Hipologia
Byłem w Skaryszewie... - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Byłem w Skaryszewie... (/showthread.php?tid=396)

Strony: 1 2 3 4 5 6


Re: Byłem w Skaryszewie... - rozbrykany kucyk - 03-16-2011

Czyli mamy dwa Skaryszewy Big Grin

A może to jest tak, że każdy widzi co chce widzieć???Lub nie widzi czego nie chce widzieć???
Ja nie byłam i nie będę. Samo miejsce jest dla mnie..odstraszające.
Miejmy nadzieję, że jednak jest lepiej niż było...


Re: Byłem w Skaryszewie... - Krystyna Kukawska - 03-16-2011

rozbrykany kucyk każdy widzi co chce widzieć???Lub nie widzi czego nie chce widzieć
to jedna prawda
rozbrykany kucyk Miejmy nadzieję, że jednak jest lepiej niż było...
oby to była druga prawda
rozbrykany kucyk nie byłam i nie będę
ja też się nie wybieram :!:


Re: Byłem w Skaryszewie... - AnnaRadomańczykMoroz - 03-16-2011

Wczoraj w "kawa czy herbata" rano nadali krotki film o Skaryszewie, balam sie ogladac, ale faktycznie nic strasznego nie bylo, czyste konie, spokojnie wszystko, wrecz promowali to miejsce jako cudowna wieloletnia tradycje targowiska i takie tam. Komus bardzo zalezy zeby wybielic to miejce, a moze faktycznie wzial to ktos w inne rece, ktos z serecm na przyklad dla odmiany.


Re: Byłem w Skaryszewie... - norel - 03-16-2011

Ja byłam w Skaryszewie 2 razy-i jak napisałam w innym wątku-więcej brutalnosci widziałam wożąc konie ludziom na zawody,wystawy,kwalifikacje og.do zt....
Owszem zdażają się jeszcze konie brudne-ale to nie tylko tam-prawda? konie krótko uwiazane(a jak mają być gdy tłum kłębi się za zadami), ale żadko chude.
Porównywanie do obozów koncentracyjnych jest infantylne-nie przeszkadzają wam sklepy mięsne w waszej miejscowości? Czym od konia rózni się krowa, świnia? Jak poświęcić im troche czasu sa równie wdzięczne,mądre i mile...
ciekawe,że kiedy widać na rozprężalni zawodników lejących konia batem po łbie,siepiących munsztukiem po sinym języku nie ma zdjęć,obrońców.......czy to nie ironia losu?


Re: Byłem w Skaryszewie... - Dagmara Matuszak - 03-17-2011

norel Porównywanie do obozów koncentracyjnych jest infantylne-nie przeszkadzają wam sklepy mięsne w waszej miejscowości? Czym od konia rózni się krowa, świnia? Jak poświęcić im troche czasu sa równie wdzięczne,mądre i mile...
ciekawe,że kiedy widać na rozprężalni zawodników lejących konia batem po łbie,siepiących munsztukiem po sinym języku nie ma zdjęć,obrońców.......czy to nie ironia losu?

Przyznam, że nie bardzo rozumiem, co jedno ma z drugim wspólnego? Czy próba pomocy zwierzęciu X jest niestosowna, bo gdzieś tam jest zwierzę Y, któremu nikt nie pomaga? Niestety obrońców zwierząt jest mniej niż ich - szeroko rozumianych - konsumentów. :|


Re: Byłem w Skaryszewie... - Wojciech Mickunas - 03-17-2011

Norel napisała
Cytat:Ciekawe , że kiedy widać na rozprężalni zawodników lejących konie batem po łbie , siepiących munsztukiem po sinym języku , nie ma zdjęć obrońców ...

A czemu nie ma ? boją się ludzie robić zdjęcia ? To zróbmy akcję ! Stwórzmy galerię takich zdjęć .
Złe się dzieje tam gdzie jest przyzwolenie , obojętność , brak sprzeciwu. Sędziowie udają że nie widzą , publiczność mało że nie potępia , to jeszcze nagradza brawami , to znaczy że można tak , a nawet trzeba .
Mam zamiar o tym mówić na Torwarze w panelu edukacyjnym .
Akcja w Skaryszewie przyniosła chyba efekt ( nie byłem więc polegam na opinii tych co byli ) , więc warto coś robić . Nawet jeśli pomoże się kilku koniom , to warto , nawet jeśli jednemu to warto . A można pomóc bardzo wielu , samym narzekaniem wiele się nie zdziała.


Re: Byłem w Skaryszewie... - Karolina Jaskulska - 03-17-2011

dodaję galerię z tego roku:
https://picasaweb.google.com/107288628902423059003/SkaryszewWstepy2011#

mnie się postawa obrońców zwierząt utrapionych nie podobała, stali i się gapili, ewentualnie kręcili filmy z ukrycia zamiast reagować. Po prostu się bali. A naprawdę wystarczyło krzyknąc, to cały tłum od razu wstawiał się za tym co krzyknąl pierwszy i nagle wszyscy byli przeciko biciu , kopaniu i szarpaniu,a handlarz musiał ustąpić po naporem.

Do tego zastanawia mnie dlaczego co roku w filmach i zdjęciach ze Skaryszewa pokazywany jest pan ,który swoim koniom wiąże nogi przednie razem ,a potem do podłogi i nic się z tym nie robi? Widocznie takie dowody na niewele się zdają i są mało skuteczne,skoro ten pan nadal tam sie pojawia i stosuje swoje metody.


Re: Byłem w Skaryszewie... - rozbrykany kucyk - 03-17-2011

Jak widać ludzie boją się reagować Sad zresztą nie tylko jeśli chodzi o konie..niestety..psy, koty i inne zwierzaki Sad( Wychodzą z założenia "nie moje zwierzę, nie mam prawa się wtrącać"..Smutne to...I szczerze mówiąc, ja osobiście nigdy nie interweniowałam w sprawie np konia, ale psa itd zdarzało mi się. I powiem Wam szczerze, że zawsze brałam pod uwagę że inni ludzie mogą mnie nie poprzeć i raz nawet była taka sytuacja gdzie przechodnie stwierdzili że wtrącam się nie w swoje sprawy i to nie mój pies Sad( Jedna wielka znieczulica- i to czasem nawet wśród młodych..
co do pętania nóg- może ten pan Millera się naczytał ;p Wink

Norel- to chyba ja porównałam rzeźnie w Słomnikach do obozu. Chodziło o wygląd i skojarzenie. Poza tym, przeszkadzją mi mięsne i nie dziele zwierząt. Jestem wege. Ale to chyba nie wątek na takie rozważanie... Wink

I fakt, ja dlatego nie lubię sportu "końskiego"..Czasem jest bardzo brutalny..

p.s. co do galerii- piękne konie..ja jestem zakochana w grubaskach :mrgreen:
co jest z tym kopytem któremu zrobiłaś zdjęcie? to miękka pęcina?
tak czy siak, mnie się ten targ nie podoba..


Re: Byłem w Skaryszewie... - Karolina Jaskulska - 03-17-2011

mnie się wydaje,że koń nie miał długo kopyt robionych i pazur się tak mocno wydłużył ,że koń chodził na piętkach, a teraz nawet tych piętek zabrakło... akurat do tego konia nie podchodziłam ,żeby się przyjrzeć, a jak robilam drugą rundkę, to już go nie było.
Gadałam z wieloma handlarzami i nie dziwię się ,że kopyta są w tak opłakanym stanie, skoro kowal kosztuje aŻ 20 zł . Widzialam też kopyta po tymże "drogim" kowalu i nieznacznie różniły się od tych nie robionych wcale...
Przypuszczam też ,że wiele z tych koni nie podaje tyłów...


Re: Byłem w Skaryszewie... - Marek Wiśniewski - 03-17-2011

Wojciech Mickunas (...)
Akcja w Skaryszewie przyniosła chyba efekt (...)

Jestem tego samego zdania. Na targowisku było wyjątkowo spokojnie właśnie dlatego, że akcja była rozdmuchana do tego stopnia, że główni "bohaterowie"- czyli handlarze byli również na to przygotowani; a po ostatniej nagonce w telewizji i kilku skazujących wyrokach przestali wierzyć w swoją bezkarność.

Whisperer13- zaznaczam, że nie jest to atak na Twoją sympatyczną osobę :wink: - ale głowę daję, że nie pofatygowałaś się pogrzebać w bocznych uliczkach i do tego wieczorem (wtedy jest "imprezka", której często towarzyszy pokaz umiejętności i poziomu "wyszkolenia" koni); bądź nad ranem (wtedy odbywa sie targ "właściwy")- jestem przekonany, że wtedy Twój entuzjazm zszedłby do podziemia.
Impreza otwarta ma być wizytówką targów, a nawet wtedy zdarzają sie sytuacje karygodnego traktowania zwierząt- pomyśl co sie dzieje, jak nie ma "turystów"?
Co do Twojej oceny zachowania obrońców zwierząt- prawdopodobnie wynika ona z małej znajomości tematu. Bez dowodów w postaci nagrań czy zdjęć- nic nie zrobisz; a że z ukrycia? - zapewniam Cię, że wszyscy zajmujący się poważnie walką z okrucieństwem ludzi wobec zwierząt są handlarzom znani z twarzy, imienia i nazwiska. Często samo ich pojawienie się w takim miejscu powoduje inne podejście do zwierząt- ograniczają się tylko do gróźb wobec ludzi i to zza pleców, bo kilku już beknęło za groźby karalne.
Jeżeli chcesz zobaczyć jak naprawdę to wygląda- pojedź na interwencję z jakąś dobrą organizacją (z Vivą, albo KPdZ)- zapewniam Cię, że przestanie Ci się podobać. Jestem ciekawy Twojej opini po tym, jak poznasz temat z obu stron.

Co do podobnej akcji na zawodach? Jestem jak najbardziej za!. Jeśli doczekamy sie JEDNEGO przypadku dyskwalifikacji zawodnika za znęcanie się nad zwierzęciem- będzie z górki. Sam widziałem jak jeździec okłada konia pejczem po głowie i jak szacowne grono sędziowskie nagle ślepnie. Na jakąkolwiek uwagę nie tylko z mojej strony- agresja 10!


Re: Byłem w Skaryszewie... - Jacob Spahis - 03-17-2011

Czytam wszystkie wypowiedzi (nie tylko z tego wątku) i pojawia się u mnie swoistego rodzaju dysonans poznawczy. Z jednej bowiem strony słyszę (to tak, żeby nie powtarzać słowa czytam Wink ) o konieczności ingerencji, obrony i wszelkie takie tam, a z drugiej, że ingerencja może spowodować opłakane skutki, być wręcz przeciwskuteczną dla intencji. To bardzo dziwne. Czytanie w różnych wątkach sprzecznych wypowiedzi tych samych osób.

Jasnym punktem - choć oczywiście nie jedynym - jest jednoznaczny pogląd Marka, któremu kibicuję, choć nadmiernie się nie wysuwam z gęstwiny wątku o pracy z młodym koniem. Smile


Re: Byłem w Skaryszewie... - Karolina Jaskulska - 03-17-2011

Drogi Marku, niestety moja wizyta w Skaryszewie musiala ograniczyc sie do jednego dnia , przez co nie byłam o świtu do nocy (ponad 400 km do pokonania w jedną stronę) zwiedzilam wszystkie uliczki kilkakrotnie...
Dobrze, może moja znajomość tematu " obrońcy zwierząt " nie jest duża,ale powiedz mi w takim razie dlaczego człowiek który wiąże swoim koniom ciasno nogi do podłogi i łby do przyczepy po załadunku i jak widze po filmach robi to o wielu lat, wszyscy maja mu to za złe a on wciąż ma prawo bytu ? Dlaczego obrońcy zwierząt stoją i bezczynnie patrzą jak zwierze jest bite drewnianym kołkiem i to ja musze sie odezwać , a nie stojący obok mnie dryblas z kamerą... bo co ? bo on musi mieć swietny materiał?! Na tyle osob z aparatami i kamerami nazywającymi się obrońcami zwierząt ktoś jednak by sie mógł odezwać. To mnie bolało najbardziej-bierność. Każdy chciał pomóc ,ale bez wychylania się poza szereg.


Re: Byłem w Skaryszewie... - Jacob Spahis - 03-17-2011

Twoj postawa jest godna uznania :!:


Re: Byłem w Skaryszewie... - karesowa - 03-17-2011

Nie byłam, nie widziałam, choć miałam okazję-to nie na moją wrażliwość. Czytałam, widziałam zdjęcia i byłam przerażona, łańcuch w zakrwawionym pysku, ciasne pęta i świst bata dla mnie to karykatura człowieczeństwa. Słyszałam jednak opinię, że na przestrzeni lat widać różnicę na plus i że nie królują zwyrodnialcy a na samym targu jest dużo większy spokój i dużo mniej brutalności. Mam nadzieję, że to prawda i że choć trochę zmieni się ludzka mentalność, nie tylko chłopów przyjeżdżających z "towarem" ale także "publiki" która często przyklaskuje brutalności wobec zwierząt. Prawdą jest jednak, że wśród "miłośników" jeździectwa dzieją się gorsze rzeczy, a sport to często "rzeź niewiniątek" pod przykrywką końskich zawodów. Bo koń w Skaryszewie to często ten brudny, który kowala nie widział nigdy w życiu, z sznurkiem zamiast kantara, a te sportowe piękności, starannie wypielęgnowane, odziane w firmowe derki, w najlepszym sprzęcie z zaplecioną grzywą i błyszczącym ogonem-toż to przecież najszczęśliwsze konie na świecie-ktoś kocha, ktoś dba... nic bardziej mylnego, dramat niektórych sportowców często nie mniejszy jest od tych Skaryszewskich koni.


Re: Byłem w Skaryszewie... - rozbrykany kucyk - 03-17-2011

Nic dodać, nic ująć Kresowa Sad