Kompetencje kadry instruktorskiej
Kompetencje kadry instruktorskiej
Muszę powiedzieć, że trochę poczytałem i mam mieszane uczucia. Jakie są bowiem za i przeciw całkowitej deregulacji zawodu instruktora i trenera :?:
ZA Po pierwsze tak naprawdę nikt nie pyta o papier - kto jest kim z wykształcenia. Znam instruktorów sportu jak ja, którzy są lata świetlne przede mną i trenerów, którzy wiedzę mają delikatnie mówiąc "do uzupełnienia". W istocie już od dawna liczyła się osobista umiejętność "porwania" nowych jeźdźców. No i niestety cena za lekcję. Ale wbrew pozorom ludzie to nie idioci i bardzo często pytają o szkółkę która jest do polecenia. Sam jestem o to pytany bardzo regularnie, niestety nie umiem udzielić odpowiedzi. Jest raczej krucho. W istocie więc nic się nie zmienia. No i dodajmy cały ten wątek, w którym tyle się biadoli nad niską jakością kadry. Po lekturze stwierdzam, że gorzej już nie będzie. Bez certyfikatów działa zawód podkuwacza i ma się nieźle mimo, że zdecydowana większość właściciele koni to "mistrzowie" werkowania/strugania po dwudniowych kursach. Mimo braku regulacji jednak to wszystko działa i to nieźle.
PRZECIW Kurs instruktorski daje jednak minimalne przekonanie, że ktoś kto nabył takowy tytuł nie wyśle swojego adepta na wózek wskutek niewłaściwego treningu. I zawód ujeżdżacza też nie jest regulowany i skutki są mizerne - dobrego kawalkadora trzeba szukać ze świecą. No i jeszcze mam wewnętrzny zgrzyt, że teoretycznie szkołę jazdy może prowadzić ktoś kto nigdy nie siedział na koniu, ma za to wzamian dużo książek.
Cytując Jacka Żakowskiego z GW - Państwo dereguluje czy abdykuje? Sam mam poważne wątpliwości.
Po pierwsze Spahisie dziękuję bardzo - uświadomiłeś mi, że cały ten wątek to biadolenie - jak miło ...
Ceny - Nie wyobrażam sobie niższych cen ani niższych zarobków. Obecne ceny za jazdę konną wcale nie są za wysokie a powinny być wyższe po to, by w końcu nauka jazdy konnej odbywała się na właściwym poziomie i we właściwy sposób - na zdrowych, wypoczętych i dobrze wyszkolonych koniach prowadzone przez zdrowych, wypoczętych i wykwalifikowanych szkoleniowców. Spahisie ile kosztuje utrzymanie konia w dobrej kondycji ? Ile kosztuje dobry sprzęt, ile należy zapłacić instruktorowi by miał motywację i zdrowie pracować tak, by nie ucierpiał na tym uczeń i koń, którego mu powierzasz. Uważasz, że to wszystko kosztuje zbyt drogo ? Jest zbyt drogo w odniesieniu do cen czego - porad prawnych, wizyty u fryzjera, biletu do kina ? Wypożyczenie roweru to średnio 5 zł za godzinę. Cena roweru z wypożyczalni to przeciętnie 300 zł. Cena przeciętnego konia 5000 zł. Cena za "wypożyczenie" samego konia na godzinę powinna wynosić ponad 80 zł. Pomijam tu koszty wiążące się z "utrzymaniem" roweru w stanie przydatności przez miesiąc, bo jest praktycznie żaden w przeciwieństwie do kosztów utrzymania konia. O różnicy w kwalifikacjach potrzebnych do wydawania rowerów i prowadzenia nauki jazdy konnej też nie można zapomnieć. A jeszcze koszty związane z utrzymaniem stajni, ujeżdżalni - przy kosztach magazynu na rowery - szkoda gadać. Nadal uważasz, że cena 20-40 zł za godzinną lekcję z instruktorem to za drogo ? Deregulacją ma w jakiś magiczny sposób obniżyć koszty utrzymania ośrodka jeździeckiego ? Owies bedzie tańszy jak zlikwidujemy egzaminy ? Jakoś nie słychać nic o obniżkach podatków czy kosztów pracy. Tylko ma BYĆ taniej i już, bo kraj biednieje z powodu kiepskiego rządzenia.
O papier nie pyta ktoś kto chce zaoszczędzić. Żadna tajemnica, że bez "papiera" delikwent bedzie pracował za minimum i jeszcze na dodatek można gościa pogonić do miotły - wszak nie ma jakś wybitnych kwalifikacji. I głownie o to chodzi w zmianach, dotyczy to nie tylko jeździectwa. O oszczędznościach w innych kosztach nie wspominając. Rarytasem jest pracownik "na czarno" - wtedy on nie ma "papieru" i pracodawca nie musi żadnych wypełniać. O jakości kadry biadolimy już jakis czas i jak widać zachwycać się nie ma czym!
Jest jednak w proponowanych zmianach jakaś nadzieja na pozytywne zmiany. Środowisko instruktorów i trenerów znacznie się odświeży. Zapewne z czasem faktycznie "rynek" zweryfikuje kwalifikacje wszystkich osób, które po zmianach trafią do jeździectwa. Ale otwarcie na świeże spojrzenie to tylko jedna strona medalu. Nadal jest bardzo słaba podstawa. Nawet przy największych chęciach i wrodzonym talencie pedagogicznym bez znajomości anatomii, fizjologii, psychologii obu gatunków, bez szerokiej wiedzy o sztuce jeździeckiej - największy pasjonat niczego sensownego nikogo nie nauczy. To tak nie działa. Edukacja i jeszcze raz edukacja. W zasadzie nie mam nic przeciwko temu, by powstawały szkoły oparte na różnych założeniach. O sensie ich prowadzenia i skuteczności świadczyłby realnie osiagane wyniki i może w końcu zniknie system w którym promuje się miernotę tylko dlatego, że owa miernota regularnie opłaca składki PZJ.
Werkowacze to dobry przykład - szkolenia prowadzą ludzie z pasją i z misją. Chcą uczyć tego w co głęboko wierzą i i chcą uczyć dobrze. Nie słyszymy o masowych okaleczeniach koni przez domorosłych werkowaczy. I szczerze powiedziawszy, gdyby szkoleniami zajeły sie grupy ludzi, którym tak samo zależy na dobrym nauczaniu jazdy konnej mielibyśmy najlepszych instruktorów na świecie. W pewnym sensie brak nadzoru państwa nad tokiem szkolenia kadr da taką możliwość innym organizacjom poza PZJ. Otworzy to drogę do zmian w programie szkolenia, sposobach szkolenia i wprowadzi konkurencję tam gdzie jej własnie brakuje. Może powstaną szkoły instruktorskie wolne od niekoniecznie sensowych wytycznych PZJ. Skończy się też sztuczny podział na "lepszych" instruktorów/trenerów z papierami państwowymi i "resztę" (niejednokrotnie znacznie lepszą merytorycznie i lepiej przygotowaną pedagogicznie).
Mamy braki w niektórych zawodach ? Widocznie za coś jest nie tak z zarobkami skoro nie ma chętnych. Zawód ujeżdżacza wymaga olbrzymiego doświdczenia, wiedzy i umiejętności. Niegdyś kawalkador zarabiał więcej niż pedagog - dziś proponuje się za tę ryzykowną i wymagajacą pracę mniejsze wynagrodzenie niż przedszkolance. Zatem nie dziwi mnie że brak nam dobrych ujeżdżaczy. Przeciętny instruktor zarabia tyle samo co ekspedientka w butiku - skąd ma mieć pieniądze na ciagłe podnoszenie kwalifikacji i skąd ma brać się u niego motywacja do rozwoju zawodowego ? Do tego wszedzie się słyszy, że i tak zarabia za dużo a jazda konna jest za droga ...
JakubSpahisKolańczyk PRZECIW I zawód ujeżdżacza też nie jest regulowany i skutki są mizerne - dobrego kawalkadora trzeba szukać ze świecą....http://pzhk.pl/2012/03/09/ujezdzacz-prof...dych-koni/
.
JakubSpahisKolańczyk PRZECIW I zawód ujeżdżacza też nie jest regulowany i skutki są mizerne - dobrego kawalkadora trzeba szukać ze świecą....http://pzhk.pl/2012/03/09/ujezdzacz-prof...dych-koni/
.
Maria Masaz Polski Związek Jeździecki i Polski Związek Hodowców Koni wprowadziły w życie z dniem 01.01.2012 uprawnienia UJEŻDŻACZA – profesjonalnego jeźdźca młodych koni.Zatem regulacje są, tyle że ... Konie przygotowuje się nie tylko do sportu. Poza tym jeździec młodych koni i ujeżdżacz to niezupełnie to samo (przynajmniej dla mnie). Fascynujące jest to, że przyszły "ujeżdżacz" nie musi zupełnie wykazać się wiedzą stricte hipologiczną czyli dotyczącą samego konia - jego anatomii, fizjologii, psycholgii, itp. Zatem jak bez tej wiedzy ma on pracować z koniem zupełnie surowym i jak, nie powodując urazów psychicznych i kontuzji ma przebiegać to początkowe ujeżdżanie skoro w czasie całego "szkolenia" nie poświęca się temu czasu i zupełnie nikt tego nie sprawdza. Za to bardzo ważne są osiągnięcia sportowe. W tym wszystkim koń jest traktowany bardzo instrumentalnie. Taka "maszynka" do osiągania wyników sportowych.
Jego celem jest:
podwyższenie kwalifikacji osób przygotowujących profesjonalnie młode konie do sportu...
Maria Masaz Polski Związek Jeździecki i Polski Związek Hodowców Koni wprowadziły w życie z dniem 01.01.2012 uprawnienia UJEŻDŻACZA – profesjonalnego jeźdźca młodych koni.Zatem regulacje są, tyle że ... Konie przygotowuje się nie tylko do sportu. Poza tym jeździec młodych koni i ujeżdżacz to niezupełnie to samo (przynajmniej dla mnie). Fascynujące jest to, że przyszły "ujeżdżacz" nie musi zupełnie wykazać się wiedzą stricte hipologiczną czyli dotyczącą samego konia - jego anatomii, fizjologii, psycholgii, itp. Zatem jak bez tej wiedzy ma on pracować z koniem zupełnie surowym i jak, nie powodując urazów psychicznych i kontuzji ma przebiegać to początkowe ujeżdżanie skoro w czasie całego "szkolenia" nie poświęca się temu czasu i zupełnie nikt tego nie sprawdza. Za to bardzo ważne są osiągnięcia sportowe. W tym wszystkim koń jest traktowany bardzo instrumentalnie. Taka "maszynka" do osiągania wyników sportowych.
Jego celem jest:
podwyższenie kwalifikacji osób przygotowujących profesjonalnie młode konie do sportu...
Słuszne uwagi! Tylko, że za nim zdobędzie się ten szlachetny tytuł są egz. i seminaria - nie piszą co na nich ma być, więc sądzę, że to temat ciągle otwarty.
Regulacje są dosyć świeże, dlatego odważyłam :wink: się je zamieścić.
Co do ryzyka i opłacalności wolę się nie wypowiadać , a to dlatego, że tak naprawdę nikt nie jest wstanie kontrolować czy jakiś właściciel płaci tyle i tyle za "ujeżdżenie" i dał tego konia temu czy tamtemu i nie możesz nikogo karać za to, że tak sobie wyobraził i realizuje swój biznes. Do akcji powinno się wkroczyć kiedy łamane są prawa: człowieka, zwierzęcia (w tym biznesie niestety obie kwestie istnieją).
O samym sporcie powinna jednak decydować jakaś sekcja sportowa, ogólnonarodowa. PZJ mozolnie zaczyna działać i iść w dobrym kierunku, ale są tacy, którzy dokładnie pamiętają i wiedzą co się działo (może i dzieje nadal) w regionalnych oddziałach, prawda :roll: ?
Drakano! Jeżeli Cię uraziłem to przepraszam - nie miałem takiego zamiaru.
Co do regulacji. Nie ma regulowanego zawodu ujeżdżacza. Wartość dokumentu PZJ jest żadna (w sensie formalnym); jak ktoś chce może zajmować się ujeżdżaniem koni i nikt mu tego nie zabroni. Ja nie wyobrażam sobie by ktoś to robił za mnie. Mam doświadczenia, nigdy nie będę zawodowcem, a efekty są olśniewające.
Jestem przeciwny działalności PZJ na tym polu. Celem związku jest organizacja rywalizacji sportowej, a nie zajmowanie się wszystkim co związane z końmi
JakubSpahisKolańczyk Jestem przeciwny działalności PZJ na tym polu. Celem związku jest organizacja rywalizacji sportowej, a nie zajmowanie się wszystkim co związane z końmiSpokojnie, nie ma większych szans na focha Tyle, że trochę przeraziła mnie myśl, że wszyscy teraz spojrzą na dyskusję jak na "biadolenie" i wycofają się z niej zupełnie - i już się tu cicho robiło. Nie zaprzeczę też, że wolałbym mieć choć nadzieję na to, że w tym wątku poza narzekaniem, szukamy też jakiejś drogi wyjścia z zalewającego nas z każdej strony marazmu. Wiem ze czasem przesadzam, ale z drugiej strony, kiedy chce się ludzi zmobilizować do zmian, to trzeba czasem zrobić coś co wyprowadzi ich z równowagi. Przypuszczam, że niektórym podnoszę ciśnienie bardziej a innym mniej, czasem tylko zainteresuję na chwilę a mam cichą nadzieję że i czasem spowoduję, że myśli będą krążyć po głowie godzinami. Mi też ta dyskusja wiele daje, bo zmodyfikowałam swoje zdanie w kilku kwestiach.
JakubSpahisKolańczyk Jestem przeciwny działalności PZJ na tym polu. Celem związku jest organizacja rywalizacji sportowej, a nie zajmowanie się wszystkim co związane z końmiSpokojnie, nie ma większych szans na focha Tyle, że trochę przeraziła mnie myśl, że wszyscy teraz spojrzą na dyskusję jak na "biadolenie" i wycofają się z niej zupełnie - i już się tu cicho robiło. Nie zaprzeczę też, że wolałbym mieć choć nadzieję na to, że w tym wątku poza narzekaniem, szukamy też jakiejś drogi wyjścia z zalewającego nas z każdej strony marazmu. Wiem ze czasem przesadzam, ale z drugiej strony, kiedy chce się ludzi zmobilizować do zmian, to trzeba czasem zrobić coś co wyprowadzi ich z równowagi. Przypuszczam, że niektórym podnoszę ciśnienie bardziej a innym mniej, czasem tylko zainteresuję na chwilę a mam cichą nadzieję że i czasem spowoduję, że myśli będą krążyć po głowie godzinami. Mi też ta dyskusja wiele daje, bo zmodyfikowałam swoje zdanie w kilku kwestiach.
Tu należałoby się zastanowić, jak to możliwe, że w naszym kraju gdzie jest tak wielu instruktorów i trenerów z papierem kondycja naszego jeździectwa jest w większości taka sobie. A w takich Stanach :roll: i innych krajach ościennych papierowych uprawnień się nie wymaga, a na zawodników miło się patrzy. Selekcji dokonają z czasem sami uczący się jazdy konnej. Niestety mniej świadomi jakości usług w tym zakresie ludzie wybiorą tych nauczających (?), którzy powiedzą zamiast 100 zł lub 50 zł np. 20zł za godz. 8) W sytuacji uwolnienia zawodu (o ile bycie instruktorem rekreacji czy sportu jest rzeczywiście wykonywanym zawodem, a nie dorabianiem do pensji) obostrzenia powinny dotyczyć regularnych kontroli ośrodków nauki jazdy konnej i bezwzględnego wymagania obowiązkowych ubezpieczeń.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że sam tytuł zawodowy instruktora sportu i trenera sportu pozostaje. Nie jest jedynie wymagany by prowadzić zajęcia sportowe. Ostatecznie to chyba dobrze, bo ludzie którzy chcą żyć z trenowania innych będą dbali o posiadanie uprawnień. Powoli, ale jednak to się zmienia na plus. Nie róbmy też z ludzi głupoli, że patrzą wyłącznie na pieniądze. Ja bardziej obawiałbym się szalonych rodziców - płacę to wymagam. I tu jest ważne podejście instruktora do człowieka, którym się zajmuje.