Rajd hipologiczów
Rajd hipologiczów
Jako rajdowy nowicjusz... mam pytanie odnośnie sprzętu.
Jakie sakwy wybrać? jakieś praktyczne porady? jeśli od lipca konie mają już chodzić z pełnym "oprzyrządowaniem" to już czas coś myśleć, szukać..
Może też ktoś doświadczony mógłby zrobić listę rzeczy najpotrzebniejszych..
tak żeby kobitki nie wzięły za wiele :mrgreen:
Myślałem, że odpowiedziałem, ale jak widzę "nie weszło". Tak więc piszę ponownie.
Wszystko co weźmiesz ze sobą, niósł będzie Twój koń. Trzeba się więc ograniczać. Ja zawsze zabieram - komplet bielizny na zapas (drugi na sobie), skarpety na zmianę, ciepła bluza, kurtka pdecz. (przeciwdeszczowa), pasta, szczoteczka, mydło, można szampon w saszetkach jednorazowych, można dezodorant w sztyfcie. Mało, ale i tak wystarczy, bo bieliznę należy regularnie prać na posttojach.
Na całą grupę rajdową, koniecznie trzeba zabrać medykamenty, do których oprócz zwyczajnego fioletu i plastra, należy dodać środki przeciwbólowe i co najważniejsze - przeciwbiegunkowe. Czy wśród rajdowców jest ktoś kto ma wykształcenie medyczne, względnie jest po kursie :?:
Nu, wykształcenie medyczne jest i owszem ale nieludzkie....
No i dobrze. Dorotka zostanie medykiem rajdu. Mało tego powiezie wszystkie niezbędne artykuły medyczne.
Co Dorotka na to?
Trasa rajdu "nabiera rumieńców". Od przyszłej środy (no może wcześniej) zacznę publikować plan trasy, z podaniem odcinków kłusa, stępa, przeiwdywanym czasem przemarszu, postojami i ich miejscem.
Chętnie o ile odpowiada Wam, że się tym zajmie nieludzki doktor. No chyba, że się zgłosi jakiś ludzki medyk.
Bywa. Udanego kursu i prosimy o relację!
Podaję aktualną listę rajdową - według mojego rozeznania. Jeżeli kogoś pominąłem proszę o kontakt na PW. Podobnie, jeżeli ktoś chce lub musi się wypisać.
1. Agnieszka;
2. Dorota Bogusz;
3. Dzieweczka;
4. Ewa Polak;
5. Kasia;
6. Lucek;
7. Maku;
8. Monika Szumert;
9. Ola;
10. Spahis.
Kto z wymienionych był już na rajdzie (ile dni i jak daleko).
Kilka uwag na temat przemarszu.
Po pierwsze. Najbardziej ruchliwe drogi przekraczamy ławą, a zatem równocześnie. Nigdy, nikogo nie zostawiamy samego z koniem!
Po drugie. Jeżeli dojdzie do konieczności rozdzielenia grupy, odjeżdżają zawsze dwa konie.
Po trzecie. Łączymy się w pary. Jeżeli jedna osoba odchodzi czy to z przyczyn fizjologicznych, czy do sklepu, druga pilnuje koni. Potem można się zamienić.
Po czwarte. Medyk rajdowy (Dorotka Bogusz) ma zawsze w pobliżu koniowodnego. W razie "W" zeskakuje z konia, oddaje wodze i udziela niezbędnej pomocy.
Po piąte. W sytuacjach krytycznych, gdyby była konieczność doprowadzenia karetki, wychodzą patrole po dwa konie, które doprowadzają pogotowie na miejsce zdarzenia.
Z powodu braku czasu, przedstawienie planu rajdu trochę się przesunie w czasie. Sądzę, że przyszły tydzień jest realny.
Niestety smutna wiadomość – dla mnie oczywiście i dla mojego kopytnego.
Coraz bardziej zastanawiam się nad udziałem w rajdzie. Ostatnio nasiliły się objawy wywołane zmianami w okolicy stawów pęcinowych. Objawia się to kulawizną na przednią nogę. Z początku wet twierdził że nie ma żadnego problemu z rajdem. Chłopak po interwencji medycznej miał szybko dojść so siebie. Niestety minęły trzy tygodnie zamiast prognozowanego jednego i w dalszym ciągu nie ma poprawy. Przed uwidocznieniem się objawów był w dobrej formie i zwiększaliśmy czas pracy w celu wyrabiania wytrzymałości. Chłopak dalej wygląda dobrze. Nie mniej jest to tylko wygląd forma na pewno spada. Początkowo miał zalecony stęp pod siodłem. Ponieważ objawy pomimo leczenia nie ustępowały ograniczyłem ruch do spacerów w ręce po lesie. Poprawy w dalszym ciągu nie widać. Dochodzą do tego problemy z doproszeniem się weta o interwencję-przekładanie wizyt (sami pewnie wiecie jak to bywa).
Zaczynam nabierać wątpliwości czy nawet jeśli wyjdzie z tego będę miała prawo narażać go na taki wysiłek pod zdecydowanie większym obciążeniem niż dotychczas (choćby osakwowanie).
Bardzo liczyłem na ten rajd – kupione i dopasowane siodło, osakwowanie, pierdółki typu podkładki itp.
Odrobinę nadziei jeszcze mam. Nie mniej mam też coraz większy dylemat moralny. Nie chciałbym by taka przygoda skończyła się dla zwierzaka totalnym kalectwem. Tak jak pisałem wet twierdził z początku że nie ma problemu nie mniej jednak poprawy nie widać a kopytny powinien się już zacząć ćwiczyć z obciążeniem a nie powracanie do normalnej formy .
Tak więc mój udział w rajdzie staje się bardzo wątpliwy.
Maku :!: Co się odwlecze, to nie uciecze. A koń do rajdu MUSI być w pełni zdrowy. Cierpliwości :!: Trzymam kciuki.
Niestety!! Obawiam się, że i dla nas rajd staje się nierealny. Było 6 tygodni leczenia kulawizny w marcu, kaszlący kwiecień i teraz właśnie, kiedy zaczynaliśmy wchodzić na jako takie obroty, bach znowu kulawizna na inną nogę - wygląda na ścięgno a więc pewnie następne 6 tygodni mamy z głowy i żegnajcie marzenia - przynajmniej na ten rok.Niestety nie mam drugiego konia. Śliczna rajdówka na kołek i czekamy na lepsze czasy....Chyba, że wezmę rower ..... Ale mam nadzieję, że ten rajd nie będzie ostatni ......