Klaczka
Klaczka
I zmienić postawę. Jak konia odganiasz to zachowujesz się agresywnie (ale nie jak drapieżnik!!! tylko jak koń będący wysoko w hierarchii, który "robi porządek")Potem jak koń zaczyna odpuszczać to należy zmniejszyć presję (i tu znowu różnie jest i trzeba się umieć dostosować do konia, bo czasem trzeba zminiejszać presję stopniowo a czasem ją "zdjąć" natychmiast) aż w końcu jak koń okaże uległość (sygnały opisałaś dość dobrze, jeszcze też często koń potrząsa głową i zacieśnia koło przybliżając się do człowieka na co należy pozwolić) i wtedy przyjmujemy postawę obojetną a więc ustawiamy się do konia bokiem z opuszczoną głową, nie patrzymy na konia. I wtedy koń powinien podejść ale nie zawsze tak jest:-)
W tej metodzie nie ma sztywnych regół, trzeba się umieć dopasować do sytuacji, dlatego nie polecam jej osobom nie mjącym dużego doświadczenia w pracy z końmi ogólnie a w szczególności z młodym koniem. trzeba umieć "czytać konia" i dostosowywać swoje zachowanie do sytuacji na bieżąco.
Wiem,szperam m.in. na YT i po sieci,jednakże łatwo przeczytać,obejrzeć a później gorzej wykonać.Chyba najlepiej byłoby wybrać się na jakiś kurs lub pracować pod fachowym okiem...Jednak wg mnie najważniejsze jest zaufanie i od samego wyźrebienia dążyłam do tego,abyśmy sobie ufały.Teraz coś się między nami zepsuło,chyba Młoda zaczyna pokazywać,że ona chce rządzić.Czy dobrze byłoby jakbym na tą chwilę postawiła na join up,spacery.no i oczywiście zabiegi pielęgnacyjne?Nie chcę stracić tej więzi,która się właśnie ostatnio troszkę psuje.Kontakt z końmi miałam od małego,jeżdżę od 5 lat więc nie jestem doświadczonym miłośnikiem.No ale w końcu każdy naukę od czegoś zaczynał...Tyle że tu jest problem tego typu,że skoro ja Młodej dobrze tej nauki nie przekażę,to później może być ciężko...A może z drugiej strony ja czegoś Kobyłkę nauczę i ona mnie?...
Ha, doskonale wiem, ze łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale jak Magda napisała: słuchaj konia i ogólne "przepisy" dostosuj do dnia i konkretnego konia.
Kursy Moniki są świetne.
A ja mam też młodą klaczkę, urodziła się u mnie, po odsadzeniu pojechała ma Mazury, po powrocie pięknej Małej dostałam wraz z nią informację, by uważać, że sobie z nią mogę nie poradzić. Jest jaka jest- jest super i tylko z kilku incydentów na początku wznowienia znajomości dowiedziałam się czemu mnie ostrzegano. Spokój i stanowczość (można podyskutować o tym, gdzie jest granica pomiędzy stanowczością a już agresją- często granica jest płynna) wygrywa i najpierw możesz czytać, chodzić na spacerki w ręku ( coraz dalsze), być przy koniu czyszcząc, powtarzając czynności aż do całkowitego ich zaakceptowania.
Zawsze uczymy się od koni, a one od nas. Całe życie :wink:
A może masz kogoś w okolicy, kto mógłby Ci zademonstrować jak pracować z Twoim koniem?
spróbuj, masz duzo czasu.
Zadowalaj się małymi krokami, nie musisz uzyskać pełnego połączenia na jednym treningu (ale czasem tak bywa) zadowalaj się tym, że uzyskasz jakieś sygnały uległości i współpracę konia. Zwracaj bardzo dużą uwagę na reakcje konia przy zawracaniu-koń nie ma prawa "wpychać się" na ciebie nawet z dystansu: jak wychodzisz przed konia koń ma się zatrzymać albo zawrócić. Nie możesz pozwolić by poszedł na ciebie w żadnej sytuacji. I czasem trzeba dość długo poczekać aż koń się zdecyduje podejść-stanąć nieruchomo z opuszczoną głową i poczekać.
Moja F nie podejdzie. Nigdy nie podeszła w "join upie", do nikogo .
Pozostałe tak, bez problemu.
A zatrzymuje się?
Stoi przodem do człowieka?
Zatrzymuje, ale nie zrobi kroku w stronę człowieka. Rozumiem, że ze mną nie wyjdzie i nie wyszło, bo M Roberts mniej mi znany niż Parelli i snh, ale 2 koleżanki znające się na tym same się dziwią. Nie boleję nad tym, bo już nie robię z nią tych może traumatycznych dla niej doświadczeń, za to w innych zabawach jest niezła i mamy się ogólnie dobrze :wink: . Za to Mała jest bystrzachą, łapie w mig, powtarza chętnie, dziś nauczyła się po 1 razie wyciągania nogi w przód. Jej mama nam wtórowała, bo noga oznacza marchewkę :wink: . Było na raz kilka nóg: Małej, Siwej i moja .
Ha, może jakiś układ taneczny wymyślę :lol:
A jak się do niej podejdzie to potem idzie za człowiekiem?
Tak się czasem zdarza-koń nie podchodzi ale jak się do niego podejdzie to potem za człowiekiem podąża. I to jest też połączenie.
Nie, nie podejdzie, nie podchodziła, nie ma "kontaktu" połączeniowego, nie podąża. Jak już się zakończy pracę, podąża chętnie do stajni, na padok. Nie mam z nią problemów, nie ma podważania mojego miejsca w stadzie- jak zostawię F w boksie (ang), na zewnątrz jest kostka sianka do rozdania, nie tknie, nie wyjdzie, a jeśli- bezdotykowo ja wsadzam do boksu i nie zamykam znów, bo za dobre zaraz móc jej podać nagrodę. Mała też tak "działa". Grzeczne są.
teqilla (...) żeby kobyłka nauczyła się chodzenia w kółko i powiedzmy kilka minut kłusu na komendę i przechodzenia do stępa też na komendę
teqilla (...) żeby kobyłka nauczyła się chodzenia w kółko i powiedzmy kilka minut kłusu na komendę i przechodzenia do stępa też na komendę