Kompetencje kadry instruktorskiej
Kompetencje kadry instruktorskiej
Z użyciem pomocy na zakręcie nie sposób się nie zgodzić. Podam jak ja to tłumaczę i chętnie poznam sposoby innych.
Przede wszystkim skupiam się na wytłumaczeniu naturalnych dla konia odruchów. Dzięki poznaniu tychże, praca z koniem jest łatwiejsza. To odruch obronny (który powoduj,e że koń "kładzie się/naciska" na źródło aktywnego nacisku) oraz równoważny (wspólny dla wszystkich stworzeń).
Tłumaczę, że obciążenie jednej z kości kulszowych (popularnie - siedzeniowych) prowokuje konia do rozpoczęcia łuku. Nauka zaczyna się od wytłumaczenia jak działa się ciężarem ciała jako bazą. Więc na początku proszę ucznia o to, by "manewrował" ciężarem własnego ciała i próbował obciążyć wewnętrzną do wybranego łuku stronę miednicy (bez unoszenia się w siodle. w rozluźnieniu i w miarę prosto), aż koń "odpowie mu" skrętem. Na ogół pokazuję z ziemi (ponoć zabawnie wygląda lub z konia, jak to wygląda "z tył" - ramiona równo tylko część krzyżowa kręgosłupa i miednica jest ruchoma. Wszystko na długiej wodzy (która w początkowej fazie nauki nie bierze "czynnego" udziału w skręcaniu).
Podczas tzw. "jazd na pasażera" zauważyłam, że podążając w tym ruchu (na łuku) za koniem, rozluźniony jeździec ustawia biodra i barki automatycznie tak jak układają się biodra i barki konia. W ten sposób bez zbędnego gadania, na łuku jedna łydka (zewnętrzna) bez żadnego sztucznego odciągania, zostaje lekko za popręgiem a wewnętrzna zbliża się do popręgu - to wszystko nastepuje samoistnie - wystarczy poddać się ruchom konia. W zasadzie nie "układam" ucznia na łuku - czekam, aż sam to znajdzie. W tym momencie następuje tłumaczenie dlaczego wewnętrzna łydka powinna być aktywna (skłania konia do wejścia wewnętrzną nogą bardziej pod kłodę) a zewnętrzna bierna (tylko "pilnuje" zadu przed "wypadnięciem" z luku). Stopniowanie użycia obu łydek tłumaczę podobnie jak Tomek (im mniej koń "układa się" w łuku tym mocniej korygują jego postawę łydki).
Na samym końcu nauki są wodze - tłumaczę, że służą one do "prowadzenia" konia - są wykończeniem pracy dosiadu i łydek a nie początkiem. Ręce, przez wodze korygują sylwetkę konia od czubka nosa do pasa barkowego. I tu podobnie jak przy łydkach następuje tłumaczenie, która wodza jest "aktywna" a która "bierna". Przy czym w przeciwieństwie do łydek aktywna jest zewnętrzna a bierna wewnętrzna. Jedną z ważniejszych rzeczy, na które kładę nacisk to brak wstecznego działania wodzy. U mnie jeźdźcy uczą się nabierania i wypuszczania wodzy "na sucho" - mamy koziołka z drewna i na zawieszonym tam ogłowiu nabiera się (podchodząc bliżej) i oddaje wodze, aż do uzyskania względnej sprawności. Czasem dzieciaki urządzają zawody na czas w nabieraniu wodzy. W każdym razie na łuku wodze są nabierane/oddawane, bez cofania/wysuwania w przód ręki.
Trochę to trwa. Czyli uczę trochę inaczej, ale nie aż tak bardzo (przepraszam rozczarowanych, że się przy tym nie pienię, ale zawsze mogę zacząć :wink: . Jestem ciekawa opinii innych uczących.
Z tym, że właśnie to jest fikcja, że wewnętrzna łydka na popręgu nakłania konia do wkroczenia głębiej wewnętrzną tylną pod kłodę. Cała ta instrukcja zresztą (pilnuj tu, pilnuj tam, tu dociskaj, tam trzymaj, tu luzuj, biodra pod takim kątem, ręce pod innym, balast do wewnątrz, ręka kontroluje nos, nogi kontrolują zad...) byłaby odpowiednia bardziej do wykonania zwrotu jachtem. Jeśli koń jest przygotowany do bycia nauczycielem to jest wyprostowany (przeszedł trening prostujący), a jak jest wyprostowany to pod wpływem subtelnych sugestii wpływa w łuk w poprawny sposób. I wtedy rzeczywiście - "wszystko następuje samoistnie - wystarczy poddać się ruchom konia". Jeździec siedzi wygodnie i "podąża z ruchem konia" nie wykonując żadnych niepotrzebnych, zapobiegawczych ruchów (tak jak np. pan na zdjęciu poniżej). Wewnętrzna łydka nie ma być aktywna, dopóki nie musi być, zewnętrzna nie ma przesuwać się w tył, dopóki nie zajdzie taka potrzeba, a ręce mają pozostać miękkie i oddające, dopóki nie okaże się, że koń potrzebuje wskazówki. Ręce nie korygują sylwetki konia, na żadnym odcinku, bo służą do komunikacji z kończynami. Koń nauczyciel musi umieć korygować swoją sylwetkę sam (a więc trzeba go tego wcześniej nauczyć). Jeśli koń pod początkującym jeźdźcem wypada zadem na zewnątrz czy wpada łopatką do środka, czy robi jakieś inne wygibasy sugerujące trudność we wchodzeniu w zakręt, to powinien powrócić do treningu prostującego przeprowadzonego przez doświadczonego jeźdźca, który poćwiczy z nim łopatki do wewnątrz i poszerzanie koła na obie strony (może to ewentualnie spróbować zrobić w ramach lekcji zaawansowany uczeń, ale pod warunkiem, że robił to wcześniej na wyszkolonym koniu). ZA MAŁĄ WAGĘ PRZYWIĄZUJE SIĘ DO WYPROSTOWANIA, więc nic dziwnego, że wejście z koniem w zakręt stanowi zwykle niezwykle złożony manewr. Kto by tam robił jakieś łopatki (zarezerwowane przecież dla ujeżdżeniowców klasy minimum P) z rekreacyjnym koniem (zupełnie bezklasowym)?
I ta zewnętrzna wodza wcale nie jest aktywna - koń sam oferuje nam kontakt poprzez tę wodzę, ten kontakt się pojawia, gdy koń jest wyprostowany i rozluźniony na łuku, a jego wewnętrzna tylna kończyna wkracza pod niego i "popycha go" po przekątnej na tę wodzę (kto uważa, że fantazjuję niech sprawdzi to w stępie prosząc rozluźnionego konia np. o ustępowanie na kole). On się robi dłuższy na zewnątrz, bardziej rozciągnięty i stąd ten kontakt. Nie wolno samemu sobie napinać tej wodzy ("zewnętrzna napięta!!!" - na Was też się tak wydzierano? ), bo skraca się w ten sposób wykrok wewnętrzną tylną kończyną. A wewnętrzna wcale nie ma być bierna, bo ma prosić (wtedy kiedy trzeba i najsubtelniej jak się da, ale zawsze skutecznie) konia o zgięcie boczne głowy do wewnątrz i rozluźnienie w potylicy.
Nie wiem skąd wzięło się to przeświadczenie, że zewnętrzna wodza napięta, wewnętrzna bierna (czasem nawet luźna) - też mnie tak wiele razy instruowano - ale to jest błąd.
Nie lubię lekcji na pasażera, bo człowiek podąża wtedy za koniem skulony (taki "zamknięty"), za to fajnie jak początkujący nauczy się jak się otwierać swoje ciało i płynąć razem z koniem po prostu siedząc i wyczuwając niuanse tego ruchu. W otwarciu się pomaga np. leciutkie skierowanie kciuków na zewnątrz (taki gest Matki Boskiej ), a w rozluźnieniu końska wersja treningu Jacobsona (niezastąpiona sprawa, ten Jacobson). I ważne, żeby właśnie nie uczyć jeźdźca obciążania tej wewnętrznej kości kulszowej, a bardziej zewnętrznej - uczyć go jak siedzieć "po zewnętrznej stronie konia" i obierać zewnętrzne ucho za względny celownik, za taki punkt zaczepienia. Myślę, że dużo z tych rzeczy można znaleźć u Sally Swift (znam ją tylko z opowiadań, bo wciąż nie zakupiłam książki, ale wszystko co słyszałam o jej podejściu do dosiadu brzmiało wspaniale).
Edit: P.S.: Czemu przede wszystkim tłumaczysz uczniom konia nietypową reakcję na nacisk? Przecież porządny szkółkowy koń ma to "wyłączone" i doskonale ustępuje od nacisku?
Zobacz - co by się stało z wewnętrzną tylną kończyną gdyby jeździec trzymał zewnętrzną wodzę napiętą? I zwróć uwagę - jak ten pan pięknie sobie siedzi! Tak po prostu!
Jeżeli prowadzimy jazdę na dobrze przygotowanym, własnym koniu to wszystko w porządku. Jednak wielu instruktorów, zwłaszcza początkujących takiego komfortu niestety nie ma. Niestety jest normą używanie do nauki koni słabo ujeżdżonych albo mniej lub bardziej znieczulonych na działanie pomocy, a wtedy zachodzi potrzeba korygowania ich ruchu. Oczywiście do skorygowania ustawienia potrzeba już pewnych umiejętności, więc nie możemy tego wymagać od zupełnego nowicjusza.W tym wypadku lepiej aby przekazywał on koniowi sygnały jak najprostsze. Usiłując przekazać wszystko na raz nierzadko robimy uczniowi "wodę z mózgu"
P.S. Prowadzenie na zewnętrznej wodzy w zakręcie jest potrzebne przy jeździe na jedną rękę. Inna zupełnie sprawa, że często widzi się je w złym wykonaniu, prowadzącym do odwrotnego ustawienia.
Prowadzenie owszem, ale nie ciągłe, aktywne napinanie.
Wiem, że jest wielu instruktorów, którzy pracują u kogoś i z takimi końmi jakie akurat są "na magazynie" i nikt im nie zapłaci za jazdę za nich i przygotowanie ich do pracy (i to się raczej nie zmieni, biorąc pod uwagę, że ludzi w ogóle coraz mniej na cokolwiek stać). Szkoda, że tak jest. Ale są instruktorzy, którzy mają swoje stajnie i swoje konie i czasami nie wiedzą jak w zasadzie powinien być przygotowany koń nauczyciel. Zwykle jak w miarę reaguje na pomoce i nie bryka to uznaje się, że wszystko jest ok. A nie jest.
Cytat:Jeśli koń jest przygotowany do bycia nauczycielem to jest wyprostowany (przeszedł trening prostujący), a jak jest wyprostowany to pod wpływem subtelnych sugestii wpływa w łuk w poprawny sposób. I wtedy rzeczywiście - "wszystko następuje samoistnie - wystarczy poddać się ruchom konia".I proszę wytłumacz mi jakie subtelne sugestie masz na myśli a wtedy porozmawiamy czy faktycznie do wykonania łuku jeździec używa/ nie używa wymienionych pomocy.
Cytat:Nie wiem skąd wzięło się to przeświadczenie, że zewnętrzna wodza napięta, wewnętrzna bierna (czasem nawet luźna) - też mnie tak wiele razy instruowano - ale to jest błąd.Również poproszę o cytat zawierający opis luźnej wewnętrznej wodzy (o napiętej zewnętrzenej nie wspominając) ? Nabrana wodza nie znaczy luźna. Z ciekawości też proszę o wytłumaczenie, dlaczego to błąd - człowiek uczy się całe życie. Nie piszę tego przez żadną złośliwość, naprawdę mnie to interesuje.
Cytat:Nie lubię lekcji na pasażera, bo człowiek podąża wtedy za koniem skulony (taki "zamknięty"),za to fajnie jak początkujący nauczy się jak się otwierać swoje ciało i płynąć razem z koniem po prostu siedząc i wyczuwając niuanse tego ruchu.
Cytat:MAŁĄ WAGĘ PRZYWIĄZUJE SIĘ DO WYPROSTOWANIA, więc nic dziwnego, że wejście z koniem w zakręt stanowi zwykle niezwykle złożony manewr.Wiem ze reguję emocjonalnie, ale inaczej naprawdę się nie da. Następnym razem zanim zacznę opisywać TYLKO! naukę pokonywania łuku opis rozpocznę od pierwszej wizyty w stajni. Myślę, że na 4 lub 5 stronie dojdę w końcu do sedna wypowiedzi.
Cytat:Przecież porządny szkółkowy koń ma to "wyłączone" i doskonale ustępuje od nacisku?Zapewne dlatego, że odruchowe reakcje organizmu (wrodzone) na ogól trudno zniwelować nawet najlepszym treningiem (mówię tu o koniu) nie do konca zgadzam się z tym poglądem. Też spotkałam się z opinią że na łuku najlepiej obciążać zewnętrzną stronę siodła. Problemem jest jednak to, że kiedy weźmie się młodego konia do zaczyna on na ten sposób jazdy reagować dopiero po określonym treningu (więc ile w tym naturalności?). Wrodzona są zupełnie inne reakcje. Można konia odczulać, tylko po co ? Skoro dużo łatwiej jest wykorzystać całkiem naturalną reakcję konia na nacisk. Co więcej, kiedy się na tym pochylić, wykorzystanie naturalnych reakcji konia pokrywa się z dawniejszymi szkołami jazdy. Obecnie mamy wykwit różnej maści odkrywców, którzy zawracają rzekę kijem i na ogól długo tego nie czynią (jak wspomniany wcześniej, fakt że tylko małym zdjęciem - Jean d'Orgeix).
Julio, a gdzie ja napisałam, że aktywna znaczy napięta lub aktywna znaczy "cisnąca" stale bok konia ? I gdzie napisałam, że cokolwiek układam, że sugeruje chociażby, gdzie ma być którakolwiek łydka ?
Cytat:Jeśli koń jest przygotowany do bycia nauczycielem to jest wyprostowany (przeszedł trening prostujący), a jak jest wyprostowany to pod wpływem subtelnych sugestii wpływa w łuk w poprawny sposób. I wtedy rzeczywiście - "wszystko następuje samoistnie - wystarczy poddać się ruchom konia".I proszę wytłumacz mi jakie subtelne sugestie masz na myśli a wtedy porozmawiamy czy faktycznie do wykonania łuku jeździec używa/ nie używa wymienionych pomocy.
Cytat:Nie wiem skąd wzięło się to przeświadczenie, że zewnętrzna wodza napięta, wewnętrzna bierna (czasem nawet luźna) - też mnie tak wiele razy instruowano - ale to jest błąd.Również poproszę o cytat zawierający opis luźnej wewnętrznej wodzy (o napiętej zewnętrzenej nie wspominając) ? Nabrana wodza nie znaczy luźna. Z ciekawości też proszę o wytłumaczenie, dlaczego to błąd - człowiek uczy się całe życie. Nie piszę tego przez żadną złośliwość, naprawdę mnie to interesuje.
Cytat:Nie lubię lekcji na pasażera, bo człowiek podąża wtedy za koniem skulony (taki "zamknięty"),za to fajnie jak początkujący nauczy się jak się otwierać swoje ciało i płynąć razem z koniem po prostu siedząc i wyczuwając niuanse tego ruchu.
Cytat:MAŁĄ WAGĘ PRZYWIĄZUJE SIĘ DO WYPROSTOWANIA, więc nic dziwnego, że wejście z koniem w zakręt stanowi zwykle niezwykle złożony manewr.Wiem ze reguję emocjonalnie, ale inaczej naprawdę się nie da. Następnym razem zanim zacznę opisywać TYLKO! naukę pokonywania łuku opis rozpocznę od pierwszej wizyty w stajni. Myślę, że na 4 lub 5 stronie dojdę w końcu do sedna wypowiedzi.
Cytat:Przecież porządny szkółkowy koń ma to "wyłączone" i doskonale ustępuje od nacisku?Zapewne dlatego, że odruchowe reakcje organizmu (wrodzone) na ogól trudno zniwelować nawet najlepszym treningiem (mówię tu o koniu) nie do konca zgadzam się z tym poglądem. Też spotkałam się z opinią że na łuku najlepiej obciążać zewnętrzną stronę siodła. Problemem jest jednak to, że kiedy weźmie się młodego konia do zaczyna on na ten sposób jazdy reagować dopiero po określonym treningu (więc ile w tym naturalności?). Wrodzona są zupełnie inne reakcje. Można konia odczulać, tylko po co ? Skoro dużo łatwiej jest wykorzystać całkiem naturalną reakcję konia na nacisk. Co więcej, kiedy się na tym pochylić, wykorzystanie naturalnych reakcji konia pokrywa się z dawniejszymi szkołami jazdy. Obecnie mamy wykwit różnej maści odkrywców, którzy zawracają rzekę kijem i na ogól długo tego nie czynią (jak wspomniany wcześniej, fakt że tylko małym zdjęciem - Jean d'Orgeix).
Nie emocjonuj się tak, Drakan, przecież nie o to tu chodzi, żeby ze sobą walczyć :) Szkoda energii :)
Jeśli Ty nie napisałaś, że aktywna znaczy napięta (w przypadku wodzy), czy dociskająca (w przypadku nogi) to napisało to tysiąc osób przed Tobą i tak wyszło, że zrozumiałam Cię opatrznie przez ten pryzmat. Napisz więc dla jasności, co tak naprawdę rozumiesz przez aktywną wewnętrzną łydkę i aktywną wewnętrzną wodzę.
Subtelne sugestie, które miałam na myśli to po prostu sama chęć jeźdźca do wjechania na łuk - ciało się do tej chęci dostosowuje, sygnalizując koniowi subtelnie zamysł jeźdźca. Sama już nie wiem jak to się dzieje, czasami czuję, że koń robi dokładnie to co sobie pomyślałam :) I to samo czuła moja ostatnia dziewięcioletnia uczennica. Dodatkowo przed wejściem na to koło, jeszcze na prostej, sprawdzam czy koń porusza się prawidłowo i czy wejdzie w to koło płynnie, czy wpadniemy w nie "na kwadratowo". Jeśli koń przed wejściem w łuk jest usztywniony to faktycznie proszę wewnętrzną łydką za popręgiem, o głębsze wkroczenie i w tej samej chwili działam wewnętrzną wodzą sugerując koniowi zgięcie boczne szyi i głowy do wewnątrz i tak poruszamy się kilka kroków po prostej przed wejściem w łuk (to jest coś w rodzaju łopatki do wewnątrz, z mniejszym stopniem zebrania). Czekam na moment, w którym koń się rozluźni i odda żebra na zewnątrz i będzie gotowy wejść w łuk 'krokiem tanecznym'. Zewnętrzna wodza po prostu dostosowuje się do tego co koń robi, w żadnym razie nie jest napięta (przez napięcie rozumiem trzymanie kontaktu siłą, utrzymywanie końskiej szyi w jakimś ustawieniu). W łuk koń wchodzi już gotowy i nie trzeba mu w tym pomagać. Im samodzielniej i swobodniej wchodzi w ten łuk tym piękniej się porusza (tak jak na zdjęciu powyżej, to jest doskonały przykład).
Zewnętrzna napięta jest błędem, gdyż ustawia konia w pewnym sensie na siłę (i to w odwrotnym kierunku niż pożądany), podczas gdy koń powinien umieć poruszać się poprawnie sam. Ustawianiem jego głowy niczego go nie nauczymy, koń uczy się poprzez przearanżowywanie swojego ciała do podpierającej go wewnętrznej tylnej nogi. Wyprostowanie i rozluźnienie + odrobina zebrania to przepis na wielki sukces :) Sugerujemy koniowi zgięcie głowy do wewnątrz (rozciągnięcie i rozluźnienie mięśni potylicznych, skutkujące opuszczeniem głowy i w ogóle lawiną relaksacyjnych efektów) i nie trzymamy jej tam wcale, ona tam sama zostaje, jak koń zacznie wkraczać pod kłodę w rozluźnieniu.
c.d.n., bo muszę lecieć do Teściów :D Przepraszam Drakan, obiecuję dokończyć po powrocie.
Ja bardzo przepraszam, tak nieśmiało wtrące... :oops: mam wrazenie, ze znów omijamy temat. Po kilku ostatnich postach doszłam do wniosku, ze ten podręcznik vel instrukcja właśnie powstaje, ale ciągle omijamy sedno problemu, czyli co robić, zeby było lepiej. Niewątpliwie odświętnie ubrany instruktor to ważna rzecz ale dużo ważniejsze uważam jest wpoić takiemu nowicjuszowi, że zanim siądzie na konia musi zadbać o niego już w boksie przed jazdą. I tu już moim zdaniem zaczyna się problem, moje doświadczenia z "instruktorami" były na przykład takie, że zostawiano mnie samą z koniem w boksie, którego nie znałam i się po prostu bałam. Dostawałam szczotki w łapę i już, a potem dochodził sprzęt. Masakra, zero przyjemności w tym momencie, bo strach wziął górę. I w ten sposób kilka razy podchodziłam do nauki jazdy konnej, bo nikt nie potrafił, albo najnormalniej w świecie nie chciał wytłumaczyć o co tu chodzi, a dodam tylko, że jestem bojaźliwą osobą, więc odpuszczałam sobie znowu i znowu. Moje pierwsze tereny, ba! galopy po plaży na zaciągnietych do granic możliwościach wodzach, dziś wiem, szaleństwo i komletny brak odpowiedzialności ze strony "instruktora", a do tego mój brak świadomości. Absolutnie nie byłam wtedy na to gotowa i miałam po prostu szczęście, że nic się nie wydarzyło. Jakież było moje zdziwienie, kiedy z moim teraźniejszym nauczycielem Jackiem M. wyjechałam konno na spacer do lasu i po dłuższej namowie, bom bojaźliwa jechałam na całkiem luźnych wodzach hock: i dopiero wtedy dotarło, że wodze nie są do przytrzymywania się ! ale nikt wcześniej nie powiedział mi wtedy, że koń ucieka od bólu, przez to przyspiesza itd., to są, wydaje się tak proste i logiczne rzeczy, ale to trzeba wyartykułować. Oczywiście, na niekórych "małych dziewczynkach" nie robi to wrażenia i "majzlują" ile wlezie, ale tu widzę bezwzgędnie rolę instruktora, zeby nie pozwalał i uczył szacunku od początku...no i dobrze ubrany musi być
http://re-volta.pl/galeria/foto/51227
Proszę: kontakt na zewnętrznej, przy całkowitym oddaniu wewnętrznej wodzy.
myślę, że o tym pisałaś Julia?
Ja bym jeszcze dodała (jak już jesteśmy przy działaniu w zakręcie), że uczymy ludzi działania na zgięcie boczne samej szyi poprzez przekładanie reki na przeciwną stronę szyi konia. Nie mam zdjęcia.
Chodzi o podobne ćwiczenie jakie jest ud'Orgeix. I robią je też westernowcy, przy czym oni zginają zarówno do środka jak i na zewnątrz zakrętu (przeciwzgięcie)
W ogóle ciekawe jest dla mnie porównanie pomocy w jeździe west i klasycznej ale to trochę nie ten temat.
W kazdym razie, jak już jesteśmy przy zakręcie, to w west jest tak, że wewnętrzna łydka otwiera drogę, czyli jest wyraźnie odsuwana od konia! A zewnętrzna wodza ma dotykać szyi konia. I koń ma sie odsuwać w bok od tego nacisku, jakby pod ciężarem wodzy, bez kontaktu również. Jest to tam bardzo ważne, bo zdąża się do uzyskania spinu a żeby koń dobrze spinował nie może działać wodza w tył!
Oczywiście prowadzi sie też konia ciężarem ciała.
PS Jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy: w gruncie rzeczy nie jest istotne jak (w szczegółach) jeździec będzie używał pomocy, byle używał ich ŚWIADOMIE! Tzn dawał sygnały wiedząc, że je daje i umiał ich NIE dawać jeśli nie ma takiej potrzeby.
Wtedy całą resztą da sie dopasować-jeśli mój koń robi cos inaczej, niż jakaś osoba z zewnątrz jest przyzwyczajona (dość często tak bywa) ale ta osoba umie nad swoimi sygnałami panować to jestem w stanie poskładać to do kupy.
Natomiast niestety dość często widzi się ludzi, którzy działają "z automatu" nawet nie mając świadomości, że dali jakiś sygnał.
Mam na myśli sytuacje typu: wsiada ktoś na konia, zapina łydkę, koń rusza, zostaje złapany za pysk.
A wystarczyło NIE dać łydki i koń by stał...
Jeszcze pół biedy jak człowiek da sobie wytłumaczyć, że dał tą łydkę i koń był posłuszny jego sygnałowi, gorzej jeśli człowiek uważa zachowanie konia za nieposłuszeństwo izaczyna mi konia karcić-o wtedy coś mnie trafia!
Żeby było lepiej przede wszystkim my, instruktorzy musimy stale podnosić swoje kwalifikacje i zwracać uwagę oficjjeli na istniejący problem(wg mnie jedną z istotnych przyczyn są złe regulacje prawne)
Wracając do samego prowadzenia szkolenia to często poprzez rutynę albo brak refleksji sami prowokujemy błędy. Np jeżeli mówimy o aktywnej w łuku wewnętrznej łydce to trzeba zwrócić uwagę że jej działanie powoduje podsunięcie w przód i pod środek ciężkości wewnętrznej tylnej nogi, co powoduje, że zewnętrzna nie ma miejsca aby pójść w bok, w kierunku zakrętu. Aby temu przeciwdziałać jeździec musi z kolei dołożyć łydkę zewnętrzną i wzmóc działanie boczne wodzy i dosiadu.( Swoją drogą jest takie ćwiczenie:"podstawianie wewnętrznej tylnej nogi" stanowiące wstęp do chodów bocznych i zebrania)A wystarczyłoby w momencie rozpoczęcia bocznego oddziaływania łydkę wewnętrzną "usunąć" aby koń, któremu nadano właśnie postawę "łopatką naprzód" wszedł w łuk łatwo i w poprawnym zgięciu. Wynikiem takiego nadmiernego działania łydki wewnętrznej może być "kładzenie się" na nią konia (bo jest on pozostałymi pomocami prze nią "przepychany")
Proszę nie odbierać tych uwag jako personalnej krytyki, zwracam tylko uwagę aby nie przyjmować wszystkiego co słyszymy albo czytamy bezkrytycznie, bo niestety jeździecka teoria w tego rodzaju błędy obfituje
Pokusa27 Ja bardzo przepraszam, tak nieśmiało wtrące... :oops: mam wrazenie, ze znów omijamy temat. Po kilku ostatnich postach doszłam do wniosku, ze ten podręcznik vel instrukcja właśnie powstaje, ale ciągle omijamy sedno problemu, czyli co robić, zeby było lepiej.Mi zaś wydaje się ze nic nie powstanie (z góry przepraszam za sarkazm, ale trudno się powstrzymać). Dzięki małemu zdjęciu J.d'Orgeix trafiłam na wątek sprzed trzech lat.
Pokusa27 Ja bardzo przepraszam, tak nieśmiało wtrące... :oops: mam wrazenie, ze znów omijamy temat. Po kilku ostatnich postach doszłam do wniosku, ze ten podręcznik vel instrukcja właśnie powstaje, ale ciągle omijamy sedno problemu, czyli co robić, zeby było lepiej.Mi zaś wydaje się ze nic nie powstanie (z góry przepraszam za sarkazm, ale trudno się powstrzymać). Dzięki małemu zdjęciu J.d'Orgeix trafiłam na wątek sprzed trzech lat.
JakubSpahisKolańczyk Spokojny komentarz Trenera był taki "lepiej pobij się sama po pupie". Była salwa śmiechu i ani razu już nie widziałem na tych zawodach osób nadużywających przemocy.No właśnie, takie sytuacje są ogromnie trudne. Czasami jest tak, że to co dla jednej osoby jest zupełnie normalnym postępowaniem, dla innej jest znęcaniem się nad zwierzęciem. A trudno dotrzeć do kogoś, kto właśnie został nagrodzony kolorową wstążeczką, z opinią że to co robi jest złe.
Julia z Orla W ośrodku, w którym uczyłam się jeździć była pani, która zadawała początkującym stawanie na siodle na zupełnie do tego nie przygotowanych, naćpanych owsem i płoszących się non-stop koniach. [...] Ale co najdziwniejsze - klientów nigdy nie brakowało, mimo że w okolicy było sporo stajni rekreacyjnych. I to jest prawdziwe kuriozum!A co ciebie przyciągnęło do tego ośrodka, a potem tam trzymało?
Drakan, to o czym piszesz leży w naturze społeczności internetowych - to, że po "burzliwej dyskusji" wszyscy "rozchodzą się do swoich spraw" jest zupełnie normalne. To nie miejsce na podejmowanie decyzji. Myślę jednak że sam ten wątek podnosi kompetencje kadry instruktorskiej; tej jej części, która go czyta
JakubSpahisKolańczyk Spokojny komentarz Trenera był taki "lepiej pobij się sama po pupie". Była salwa śmiechu i ani razu już nie widziałem na tych zawodach osób nadużywających przemocy.No właśnie, takie sytuacje są ogromnie trudne. Czasami jest tak, że to co dla jednej osoby jest zupełnie normalnym postępowaniem, dla innej jest znęcaniem się nad zwierzęciem. A trudno dotrzeć do kogoś, kto właśnie został nagrodzony kolorową wstążeczką, z opinią że to co robi jest złe.
Julia z Orla W ośrodku, w którym uczyłam się jeździć była pani, która zadawała początkującym stawanie na siodle na zupełnie do tego nie przygotowanych, naćpanych owsem i płoszących się non-stop koniach. [...] Ale co najdziwniejsze - klientów nigdy nie brakowało, mimo że w okolicy było sporo stajni rekreacyjnych. I to jest prawdziwe kuriozum!A co ciebie przyciągnęło do tego ośrodka, a potem tam trzymało?
Cytat:Wiem ze reguję emocjonalnie, ale inaczej naprawdę się nie da.
Cytat:Problemem jest jednak to, że kiedy weźmie się młodego konia do zaczyna on na ten sposób jazdy reagować dopiero po określonym treningu (więc ile w tym naturalności?).
Cytat:jeżeli mówimy o aktywnej w łuku wewnętrznej łydce to trzeba zwrócić uwagę że jej działanie powoduje podsunięcie w przód i pod środek ciężkości wewnętrznej tylnej nogi, co powoduje, że zewnętrzna nie ma miejsca aby pójść w bok, w kierunku zakrętu. Aby temu przeciwdziałać jeździec musi z kolei dołożyć łydkę zewnętrzną i wzmóc działanie boczne wodzy i dosiadu.
Cytat:Mi zaś wydaje się ze nic nie powstanie
Cytat:A co ciebie przyciągnęło do tego ośrodka, a potem tam trzymało?
c.d.
Z tym pasażerem nie chodzi mi o kulenie się ze strachu, tylko o pochyloną pozycję i napieranie rękami na kłąb konia, żeby wcisnąć pupę w tylny łęk siodła. To jest w każdym razie wersja PNH, może Ty mówisz o czymś innym. Nie wiem czemu ma służyć ten PNH'owski pasażer, testowałam go na sobie i na klientach i nie znalazłam dla niego żadnego sensownego zastosowania.
Cytat:Wiem ze reguję emocjonalnie, ale inaczej naprawdę się nie da.
Cytat:Problemem jest jednak to, że kiedy weźmie się młodego konia do zaczyna on na ten sposób jazdy reagować dopiero po określonym treningu (więc ile w tym naturalności?).
Cytat:jeżeli mówimy o aktywnej w łuku wewnętrznej łydce to trzeba zwrócić uwagę że jej działanie powoduje podsunięcie w przód i pod środek ciężkości wewnętrznej tylnej nogi, co powoduje, że zewnętrzna nie ma miejsca aby pójść w bok, w kierunku zakrętu. Aby temu przeciwdziałać jeździec musi z kolei dołożyć łydkę zewnętrzną i wzmóc działanie boczne wodzy i dosiadu.
Cytat:Mi zaś wydaje się ze nic nie powstanie
Cytat:A co ciebie przyciągnęło do tego ośrodka, a potem tam trzymało?
Cholewka... zrobił się offtop bo zaczynamy bardziej rozprawiać o mechanice ruchu :lol:
Z tym poruszaniem się zewnętrznej w bok chodziło mi o to, że jeżeli koń jest wygięty to tylna noga aby pójść dokładnie w ślad przedniej nie porusza się dokładnie prostopadle do bioder lecz nieco w kierunku środka.(wewnętrzna porusza się prostopadle w ćwiczeniu podstawiania i wtedy jest stawiana pomiędzy śladami przednich) W stosunku do krzywizny łuku będzie się poruszać mniej więcej po stycznej. Rzecz jasna o ile koń się nie usztywni, to będzie pod jeźdźcem poruszał się prawidłowo o ile jego ruch nie będzie zaburzany niepotrzebymi i nie w porę działającymi pomocami. Dla tego im mniej zaawansowany jeździec, tym mniej w ruch konia powinien ingerować, bo więcej zepsuje niż poprawi. Najpierw trzeba się nauczyć nie przeszkadzać koniowi co uważam za absolutny fundament jazdy.
tomekpawwaw Cholewka... zrobił się offtop bo zaczynamy bardziej rozprawiać o mechanice ruchu :lol:Właśnie że poprawiamy kompetencje kadry instruktorskiej! ucząc choćby cierpliwości i opanowania :lol: a także wchodzenia w zakręt i jeżdżenia "tak po prostu", co powinno być nie tylko początkiem edukacji ale też efektem końcowym, wisienką na torcie. A to wszystko przez internet
Bo mnie w najgorszej na świecie stajni trzymał obowiązkowy wuef (w swej naiwności zapisałam się nie sprawdzając kto zacz, bo uznałam że Uniwerek jednak coś sobą reprezentuje), ale zwykle to jest tak jak piszesz.
tomekpawwaw Cholewka... zrobił się offtop bo zaczynamy bardziej rozprawiać o mechanice ruchu :lol:Właśnie że poprawiamy kompetencje kadry instruktorskiej! ucząc choćby cierpliwości i opanowania :lol: a także wchodzenia w zakręt i jeżdżenia "tak po prostu", co powinno być nie tylko początkiem edukacji ale też efektem końcowym, wisienką na torcie. A to wszystko przez internet
Jak dla mnie watek jest bardzo pouczający, bo właśnie odkryłam dlaczego mi ostatnio wolty coraz gorzej wychodzą Za dużo pomocy