Hipologia
Odczulanie, czyli strachy na lachy - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Wątek: Odczulanie, czyli strachy na lachy (/showthread.php?tid=266)

Strony: 1 2


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - maku - 01-18-2010

Jedyne co moim skromnym zdaniem tu osiągnięto to nauczenie konia uciekania tak długo aż ucieknie od tego czego się boi.


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Klara Naszarkowska - 01-18-2010

Ewa Polak Chyba bym czegoś takiego w życiu nie zrobiła....
Tu chyba bardziej chodzi o to "jak" niż "co". Ale ogólnie to się przyłączam.


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - :.kataśka.: - 01-27-2010

A jak konia przekonać do asfaltu i innych zmian koloru nawierzchni?


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - tomekpawwaw - 01-28-2010

Jeździć , najlepiej z drugim, doświadczonym koniem tak długo, aż się przyzwyczai ( z początku koń z reguły będzie się wycofywał "na bezpieczną odległość", trzeba mu na to pozwolić po czym podjechać znowu raz, dwa czy sto razy i pozwolić mu obejrzeć "straszą" powierzchnię i ją obwąchać aż na nią wejdzie. Wtedy nagrodzić oddaniem wodzy. W razie szczególnych trudności zsiąść i przeprowadzić konia w ręku.


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Joanna Dobrzyńska - 02-03-2010

My poradziłysmy sobie ze zmianami kolorów, faktur itp pracując dużo z ziemi nad zaufaniem. Tomek dobrze radzi, by posłuzyć się drugim koniem, czasem zsiąść, ale zauwazyłam, że gdy nawet spotykam sie początkowo z odmową, po przypomnieniu koniowi (pogłaskanie, mowa, mobilizacja) ze nie jest sam, że jestem kimś komu ufa, koń się przekonuje i idzie tam, gdzie poproszę.


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - branka - 02-03-2010

Ja jak mój koń gdzieś nie chce wejść to wchodze tam pierwsza, pokazuje mu że można tam usiąść, itp i wtedy koń nie ma oporów by też wejść za mną. Nie każdy koń tak ma, że zaufa człowiekowi, ale wbrew pozorom wiele z nich jak widzi, że człowiek gdzieś czy na coś wszedł to i one mogą. Drugi kon to też oczywiście dobra opcja.


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Joanna Dobrzyńska - 02-04-2010

Nawiążę jeszcze do przypadkowych i tych "głupich" psów- kiedy ja się boję, koń na 100% też. Jeśli siedząc na srokatej zachowuję trzeźwość umysłu i myślę: Piesku, nie bądź złośliwy bo jak nie, to cię przegonię- jeśli jest nadal złośliwy- rzeczywiście na F ruszamy do ataku. Pies ucieka i mam wrażenie, że "ego" F wzrasta :lol:. (moje też i jestem dumna z mojego wierzchowca). Choć najczęściej staram się obłaskawić psa i najczęściej się udaje. Atak, to skrajność.


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Krystyna Kukawska - 02-04-2010

Ja robię podobnie, odwracam konia przodem do psa i na ogół pies w tym momencie "głupieje" i zaczyna odpuszczać atak. Tak robię jak pies (obcy) jest zbyt "nachalny".
Moje konie raczej nie zwracają uwagi na psy, bo mam ich dziesięć i potrafią zrobić taki hałas, że na koniach nie robi to już żadnego wrażenia.


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Karolina Jaskulska - 02-04-2010

wczoraj byłam w lesie., poruszałam się po szlaku konnym. Na drodze prostopadłej do naszej szedł meżczyzna z psem. Jechaliśmy kłusem. Nagle słyszymy , facet się wydziera na psa, kazałam zwolnić do stój... pies wybiega zza zakrętu, nie wiem czy się wyrwał ,czy nie miał smyczy, raczej ta druga opcja.
To był wilczur ,dośc pokaźny.... odwróciliśmy konie w jego stronę... zaczęłam się trochę bać, bo pędził jak szalony, konie zaczęły panikować, ale wciąż stały. Na szczęscie ,gdy mój koń lekko odskoczył ,a w sumie przesunął się w bok , pies się przestaraszył i odbiegł... miałam już niezbyt przyjemną wizję ;/ dośc często zdarza się ,że psy podgryzają konie , łapią za ogon...
co na to prawo , jeżeli ja jestem na szlaku , a pies jest spuszczony, choć nie powinien, bo jest zakaz, to czy jeżeli koń kopnie psa i go mocno zrani lub nawet zabije, to jest to wina własciciela? co jeżeli pies pogryzie konia? a koń dajmy na to nie jest ubezpieczony?


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Joanna Dobrzyńska - 02-04-2010

W lesie pies musi być na smyczy i w kagańcu! Psy są puszczane, bo wlasciciele chcą by sie wybiegały, poza tym: Co tam, mój piesek nikomu jeszcze krzywdy nie zrobił, nie ugryzł.
Przepisy zabraniają, bo w lasach są dzikie zwierzęta. Jeśli jest wyznaczona ścieżka dla rowerów, dla koni, gdyby coś się stało korzystającemu z niej zgodnie z prawem, w opisanej przez Ciebie sytuacji odpowiada właściciel psa. Wie, że jest tu szlak konny, zna własnego psa, wie, ze ten może zaatakować więc musi liczyć się z konsekwencjami. A psy na szczęście raczej czują respekt przed koniem i jego kopytami. Znany mi był Bulltereier, który stracił życie, bo był zbyt namolny w stosunku do konia tak więc koń poradzi sobie i z takim psem...


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Karolina Jaskulska - 02-04-2010

ja tez jestem za tym ,żeby psy się wybiegały, ale myślę, że trzeba wybrac odpowiednio bezpieczne miejsce, by pies nie stwarzał zagrożenia dla siebie i innych .
Mowie... jak na nas biegł, to chciaalm się galopem póscić i uciec.... a co dopiero konie czuły pewnie...
ale ,że pies jest zwiierzęciem goniącym, to staliśmy.


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Bartosz Marchwica - 02-05-2010

Facet zawinił bez wątpienia - gdyby coś stało się koniowi albo psu, to na nim spocząłby ciężar odpowiedzialności. Z tym, że to raczej pies jest bardziej narażony w takiej sytuacji. Chyba, że byłaby to cała wataha - szczególnie zdziczałe stadka mogą być niebezpieczne.

Zwróciłaś gościowi uwagę?


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Jacob Spahis - 02-05-2010

Odpowiadam na pytanie cytując stosowne przepisy kodeksu cywilnego:

"Art. 431. § 1. Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, zobowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy. "

"Art. 424. Kto zniszczył lub uszkodził cudzą rzecz albo zabił lub zranił cudze zwierzę w celu odwrócenia od siebie lub od innych niebezpieczeństwa grożącego bezpośrednio od tej rzeczy lub zwierzęcia, ten nie jest odpowiedzialny za wynikłą stąd szkodę, jeżeli niebezpieczeństwa sam nie wywołał, a niebezpieczeństwu nie można było inaczej zapobiec i jeżeli ratowane dobro jest oczywiście ważniejsze aniżeli dobro naruszone."


Re: Odczulanie, czyli strachy na lachy - Karolina Jaskulska - 02-05-2010

Bartel, nie zwróciłam uwagi , poniewaz on był daleko za zakrętem...... jedyne co robił ,to wołał psa. Pies się wystraszył i do niego pobiegł, a przecież nie będę jechać specjalnie do niego, żeby się narażać ;/ Jak wracałam juz go nie było.

Spahis , dziękuję za przytoczenie odpowiednich fragmentów Smile