Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Chów koni - i wszystko, co z nim związane (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=5) +--- Wątek: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? (/showthread.php?tid=556) Strony:
1
2
|
Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Lutejaxx - 12-29-2009 Nikt tu nie dywagawał na tym, czy "wy" sie staracie za mało czy za dużo. A nad tym, czy koniom w stadninie opieka jednej osoby na 30 sztuk wystarczy. Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Joanna Dobrzyńska - 12-29-2009 Na 1 pracownika 7-8 koni i pracownik ma zapewniony cały (!) dzień pracy. Rok temu stałam w pensjonacie gdzie było 30 koni (połowa to pensjonat). W wolnym czasie pomagałyśmy z Izą stajennemu sprzątać (własnym koniom same sprzątałyśmy), karmić, ścielić, poić zimą... Z mojej strony to było chyba zwykłe współczucie dla tej zabieganej osoby. I nie z powodu braku zorganizowania pracy. Po prostu był jej nadmiar. Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Katoda - 12-29-2009 Nie mam konia, nie mam stajni, ale na ludzki rozum to co Mazazel wypisywała to jest nie normalne. Jeden facet na 30 koni. To on chyba nie jadł, nie pił i nie mógl się zająć inną sprawą w ciągu dnia "bo konie". Rzeczywiście tylko współczuć tej osobie. Ale dobrze, że są takie osoby jak Asio, że pomagają i dbają o te swoje wierzchowce. Każdy koń potrzebuje czułości, zajęcia, nie tylko bieganie godzinami na pastwisku. Nie sądzę, że się nudzą ze swoimi "kumplami" na padoku, ale wiem, że lubią kiedy coś się dzieje, np. podejdzie człowiek, zagada, pozaczepia wejdzie za ogrodzenie, pogłaszcze konia, da mu smakołyk od czasu do czasu. Takie sprawy też są ważne, a nie tylko "ok pojeździliśmy, wypuszczam Cię i jadę sam/a do domu, a Ty się tutaj szwędaj z kolegami po padoku." (teraz co do przychodzenia na padok do konia) W dużych stadninach pewnie tego nie ma, albo jest w nie wielu przypadkach. Mnie się wydaje, że ludzie tam bardziej pracują już odruchowo, nakarmić, wypuścić, podoglądać czy wszystko ok i dalej inne zajęcia lecą... Nie ma czasu na głaskanie, przytulanie, rozmowę... Właśnie czas, a raczej jego brak. Tak więc odpowiedź sama nasuwa się. Konie w mniejszych stajniach, gdzie każdy ma właściciela, a właściciel ma czas wygląda to całkiem inaczej. Oczywiście nie jest to regułą, no ale wg mnie tak to właśnie wygląda. Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Ailusia - 12-29-2009 Duże stadniny, z dużymi i różnorodnymi pastwiskami mają tę zaletę, że pozwalają koniom na dojrzewanie i socjalizację. A jak ktoś chce konia z takich warunków zabrać i przyuczyć do czegoś innego, to już zaczyna się inna bajka, inne oczekiwania. Nie bez powodu niektóre psy są nieustannie szkolone od pierwszych godzin życia... kiedyś była ciekawa dyskusja na forum Nevzorova, gdzie porównywano hodowlę maksymalnie zbliżającą konie do natury (kosztem kontaktu z ludźmi) z taką hodowlą, gdzie mają jak największy kontakt z człowiekiem i intensywną edukację, ale mniej szans na życie "po końsku". Oczywiście trochę była to dyskusja o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą bo to zawsze zależy... ale moim zdaniem dobrze jest, jeśli koń przy minimalnym udziale człowieka potrafi zapewnić sobie to, czego mu trzeba (ruch, zajęcie, pożywienie, poznawanie otoczenia i innych zwierząt) a kontakt z człowiekiem jest wartością dodaną, wzbogaca życie konia, ale nie jest mu niezbędny do szczęścia. Moje ulubione przykłady: Journal of Ravenseyrie The Forest Boyz (youtube) The Forest Boyz (www) (chwilowo nie działa, ale może zadziała niedługo) To oczywiście nie są państwowe stadniny, ale niektóre stadniny stwarzają koniom coś podobnego - i chyba taką opcję miała na myśli Mazazel, jeśli ją dobrze zrozumiałam. Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Jacob Spahis - 12-29-2009 Ja przepraszam bardzo, ale niepokoi mnie to teoretyzowanie. Konie muszą być przyzwyczajone do kontaktu z ludźmi, bo im będą potem służyły. Jak ktoś chce pełną naturę, to zawsze można wykupić kawał ziemi i zrobić safari. Ale gdzie to jest możliwe :?: Koń musi mieć kontakt z człowiekiem, bo potem będzie mu służył. A rolą człowieka jest zaspokkojenie jego podstawowych potrzeb - jedzenia, ruchu, towarzystwa itd. Nie rozumiem problemu :!: Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Stajenny - 12-29-2009 Jak nie rozumiesz problemu to poświęć trochę czasu odwiedź kilka stajni i myślę że problem zobaczysz naocznie.I nie ma co udawać że takich jak mazazel jest niestety więcej.A cierpią na tym konie, więc lepiej walczyć z takimi opiniami. Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Jacob Spahis - 12-29-2009 Stajenny Jak nie rozumiesz problemu to poświęć trochę czasu odwiedź kilka stajni i myślę że problem zobaczysz naocznie.I nie ma co udawać że takich jak mazazel jest niestety więcej.A cierpią na tym konie, więc lepiej walczyć z takimi opiniami.Przepraszam, ale nie do końca zrozumiałem intencję wypowiedzi. Czy możesz wyjaśnić :?: Jeżeli błądzę przyznam się do winy :!: Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Lutejaxx - 12-29-2009 iles lat temu szukalam konika do kupienia, trafilam m.in,. w pewne miejsce, gdzie sa rozlegle pastwiska, a konie na wpol- zdziczale ,żyly sobie nieomal samopas. Niektore mialy lat 2, inne 15....duuze stado. Tym stadem dyskretnie opiekowala sie jedna osoba, po prostu dolewajac wode do wanien. Zima tez tam żyly...nie bede tego komentowala,wiekszosc tych koni miala problemy z nogami, chyba jakies zmiany reumatyczne, ale nie w tym rzecz. Kiedy weszlam na to pastwisko, trzymalam sie blisko ogrodzenia, nie mialam zaufania do nieznanych koni, z ktorymi czlowiek prawie nie mial kontaktu. Wszystkie podeszly i z zainteresowaniem mnie obwachiwaly, dotykaly pyskami. Stawaly blisko, ale w dystansie i zwieszaly łby, nie bylo zadnych oznak agresji. Jeden z koni zwrocil moja uwage bo najbardziej sie mna interesowal, poniewaz zawsze chodzilam z linka /uwiazem/ zarzucialam mu ta linke na szyje i chwilke z nim pochodzilam, byl cudny, taki mieciutki. Jak odchodzilam odprowadzil mnie do bramki, droga schodzila w dól, bo konie mieszkaly na wzgorzu. Szlam w strone samochodu, a ten kon stal i stal, i odprowadzal mnie wzrokiem. I TEGO KONIA nigdy SOBIE NIE DARUJE!! w kilka dni potem pojechal do rzezni.. ale mniejsza, ... chodzi mi o to, ze konie , ktore chowaja sie same moga byc konmi lagodnymi, dobrymi i chetnymi do wspolprcy. Znam wiele koni z ktorymi czlowiek pracuje, a sa one zestresowane i nieszczesliwe, a przez to i nebezpieczne. Zreszta moje konie w sumie tez prawie bez roboty sie chowaja tak naprawde... Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Dagmara Matuszak - 12-29-2009 DuchowaPrzygoda chodzi mi o to, ze konie , ktore chowaja sie same moga byc konmi lagodnymi, dobrymi i chetnymi do wspolprcy. Znam wiele koni z ktorymi czlowiek pracuje, a sa one zestresowane i nieszczesliwe, a przez to i nebezpieczne. no bo w sumie niewłaściwy czynnik ludzki to jest to, co najbardziej koniom szkodzi... chyba największą bolączką dużych stadnin są zaniedbania wynikające z braku personelu i/lub finansów... mam klacz z dużej państwowej stadniny, po zakupie stała tam jeszcze przez 3 lata. trochę się napatrzyłam. raczej nie oddawałabym już konia na odchów do takiego kombinatu. Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Lutejaxx - 12-29-2009 mysle, ze koniowi dobry kontakt z czliwiekiem jest bardzo potrzebny, jezeli kon do tego kontaktu przywykl. Ale nawet jezeli nie, jezeli nie przywykl -to kon i czlowiek spotykaja sie w pewnych chwilach, i sa to chwile np. dla mnie bardzo cenne. W zasadzie nie wiem czy potrzebuje czegos wiecej.. w sumie to ciagle mi sie wydaje, ze wszystko jest ok Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Ailusia - 12-29-2009 Na zdjęciach Mariana Gadzalskiego jest taki wyidealizowany obraz stadniny... niestety mam je tylko w formie papierowej, ale chyba każdy koniarz je zna Albo taka Carolyn Resnick, która uczyła się od koni żyjących na zupełnej wolności, na pustyni i nie tylko ich z tej pustyni nie zabrała w celu dogadania się ze stadem, ale też nie podważyła hierarchii w stadzie i dominującej pozycji klaczy-przewodniczki. No ale jej pustynia jest już baaardzo daleko od rzeczywistości państwowych stadnin :lol: Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Jacob Spahis - 12-29-2009 DuchowaPrzygoda Znam wiele koni z ktorymi czlowiek pracuje, a sa one zestresowane i nieszczesliwe, a przez to i nebezpieczne.Ja też takie znam. Ale uważam, że mimo wszystko to patologia. Ja mam inną historię - wyboru mojego pierwszego konia o imieniu Spahis (zmieniłem mu, bo miał na imię Sort). Otóż, pojechałem do OHZ Osowa Sień (teraz już tam koni chyba nie ma). Końmi zajmowali się pracownicy w ilości "stosownej". Powiedziano mi żebym wszedł na biegalnię z dwu i trzylatkami i wybrał jednego. Wszedłem i szukałem wzrokiem kasztana (bo 15 pułk ułanów poznańskich jeździł na kasztanach, a ja wtedy "służyłem" w kawalerii ochotniczej). No i przykul moją uwagę koń - wspaniały kasztan, w sam raz dla mnie. I w tym momencie poczułem, że któryś z koni mnie otaczających wkłąda głowę pod moje ramię i nakazuje pogłaskanie. Obróciłem się i zobaczyłem łysego kasztana z czterema białymi nogami. "No to koń już wybrał" zaśmiała się pani Żuławska i tak stanęło. Ojciec wielokrotnie mi powtarzał, żebym pojechał do Osowej Sieni i podziękował pracownikom, za tak wspaniałego konia. Jakoś nie wyszło... Żałuję. I to jest moje wspomnienie z kontaktu człowieka z młodym koniem w stadninie. Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Lutejaxx - 12-30-2009 no jasne Spahis, ze patologia. Nie chce wyciagac z tej dyskusji wnioskow jedynie slusznych, bo za malo mam danych: dlatego pisze poprzez doswiadczenie indywidualne. A, siedzac tu w lesie mam nadmierna potrzebe gadania, stad czesto tez wychodze poza temat. Mimo wszystko, konie maja swoja nature i poza indywidualnymi roznicami , jakie je wyrozniaja mozna pewne uogolnienia delikatnie wyciagac rowniez ze sporadycznych nawet spotkan , ktore czlowiek uzbiera sobie w pamieci. A nie tylko ze statystyk. /ktore sama przywolalam zreszta/. Re: Stadniny panstwowe - czy to sierocince? - Karolina Jaskulska - 12-30-2009 pracuję wakacyjnie w stajni ,gdzie mamy 32 konie, jestem ja , moja koleżanka, około 2,3 dziewczynek do drobnych pomocy ,stajenny i instruktor, mimo tylu osób wciąż jest mnóstwo do roboty, mogę z czystym sumieniem powiedzieć ,że pracuję od świtu do nocy , a i tak nie zrobię wszystkiego co bym chciała i jak bym chciała. Plan dnia jest bardzo napięty i nie zawsze jest czas by pojść na padok i pogłaskać każdego konia. Mnie zawsze martwił widok koni np na poznanskiej Woli, gdzie np jedna ze stajni wygląda jak więzienie... boksy zakratowane ,nawet łba wychylić, ciemno strasznie, konie cały dzien stoją ... jak wyjda na padok to jest on naprawdę mały, błotnisty, nawet porządnie wybiegać się nie da ;/ i co z tego ,że jest ogromny parkur, kros i czworobok ? ;/ stajenni z tego co mi znajomi opowiadali też nie przestrzegali dawek karmienia ,nie dosypywali paszy , dodatków. Jedyny plus to to, że maiały zawsze suchą ,świeża słomę i dużo siana. |