Hipologia
Kompetencje kadry instruktorskiej - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Kompetencje kadry instruktorskiej (/showthread.php?tid=1002)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Ailusia - 01-06-2012

Julia z Orla Och, ja bym robiła i rozgrzewki, i zajęcia teoretyczne, i pełnometrażowe lekcje obsługi konia z ziemi, ale kto zechce mi za to zapłacić?

A gdybyś zrobiła warsztaty? Wtedy możesz rozpisać program np. na trzy dni i te wszystkie rzeczy w nim uwzględnić.
Co do wsiowych dzieci, znajoma robiła zajęcia plastyczne dla takich ze "swojej wsi", i chociaż poziom był o niebo wyższy niż na zwykłych lekcjach plastyki to robiła je za darmo, aż jakiś ośrodek co się zajmuje takimi dziećmi znalazł dla niej etat.


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Ania Dobrowolska - 01-10-2012

Lekiem na brak dobrych instruktorów ma być konkretny system szkolenia. Zgadzam się z tym w zupełności. Dobre podstawy musi każdy szkoleniowiec (obojętnie jakiej dyscypliny) mieć opanowane, bo właśnie ich brak tworzy chaos w jeździectwie. Ale te podstawy, to moim zdaniem dopiero początek.
Bo dobrego instruktora nie „tworzy” żaden kurs. Daje podstawy, pokazuje właściwe kierunki, daje możliwość konfrontacji swoich umiejętności, wiedzy, ale prawdziwe wyszkolenie dobrego instruktora to jego własna praca, świadomość, że trzeba się ciągle szkolić w wielu różnych dziedzinach wiedzy, czytanie, podpatrywanie, nieocenione doświadczenie i coś co potrafi niewielu ludzi – umiejętność oceniania krytycznie samego siebie, tego co i jak się robi, a dzięki temu – wyciąganie wniosków i umiejętność zastosowania ich w praktyce.
I nie zawsze świetny jeździec będzie dobrym instruktorem czy trenerem.

A jak i czego powinno się uczyć początkujących? To są dopiero poszukiwania. Mark Todd powiedział, że najwięcej nauczył się, gdy jako młody chłopak miał możliwość „skakania” po końskich grzbietach na oklep na pastwiskach. To była najlepsza okazja do odnalezienia naturalnej równowagi i „wczucia” się w koński ruch. Coś w tym jest.
Pozdrawiam


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Gazanna - 01-11-2012

Witam,
Pobieżnie przejrzałam wątek i ma kilka zdań, którymi chętnie się podzielę:
1. Ja nie długo zaczynam kurs instruktorski w Supraślu...co mną powoduje hmmm to, że konie kocham i każda możliwość obcowania z nimi jest nagrodą w moim odczuciu, po za tym kurs jest darmowy [finansowany ze środków Unijnych] to też dlaczego by nie doszkolić np. dosiadu, od razu odpieram atak na moją osobę i nie nie zamierzam wymądrzać się po skończeniu kursu i dawać nauki, nie traktuję tego jako wrota do bycia instruktorem to dla mnie świetna okazja do szkolenia siebie samej.
2 Co do nauczania dosiadu, kiedy miałam 10lat zaczęłam pobierać nauki w szkółce i tam uczyli również jak wspomniała koleżanka bez strzemion równowagi, i było dobrze, często też wskakiwałam na "gołego" konia bez ogłowia i siodła na padoku i jechaliśmy przed siebie- to moje najwspanialsze przeżycia i robimy tak do dziś i nigdy nikt nie wmówi mi, że na siodle jest lepiej;p ale jak już jeżdżę w siodle to na krótkich [nawet bardzo] strzemionach i zazwyczaj półsiad w galopie, anglezowany w kłusie, nie wiem skąd się to u mnie wzięło ale w siodle nie lubię jeżdzić w głębokim dosiadzie ... Moja wiedza jest znikoma względem osób przebywających tu ale konie ubóstwiam i nigdy nie zrezygnuję.
Przepraszam, że przynudzam ale tak dawno nie pisałam, a bardzo cieszę sie na ten kurs Wink
-pozdrawiam Kamila


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Jacob Spahis - 01-11-2012

Jeżeli chodzi o to jak szkolić instruktorów to mój pogląd jest następujący:

Powinien powstać (tzn. ktoś musi to napisać - piszę jak "wujek dobra rada") zwięzły podręcznik co ćwiczyć. Powinien opisywać co i w jakiej kolejności wykonywać oraz zawierać zestawy ćwiczeń (konkretnych) mających pomóc w osiągnięciu celów pośrednich.


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Magda Pawlowicz - 01-11-2012

No!
Coś w rodzaju twojej instrukcji tylko dostosowane do warunków współczesnych!
Fajne by było!
I było by czym "zamknąć gębę" takim co to już wszystko potrafią-wystarczyło by pokazać palcem-o zobacz a tak nie umiesz! :lol:


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Julia z Orla - 01-11-2012

A co by było w takim podręczniku? I kto miałby go napisać?


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Ailusia - 01-11-2012

Gazanna nie traktuję tego jako wrota do bycia instruktorem to dla mnie świetna okazja do szkolenia siebie samej.
Z tym się zgodzę, na moim kursie też było wiele osób które bardziej chciały same siebie podszkolić i dowiedzieć się czegoś nowego, niż zdobyć papier. Zwłaszcza że ci co mieli pracować jako instruktorzy i tak już pracowali od dawna.


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Drakan - 01-11-2012

Podręcznik jak podręcznik - jeszcze wiele ich powstanie. Czy potrzebny jest taki specjalny dla instruktorów ? Nie sądzę. Jest tego maaasa. Ania dość dobrze to ujęła - dobry instruktor sam się stale dokształca i udoskonala, bo jak wszyscy wiemy w ciągu ostatnich lat jeździectwo przechodzi rewolucję za sprawą rozwoju weterynarii i nauk biologicznych a trochę też za sprawą "naturalu" i wielu ludzi, którzy coraz głośniej upominają się o prawa zwierząt. Po prostu trzeba być na bieżąco.

Ale nie wolno przy tym zapominać o dobrych stronach tradycji - nie wszystko w sztuce jeździeckiej sprzed lat jest "be". Co więcej dawniejszy tok szkolenia i jeźdźca i konia, który po prostu wymagał duuuuużo czasu (a współcześnie usiłuje się upchnąć całość w kilka tygodni) był przemyślany, dobry dla jednego i drugiego organizmu, kompletny i nic tylko starać się do niego wrócić (co sugerują też coraz częściej autorytety takie jak np. dr.G.Heuschmann.)

Regulamin kawalerii sam w sobie jest doskonałym programem kształcenia jeźdźca. Cały program od Ado Z. Podstawa. I dla dobrego instruktora ta istniejąca już pozycja wystarczy. Myślę, że problem nie leży w braku dobrych wzorców, ale w fakcie ich kompletnego ignorowania. Wyżej można przeczytać, że dosiad to pojęcie względne, bo każdy ma swoje cztery litery inaczej zbudowane. Można by pomyśleć, że jazda konna to przyjemność porównywalna z siedzeniem w bujanym fotelu. I pewnie dla licznego grona taka właśnie jest. Ale czy ktoś pytał o zdanie konie, które za bujane fotele "robią" ?

"...jeździec, który nie potrafi włączyć się do ruchu konia, nieodwołalnie doprowadzi do jego zepsucia ..." Museler (bliższy mi niż Filis).

"Bywają jeźdźcy, którzy nie potrafią zrozumieć, lub zrozumieć nie chcą, iż przez swój wadliwy dosiad i błędne oddziaływanie wyrządzają krzywdę koniowi i pogarszają stan jego ujeżdżenia. Jeźdźcy tacy będą z reguły próbować bezskutecznej korekty konia wodzami. Jeźdźcy tacy na koniach chodzących w ustawieniu "za wodzą" będą się czuli jeszcze, poniekąd nieźle. Bowiem pozwoli im to na wygodny dosiad i całość nie będzie sprawiać aż takiego złego wrażenia. Gdy jednak przesiądą się na konia, który na taki dosiad zareaguje przybierając pozycję głowy - szyi "ponad wodzą" to na takich koniach czuć będą się fatalnie, a być może, iż nawet jeden z drugim się przerazi ... jeźdźcy tacy nie będą szukać przyczyny takiego stanu rzeczy u siebie, lecz u koni." zaczerpnięte z Gawęd Jeździeckich H.Schusdziarra

I cytując W.Mickunasa Smile " Dosiad musi być spokojny, mocny i niezależny od ruchu zwierzęcia. Przy prawidłowym dosiadzie lini bark-biodro - obcas powinna być zachowana." Zgodnie z wcześniejszym fragmentami tego samego rozdziału - różnicę pomiędzy dosiadem maneżowym (i jak się domyślam - skokowym) stanowi JEDYNIE inna długość strzemion.
I kolejny cytat z tej samej pozycji "Tylko prawidłowy dosiad jest skuteczny."

W mojej opinii dosiadu nie można traktować jak czegoś, co można tu upchnąć, tam przyciąć i jakoś to będzie. Dosiad klasyczny jest jeden i już :x Dosiad westernowy też jest jedyny taki :wink: podobnie jak damski czy stiplowy. Półsiad powinien wychodzić z opanowanej "bazy" klasycznej lub westowej (po damsku chyba się nie da, ale trzeba by pytać ekspertki w tej materii). Napisano o tym wiele słów i więcej chyba nie trzeba (a przełomu za mojego życia się nie spodziewam). Różne mogą być drogi dojścia. Z doświadczenia wiem że jednej osobie pomaga bardziej rozmowa teoretyczna, dla innej tylko wizualny przekaz. Czasem trzeba z konia zsadzić i porozciągać a czasem lepiej nawet nie próbować ... to są kompetencje instruktora - znaleźć drogę do celu.

Skoro mamy dobre wzorce, to dlaczego jest tak źle ? "Przeoczyłam" trochę moment likwidacji IRR. Ale to dobry krok - odebranie możliwości kształcenia w tym trudnym zawodzie przez "kadry", którym na rzetelnym szkoleniu zupełnie nie zależało. Źle się stało, że rekreacja tym samym została osierocona. Kluby sportowe zabezpieczono instytucją Instruktora Sportu (wiec nie jest prawdą że jeździectwa, jako dyscypliny sportowej można uczyć bez uprawnień) Sport tylko z IS. Szkółkom rekreacyjnym nie zostało nic.

W tej sytuacji tworzenie Instruktora Rekreacji jest bezsensowne. Ale. Nie wiem na ile pomysł jest do zrealizowania - w każdej szkółce/ośrodku z jazdą konną powinien być wymagany IS. W jaki sposób przejść do tego powoili i z mniejszym bólem. Może przez system odznak. Co by o nich nie mówić, są popularne i stanowią koła napędowe dla "przemysłu końskiego" tworząc "potrzeby" różnego rodzaju. Od stroju i sprzętu, po szkolenia i w końcu konie. A w rekreacji jest pieniądz (w przeciwieństwie do sportu, który bez dotacji cienko by prządł). Gdyby tak każdego starającego się o odznakę miał prowadzić IS (np. bez IS prowadzącego i odpowiadającego za jakość szkolenia, nie byłby możliwości podejścia do egzaminu). Na początku sprawa mogłaby być dobrowolna. Z niewielką pomocą zajęć edukacyjnych (popularyzujących profesjonalizm i prawidłową jazdę konną) sądzę, że większość koniarzy w niedługim czasie przyjęła by to za normę. Warunek jest jeden - Każdy IS musi być profesjonalistą. Gdyby z jakiegoś powodu kształcenie Instruktorów Sportu zaczęło zamieniać się w masówkę znaną z instr. rekreacji ruchowej - to już nic tylko załamać ręce ...


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Piotr Sabiniarz - 01-11-2012

Myślę, że obecny system szkolenia szkoli instruktorów, którzy są raczej jeźdźcami, a nie instruktorami. Weryfikacji poddawane są ich umiejętności jeździeckie, a nie instruktorskie.
Instruktor powinien skupiać w sobie umiejętności jeźdźca i nauczyciela.

Ania Dobrowolska I nie zawsze świetny jeździec będzie dobrym instruktorem czy trenerem.

Właśnie w tym miejscu jest problem kompetencji kadry instruktorskiej.

Osobiście uważam, że system szkolenia kadr instruktorskich powinien być oparty na poziomach szkolenia i zdobywania kwalifikacji, np. tak jak w Anglii - National Vocational Qualifications (NVQ).
Poziomy te byłyby odzwierciedleniem wiedzy i umiejętności niezbędnych do efektywnego wykonywania pracy instruktora.

Myślę, że zawarcie tej ogromnej wiedzy w jednym podręczniku jest niemożliwe, bo mamy przecież różne style jazdy, różne podejście do pracy z końmi etc. Powstałaby jakaś potworna unifikacja podobna do rewolucji kulturalnej w Chinach, a chyba nie o to chodzi Big Grin
Owszem, podręczniki tak ale rożne na różnych poziomach kwalifikacji z zawartą wiedzą nie tylko jak jeździć ale również jak szkolić.

Dobrego szkolenia instruktorskiego doświadczyłem na kursie hipoterapii w PTHip w W-wie. Z powodow oczywistych ogrom wiedzy był poświęcony usprawnianiu osób niepełnosprawnych, była teoria i praktyka.
Co przeniósłbym do szkolenia kadr związanych z jeździectwem, to min. anatomię człowieka, tzn. ukł kostny, mięśniowy i nerwowy oraz biomechanikę ukł. ruchu człowieka. Ta wiedza pomaga bardzo w nauczaniu jazdy konnej.


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Magda Pawlowicz - 01-11-2012

Julia z Orla A co by było w takim podręczniku? I kto miałby go napisać?

Co by miało być?
Takie podstawy ale solidnie napisane a nie "nauka jazdy konnej w weekend" :lol:
Tzn wstęp-jaka stajnia, czego laik ma oczekiwać, jaki sposób nauki-w sensie że indywidualny, na lonży itd.
To jest niezależne od stylu/sposobu jazdy!
Że najpierw trzeba się nauczyć podstaw (mam na myśli umiejętność zachowania równowagi na koniu i komunikację z nim w podstawowym zakresie) a potem dopiero iść dalej bo to bywa odkryciem:-)

A kto-ktoś kto ma autorytet i umiejętność pisania:-) i nie będzie popadał w skrajności i nadmiar "podręcznikowości" bo to tylko szkodzi.
Taka książka typu: koń z przodu gryzie, z tyłu kopie a w środku zrzuca:-)

Do Piotra: no właśnie!
Nasz system uczy instruktorów jeździć a nie uczyć!
A czasem nie potrzeba być wybitnym zawodnikiem by uczyć dobrze podstaw...

Zresztą: IRR niby nie ma a kursy sie odbywają w najlepsze-to o co tu chodzi???

I jeszcze jedno: nie każdy się nadaje do tego, psychicznie, zwłaszcza do dzieci!
To tak jak nie każdy jest w stanie zostać przedszkolanką:-)))


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - tomekpawwaw - 01-11-2012

Zgadzam się , że przedwojenna "instrukcja jazdy...." Jest dobrym podręcznikiem dla instruktora rekreacji. Cel był podobny- wykształcenie w stosunkowo krótkim czasie sprawnych i skutecznych jeźdźców(instrukcja była przewidziana do szkolenia żołnierzy służby zasadniczej a nie sportowców). Nawiasem mówiąc nie ma w tej instrukcji takiego stricte maneżowego dosiadu, nie ma mowy o "linii bark-biodro-pięta" i o paru innych rzeczach uchodzących za klasyczne podstawy jazdy.
Jeżeli będziemy chcieli dążyć do stworzenia jednolitego systemu szkolenia dla jeźdźców "niedzielnych" i sportowców, to obawiam się , że nic z tego nie wyjdzie. I nie widzę żadnego powodu, dla którego jazda konna nie miałaby być dla każdego. Kiedyś większość ludzi jeździła konno (i do dziś tak jest w wielu krajach) i nie uważano umiejętności przemieszczania się na końskim grzbiecie za coś szczególnego.
Oczywiście każdy człowiek dosiadający konia powinien mieć jakieś podstawowe umiejętności aby mu nie przeszkadzać w ruchu i większość ludzi jeżdżących na koniach poza nie wcale nie musi wyjść, nie ma też głębszego sensu robienia z nich na siłę pseudozawodników. Jednak nie można tych podstaw sprowadzać do przyjęcia ściśle określonej pozycji. Prawidłowy a więc skuteczny dosiad jest wynikiem rozluźnienia i poddania się ruchowi konia a nie odwrotnie. W swojej praktyce niejednokrotnie spotkałem osoby siedzące na koniu w sposób na pierwszy rzut oka prawidłowy, lecz w rzeczywistości "przypięte do konia" (widuję to też często na zawodach). Wielu znakomitych jeźdźców siedziało na koniu w sposób mniej lub bardziej odbiegający od "klasycznego wzorca"
Nawiasem mówiąc dosiad westernowy (opisany w przepisach konkurencji Western Horsemanship- takiego odpowiednika ujeżdżenia dla juniorów i amatorów i wymagany w tych konkurencjach, w których dosiad podlega ocenie) niczym w zasadzie się nie różni od tego, co uważamy za klasyczny dosiad w ujeżdżeniu.
P.S. Ja bym powiedział że JEŻELI DOSIAD NIE JEST SKUTECZNY TO NIE JEST PRAWIDŁOWY


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Wojciech Mickunas - 01-12-2012

Rozwinęła się bardzo ciekawa dyskusja i to jest kolejny dowód na wyjatkowośc naszego forum .Dodam do niej moje 3 grosze : Podczas kursów IS organizowanych pod egidą CKE PZJ (Centralna Komisja Egzaminacyjna ) w których mam przyjemność uczestniczyć jako wykładowca i egzaminator ( na ile jest to możliwe) podczas 4 - rech 12 dniowych sesji , zwraca się uwagę na umiejętność prowadzenia zajęć przez przyszłych IS. Praktyczny egzamin końcowy takiego kursu polega między innymi na 2 krotnym prowadzeniu lekcji ( 1x o profilu ujeżdżeniowym i 1 x skkowym). Oczywiście tak jak nie jest się jeszcze prawdziwym kierowcą po ukończeniu kursu i otrzymaniu prawa jazdy , a dopiero po przejechaniu odpowiedniej ilości kilometrów w różnych okolicznościach , tak prawdziwym IS nie jest się po zaliczeniu kursu i zdaniu egzaminu . To jest dopiero przepustka i wstęp do bycia IS.
Cytat:JEŚLI DOSIAD NIE JEST SKUTECZNY TO NIE JEST PRAWIDŁOWY

A czy ktoś pamięta jaki dosiad "stosował " Janek Kowalczyk ?, i jak się on miał do skuteczności ?
A Cavin Baycon , fruwający nad siodłem w skoku i wygrywający konkurs ?
To tylko 2 przykłady dosiadu , który trudno nazwać prawidłowym . "Skuteczność" w jeżdzie konnej to nie tylko sprawa dosiadu , choć jest on niewątpliwie bardzo istotny . W jeździe konnej oprócz wszystkich czynników tzw. "mierzalnych" równie ważną rolę odgrywają tzw. imbonderabilia


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Wojtas - 01-12-2012

Może warto przy okazji jakoś uświadomić ludziom, czego mają prawo oczekiwać i wymagać w zamian za swoje własne pieniądze i swój wolny czas, bo zazwyczaj nie mają pojęcia o tym co jest (lub powinno być) "standardem", a co już kaprysem, i nawet boją się "wychylać" z pytaniami? Że koń dla początkujących powinien być spokojny i kontrolowalny tak żeby czuli się przy nim bezpiecznie, że sprzęt nie może się rozlatywać ani być dziadowsko połatany, że miejsce do jazdy musi być wolne od niebezpiecznych przedmiotów czy kamieni i ogrodzone, że instruktor musi mieć certyfikat i ma obowiązek pomagać i wyjaśniać do skutku trudne rzeczy a nie zgrywać niedostępnego idola... I napisać na tylnej okładce wytłuszczonym drukiem, że trzeba jak najszybciej zmienić ośrodek, jeśli tych wymogów nie spełnia, ze względu i na pożytek z całej tej zabawy, i na własne bezpieczeństwo. Zawsze będą ludzie, którzy z różnych względów będą woleli oszczędzić kilka złotych na godzinie jazdy w zamian za gorsze warunki. Ale może inni potencjalni "klienci" zaczną zadawać niewygodne czasem pytania, i głosować nogami, i choć trochę świadomie wybierać sensowne miejsca dla zostawiania swoich pieniędzy, a to wywrze presję na poprawę?


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Piotr Sabiniarz - 01-12-2012

Magda Pawlowicz A czasem nie potrzeba być wybitnym zawodnikiem by uczyć dobrze podstaw...

I jeszcze jedno: nie każdy się nadaje do tego, psychicznie, zwłaszcza do dzieci!

tomekpawwaw Oczywiście każdy człowiek dosiadający konia powinien mieć jakieś podstawowe umiejętności aby mu nie przeszkadzać w ruchu i większość ludzi jeżdżących na koniach poza nie wcale nie musi wyjść, nie ma też głębszego sensu robienia z nich na siłę pseudo zawodników. Jednak nie można tych podstaw sprowadzać do przyjęcia ściśle określonej pozycji.
Cytuję Magdę i Tomka bo te fragmenty ich wypowiedzi się łączą, bywa tak, że instruktor powoduje usztywnienie jeźdźca - dziecka ale również dorosłej osoby, która postanowiła uczyć się jeżdzic konno.

Często jest tak, że prawidłowy dosiad odbywa się kosztem rozluźnienia, co z tego, że jeździec jest sztywny, ważne, że dobrze wygląda - czyli gra pozorów, towar sprzedany tym co kota w worku kupują.
Zewnętrznie wygląda to ładnie, a patrząc wnikliwie od środka - usztywnienie całego ciała, dosiad, który tak naprawdę nie jest dosiadem (prawidłowym dosiadem), szarpanie wodzami i np. latający, tłukący się żołądek wewnątrz jeźdźca. Potem wiele innych konsekwencji takiej jazdy - problemy z balansem, zniechęcenie jeźdźca do jazdy w ogóle etc.

Przy okazji dosiadu - co to jest ten prawidłowy dosiad, co to znaczy, jaka jest kolejność wymagań - ładnie wyglądać czy być skutecznym w przekazywaniu sygnałów koniowi?

Uważam, że warto zobaczyć zajęcia hipoterapii z dziećmi z mózgowym porażeniem dziecięcym (MPD). Na początku zajęć widać przykurcze mięśni, które są wywołane przez:
1. MPD,
2. są spowodowane emocjami.
Dbając m in. o odpowiednią atmosferę w czasie prowadzenia zajęć, powoli doprowadzamy do tego, że dziecko zaczyna rozluźniać się lub rozluźnia się - rozkwita jak kwiat. Wystarczy, że ktoś, np. krzyknie i dziecko zamyka się, dążąc do pozycji embrionalnej.
Podobnie jest w nauce jazdy konnej, jeźdźcy usztywniają się w czasie sytuacji podbramkowej, stresowej, np. gdy koń się spłoszy lub instruktor krzyczy, przyjmują tę samą pozycję (embrionalną) lub dążą do niej - pochylają się do przodu, podciągają kolana w górę i dla utrzymania równowagi podnoszą ręce, tracąc tym samym możliwość oddziaływania na konia. Stykają się z koniem wyłącznie kośćmi kulszowymi, ba... na łukach nawet jedną tylko kością - czy w takiej sytuacji można mówić o równowadze, balansie, spokojnej ręce itd. Przypomina to stanie na samych piętach, na równym, twardym podłożu, bez podparcia. Kto nie wierzy niech spróbuje. Big Grin


Re: Kompetencje kadry instruktorskiej - Joanna Dobrzyńska - 01-12-2012

Magda Pawlowicz Nasz system uczy instruktorów jeździć a nie uczyć!
i tu problem. Rok z hakiem na kursie jaki odbył się w pobliskim mi SO również odbyły się kursy hipoterapii i jeździectwa oraz sędziowskie. Na kurs instr raczej dostały się osoby (przynajmniej w pierwszych naborach :? ), które zasłużyły na szkolenie, czyli zdając egzamin potwierdziły własne umiejętności. I to rozumiem. Oczywiście nie obyło się bez pretensji i zarzutów do komisji podobno stawiającej dość wysokie wymagania. Potem stało się jedno: ze względu na finansowanie ze środków unijnych, dobierano ludzi spod kreski, czyli tych z pretensjami, by całość została w ogóle sfinansowana, czyli poziom diametralnie się obniżył, czyli tylko naprodukowano instruktorów.

Piotrze- również kiedyś skończyłam warszawski kurs PTHip i kilka miesięcy później poszłam na kurs instr jeździectwa w ŁKJ. Tam z góry zaliczono mi teorię, zapłaciłam połowę ceny za kurs, ale bardzo było mi przykro (!), gdy na wykładzie z teorii jeździectwa, poprzedzającym jazdę ze skokami wykładowca ciągle nawiązywał do umiejętności hipoterapeutów i szydził wręcz. Nie odzywałam się, ale po jeździe zostałam przeproszona. Doceniam ten gest. I niestety jeśli przyszły instr spotyka się z taką a nie inną postawą wykładowcy i trenera będącego wzorem do naśladowania, może się choć częściowo na niej opierać, a nie powinien.