Zjazd z góry - problem - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Zjazd z góry - problem (/showthread.php?tid=138) |
- Wojciech Mickunas - 01-27-2008 Tak się dzieje w półsiadzie ,że tułów pochyla się a "pupa" przemieszcza się nieco w tył. Siodła crosowe mają w związku z tym właśnie specyficzne siedziska , dłuższe np.od ujeżdzeniowych. - Guli - 01-27-2008 Trusia Ja nie widzę, żeby na tym rysunku siedzenie przemieściło się do tyłu. Widać dwie pozycje tułowia, ale jedną pozycję ciała od pasa w dół. Rozumiem, ze piszesz o rys z Muselera. To spróbujmy inaczej. Spójrz na konie z fotografii umieszczonych przez Trenera , a właściwie jego tylne nogi. Gdyby koń schodził na prostych nogach, to natychmiast poleciałby na głowe i przekoziołkował. Zeby zachować swój środek cieżkości w odpowiednio bezpiecznej pozycji do podłoża, przenosi swój ciężar do tyłu, mocno uginając tylne nogi. W tym momencie zad dźwiga naprawdę duzy ciężar , jeśli jeźdxiec dołozy swój ( linia przerywana) to nie dosc że utrudni ruch tylnych nóg , to zakłóca równowage konia. To naprawde widac na rysunku z tą przerywaną linią Jeśli jeździec zrobi głęboki półsiad , to jego ciało jest równolegle ułożone do ciała konia , nie zakłóca mu równowagi. Porównaj prace końskich nóg z fotografii pierwszych z fotografią ostatnią, zjazdu "starą szkołą". Widac róznicę- prawda? Przy normalnym zjeździe, nie tak ekstremalnym , oczywiście zjazd wygląda trochę inaczej , ale zawsze z odciążeniem zadu konia i szukaniem wspólnej równowagi. Jeszcze inaczej zjeżdża się kłusem, bo anglezować baaardzo niewygodnie i często traci sie równowagę. Jedyna bezpieczna pozycja, to półsiad z mocnym oparciem na strzemionach (i kolanach} w palcami stóp w strone konia - rodzaj stania właściwie z rękoma opartymi o kłąb konia - Klara Naszarkowska - 01-27-2008 Poprzyglądać się temu wszystkiemu można na sucho. Stanąć najpierw w czymś a la "dosiad ujeżdżeniowy": nogi rozstawione, palce stóp skierowane do przodu, kolana nad stopami, nieco ugięte, kość ogonowa celuje prosto w dół, czubek głowy w górę. I z tej pozycji zacząć składać się do półsiadu. Albo może najpierw do tego "para-półsiadu" - czyli zacząć po prostu pochylać górę ciała do przodu. "Na Małysza". W pewnym momencie środek ciężkości wysuwa się przed powierzchnię podparcia (stopy), trzeba zacząć walczyć z grawitacją... A potem jeszcze raz się zacząć składać z dobrej pozycji wyjściowej do dobrego półsiadu. Tyłek się cofa, kąty zamykają, narciarz zjazdowy się robi, nie skoczek narciarski. Ciężar ciała pozostaje cały czas nad stopami, nie przerzuca się ani na palce, ani na pięty. - Cejloniara - 01-27-2008 Cześć :-) Ale u nas śnieży teraz!! Przewertowałam sobie dyskusję i mam wrażenie, że mało kto widzi, że oba półsiady na rysunku Muselera są inne. Przekrzywcie glowe i popatrzcie na nie ta, jakby linia górki była poziomem i podstawą obrazka i wtedy porównajcie. Chyba widać, że przy zjeżdzie srodek ciezkosci konia troche jest przesuniety w tył. Zatem srodek jezdzca tez trzeba przesuwac i jakby bardziej wypieta jest pupa :-) Zwroćcie uwage, że w stosunku do "sterj" pozycji zmienia się tylko tulów a nie miednica! Zobaczcie o ile bardziej środek konia i jezdzca jest z przodu przy wjezdzie. Miednica jest tak jakby nad przednim łękiem. Uda nie sa tez w pionie. hashaa, zupełnie rozumiem o co Ci od początku chodzi :-) Trusia! zobacz gdzie jest miednica!! Przy skoku też przecież się przemieszcza podążając za środkiem ciężkości konia. - Cejloniara - 01-27-2008 I jeszcze do ryzunku Muselera: z tym oparciem na strzemionach nie jest tak różowo. Widać, że ze stromych górek trzeba polegać niestety na kolanach. Linia puśliska więc i kierunek nacisku na strzemie jest nie za bardzo w zgodzie z grawitacją więc z pewnością jeźdźcowi jest trudniej i oparcie jest jakby hmmm sztuczne. To troche ak jak stanąć pewnie na pochyłej ścianie i jeszcze być do niej prostopadłym. Dlatego ten nacisk chyba w tym momencie przechodzi bardziej na kolana... sie mi zdaje... - Trusia - 01-27-2008 Ależ ja nie kwestionuję faktu, że w półsiadzie pupa idzie do tyłu. W ogóle na ten temat się nie wypowiadałam. Powiedziałam, że na rysunku Muselera tego nie widzę. I nadal nie widzę. Narysowane są dwa tułowia - jeden linią przerywaną, drugi ciągłą. Oba tułowia mają doczepiony ten sam tyłek. Nie widzę linii, która by pokazywała przesunięcie tyłka czy jego inną pozycję. Nie wykluczam naturalnie, że może właśnie jej po prostu nie zauważam i dlatego zgłosiłam swoją wątpliwość. Guli zanegowała słowa Maku, że środek ciężkości przemieszcza się do przodu i poparła to przesunięciem tyłka. Tak jak Maku, chcę zrozumieć i dlatego zapytałam o to przesunięcie. Bo skoro tak się dzieje, to powinno to być widać na rysunku poglądowym. Guli w odpowiedzi napisała dużo o nogach końskich ze zdjęć Trenera i o zachwianiu równowagi. O.K., bardzo to ciekawe, ale co z przesunięciem tyłka ludzkiego? W dodatku Trener napisał: Cytat:Taki dosiad spełnia w większym stopniu warunki praktyczne, ( jeździec widzi przed sobą drogę, utrzymuje przyłożone do boków łydki zapobiegając przestawienie zadu w bok) , niż warunki stricte "fizyczne" związane z przyciąganiem ziemskim. Z tego z kolei zrozumiałam, że chodzi nie tyle o równowagę, co kontrolowanie konia. - Guli - 01-27-2008 Cejloniara . Widać, że ze stromych górek trzeba polegać niestety na kolanach. Linia puśliska więc i kierunek nacisku na strzemie jest nie za bardzo w zgodzie z grawitacją więc z pewnością jeźdźcowi jest trudniej i oparcie jest jakby hmmm sztuczne . Dokładnie. Całe oparcie to kolana , łydki sa " trzymajace" konia Dlatego po 9 godzinach rajdu w przeważajacej czesci po górach ,miałam kolana spuchnięte i otarte do krwi od szwu Powinny byc spodnie z miękkimi wzmocnieniami na kolanach. Natomiast z podobienstw do zjazdu z góry- wydaje mi się, że skoki. są podobne Cały skok w półsiadzie, a tym również zeskok Mamy wyskok, czyli wjazd pod górę i zeskok, czyli zjazd z góry. Oczywiście jeśli chodzi o pozycję jeźdźca - tak mi się to nasunęło. Natomiast jeśli chodzi o gwałtowne pochylenie się do przodu w czasie zjazdu, to jesli trafi się na konia o krókiej szyi, czyli kuca , to może i on przyspieszy, ale najpierw zrobi to jeździec w locie przez szyję - Cejloniara - 01-27-2008 Trusiu, zwracałam uwagę na różnice w pólsiadach prawidlowych przy wjeździe i zjeździe. Pupa idzie do tyłu bardziej w stisunku do półdziasu w podjeżdżaniu. Napisąłam to chyab dość jasno co ze sobą porównuję. - Trusia - 01-27-2008 Cejloniara, rozumiem, co napisałaś. Napisałaś jasno, ale ja chyba niejasno. Mi chodziło o pupę przy zjeździe , czyli rysunek A i porównanie obu pozycji z tego rysunku, a nie rysunku A z rysunkiem B. - Guli - 01-27-2008 Trusia Narysowane są dwa tułowia - jeden linią przerywaną, drugi ciągłą. Oba tułowia mają doczepiony ten sam tyłek. Nie widzę linii, która by pokazywała przesunięcie tyłka czy jego inną pozycję. Moja wina, że nie napisałam, że te czarne punkty na rysunkach z Muselera pokazuja punkty cięzkości jeźdźca i konia. A rysunku A widac jak te punkty zmieniaja się w zalezności od ułożenia ciała jeźdźca ( linia ciagła i przerywana). Dlatego nie ma skupienia sie na siedzeniu jeźdźca W pozycji prawidłowej, punkty cięzkości sa w idealnej linii w stosunku do zbocza, a na linii przerywanej, punkt cięzkości jeźdźca jest przesunięty w stronę zadu konia i mija się z punktem konia - Wojciech Mickunas - 01-27-2008 Wracając do tego co już pisałem; ważne jest i widzenie przed sobą trasy zjazdu, i ważne są łydki , bo pilnują by koń schodził prosopadle w dół i ważna jest równowaga . Wszystko jest ważne , ale czasami trudno by wszystko na raz było optymalnie,bo koń się ciagle porusza . Gdyby tak stał w miejscu, łatwiej by było zachować wszystko w super pozycji. Rysunek nie zawsze odpowiada w 100% żeczywistości , chyba że rysuje dobry jeździec i równocześnie zdolny rysownik. Jak zwykle najlepiej się wszystko sprawdza w praktyce , czyli podczas jazdy.Jak ktoś zjedzie parę razy z takiej przyzwoitej górki, to sam sprawdzi jak można teorię zastosować w praktyce i jak to w "naturze" wychodzi. - Cejloniara - 01-27-2008 To o czym i po co my tu w ogóle rozmawiamy... - Guli - 01-27-2008 Cejloniara To o czym i po co my tu w ogóle rozmawiamy... Rozumiem w ten sposób wypowiedź Trenera. Rysunki przedstawiaja modelowy wzorzec zachowania w "laboratoryjnych " warunkach . Pokazują w tym konkretnym przypadku jak wygląda połozenie środoków cięzkości jeźdźca i konia, przy bardzo odmiennej pozycji człowieka. Tylko jesli mówimy o naturalnych zjazdach, to zbocza gór nie są gładką droga w dól. Na zboczu może byc mniejszy, lub wiekszy kat nachylenia. Moga leżeć gałęzie, pnie, kamienie ,czy płynać strumyk. Często taki zjazd jest pokryty spływającym razem z koniem błotem. Kon jest cały czas w ruchu, wcale nie jednostajnym :wink: Czasem cos ominie, czasem jedna noga wpadnie "bardziej", albo przeskoczy Dlatego cały czas jeździec raczej "dogania " konia w ruchu , a nie siedzi statycznie. Konie tez róznie schodzą. Jedne statecznie, powoli, inne ślizgają się bardziej na tylnych nogach. Jeszcze inne wola zakosami, albo wolą zbiec. Dlatego uważam, że jest o czym i po co rozmawiać - Cejloniara - 01-27-2008 Ja tez uwazam, że jest o czym i że trzeba rozmawiać. Tylko zaczynam wątpić w sens tych rozmów, gdy większośc z nich sie kończy na stwierdzeniach typu "nie da się wyjaśnić przez internet, trzeba zobaczyć/pokazać w praktyce." - branka - 01-27-2008 Bo nigdy przez internet nie stwierdzisz czegoś na sto procent - zresztą na żywo też nie każdy dobrze rozpozna dany problem. Ale warto dyskutować, by pogłębiać swoją wiedzę i wiedzieć, że można do każdego problemu podjeśc na kilka sposobów, a także dobrze wiedzieć jak każdy sposób może wpływać na naszego wierzchowca, na nas i na wspólną relację. Dobrze, że są różne zdania, o ile nie ma kłótni - to pokazuje nam , że jest wiele "racji" i niekoniecznie nasza jest tą włąsciwą. No i skłania to do myślenia - przynajmniej mnie. Ja uważam, że przez internet wielu rzeczy nie stwierdzi się na pewno, ale można stwierdzić z dużym prawdopodobnieństwem, poza tym można zalecić jakąś literaturę, pokazać komuś jak może dość samemu do rozwiazania itp. W przypadku osób mieszkających niedaleko można się spotkać. No i są problemy takie jak np. bryknie, na które można na forum podać kilka podstawowych teorii, co do tego dlaczego koń bryka i właścicieł danego problemowego wierzchowca może zdobywając taką wiedzę, spojrzeć szeroko na problem i samodzielnie szukać przyczyny - lub dowiedzieć się, że warto wezwać weterynarza. Także wierzę, że dyskusje na forum mają sens PS Jutro jade próbować dosiad na górce, o ile nie będzie za ślisko |