Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu (/showthread.php?tid=236) |
Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Trusia - 04-01-2008 Dramatyczne opowieści koniarzy nie zawsze wynikają z chęci straszenia czy trybu walecznego, jak to zgrabnie określiła Klara (chociaż jest to faktycznie częste zjawisko). Po prostu ciekawsze jest opowiadanie o tym, jak ktoś spadł i się potłukł. Niewielu słuchaczy mają opowieści: pojechałem, stępowałem, galapowałem, wróciłem. Spotkania towarzyskie trzeba ubarwiać. A ponieważ więcej jest opowieści dramatycznych niż „takich o niczym”, można wyciągnąć wniosek, że to cud, że tylu ludzi przeżywa bliskie spotkania ze swoimi końmi. Ja uważam, że bardziej narażam swoje życie i zdrowie codziennie wsiadając do samochodu i jadąc ulicami Warszawy niż wsiadając na konia. Co nie zmienia sytuacji, że są chwile, kiedy na koniu boję się, natomiast nie przypominam sobie, żebym bała się wsiadać do samochodu. Nawiązując do tego, co napisała Duchowa o braku lęku w dzieciństwie i lęku w „dorosłości”. Gdzieś czytałam, że dopiero w wieku lat dwudziestu kilku (nie pamiętam dokładnie w jakim) wykształcają się w mózgu takie połączenia, które powodują, że rozumiemy zagrożenia i konsekwencje rónych sytuacji. Dlatego dzieci i ludzie bardzo młodzi nie mają strachów spowodowanych przewidywaniem skutków tego, co robią. Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - AleksandraAlicja - 04-01-2008 Pierwsze, czego nas uczyli na zajęciach praktycznych na studiach, to "nie kucać przy koniu" :wink: I ja się tego trzymam przy większości koni. W mojej stajni jest parę koni, przy których nie boję się kucnąć. Nie boję, co nie znaczy, że nie zdaję sobie sprawy z ryzyka, jakie podejmuję. Bo wystarczy, że koń się czegoś przestraszy, albo faktycznie- odgoni muchę z brzucha... i ja mogę stracić życie. Nie wierzę, że któryś z "moich" koni mógłby chcieć mi zrobić krzywdę, ale przypadkowo nawet te naprawdę spokojne mogą człowieka skrzywdzić. Nasze konie są naprawdę świetne- spokojne, opanowane, przyzwyczajone do absolutnie wszelkich zabiegów, szanujące człowieka i jego przestrzeń. A mimo to raz klacz, którą właściciel używał jako drabiny podczas wiercenia dziurek wysoko na ścianie, w strachu mnie potrąciła, uskakując przed nagłym hałasem. A jest to klacz, przy której kucam bez obaw. Jakbym akuratnie wtedy kucała, to pewnie parę sińców bym zarobiła. Jak nie gorzej... Ufam moim koniom i wiem, że żaden z nich specjalnie krzywdy mi nie zrobi. Ale zdaję sobie sprawę, że koń, ważący 600 kg, jest w stanie mnie zabić. I już. Ja podejmuję to ryzyko. Do obcych koni jestem mega-ostrożna, zwłaszcza, że mam do czynienia nie tylko z końmi wierzchowymi, ale w dużej mierze też z tymi gospodarskimi. Mój mąż w grudniu 2007 roku prawie stracił 2 palce za sprawą takiej właśnie zimnokrwistej wygi (co ciekawe- badał ją na źrebność; do dziś mu przypominam, że na źrebność bada się nie z tej strony, gdzie koń ma zęby :mrgreen: ) i zgubiła go rutyna- przebadał już setki takich koni, mniej lub bardziej złośliwych, no i się naciął... Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Julie 1 - 04-01-2008 Wojciech Mickunas Nigdy się koni nie bałem znając dobrze ich "możliwości" . Uczono mnie zawsze rozumienia tych zwierząt jako najlepszego sposobu na bezpieczne z nimi obcowanie. I po tylu latach doświadczeń, czy i jakich udzieliłby Pan krótkich wskazówek dotyczących bezpieczeństwa, oprowadzając wycieczkę laików po stajni i pastwisku pełnym koni? :-) (To samo pytanie do wszystkich szanownych forumowiczów :-) ) Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Guli - 04-02-2008 Klara Naszarkowska i podoba mi się, co DuchowaPrzygoda pisze, o tym, że jak się zna zasady, można je łamać. .. A może to wcale nie jest łamanie zasad , czy przekraczanie granic? Moze to po prostu ustalanie własnych Uświadomiłam sobie, że tak wyraźnie wyznaczyłam wobec Kuby 1,5 roku temu. Kiedy kupiłam je i miałam przewieźć do siebie. Wynajęta przyczepa i człowiek z prawie 30-letnim doświadczeniem końskim , który twierdził, że jak szef-kuc wejdzie , to i Kuba to zrobi. Nic z tego. Kuc wszedł za mną wysoko podnosząc nogi , bo bał się trochę czarnej rampy. I 40 min prób wprowadzania Kuby, bezskuteczych zresztą. Kuba denerwował się coraz bardziej , wyłączał myślenie, a w tym czasie nie miał go zbyt wiele. W końcu wpadłam na pomysł 2 lonż przywiązanych do burt przyczepy. Było nas dwoje, więc znajomy trzymał na kantar, czy uwiąz , a ja krzyżowałam lonże za zadem konia, zacieśniając je. Oczywiście, że musiałam stać blisko zadu, bo inaczej nie starczało mi rąk. Kuba podchodził tylnymi nogami blisko przednich i jak tracił równowagę, to wyskakiwał w górę, w stronę trzymającego go człowieka , ale na rampę nie wszedł. I tak kilkakrotnie- ale ani razu nie "strzelił z zadu" w moją stronę. W końcu był tak spanikowany, że uznałam, że to bez sensu i został sam przez noc w starym miejscu. Wczorajsza sytuacja. Stoją konie przed drzwiami z marchewką niecierpliwiąc się, a przyglądam się tylnej nodze Kuby zastanawiając się, jak mu ją ustawić. Stałam za zadem z lewej strony. W tym czasie kuc zezłoszczony podbiegł i ugryzł Kubę w prawy pośladek. Koń odruchowo oczywiście , w obronie , podniósł zad z podkulonymi nogami i wierzgnął, ale jednocześnie obrócił się w prawo do kuca , w związku z czym mnie nie zagroził. Jednak wiedział , gdzie ma trafić. Oczywiście i tak dostał ode mnie klapsa po zadzie , bo nie powinien ruszać się . Klaps zrozumiał, bo mocno przytulił ogon do siebie, wręcz go podkulił. Oczywiście tak mogę postapić wobec Kuby, bo on jest uległy wobec mnie. Ale przecież chodzi się za zadem konia , czy nawet z boku. Koń potrafi w bok sięgnać nawet obydwoma nogami. Kuba tak robi, jak chce trafić biegnącego obok kuca. I chodzi się ten sposób. Dlaczego więc stanie za zadem konia jest bardziej niebezpieczne? Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Trusia - 04-02-2008 Magda Gulina Dlaczego więc stanie za zadem konia jest bardziej niebezpieczne? Bo nie widzi, co ma za zadem. Zaskoczony może zareagować mocnym kopem Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Karolina Jaskulska - 04-02-2008 jak przechodzisz za zadem to kon wie,że tam jesteś, bo uprzedasz go głosem lub ręką przejezdżasz po grzbiecie,az do zadu, a jak podejdziesz nagle to koń zaskoczony może kopnąć odruchowo. Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Guli - 04-02-2008 TrusiaMagda Gulina Dlaczego więc stanie za zadem konia jest bardziej niebezpieczne? Ja pisałam o chodzeniu za zadem konia, a nie o przechodzeniu . Koń idzie przede mną, a ja dokładnie za zadem lub przy tylnej nodze. Czyli ,jak idę za nim to nie przestraszy się , w przeciwieństwie do stania w tym miejscu ? I w jednej i drugiej sytuacji może sie przestraszyć , bo wg Ciebie - nie widzi. A ja uważam , że nie widzi tylko wtedy ,kiedy jego uwaga jest skierowana w inną stronę . Przy czym uwaga jest ciut odmienna niz pole widzenia, które obejmuje prawie 360 st. Nie wydaje mi się, żeby koń miał tak podzielną uwagę jak kobiety :wink: Poza tym , kon tylko wtedy nie widzi za zadem, kiedy ma głowę unieruchomioną na sztywno - wystarczy lekki skręt głowy i juz wszystko widzi ( to wynika własnie z obszaru widzenia) I jeszcze jedna sprawa. Koń przestraszony nagłym zdarzeniem , biegnie do przodu, lub uskakuje w bok, a nie kopie do tyłu. Kopie ( wierzga) kiedy atakuje lub broni się przed tym czyms, co ma za zadem , czyli w omawianej sytuacji - człowieka. Inaczej mówiąc, uważam , musi mieć konkretny powód Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Trusia - 04-02-2008 Magda Gulina Czyli ,jak idę za nim to nie przestraszy się , w przeciwieństwie do stania w tym miejscu ?Tak, uważam, że w jednej i drugiej sytuacji może się przestraszyć. Czy gdzieś sugerowałam, że tak nie jest? Cytat: A ja uważam , że nie widzi tylko wtedy ,kiedy jego uwaga jest skierowana w inną stronę .To nie jest kwestia poglądów, lecz fakt. Koń ma za zadem martwe pole widzenia. Nie widzi tego, co tam się dzieje nie z powodu uwagi skierowanej w inną stronę, a fizycznej niemożliwości. "Prawie 360 stopni" to nie 360 stopni, bez względu na to, jak rozumiesz "prawie". Cytat:Poza tym , kon tylko wtedy nie widzi za zadem, kiedy ma głowę unieruchomioną na sztywno - wystarczy lekki skręt głowy i juz wszystko widzi ( to wynika własnie z obszaru widzenia)Ale to nie wyklucza sytuacji, że zareaguje, zanim przekręci głowę i zobaczy, co jest z tyłu. Cytat:Koń przestraszony nagłym zdarzeniem , biegnie do przodu, lub uskakuje w bok, a nie kopie do tyłu.To oczywiste, że musi mieć konkretrny powód. Natomiast nie zawsze biegnie do przodu: co zrobi, jeśli będzie miał zablokowaną drogę do przodu czy w bok? A generalnie nie rozumiem, co chciałaś powiedzieć. Że za zadem konia nie jest bardziej niebezpiecznie? Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Guli - 04-03-2008 Trusia Natomiast nie zawsze biegnie do przodu: co zrobi, jeśli będzie miał zablokowaną drogę do przodu czy w bok? Jeśli doprowadzisz konia do takiej sytuacji, że nie bedzie miał możliwości ucieczki, to zachowasz się jak drapieżnik. I wtedy koń może zacząc bronić się, nawet kopiąc. Największy grzech codzienny jaki jest popełniany przez ludzi, to właśnie postępowanie jak drapieżnik , wobec roślinożercy. A potem zdziwienie , że koń potrafi bronić się. To brak zrozumienia psychiki końskiej i sprzedawanie fałszywej wiedzy w postaci zakazów. A bywają ludzie , którzy taką wiedzę przyswoili, ale często powierzchownie, co prowadzi do przekłamań. Jeśli wiem , jak konie reagują, to zachowuję się przyjaźnie , nie stwarzając dla nich groźnych sytuacji. W związku z tym ,mogę kucać nawet pod brzuchem , iść za zadem , czy trzepać zady z kurzu. Wysyłam sygnały, które koń rozumie i akceptuje je. Re: Grzechy codzienne, czyli czego NIE robić przy koniu - Trusia - 04-03-2008 Magda Gulina Jeśli doprowadzisz konia do takiej sytuacji, że nie bedzie miał możliwości ucieczki, to zachowasz się jak drapieżnik.Zablokowanie drogi do przodu niekoniecznie jest zachowaniem drapieznika, chyba że wszytsko, co robimy z koime, tak zaklasyfikujemy, bo jesteśmy drapieżnikami. Np. stoi koń przy koniowiązie, a w dodatku z boku jest ogrodzenie, a z drugiej strony inna bariera. Uważasz, że mam go tam nie czyścic, bo zachowuję się jak drapieżnik? Poza tym mówiąc o zablokowanaj drodze nie miałam na myśli tylko bariery fizycznej, ale również psychiczną. Koń może widzieć coś przed sobą albo mieć jakieś wspomnienie danego miejsca. My nawet nie będziemy tego świadomi, a on będzie miał barierę. Cytat: Jeśli wiem , jak konie reagują, to zachowuję się przyjaźnie , nie stwarzając dla nich groźnych sytuacji.To prawda, ale niestety nie jesteś sama w Waszym końsko-ludzkim świecie. I to, że wysłasz do konia właściwe sygnały nie znaczy, że jedoczesnie nie odbiera on innych sygnałow. Oczywiście, każdy może kucać pod koniem czy robić cokolwiek innego i jest to jego osobista sprawa i decyzja. Natomiast należy jeszcze myśleć, jak inni to zrozumieją i na jakie relacje mogą chcieć przenieść przeczytane przykłady. |