![]() |
kontrowersyjny wyrok.... - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=6) +--- Wątek: kontrowersyjny wyrok.... (/showthread.php?tid=822) Strony:
1
2
|
kontrowersyjny wyrok.... - Dorota Hałaburda - 11-12-2010 http://interwencja.interia.pl/news?inf=1555368 Widziałeś ?, co o tym myślisz ?... Re: kontrowersyjny wyrok.... - Bartosz Marchwica - 11-12-2010 Kiedyś od mądrej osoby usłyszałem: racja jest jak d... - każdy ma swoją. Wiadomo, że każdy będzie oceniał podług własnych preferencji (koniarze, dzieciaci). Interesuje mnie zdanie dzieciatych koniarzy - to może być fascynujące, taka ambiwalencja ![]() Sam jestem bezdzietnym koniarzem, więc wiadomo po jakiej stronie stoję. Re: kontrowersyjny wyrok.... - Marek Wiśniewski - 11-12-2010 Jestem dzieciatym koniarzem :wink: i dla mnie sprawa jest jasna- tym razem to koleś powinien się odwołać od decyzji sądu- bo jest ona delikatnie mówiąc niespójna. Jeżeli sąd uznał to za wypadek komunikacyjny- to dziecko 7-letnie nie może poruszać się samodzielnie po drodze publicznej i tyle; karta rowerowa dostępna jest od 10-ego roku życia. Dla mnie to rodzice są winni spowodowania sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia dziecka- pewnie dlatego się odwołali. Re: kontrowersyjny wyrok.... - Dorota Hałaburda - 11-12-2010 Nie odpowiedziałam od razu bo chciałam zobaczyc jakie macie zdanie ![]() Jestem dzieciatą koniarą 6,5 letniej córeczki która uwielbia jeździc na rowerku- też po drogach publicznych- mniej uczęszczanych ale jednak... Moim zdaniem rację ma jeździec. Gdyby moja córka wpadła pod tego konia miałabym słuszne pretensje do siebie i do niej- jak wiadomo dzieci nie zawsze od razu reagują na "nie jedź dalej"... ![]() Czasami zastanawiam się co mi się przytrafi będąc w siodle.... Re: kontrowersyjny wyrok.... - AnnaRadomańczykMoroz - 11-12-2010 Jestem matką, jeżdżę konno i absolutnie nie zgadzam się z takim wyrokiem. Jako rodzic zawsze jestem odpowiedzialna za bezpieczeństwo dziecka, to my dorośli mamy obowiązek wykazać się na tyle wyobraźnią, żeby nie dopuścić do niebezpiecznych sytuacji. Jakiś czas temu będąc w terenie zjechaliśmy na plażę, była późna jesień i prawie pusto. Byliśmy tylko we dwójkę. Jechaliśmy brzegiem, a z naprzeciwka dalej od brzegu zbliżała się rodzina z małym (ok.6 lat) chłopcem. Szliśmy stępem, konie wyluzowane i nagle ten chłopiec podbiegł do nas, nie dosyć że od tyłu, to jeszcze wymachując rękami. Natychmiast odwróciliśmy się przodem do chłopca, ale ten nie przestawał. Biegał w koło nas, a nawoływania rodziców były kompletnie ignorowane przez niego. Trwało to jakiś moment, sami ostrzegaliśmy go, żeby nie podchodził, aż w końcu uciekliśmy kłusem ![]() Re: kontrowersyjny wyrok.... - Dorota Hałaburda - 11-12-2010 http://www.fakt.pl/Szok-Kon-zabil-6-letnia-dziewczynke-,artykuly,84077,1.html niestety mogłoby się to skonczyc tragicznie jak w linku powyżej...eh ![]() Re: kontrowersyjny wyrok.... - Flittermouse - 11-12-2010 Mi się omal nie przydarzyła podobna sytuacja... do tej pory zimno mi się robi, jak wspomnę... Ośrodek, w którym jeździłam, dzierżawił sporą łąkę i dopiero ją zagospodarowywał. Szef wykosił na niej tor o szerokości 2 m i długości około 600; na środku dzierżawionego terenu dziewczyny ze stajni zdążyły już zrobić elegancki czworobok i okólnik. Poza tym łąka (no nie oszukujmy się; ugór) porośnięta była chaszczami wysokimi na 2 metry i więcej, młodymi drzewkami, krzakami itd. Któregoś dnia wyszłam sobie z dzierżawioną kobyłką na ten właśnie tor. Klaczka miała wyraźnie ochotę pobiegać, więc po rozgrzewce na czworoboku poszłyśmy na tor. Standardowo przejechałam go raz stępem (między innymi w celu sprawdzenia, czy nie ma jakichś zagrożeń dla konia - psów, rozbitych butelek, co często się zdarzało), potem kilka razy kłusem i wreszcie galopem... Wymiary i ukształtowanie toru pozwalały się rozpędzić, więc po którymś okrążeniu leciałyśmy już naprawdę wyciągniętym galopem, aż wypadając na kolejną prostą zobaczyłam przed nami na torze... babcię z wnusią za rączkę... Nigdy przedtem ani nigdy potem nie zdarzyło mi się zedrzeć konia za pysk w taki sposób, ale spanikowałam. Gniada na szczęście miała refleks; rzuciła się w bok, prosto w najgorsze krzaki. Wylądowałyśmy w krzewie głogu, całe podrapane, gniada miała sierść całą zroszoną krwią, ja miałam podartą bluzę i bryczesy, ale na szczęście nic poważniejszego się nie stało. Mała rozpłakała się tylko, a babcia przepraszała, że w sumie weszła na nasz teren bez sprawdzenia, czy nie ma koni. Ja zsiadłam z konia i dałam sobie spokój z jazdą na tamten dzień, stępowałyśmy sobie tylko w ręku. Dziewczynkę potem widywałam jeszcze kilka razy i woziłam ją na gniadej czasami, nawet się zaprzyjaźniły. Rany, jak to dobrze, że wszystko się tak skończyło... Ale i tak, za każdym razem, jak szłam na tor, miałam przed oczami tamtą sytuację... Natomiast sytuacji, kiedy konie z naszego ośrodka były obrzucane kamieniami, szczute psami (na naszym terenie!!!) zliczyć by się nie dało. Niektóre z koni nauczyły się same obrony przed psami - słysząc ujadanie przy tylnych pęcinach, robiły błyskawiczny zwrot i rzucały się z zębami na psa. Apele do właścicieli, żeby zechcieli łaskawie zabrać psa, nie odnosiły skutku, dopóki któryś z koni nie stracił cierpliwości i nie zachował się agresywnie w stosunku do szczekającego utrapieńca. Wtedy wysłuchiwaliśmy obelg i gróźb od właścicieli psów, że "oni tak tego nie zostawią". Czasem wzywaliśmy policję, ale i tak wiele się nie zmieniało... Ciekawa jestem, kto odpowiadałby za spowodowanie wypadku w sytuacji, kiedy uderzony kamieniem koń z siedzącym na nim dzieckiem, spłoszyłby się i poniósł, a dziecko by spadło? Na szczęście zawsze udawało się nam opanować sytuację; niestety często byliśmy zmuszeni przerwać jazdę i sprowadzić konie do stajni. Nie do wiary, jak bezmyślni potrafią być ludzie... Re: kontrowersyjny wyrok.... - Marek Wiśniewski - 11-12-2010 Takie wypadki można wyliczać bez końca. 4 tygodnie temu dziewczyny z naszej stajni wracały z terenu, było juz ciemno, szły stępem, kiedy nagle pomiędzy nie wpadł ujadający husky. Konie jak to konie zspanikowały troszkę; dla jednej skończyło się to ciężkim złamaniem nogi; zsunęła się z siodła, ale upadła tak niefortunnie, że stopa rozpadła się na dwie części- lekarz jak to zobaczył zapytał, czy zrobiła to sobie siekierą... a właściciel psa nawet nie próbował zainteresować się całym zdarzeniem- zniknął w mroku jak przerośnięty elf. P.S. Dorota- jak tak lubisz szperać w necie, to może byś wyszperała coś pozytywnego- jakiegoś współczesnego Łyska z pokładu Idy, czy coś w tym rodzaju?? Re: kontrowersyjny wyrok.... - Dorota Hałaburda - 11-12-2010 ![]() Dobrze, rozumiem aluzję ![]() ![]() Ps: kiedyś goniło mnie spore stado nieogrodzonych krów i byków ![]() ![]() Re: kontrowersyjny wyrok.... - Jacob Spahis - 11-15-2010 Mam taką sugestię, żeby nie oceniać wyroków. Nie chodzi o jakiś tajemniczy szacunek dla sądów lecz o to, że akta są bardzo bogate i wiele w ich może być. Inaczej mówią - nie wiemy wszystkiego, a poznanie wszystkiego może zmienić ogląd sytuacji o 180 stopni. Ps. Kiedyś napiszę piaval, bo historie sądowe są zaiste zdumiewające. Re: kontrowersyjny wyrok.... - Dorota Hałaburda - 11-15-2010 rozumiem Spahis o co Tobie chodzi...pozwoliłam sobie jednak skomentować to czym nas karmią media- filmik który widziałam nt temat... Nie podają wszystkich szczegółów..wiadomo. Komentuję to co "widzę".... Aczkolwiek wiem jak potrafią w TV przeinaczyc ludzkie historie- na przykładzie sasiadki Re: kontrowersyjny wyrok.... - Jacob Spahis - 11-15-2010 Przypomina mi się zdanie pewnego mądrego człowieka który powiedział, że jak ktoś nic nie umie, na niczym się nie zna ale ma wystarczająco tupetu to zostaje dziennikarzem, albo politykiem. ![]() ![]() Re: kontrowersyjny wyrok.... - Dorota Hałaburda - 11-16-2010 ciiicho ![]() ![]() Masz racje, cos w Tym jest Re: kontrowersyjny wyrok.... - Jacob Spahis - 11-16-2010 Oczywiście nie wszyscy są tacy :!: ![]() Re: kontrowersyjny wyrok.... - karola1064 - 11-16-2010 Posłuchajcie kiedyś jechałam sobie spokojnie w lesie aż tu nagle za zakrętu pędziły w moją stronę z głośnym szczekaniem dwa owczarki berneńskie z za nimi jak gdyby nigdy nic właścicielka koń się zaniepokoił zaczął mi się cofać więc grzecznie mówię do kobietki-przepraszam czy mogłaby ani wziąć psy? a ona z uśmiechem w moją stronę-czy mogłaby pani wziąć konia? Zamarłam miałam tyle złości w sobie bo nie dość,że kobieta kompletnie bez rozumu to jeszcze psy ujadające i nieposłuszne. Ogromnie apeluję do wszystkich właścicieli psów jeżeli puszczacie je luzem to miejcie pewność że wrócą do was na komendę. :evil: |