa, czy da się tego uniknąć, czy zostaje wierzyć, że pech ominie? (...)Przytoczone objawy faktycznie wskazują na wstrząs - taki dość łagodny. "Rzucanie" głową- może świadczyć o jej bólu, pokładanie się - o bólach mięśniowych, sapanie - o duszności, brakuje jeszcze informacji nt. bladości błon śluzowych, przyspieszeniu akcji serca i słabo wyczuwalnym tętnie. No i przy gwałtowniejszym przebiegu - dochodzi silnie pobudzenie konia ("chodzi po ścianach" normalnie :evil: ), które utrudnia, o ile nie uniemożliwia, wszelkie manipulacje. Szkoda, że nie wiadomo, co podawano temu konisiowi (a bardzo mnie to ciekawi 8) ). Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale chyba leczono go na mięśniochwat, więc przypuszczam, że był to jakiś lek z grupy niesterydowych przeciwzapalnych... faktycznie nie słyszałam, żeby te leki uczulały hock: .
MalgorzataSzkudlarek Hm kilku wetów i lekarzy również - mówiło, iż przy szczepionkach nie wolno dezynfekować skóry alkoholem - można ponoć zamordować w ten sposób szczepionkę... :?Z tym dezynfekowaniem miejsca wkłucia przy szczepieniach, to zdania są podzielone. W trakcie studiów uczono mnie, że nie wolno (ewentualnie, to samą watką, żeby nie trzeba właścicielowi każdemu tłumaczyć :twisted: ). Tylko że dziś większość szczepionek dla koni to szczepionki nie z osłabionymi mikrobami, ale z zabitymi (lub tylko ich częsciami albo nieaktywnymi toksynami), więc nie ma już co zamordować.
Jeszcze to przeoczyłam :oops: :
MalgorzataSzkudlarek Hm kilku wetów i lekarzy również - mówiło, iż przy szczepionkach nie wolno dezynfekować skóry alkoholem - można ponoć zamordować w ten sposób szczepionkę... :?Z tym dezynfekowaniem miejsca wkłucia przy szczepieniach, to zdania są podzielone. W trakcie studiów uczono mnie, że nie wolno (ewentualnie, to samą watką, żeby nie trzeba właścicielowi każdemu tłumaczyć :twisted: ). Tylko że dziś większość szczepionek dla koni to szczepionki nie z osłabionymi mikrobami, ale z zabitymi (lub tylko ich częsciami albo nieaktywnymi toksynami), więc nie ma już co zamordować.
Klinika się nam szykuje od 10 lat Strasznie to ciekawe czemu nic z tego nie wychodzi, na brak klientów założyciele by nie narzekali na pewno. Klinika kliniką, jeden (no może dwóch) stacjonarnych końskich weterynarzy to było by już duuuże udogodnienie...
Arabiatto - toć przecież w końcu mamy - fakt faktem nie specjalizujasię w koniach, ale w razie W dają radę :-)
grymaśna z opinii, czy jakiegoś przeszkolenia wet - wkłucie w mięsień piersiowy jest o tyle bezpieczniejsze, że w razie ropnia - stamtąd ponoć najbezpieczniej spływa ropa. Ale jak wiemy koń to zwierzak "przetokowy" więc ropień z piersi i tak potrafi spłynąć np. w okolicę pęciny
grymaśnaMagda Gulina Czy prawdą jest, że bezpieczniej jest podawać zastrzyki w pierś?O wyższości zastrzyku w pierś nad wersją szyjną 8) - nie słyszałam, nie znajduję też żadnych przesłanek ku temu.
Podobna najszybciej można zaobserwować oznaki szoku?
Tak słyszałam, choć odnośnie szczepionek.
grymaśnaMagda Gulina Czy prawdą jest, że bezpieczniej jest podawać zastrzyki w pierś?O wyższości zastrzyku w pierś nad wersją szyjną 8) - nie słyszałam, nie znajduję też żadnych przesłanek ku temu.
Podobna najszybciej można zaobserwować oznaki szoku?
Tak słyszałam, choć odnośnie szczepionek.
Cytat:No i tak: mój współpracownik (który z resztą ma o wiele większe doświadczenie niż ja) - dezynfekuje zawsze każdy (i dożylny, i domięśniowy, i szczepienia są tak samo skuteczne), a ja - domięśniowych - jeśli jest czysto, to nie
Cytat:No i tak: mój współpracownik (który z resztą ma o wiele większe doświadczenie niż ja) - dezynfekuje zawsze każdy (i dożylny, i domięśniowy, i szczepienia są tak samo skuteczne), a ja - domięśniowych - jeśli jest czysto, to nie
O, a ja mam jeszcze takie pytanie: jak mojemu koniowi doktor robił blokadę na to jego zwyrodnienie stawu koronowego, to po zastrzyku jego pomocnik zużył na przemycie miejsca wkłucia z 30 wacików (albo raczej takich gazek małych) - czemu się tak robi?
grymaśna, uzupełniam informacje o historii z zastrzykiem: to była fluniksyna (preparat niglumine).
Czy to możliwe, żeby uczulenie dało objawy tak szybko? Klacz juz w momencie podawania zaczęła się kręcić, reszta objawów pojawiła się bezpośrednio po podaniu. Zastrzyk domięśniowy potrzebuje chyba jakiegoś czasu, żeby się wchłonąć i przejść do krwiobiegu? Wkłucie do żyły to nie było, sprawdzone.