Hipologia
Podkuwanie koni skraca im życie ? - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Chów koni - i wszystko, co z nim związane (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Wątek: Podkuwanie koni skraca im życie ? (/showthread.php?tid=415)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Lutejaxx - 01-07-2010

hahaha, Spahis....to Ty jestes Panem od logiki formalnej???? To ja ide od razu razem ze Snem powtarzac semestr :lol:

na studiach mialam utrapienie z logika, w ktorej trzeba bylo przyrządzac dania z cyferek...podchodzilam 5 razy do egzaminu, az pewnego dnia zmienila sie Pani.....no i ta druga zadala mi bardzo mądre logiczne pytanie kompletnie wykastrowane z cyferek, na ktore mam alergie od czasow podstawowki: a mianowicie mialam podac jakies nieprawdopodobne zdarzenie /o ile dobrze pamietam tresc pytania/.

Wiem tylko, ze powiedzialm tej pani, ze nie moglabym wyjac z torebki podkowy, ktorej tam nie ma. Pani dala mi zaliczenie, ale moja wyobraznia poszla w kierunku zaprzeczenia prawdziwosci mojej odpowiedzi. No bo i czym jest podkowa??? W sensie np.intencjonalnym???

No tak czy inaczej powrocily wspomnienia z mlodosci, neistety czasu nie da sie zawrocic..a chetnie bym jednak pochodzila na logike do Ciebie Spahis!!! Moze za za ktoryms podejsciem pozwolilbys mi namalowac obraz /z podkową/ZAMIAST.... Big Grin


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Jacob Spahis - 01-07-2010

Duchowa jesteś niezrównana :!: Panem z pewnością nie jestem. Logikę miałem na studiach i był to jeden z trudniejszych przedmiotów, w dodatku niezwykle oryginalny wykładowca. Ale zdałem za pierwszym razem i poszedłem na prowadzony przez ś.p. Profa dodatkowy fakultet o sprawiedliwości społecznej. Dał nam popalić, ale było warto. Smile

Dla nas osią było wnioskowanie prawnicze. Tego typu wywody były tępione i wypalane rozpalonym do białości żelazem. Mam nawet blizny, wprawdzie po upadku z bosym koniem, ale mam i zawsze mogę powiedzieć, że to od wypalania żelazem. Smile

Ps. Właśnie sobie policzyłem i stwiedzam, że pięć razy wywróciłem się razem z koniem tak, że mnie przygniótł. Cztery razy koń był bosy i raz okuty (za każdym razem inny koń).


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - branka - 01-07-2010

Krystyna, ale to nei ejst tak, że na bosym koniu daleko na rajdzie nei zajedziesz. Znam konie chodzące rajdy i to nie tylko po łąkach, ale po kamulcach i naprawde się nie podbijają, jeśli kopyta sie odpowiednio werkuje co pisałam w tym wątku i daje czas koniom by sie przyzwyczaiły do chodzenia po twardym. Bo owszem jak sie rozkutego konia przegna 20k po betonie to zakuleje - ale koń, który jest bosy i poprawnie strugany jakis czas i sie kopytu da czas do zaadaptowania do chodzenia po różnym podłożu będzie smigał aż miło. I jak mi ktoś mówi, że nie ma czasu na takie coś, to mi przypomina ujeżdżeniowca który nie ma czasu normalnie szkolić konia tylko stosuje rollkur.
I jak mówiłam, są konie chodzące rajdy długodystansowe w sporcie które są bose i odnoszą sukcesy. I dają radę przejść te 160km i sie nie podbijają jakoś.
Natomiast wiem, że są osoby które się z tym niezgadzają i wiem też, że nie wiem wszystkiego. Więc zamiast uparcie pisać to samo jak sen, wolę czasem odpisać na jakąś konkretną wypowiedź i podzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą, kto chce to skorzysta, ja w każdym razie korzystam z tego co pisza inni, bo piszą różne ciekawe rzeczy dające często do myślenia. Wypowiedzi sna są chyba dlatego denerwujące dla wszystkich, że nie chce usłyszeć nic co nie jest poglądami dr Strasser.


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Jacob Spahis - 01-07-2010

Ania Guzowska Natomiast wiem, że są osoby które się z tym niezgadzają i wiem też, że nie wiem wszystkiego. Więc zamiast uparcie pisać to samo jak sen, wolę czasem odpisać na jakąś konkretną wypowiedź i podzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą, kto chce to skorzysta, ja w każdym razie korzystam z tego co pisza inni, bo piszą różne ciekawe rzeczy dające często do myślenia.
Brawo Aniu :!: Bardzo roztropna wypowiedź. Kiedyś z przyjemnością zobaczę Twoją robotę :!: Kto wie, może się "nawróce" :!:


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Cezary Szamreta - 01-07-2010

piszę jako forumowicz, nie admin - czy nie jest to chwila, w której każdy już wszystko powiedział i można z tego wątku pozyskać wszelkie informacje, jakie dyskutanci mieli w danym temacie do przekazania? kilka razy było "o włos" od kłótni, ale się udało...

może znajdźmy sobie kolejny równie kontrowersyjny wątek i go rozpracujmy?

(czy to jest naruszenie swobody wypowiedzi? mam pełne przekonanie, że nie, natomiast nie mogę za diabła wydumać, co jeszcze ważnego możecie mieć tu w zanadrzu, ale może wyobraźni nie staje?)

po cichutku robię sondę wśród właścicieli długowiecznych koni - czy były kute w okresie, gdy pracowały (chodzi o prawdziwych emerytów końskich), czy też nie, jeśli uda mi się więcej dowiedzieć - opiszę tutaj


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Lutejaxx - 01-07-2010

hm, Cezary....troche tego nie kapuje, bo w innych watkach nie tylko bylo o krok od klotni, ale klotnie byly....no, ale trudno.Tak wyglada grzeczna cenzura??

Natomiast wiele wynioslam z wypowiedzi i Tomka i Spahisa...duuzo sie z nich dowiedzialam, jestem ciut mniejszy laik jesli chodzi o kopyta.I nie tylko!

Dla sen zycze powodzenia, bo czasami NAWET fanatyzm przeradza sie w pasje, z ktorej rodza sie wielkie sprawy...to nic, ze akurat nie dokladnie w tym temacie... Big Grin


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Cezary Szamreta - 01-07-2010

no i daję się wciągnąć... Big Grin

chciałem tylko napisać, że kto miał i ile miał - merytorycznych argumentów przywołał sporo, a inne też padały, ale wszystko w zasadzie jednak w granicach

- i chciałem podkreślić, że to moja prywatna opinia - i podkreśliłem

o kłótniach się wypowiadaliśmy w wątku o zgodzie, to nie będę rozwijał

dodam jeszcze - cenię sobie te dyskusje, dlatego tu jestem, nawet, jeśli nie zawsze dowiem się czegoś nowego, to często pobudza to do myślenia i pytań, mam ten komfort, że mam kogo pytać


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Lutejaxx - 01-07-2010

a skad wiesz Panie Cezary , ze padly juz wszystkie argumenty???? Big Grin

ponoc w literatrzue - jak pisal Kundera- wszystko juz zostalo powiedziane, ale co z tego, skoro np. pojawila sie Ola Tokaruczk??? Big Grin

ale oczywiscie masz racje, mnie juz tez troche zaczela nudzic ta dyskusja i sobie wybralam miejsce na poboczu, ale tu fajnie jest...wciagnij sie bardziej haha

ale tak swoja droga, mimo, ze to nie byla cenzura, ciekawa jestem czy ktos osmieli sie pisac na ten temat dalej???


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - tomekpawwaw - 01-07-2010

To może ja pokuszę się o pewne podsumowanie :
Bardzo dawno temu użytkownicy koni zauważyli, że niekiedy konie niszczą sobie kopyta na tyle, że ogranicza to ich zdolność do pracy i zaczęli zabezpieczać kopyta przy pomocy butów z surowej skóry. Nie sposób ustalić, kiedy ten wynalazek się pojawił, w każdym razie jest raczej pewne, że było to jeszcze w czasach, gdy konie utrzymywano w warunkach prawie naturalnych. Z czasem, ktoś wpadł na pomysł, aby wzmocnić skórzany but metalem, zaś jeszcze później, że ten metal można przytwierdzić do kopyta przy pomocy gwoździ(miało to miejsce gdzieś u sczyłku starożytności).
Po jakimś czasie ludzie musieli zauważyć, że obok korzyści podkowy dają jednak i niekorzystne efekty. Na pewno zdawano sobie z tego sprawę w XIX wieku, wspomina o tym np Fillis, który radził nie podkuwać młodych koni, i w ogóle koni pracujących na miękkim podłożu, aby uniknąć ukształtowania się kopyta z wysokimi i wąskimi piętkami (zwracał też uwagę przy zakupie konia, aby ten miał piętki niskie). Na pewno w okresie międzywojennym zdawano już sobie dobrze sprawę z wpływu systematycznego kucia na wcześniejsze pojawienie się pewnych zwyrodnień w obrębie kopyt, można o tym przeczytać w polskim podręczniku "kucie kopyt i racic". Warto wiedzieć, że w tym czasie obowiązywał u nas dekret Piłsudskiego z lat XX-tych, zakazujący zarobkowego podkuwania koni osobom nie posiadającym stosownych uprawnień państwowych. Przepis ten został uchylony dopiero w 1989 r.
Na pewno wiele koni (prawdopodobnie większość) jest w stanie obyć się bez żadnego zabezpieczenia kopyt, przynajmniej przy pracy umiarkowanej. Nie ma jednak żadnej możliwości dowiedzenia, że rzecz dotyczy wszystkich koni (o zdrowych kopytach) i na każdym podłożu. Nie można również w żaden sposób dowieść, że prawidłowe kucie, przy zachowaniu odpowiednich terminów przekuwania i okresów "bosych" i odpowiednio dużej ilości ruchu, a tym bardziej kucie sporadyczne miało trwały i niekorzystny wpływ na ogólne zdrowie koni. Ponieważ podkuwanie jest zabiegiem wykonywanym powszechnie od setek lat do hodowli używa się koni nie koniecznie posiadających prawidłowe i mocne kopyta.(Z moich rozmów z kowalami, którzy pracowali w Niemczech wynika, że nieprawidłowe kopyta zdarzają się tam częściej niż u nas; przypominam sobie też konia ,którego prowadziłem a który po powrocie z niemieckiej stajni miał podkowy mniejsze od tych, na które był wcześniej kuty o 2 numery i oczywiście odpowiednio węższe kopyta. Nie chcę tu generalizować, ale te fakty dają jednak do myślenia)
Z moich obserwacji wynika, że konie mniejszego wzrostu i lżejszej budowy mają przeważnie zdrowe i mocne kopyta, natomiast duże i masywne przy intensywnej pracy, zwłaszcza na twardszym podłożu częściej wymagają kucia.
Technika podkuwania koni ewoluuje i pewne dawniejsze zalecenia tracą dziś aktualność. Nie wykonuje się dziś wybuchtowania podków, czyli oddalenia wewnętrznej strony powierzchni przykopytnej podkowy od podeszwy, przenoszącego większość obciążenia na ścianę kopyta, rozpowszechniają się podkowy bez kapturków i o powierzchni przyziemnej naśladującej naturalny kształt brzegu kopyta, podkowy z podciągniętym do góry przodkiem itp. Nikt także już od dawna nie usiłuje twierdzić, jakoby podkuwanie było zabiegiem koniecznym .
Nawet bardzo ortodoksyjni zwolennicy "naturalnego" utrzymania kopyt stosują buty a więc formę zabezpieczenia kopyt przed nadmiernymi obciążeniami i urazami. Ja w tym celu używam podków, które są tańsze i łatwe do dopasowania(od co najmniej 50 lat istnieją metody leczenia złamań skuteczniejsze niż gips, lecz ten ostatni wciąż jest powszechnie stosowany i będzie jeszcze długo właśnie ze względu na wygodę i niski koszt)
Nie ulega żadnej wątpliwości, że kluczowe znaczenie dla utrzymania konia w zdrowiu i sprawności ma sposób jego utrzymania, zwłaszcza możliwość zapewnienia mu ruchu w odpowiedniej ilości. Nic bardziej nie szkodzi koniowi niż zamknięcie w stajni


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Lutejaxx - 01-08-2010

tomek w takim razie przeczytaj chociaż 1 książke dr.n wet. H.Strasser ,wydała ich 12 w tym wiele opracowań naukowych a zrozumiesz problemy ludzi i koni związane z podkowami takze plastikowymi i skórzanymi butami .

ps W roku 1993 otworzyła Instytut zdrowia kopyt i ESHOP (Europejską Szkołę Ortopedów Kopyt), centrum nauki i studiów gdzie kształcą się specjaliści metody Strasser z całej Europy. W tej pierwszej holistycznej klinice kopyt leczą się końscy pacjenci z całej Europy i wracają do pełnej aktywności, po tym, jak byli uznani przez konwencjonalną medycynę za przypadki nieuleczalne i beznadziejne.


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Jacob Spahis - 01-08-2010

Tomek :!: Bardzo ciekawy i stonowany wywód :!: Dziękuję :!:

Sen, to już wiemy. Trzeba przeczytać dr Strasser. 8)


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Gaga - 01-08-2010

Tomku z jednym twierdzeniem w Twojej wypowiedzi się nie zgodzę - bynajmniej z mojego punktu widzenia. Mianowicie z kosztem butów (które osobiście stosuje i szczerze polecam). Mi, właściwie moim koniom buty są potrzebne ponieważ
a) podłoże na leśnych traktach z roku na rok coraz bardziej kamieniste - niejednokrotnie wysypywane tzw tłuczkiem. Małe i ostre kamyki bardzo niszczą kopyta a i potrafią ranić koronkę - od tego również chronią buty
b) na błocie but trzyma się stabilniej podłoża, niż bose czy okute (bez hacelów) kopyto. Na mokrym podłożu gliniano - piaskowym również lepiej trzymają się podłoża niz bose kopyto (takim jeszcze nie błoto, ale już nie sucho)

Kosz butów Old Mac's, który poniosłam to bodaj 450 - 500 zł za parę - kupowałam kiedy dolar był tani, jakieś 2 lata temu (a może i dawniej?). Buty służą mi nadal. Za kucie na przody tylko w tych 2 latach jednego konia co 6 tygodni - zapłaciłabym ponad 2 500 zł...
Nawet aktualne ceny butów zatem nie są wcale wyższe od kosztów kucia - oczywiscie o ile kuje się "przy pomocy" podkuwacza , nie własnych rąk ;-)
Faktem jest, że zakłądanie butów na początku jest problemem , ale po dojściu do wprawy zajmuje mniej czasu, niż wkręcanie haceli :-)


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Lutejaxx - 01-08-2010

to kon moich Przyjaciol, ma prawie 30 lat, byla kuta systematycznie zima do san, byla kuta tez u poprzedniego wlasciciela non stop:
konik zdrowy, nawet jak na swoj wiek mozna powiedziec, ze wyjatkowo zdrowy!

[Obrazek: 506f7b1082040884med.jpg]

jemy sobie owies...mniam, ale pycha! Big Grin Slodka babcia , prawda?


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Magda Pawlowicz - 01-08-2010

Ja też coś nie mam przekonania do butów.... Może wypadałoby spróbować :mrgreen: Może dlatego że nie cierpie np zakładanie kaloszków zwłaszcza takich "wciąganych". Mając do pojeżdżenia codziennie kilka koni jakoś sobie nie wyobrażam zakładania codziennie butów. Co innego jak się jeździ jednego konia...A poza tym Ja bym musiała chyba mieć kompletną rozmiarówkę tych butów-dla każdego konia osobne i jeszcze młodym koniom rosną kopyta i powiększają sie przecież-to wtedy nie będę mieć tych samych butów na kilka lat.
No i niewątpliwie nie każdy ma kowala w domu :lol:
Zresztą my kujemy w zasadzie tylko w sezonie i zimą jak jest straszna gruda i nie ma śniegu, większość koni przez większosć czasu chodzi bosych.


Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Nora Borodziej - 01-08-2010

W wakacje poszerzyłam swoją wiedzę na temat kucia i strugania (od 0 do, powiedzmy 2%) i na moje laickie oko dobry kowal to taki ortopeda.
Od razu przykład: w trening - a raczej na fizjoterapię - trafiła do nas klacz rasy paso peruano, ze złej hodowli. Klacz miała wzmocnioną naturalną krzywiznę, a ponieważ jej pani dodatkowo nie wiedziała, jak jeździ się czterochodźca i miała siodło, które ustawiało ją krzywo (!) sprawa wyglądała tak: klacz miała jedno biodro wyżej niż drugie, miednica była krzywo, kość krzyżowa wypchnięta (częsta przypadłość u źle jeżdżonych paso peruano...) a DO TEGO była niewłaściwie kuta + wady genetyczne, tzn. przede wszystkim nóżki jak patyczki, przednie nogi było widać pomiędzy tylnymi i wszystko potęgowane przez rzucanie przednimi nogami na boki. Odrzucanie nóg na boki z łopatki jest cechą pożądaną u tej rasy (!), ale u tej klaczy było to bardziej niż przeciętnie szkodliwe.
Nasz kowal rozkuł ją, uformował kopyto (obciął? wystrugał? - nie znam się) i dostała specjalne kucie, z tworzywem sztucznym w środku, żeby wyrównać oba kopyta. Na początku nie wiedziała jak się poruszać, ale po paru dniach okazało się, że potrafi jednak poruszać się po linii prostej ! Wyglądała na zadowoloną Smile