Właśnie wyruszamy do Cholew ratować konie.
W końcowej czesci artykułu jest stwierdzenie że wójt wzbrania się przed odebraniem 20koni ponieważ gmina musi ponieśc koszt utrzymania odebranych koni.
I tu mam pytanie-jaki koszt? miesiąc czy całe życie danego konia?po kosztach utrzymania czy normalnego,zarobkowego pensjonatu?
Trzymam kciuki za powodzenie akcji - i koniecznie prosimy o relacje jak poszło.
Podpisuję się pod Bronze! Czekam na wieści.
norel napisał(a):W końcowej czesci artykułu jest stwierdzenie że wójt wzbrania się przed odebraniem 20koni ponieważ gmina musi ponieśc koszt utrzymania odebranych koni.
I tu mam pytanie-jaki koszt? (...)
Duuuuży. Za konie zabrane "słynnemu" szkockiemu hodowcy rasy wytrzymałej na wszystko gmina wybuliła ponad 200 tys. tylko w czasie trwania procesu.
Trzynaście koni uratowanych.
Nie było łatwo, oj nie było!!!
Dzisiaj nie bardzo wiem, jak się nazywam. :wink: Cały dzień na nogach, w ogromnym stresie, załadunek do późnych godzin nocnych, parę godzin za kółkiem... ale WARTO BYŁO :!: :!:
Krysiu - mój ogromny szacunek i podziw. Bardzo Wam dziękuję za to, co robicie dla zwierząt.
Super!
Miło czytać takie wieści..
Brawo !!!
Ja tylko dodam, że kiedy przeczytałem wpis Krystyny Kukawskiej - "jedziemy" to już wiedziałem, że konie są uratowane. My możemy sobie dyskutować o sposobach lonżowania, odpowiedniej nagrodzie itd., a tam jest ktoś kto z determinacją i skutecznie ratuje konie.
Nisko chylę głowę.
Pani Krystyno, wielki szacunek dla Pani działalności.
Choć przyznaję,że mozna zwątpić w idee człowieczeństwa spotykając sie na codzień z takim okrucieństwem wobec zwierząt. Toż to przecież stosunek człowieka do zwierząt o nim świadczy :!:
Wielkie dzięki za te słowa. Dodają sił, które niestety czasem mnie opuszczają
Krystyna Kukawska napisał(a):Wielkie dzięki za te słowa. Dodają sił, które niestety czasem mnie opuszczają
Niech sił dodają te wielkie czyny! Jestem pełna podziwu, że ktoś taki jest na tym świecie
Na dobrą sprawę też mogłabym odratować jakiegoś konia, ale niestety mimo chęci nie jestem jeszcze "na swoim podwórku" i ciężko. Cieszę się, że ktoś może to zrobić za mnie, choć wiadomo, że im więcej takich osób tym by było łatwiej!