Zaufanie do konia a bezpieczeństwo
Zaufanie do konia a bezpieczeństwo
DuchowaPrzygoda Ja nie zsiadam, zawsze staram się jakos tam konia uspokoić, ale z siodła.
DuchowaPrzygoda Ja nie zsiadam, zawsze staram się jakos tam konia uspokoić, ale z siodła.
http://pl.youtube.com/watch?v=VUyvy_8HNEQ&NR=1
- powtórzyłam za arabiattą... filmik pokazuje dokładnie co zrobił mi pewien ogier, tyle że mieliśmy beton pokryty lodem . Pozostała mi awersja do dźwięku kopyt na betonie, asfalcie itp. Boję się asfaltu. Sytuacja ta sama- osoba trzymająca konia, jeździec. Toczek mi się troszkę ukruszył. Gdybym go nie miała, nie pisałabym... :| W szpitalu dziwili się, bo tylko się potłukłam. Chwilowo- wózek. Jednak tego wypadku, bólu potłuczonego ciała od pasa w dół nigdy nie zapomnę.
Uczyłam się chodzić na nowo przez hipoterapię.
Zawsze będę miała jakiś dystans.
A ja jeżdżę bez kasku...nawet teraz jak jest twardo. Przestraszyłyście mnie, od jutra jeżdżę tylko i wyłącznie w kasku. Za bardzo sobie cenię życie, a ostatnio Branka mi sie poślizgnęła tak że mogła upaść na twardy beton, pomimo że tylko stępowałyśmy...Mam zaufanie do konia wielkie, ale noga się jednak powinąć może zawsze...
asio filmik pokazuje dokładnie co zrobił mi pewien ogier, tyle że mieliśmy beton pokryty lodem .
asio filmik pokazuje dokładnie co zrobił mi pewien ogier, tyle że mieliśmy beton pokryty lodem .
Ania Guzowska ostatnio Branka mi sie poślizgnęła tak że mogła upaść na twardy beton, pomimo że tylko stępowałyśmy...Mam zaufanie do konia wielkie, ale noga się jednak powinąć może zawsze...
Ania Guzowska ostatnio Branka mi sie poślizgnęła tak że mogła upaść na twardy beton, pomimo że tylko stępowałyśmy...Mam zaufanie do konia wielkie, ale noga się jednak powinąć może zawsze...
Magdo, ha ha:to był słynny koń z tego, l u b i ł tak robić. Nic Magdo na to nikt nie poradzi. Nie znałam go za bardzo, miałam go "'ruszać" i za którymś razem... Nie wiem czemu, ale często to się mu zdarzało- stawanie dęba. A lód, gładko i poślizgnął się... Kiedyś wszystkie konie miały zakrapiane oczy, bo miały zapalenie spojówek (siano w koszach). Ten przewrócił się na grzbiet 2x na widok pojemniczka z lekiem. W boksie. Stajenny odpuścił sobie iniekcję.
Magdo, nie znasz wszystkich koni, nie znasz ludzi więc nie pisz tak nie znając ani historii konia (ja jej tez nie poznałam i sądzę, ze kiedyś ktoś popełnił poważny błąd!) ani człowieka go dosiadającego.
a wiecie ile jest innych poważnych wypadków???
Ja wiem, że to zabrzmi śmiesznie..ale jak mój mąż dyżurował na oddziale ratunkowym to opowiadał, że mnóstwo ludzi przyjeżdżało na reanimację z powodu zadławienia się...zwykłą kiełbasą. Nie wszystkich udało się uratować.
Ale mimo to jedliśmy kiełbasę bez lęków...
No ja też właśnie postanowiłam wyjąć kask z odmętów szafy. Gdyby moja koleżanka siedziała na dużym koniu i nie miała kasku to miała by strzaskaną głowę i zmiażdżoną nogę, a to był tylko upadek z kucykiem. Kilka lat temu przyjaciel koleżanki miał wypadek, skakał bez kasku, uderzył głową w przeszkodę, nic mu niby nie było, a jakiś czas później na zawodach na parkurze po prostu nagle stracił przytomność, zsunął się z konia i już go nie było. Wtedy też miałam okres, że jeździłam w kasku. I jeszcze wcześniej też chwilę jeździłam w kasku, jak znajoma na hali spadła, uderzyła głową w ziemię i jeździ na wózku, i do tego uraz głowy spowodował zaburzenia pracy mózgu. Niestety z lenistwa i wygodnictwa chyba zawsze wracam do jazdy bez kasku, mimo, że mi tez kilka razy uratował głowę.
Asio, współczuję bardzo, mam nadzieję, że poza urazem psychicznym już wszystko dobrze.
Dobrze ale jak patrzę na ten film...
I zaliczyłam tez pogrzeb rówieśnicy- samotny wyjazd w teren...
Wyloguję się już, bo nie mogę...
Gdy byłem na kursie instruktorskim , prowadzący zajęcia z teorii jazdy śp p. Marek Rozczynialski , były WKKWista powiedział bardzo mądrą rzecz - gdy robi się niebezpiecznie , lepiej jest ewakuować się z konia , niż narażać się na poważny wypadek . Jak widać na tym filmie , dżokej nie próbował nawet utrzymać się na koniu , zeskoczył z niego na bok , unikając poważnych obrażeń , których doznałby , gdyby koń przewrócił się na niego .
asio Magdo, ha ha:to był słynny koń z tego, l u b i ł tak robić. .... Ten przewrócił się na grzbiet 2x na widok pojemniczka z lekiem.(.....), nie znasz wszystkich koni, nie znasz ludzi więc nie pisz tak nie znając ani historii konia (ja jej tez nie poznałam i sądzę, ze kiedyś ktoś popełnił poważny błąd!) ani człowieka go dosiadającego.
asio Magdo, ha ha:to był słynny koń z tego, l u b i ł tak robić. .... Ten przewrócił się na grzbiet 2x na widok pojemniczka z lekiem.(.....), nie znasz wszystkich koni, nie znasz ludzi więc nie pisz tak nie znając ani historii konia (ja jej tez nie poznałam i sądzę, ze kiedyś ktoś popełnił poważny błąd!) ani człowieka go dosiadającego.
Nastraszyłam Was a dodatkowo mogło wyjść na to, ze jestem zlepkiem różnych nieszczęść. Mam akurat sporo znajomych jeżdżących więc to i owo może się wydarzyć. Co do ogra lubiącego "fikołki" to "prowadzony" przez swoją panią fikał tak z 5 razy na odległości 30m więc nie bardzo jestem za tym aby:
taki pozostał ogrem (miał wówczas z 8-9 lat więc i tak za późno + spory koziniec więc po co nie ciachnęli go wcześniej?) Z litości nad zwierzęciem?
Czy można mówić o ułożeniu takiego konia..? wątpię.
Sama się też ewakuowałam i upadłam obok, koń tylko przygniótł mi stopę, ale upaść z impetem na beton z lodem to rzadka przyjemność, a toczek jednak ochronił mi głowę. Pamiętam jeszcze jak w zwolnionym filmie- stopy, czy są wolne od strzemion. Gdyby ten koń na mnie runął, miałabym z pewnością złamania i poważne urazy wewnętrzne. Koń wstał i spłoszony uciekł. A koleżanka- koń ją najprawdopodobniej zrzucił, ale właśnie stopy zostały... Nie było świadków, nie było komu zatamować krwotoku.
Pod własnymi końmi nie przechodzę i nie będę pokazywać nikomu, ze można. Są granice.
Jeśli chodzi o samotne tereny, jeżdżę- czasem nie mam wyjścia, ale zawsze mam wtedy toczek. Sama nie zapuszczam się do lasu, bo jeśli coś by się stało, szukano by mnie dłużej niż na otwartej przestrzeni.
Jestem za zaufaniem do własnych koni, ale zaufanie musi być oparte na solidnej pracy z ziemi i siodła najpierw na placu/ ujeżdżalni, mądrym wdrożeniu konia w nasz ludzki świat od pierwszych dni życia źrebaka (imprinting).
asio Jestem za zaufaniem do własnych koni, ale zaufanie musi być oparte na solidnej pracy z ziemi i siodła najpierw na placu/ ujeżdżalni, mądrym wdrożeniu konia w nasz ludzki świat od pierwszych dni życia źrebaka (imprinting).
asio Jestem za zaufaniem do własnych koni, ale zaufanie musi być oparte na solidnej pracy z ziemi i siodła najpierw na placu/ ujeżdżalni, mądrym wdrożeniu konia w nasz ludzki świat od pierwszych dni życia źrebaka (imprinting).
Ewakuacja z konia w razie "W" - nigdy w życiu niczego takiego nie zrobiłem i nikomu nie polecam.
Ten jockey nie miał czasu na myślenie co ma zrobić by się "ewakuować" . To się tak szybko dzieje ,że można jedynie liczyć na : instynkt, właną sprawność fizyczną i szczęście. Oczywiście kask, kamizelka i inne ochraniacze przydają się bardzo.
Lubię oglądać zawody w dosiadaniu byków ( na kanale extremsport) . Podziwiam sprawność tych facetów, ale oni też "poszli po rozum do głowy" i coraz powszechniej używaja kasków i kamizelek ochronnych. To tak na marginesie tematu w kasku czy bez.