Podkuwanie koni skraca im życie ? - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Chów koni - i wszystko, co z nim związane (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=5) +--- Wątek: Podkuwanie koni skraca im życie ? (/showthread.php?tid=415) |
Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Gaga - 04-02-2009 Aniu - kilka słów ws kątów : Darco ma dwa różne przednie kopyta o dwóch różnych kątach. Jak pisałam jest nałogowym kopaczem i koszmarnie ściera sobie pazur w lewym przodzie , przez co - pomimo regularnego (co 6 tygodni) werkowania, pomimo lekkich własnych poprawek raszplą, etc - to jedno kopyto ma nieprawidłowy kształt - stoi bardziej na palcu... Piętek ściąć bardziej nie można, bo ma cięte optymalnie... Z resztą w wolnej chwili postaram się robić zdjęcia na twardym i płaskim - akurat kopyta przerośnięte (w znaczeniu "niewiele do kowala zostało") i widać mocno różnicę :-( Co do koni pracujących w rekreacji - niestety miałam niejednokrotnie nieprzyjemność oglądania nie kutych koni, chodzących o wiele więcej niż te 20 km dziennie - po 6 - 8 godzin pracy pod siodłem w tym rajdy, galopady, jazda po różnym podłożu. Wiele było bosych - jedne rzeczywiście przystosowały się do takiego trybu życia, inne niestety miały ewidentnie czerwono - brunatne podeszwy i co rusz kulały (co oczywiście w ogóle nie przeszkadzało w pracy :evil: ) Widywałam konie z takimi rozpadlinami w kopytach, że każdy krok sprawiał im ból - te również chodziły rajdy :-( w takim stanie. Wydaje mi się, że okucie tych konkretnie zwierząt - mogłoby chociaż ulżyć im trochę... Co do "leczniczego" działania podków - mój podkuwacz twierdzi, że podkowy założymy na kilka miesięcy - jak tylko kopyta dojdą do siebie , to ściągamy... Sądzę że koń pochodzi w metalowych butach max do jesieni. Co więcej mój podkuwacz (Julii też) jest przeciwnikiem kucia "bo tak". Jak rok, czy dwa lata temu cos napomknęłam od kuciu Darco (ze względu na te różne kształty przodów) to popukał się w głowę, twierdząc, że nadal będziemy próbowali prostować to werkowaniem - nie jest to zatem "ekstremista" twierdzący, że albo podkowy, albo nic... Chcę okuć tylko przody - tyły są poprawne, nie ma co kombinować z ich kuciem... Jeszcze co do wypowiedzi Magdy, że koń musi skakać, etc... oczywiście nie musi - nie musimy też w ogóle na nim jeździć - i tutaj znów popada się ze skrajności w skrajność. Niestety, lub stety na całym świecie istnieje coś takiego, jak sport jeździecki i tam - moim zdaniem - warto kuć konie... Kuć, lub stosować buty poprawiające przyczepność do podłoża - ot co... Osobiście nie jestem wielką zwolenniczką kucia, Kara od lat chodzi boso. Domingo pomimo, że folblut - był bosy, lub okuty tylko na przody (najczęściej jednak bosy). Darco też nigdy nie miał podków... Jeśli nie ma konieczności - podkowy nie mają sensu. A u nas takich osób, jak Ty Aniu - nie ma. Nie mam kogo poradzić się czy da się Darcowe kopyta wyprowadzić stricte werkowaniem... Ufam podkuwaczowi i tyle... Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Guli - 04-02-2009 Mazazel zalety- chronią kopyto przed nadmiernym starciem i izolują płaska podeszwę od bezpośredniego nacisku na podłoże i kamienie na nim- chronią od podbicia. I tu jest pies pogrzebany :| To zaleta ,kktórą wymieniła dr Strasser i którą napisałam w pierwszym poście. Tylko to jest kosztem konia, żeby zadowolić właściciela, który musi na takim koniu jeździć :? Czyli jednak miała rację Podkowy izolują , ale czy rzeczywiście mają pozytywne działanie? To jak obniżanie gorączki , czy bólu poprzez leki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe. A przecież gorączka i ból to sygnał alarmowy organizmu. Czy ktoś zastanowił się, jak ogromne siły działają na kopyto końskie , zwłaszcza w szybszym chodzie? Nie jestem fizykiem ( bo to czarna magia, a ja uprawiam białą 8) ) , ale jak uzmysłowię sobie wagę konia, nawet rozłożoną na cztery kopyta ( więcej na przednie) i dojdzie prędkosć , to siły są ogromne. Kopyto niepodkute rozszerza się naturalnie przy uderzeniu o ziemię , żeby siłę taką rozłożyć. Przy podkowach nie ma takiej możliwości - niestety. Stąd zaburzenia funkcji kopyt i oczywiście strzałki. I wstrząsy, czyli zaburzenia naturalnej amortyzacji kopyt. Coraz bardziej przekonuję się, że autorka naprawdę ma rację. Wszystko robimy dla własnej, nie końskiej wygody. Tylko musimy to ładnie uzasadnić - najlepiej dobrem konia :roll: Będę brutalna. Jeśli chce się konia do jazdy, to trzeba kupić odpowiedniego, z dobrymi nogami i kopytami. A konie ułomne , nie mogące być użytkowane, najlepiej niech pasą się na łąkach, jeśli nie jesteśmy w stanie wyleczyć takiego konia. A nie zakładać mu podkowy nie przejmując się komfortem, zdrowiem takiego konia w wieku kilkunastu lat. Sorry, teraz doczytałam, że koń ma 19 lat- potrzebuje pracy pod wierzchem ???? I to jeszcze z takimi marnymi kopytami??? No..ale zawsze mozna założyć podkowy, żeby go znieczulić. Odnośnie statystyk z książki. Chyba nikt nie doczytał, że to statystyki firm ubezpieczeniopwych. Odpowiedzcie sobie na pytanie- jakie konie są ubezpieczane? Przecież nie Miski, Baśki, Kuby... To konie o dużej cenie, chodzące wysoki sport , czy dające znakomite potomstwo. Myślę, że Polska ma niewielki udział w rynku ubezpieczeniowym koni. Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - branka - 04-02-2009 Gosia - wycieranie sobie kopyta w boksie to duży problem. Szczególnie, że koń sam ściera sobie wtedy poza ścianą w pazurze callusa, który jest kluczowy dla konia bosego. Nie wiem jak inne jest drugie kopyto - czy można byłoby je skrócic bardziej itp. Strugając naturalnie i tak robimy mustang-roll(ta kolejność nazwy Magda ), któy sprawia, że ściana jest zaokrąglona i nie dotyka powierzchni ziemii. Ale podejrzewam, że Darco ściera sobie za dużo kopyta tak grzebiąc(haha a może próbuje ci pokazać, że chce inaczej byc strugany - oczywiście żartuję ). Masz doświadczonego kowala, więc on pewnie wie co robi. Moja też ma 2 inne kopyta, ale ona to pewnie przez warunki bytowe z czasów młodości i kontuzje zawsze w tej samej nodze. W tej chwili dochodzimy z tym do ładu, ale niestety wciąż jest tak, że jedno kopyto ma wyższe piętki, a drugie niższe. Myślę, że jakby chodziła na wybieg na cały dzień to by jej się to w końcu wyrównało. Gdybym miała taką sytuacje jak ty chyba bym kupiła gumowa matę do boksu, ale to duzy koszt, podkowy na kilka miesięcy wychodzą raczej taniej. Poza tym mógłby zdzierać matę z ziemii. Cholera go wie, konie są zdolne. W każdym razie jak już kuć, to nie cały okrągły rok i pilnować, by ściany nie przerastały poza podkowę. I uzytkowac wtedy konia chociać czasem po głębszym podłożu, w którym podeszwa i strzałka mogłyby dotykać ziemii. Pilnować by piętki były niskie(czyli poprawne dla konia). Nie stymulowana odpowiednio strzałka także jest bardziej narażona na zakażenia, więc trzeba czyścić codziennie kopyta i dezynfekować je od czasu do czasu(np manusanem). I jeszcze co do strzałek - koń dzięki nim rozpoznaje po jakiej powierzchni chodzi - w podkowach ma ograniczone możliwości szczególnie na twardym podłożu. Może więc czuć obawy przed wejsciem na rampę przyczepy czy inny kolor betonu. Należy być wyrozumiałym dla konia i nauczyć go np że wchodzimy na jakąś powierzchnie najpierw my i wtedy koń będzie wiedział, że to bezpieczne. Nie każdy koń oczywiscie będzie wydziwiał, ale moja w podkowach zawsze wydziwiała i czekała aż ja na coś wejdę pierwsza. Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Gaga - 04-02-2009 Aniu - Darco ma gumową matę w boksie - nie w całym, a w miejcu, gdzie najwięcej grzebie no i chodzi od 6:30 do 20 po pastwiskach piach + glina + wielkie doły (on kopie jak wariat) = krzywość... Na prawdę 4 lata podkuwacz starał się mu te łapy "naprostować" ale przy ostatnim werkowaniu coś pod nosem szeptał o kuciu (tak po cichu, cobym nie słyszała za wiele , bo też jestem przeciwnikiem niepotrzebnych podków ;-)) Tak, czy inaczej to na krótko będzie - na pewno do czerwcowych kwalifikacji , a kuć chcę po Świętach... zobaczymy jak szybko będzie kopyto przyrastało -i możliwe, że po 4 - 6 miesiącach podkowy pójdą do śmieci (lub raczej na ścianę ;-)) Postaram się jutro lub w weekend zrobić mu zdjęcia na twardym, to zobaczysz w czym tkwi problem - różnica nie jest przeogromna, ale jest i zamiast znikać - powiększa się Podkuwcz dokładnie tłumaczył dlaczego nie może werkować obu kopyt identycznie , ale nie przytoczę jego słów - trzeba było nagrywać ;-) wspominał właśnie o piętkach, że dalej sie już nie zetnie, bo dalej już żywe jest ... czy jakoś tak :oops: Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - branka - 04-02-2009 No tak i zrób tu cos z takim dzwońcem Widziałam ostatnio reklamówkę podków które rozszerzają się przy ruchu, bardzo cienkie, i takie jakby zrobione z łańcucha - tzn nie że wyglądają jak łańcuch, ale są zrobione z małych połączonych kawałków, które pozwalają się rozszerzać kopytu jak koń stawia noge na ziemii - poszukam gdzie to ja widziałam je, ale pewnie są masakycznie drogie i nie mozna ich u nas dostać Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Julia z Orla - 04-02-2009 Starsze "konie ułomne", jak je nazywasz Magdo, muszą się gimnastykować, czy to z ziemi czy z siodła, bo inaczej nikną w oczach. Ja mojego konia nie mam serca odstawiać od pracy bo raz, że wpada w depresję, a dwa, że zaczyna być po nim widać wiek. Także nie robię tego z pobudek hedonistycznych, bo konia już kilka razy próbowałam wysłać na "łączkę", ale chcę, żeby w najlepszym zdrowiu i kondycji przeżył kolejne 10 lat. Przeczytałaś jedną książkę i już masz prawo mówić innym, że źle traktują swoje konie i być alfą i omegą w kwestii strugania kopyt? Ty sama nie jeździsz czasem na poochwatowcu? Znowu zaczepiasz, a potem będziesz się skarżyć założycielom forum, że jesteś atakowana. I jeszcze wracając do tematu - jak się przyjrzałam nogom mojego konia w pracy to zauważyłam, że strzałkę ma w takim miejscu podkowy, że ona pracuje - może nie jak na boso, bo jednak mimo amortyzacji podłoża opiera się o metal (tylne ramię podkowy), ale wyraźnie rozchodzi się podczas stawiania kończyny na ziemi. W sumie jakie miało by być jej działanie odciążające gdyby powodowała dodatkowe wstrząsy w kontuzjowanym stawie? Co do jej zbawiennego działania nie ma wątpliwości - koń przestał kuleć bez żadnych dodatkowych zabiegów i może normalnie funkcjonować (nawet na wybiegu). Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Guli - 04-02-2009 MalgorzataSzkudlarek chodzi od 6:30 do 20 po pastwiskach piach + glina + wielkie doły (on kopie jak wariat) Czy kopanie w ziemi zdziera tez kopyto? Pytam, bo u mnie Kuba nie kopie, tylko ze zniecierpliwieniem grzebie z całej siły w boksie, kiedy przygotowuję jedzenie, albo na zewnątrz, gdzie niestety tez mam wylewkę betonową- tak samo w boksie :? Koniecznie muszę wymienić tę podłogę w stajni- już zbieram się drugi rok :oops: Ale to jego działanie powoduje kwadratowienie kopyta z przodu i od spodu. Po werkowaniu nie zostaje żaden ślad , kopyta są znowu równe i gładkie. p.s Julio - nie jeżdzę na ochwatowcu- Kuba nie miał ochwatu :wink: Nie jestem alfa i omegą , choć oczywiście przeczytałam więcej niż jedną książkę 8) Ale argumenty wysuwane przez dr Strasser są bardzo logiczne i oparte na badaniach, również historycznych. W każdym razie, tego typu zarzuty kieruj pod właściwy adres, czyli pod adresem autorki książki. 8) Nie wiem tylko jak tej pani zarzucisz brak wiedzy- najpierw sprawdź kim jest 8) Ale to już nie mój problem :mrgreen: p.s 2 Nie skarżę się nikomu- to nie mój zwyczaj :lol: Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Cejloniara - 04-02-2009 Moje zdanie na temat tej Pani dr... trzymam sie z dala od fanatyków, bo fanatyzm jest gorszy od faszyzmu. Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Guli - 04-02-2009 Cejloniara Moje zdanie na temat tej Pani dr... trzymam sie z dala od fanatyków, bo fanatyzm jest gorszy od faszyzmu. Rozumiem, że poznałaś tę Panią osobiście 8) Znasz więc dobrze jej dorobek , poglądy i potrafisz z nimi polemizować. Ja znam tylko książki przez nią pisane i pewnie dlatego nie odniosłam wrażenia, że jest fanatyczką :? Długo zastanawiałam się nad jej metodami leczenia ochwatu. Bo pierwszą książkę znałam już dawno temu, tylko weterynarz mi zwinął. teraz przeczytałam ponownie obydwie i zaczęłam zastanawiać się. Fakt, że proponuje leczenie radykalne , poprzez mocne przycięcie kopyta do prawie prawidłowego kształtu. Tylko do kliniki przez nią kierowanej trafiają głównie przypadki skazane na eutanazję. Czy wobec tego zadanie koniowi bólu np na 3 miesiące w porównaniu z dalszymi jego zdrowymi latami jest rzeczywiście działaniem bezdusznym? U nas tego typu przypadki oddaje się na rzeź , lub uśmierca - albo pozwala na śmierć i długoletni ból ( choć pewnie z przerwami). Metody leczenia ochwatu w Polsce nie należą do łagodnych. Pewna pani weterynarz opowiadała, że w ostrych stanach zdejmuje się koniowi całą puszkę - to nie jest radykalne działanie? Dr Strasser propaguje leczenie holistyczne, czyli właściwie profilaktykę opartą na chowaniu koni na pastwiskach przez znaczną większość dnia i poruszanie się po zróżnicowanym terenie. Gdzie tu fanatyzm? Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Cejloniara - 04-02-2009 Wyraziłam swoje zdanie w wątku i nie mam zamiaru z Tobą polemizować Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Guli - 04-02-2009 Cejloniara Wyraziłam swoje zdanie w wątku i nie mam zamiaru z Tobą polemizować To lubię 8) I takie merytoryczne posty :lol: Jeszcze do Julii : Ja na dodatek nie strugam kopyt Ale może wezmę się i za to Bo coraz bardziej zaczynają do mnie przemawiać argumenty osób, które to robią. A przeciez byłam przeciwnikiem samodzielnego amatorskiego strugania. Wole jednak podpowiedzieć kowalowi, podsunać mu książki. Chyba to jednak zajęcie nie na moje lata :wink: Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - branka - 04-02-2009 Metoda dr Strasser jest radykalna, ale ona zapewnia koniom dobre warunki jak ją stosuje - maty, tak by nie narażac konie na ból po chodzeniu po twardym itp. Ale to samo robią inni strugacze tylko mniej radykalnie. Ale takie leczenie koni z powaznymi schorzeniami zapoczątkowala chyba jednak ona, oni tylko robią teraz wszystko łagodniej(chociaż tam naprawdę sama rehabilitacja ciężkich przypadków wygląda bardzo podobnie u każdego strugacza). Efekt jest taki sam, ale w domowych warunkach ciężko pozwolić sobie na takie radykalne wystruganie jak zaleca dr Strasser, bo koń będzie kilka miesięcy kulawy, przynajmniej po czymś innym niż miękka trawa. Dlatego strugacze trąbią o tym, że proces przekształcania musi byc stopiowy i prowadzic to tego by koń cały czas mógł chodzić. Kursy Strasser są co jakis czas. Najlepiej pojechac na jej kurs i na kurs kogoś innego, np taki jak teraz jest w kwietniu i porówać. Szkoda tylko że są drogie Na stronie Majorie Smith - barefoothorse.com , jest porównanie metod dr Strasser i metod chyba Rameya czy tam kogo. Majorie pisze, że jej konie robione metoda Strasser były kulawe. Ale nie wzięła pod uwagę, że metody Strasser tez ewoluują, u zdrowych koni werkowanie jest podobne jak w przypadku innych strugaczy i działa tak samo. Poza tym Strasser początkowo skupiała się na rehabilitacji z tego co wiem, a dopiero teraz zaczęła mówić o zwykłym struganiu zdrowych koni. Jedyne co możemy robić to czytać i to jak najbardziej aktualne artykuły i w miare możliwości np jeździć na kursy. Póki co są drogie, ale jak będzie ich więcej to może potanieją... Trzeba w kazdym razie odróżnić rehabilitacje od robienia kopyt względnie zdrowych. Jakbym miała trudny przypadek, ochwatowca czy trzeszczkowca to bym bardzo mocno zapoznawała się z metodami strasser i równolegle z innymi. Akurat jej ksiązke mamy na razie po polsku, więc wielu ludzi zna tylko jej metody i tylko ją kojarzy ze struganiem. NA pewno ważne jest zachować zdrowy rozsądek, jeśli coś takieo w ogóle istnieje i próbować wyciagnąć wspólne wnioski z kilku metod. Poszukam jakichś owych artykułów strasser w bazie weterynaryjnej, do której mam dostęp(haha kocham moją uczelnię), wczoraj też tak się skończyła moja nauka że czytałam artykuły o hodowli... PS Na pewno mądrzejsze jest pokazywanie tej wiedzy kowalowi, niz strugac samemu, bo jak pojawia sie jakis problem to wychodzi brak wiedzy - jak tak mam, że coś w kopycie się zrobi co mnie zaskoczy i czego sie nie spodziewałam a potem szukam do 5 rano czegoś o danym przypadku. Wychodzi mój brak znajomości nazewnictwa w jęz. angielskim itp. Z drugiej strony bardzo pogłebia się dzięki temu wiedzę. I uczy to zrozumienia kopyta jako procesu. Ale o tyle jest dobrze kowala przekonywac, ze mało jest takich co w ogóle wiedzą o takich innych metodach, albo robią podobnie, ale nie widzą że robią jak strugacze i na nich gadają, zamiast uświadomić sobie, że jest im do nich blisko. I zamiast czerpać z tego co oni robią, albo chociaż spróbowac poznać ich punkt widzenia. Najgorsze jest to jak kowale traktują podeszwy, taki wazny element konia... Mój kowal jest obecnie na nie, bo sie chyba boi konkurencjo z mojej strony, więc robię sama, ale wiele bym dała za kowala, który by był chętny do poznania metod jakie stosuję a w zamian za to opowiedział mi o swoich! Dyskusja z fachowcem bardzo dużo daje, mi jej brakuje, bo jak zaczynam z jakimś rozmowę to się zamyka, zatyka uszy i nic nie chce slyszeć Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Lutejaxx - 04-02-2009 Kolejna dyskusja w stylu co kucyk zrobił rano a koń w łatki po południu; a skoro oba nie potrzebuja podków to żadne konie nie potrzebują, tam mi dopomóż guru I te charakterystyczne posty z kazdym zdaniem w osobnej linijce, no przeciez muszą zajmowac najwięcej miejsca, musza sie wyróżniać (jak nie moga treścią to chociaż formą pheh). Święty Ignorze ratuj Bo moderatora to widać to forum nie posiada. Cytat:Moje zdanie na temat tej Pani dr... trzymam sie z dala od fanatyków, bo fanatyzm jest gorszy od faszyzmu. Całkowicie popieram! Spreparowane "statystyki" mówia wiele o rzetelności tej pani; wszystko byle udowodnić swoją teorię. Kogoś mi to przypomina Nadal nie wiemy gdzie owa firma ubezpieczeniowa (która? czy dr strasser podała czy "zapomniała") znalazła owe średnio 30 letnie dzikie konie? Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - Lutejaxx - 04-02-2009 zaraz nam tu powstanie zwiazek fanatyczek anty-Magdowych... mnie sie ta metoda tez malo jakos podoba, ale szukam przyczyny w sobie. Nie zastosuje tego u swego konia raczej /na ten czas mowie/bo jakos inaczej to widze..intuicyjnie. Natomiast w kazdeej metodzie i teorii mozna jak sie chce cos ciekawego dla siebie wyciagnac , jezeli tylko odklozymy nabok rozne przeszkody zwiazane z uprzedzeniami. Zawsze bylam przekonana, ze madremu czlowiekowi wiecej powie zwykla sztacheta w przydroznym plocie niz glupiemu setki przeczytanych ksiag. MAZAZEL ja tez pisze z linijkami przeywanymi pustka..... Re: Podkuwanie koni skraca im życie ? - tomekpawwaw - 04-02-2009 Magda Gulina Starożytny lud Hetyci - niedawno odczytane ich tablice z instrukcjami dotyczącymi treningu wojskowych koni do rydwanów.Zapewne jednak te tablice nie wspominają o tym , ile z tych koni żołnierze zjedli , bo nie wytrzymały treningu / z różnych powodów /, tak , jak współczesne podręczniki nt treningu koni nie podają ile koni ulega rozmaitym kontuzjom. 3000 lat temu koń wyglądał nieco inaczej niż dzisiaj - mierzył mniej więcej tyle , co konik , raczej mniej. Teorie dr Strasser mogą wydawać się interesujące dla ludzi , którzy o tradycyjnej sztuce strugania i kucia koni wiedzą niewiele . Nie ma w nich nic nowego ,są to metody znane od co najmniej 100 lat / a pewnie znacznie dłużej / Każdy podręcznik nt kucia koni mówi o tym , że zdrowiej dla konia jest chodzić boso . Jeżeli chodzi o pozytywne aspekty kucia ,a raczej ich brak, to argumenty są mocno naciągane . Istnieje wiele przesłanek / potwierdzonych praktycznie i naukowo /, że np prawidłowe kucie ortopedyczne przywraca odpowiedni kształt kopyt szybciej , niż można to osiągnąć jedynie poprzez struganie .W ogóle ortopedyczne kucie nie służy zmniejszaniu bólu w chorych kopytach, lecz ma na celu przywrócenie naturalnego kształtu kopyt , a jeżeli nie jest to możliwe ,poprawę mechaniki kończyny , w tym również ochronę przed urazami stawów i ścięgien To że wpływ ruchu może być większy niż samej podkowy, nie ma istotnego znaczenia - koń niepodkuty nie będzie się mógł zażywać tyle ruchu , co okuty ,z powodu bólu . Jaime Jackson/"Prawdziwy , świat koni"/ podaje wyniki własnych pomiarów kształtu kopyt u mustangów i nie wynika z nich , jakoby u wszystkich koni kąty nachylenia przedniej ściany kopyta były jednakowe . Różnice pomiędzy poszczególnymi osobnikami wynosiły 10 stopni i więcej . Ten ostatni zaleca daleko idącą ostrożność,jeżeli idzie o jazdę na niepodkutym koniu, bo natura nie zaprojektowała konia do noszenia dodatkowych kilkudziesięciu kg , w dodatku po podłożu nieprzypominającym darni stepu . Podkowy są znane od czasów starożytnych, kiedy konie były utrzymywane w warunkach niemal naturalnych , a więc nie chodzi tylko o niepoprawne właściwości kopyt , wynikające z niematuralnego utrzymania |