Hipologia

Pełna wersja: Metoda Jeana d'Orgeix
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Artemor napisał
Cytat:Zastanów się lepiej jak ona zrobiła tego konia że chodzi bez wędzidła
Tak się składa że wiem jak ono zrobiła tego konia , bo sam go " wynalazłem" i namówiłem Darię by się nim zajęła.
Koń miał wówczas nieco ponad 3 lata i nie był to "łatwy" koń. Chowany w bardzo specyficznych warunkach : od poniedziałku do piątku zamknięty w komórce , w sobotę wypuszczany żeby się "wylatał" i znów do komórki. Można sobie wyobrazić w jakim stanie psychicznym był ten młody o g i e r . Zainteresowałem się nim z kilku względów , między innymi ze względu na jego ojca , bardzo utalentowanego skoczka po Contender , którego miałem u siebie kiedy miał 3 lata . Daria Apiego ( tak się zdrobniale nazywa ten koń) sama zajeździła i dała mu właściwe dobre klasyczne podstawowe szkolenie , a parkur bez ogłowia pojechała na nim po niespełna roku od zajeżdżenia namówiona przeze mnie . Api później był 2 -gi w championacie koni 4-ro letnich . Daria nadal jeździ go klasycznie na wędzidle , ale w każdym momencie może ogłowie zamienić na sznurek i pojechać co zechce.
Cytat:L klasę mogła pojechać ale nie więcej
A niby dla czego ?
Był taki film na Youtube z halowych zawodów chyba ze Szwajcarii albo Włoch ze 3 lata temu . Facet który zajął 3 miejsce w Grand Prix i przejechał rozgrywkę 150 cm. po dekoracji zdjął ogłowie , zamienił je na sznurek i pojechał jeszcze raz te samą rozgrywkę . Dostał wielominutową owację na stojąco kilkutysięcznej widowni! Szkoda że wówczas nie zgrałem tego filmu , ale zainspirował on mnie do tego by nakręcić to co powstało później z Małgosią Morsztyn i Darią .
P.S. Ten facet ani się nie "wycofywał" , ani nie "przenosił zrównoważenia " ani nie robił innych "zaklęć magicznych"
i nie ciągnął za wodze !
Ja tylko dodam od siebie, że to, że ktoś jest mistrzem świata w jakiejkolwiek dyscyplinie jeździeckiej nie oznacza wcale, że jest doskonałym jeźdźcem. Tytuł mistrza świata często przypada jeźdźcom despotycznym, zamordystom i tyranom, dlatego, że zwycięstwo jest dla nich najważniejsze na świecie i zrobią wszystko, żeby wygrać. Dobry jeździec jest współczujący i z tego powodu z gruntu ma mniejsze szanse na "mistrzostwo" niż jeździec-hegemon. Złoty medal (ani też 100 złotych medali) nie świadczy o doskonałości! Może za to świadczyć (i często tak się zdarza) o bezwzględności zwycięzcy.

Jest wielu prawdziwych mistrzów, którzy nie mają ani jednego tytułu, a mimo to wielu złotych medalistów nie dorasta im do pięt. Koń jest najważniejszy, jego samopoczucie jest absolutnie na pierwszym miejscu. Jeśli ktoś o tym zapomina, bo owładnięty jest potrzebą wygrywania i bycia oklaskiwanym podczas rund honorowych, to mija się szerokim łukiem z istotą rzeczy.
to prawda, ale wierzę, ze mozna jeżdzic sportowo i byc wspolczującym jeżdżcem: mam nadzieję, ze będzie coraz wiecej takich jeżdzcow. Warto promowac uczciwy, dobry sport.

Ja sportu nie lubię bo generalnie nie lubię rywalizacji: podoba mi sie istnienie w świecie poprzez otwartosc i rozumienie, ewentualnie przyjazną dyskusję niz rywalizacje.
Zbrzydł mi ambicjonalny świat , powstajacy jedynie jako efekt wygranych w sporze.

Ale dobry sport jest potrzebny.
Ania napisał(a):Proponuję zobaczyć film, gdzie młoda zawodniczka Daria Kobiernik skacze parkur bez ogłowia.
http://www.youtube.com/watch?v=hgaXZNIinBc
Przejazd godny naśladowania, a działanie wodzy - ŻADNE. Więc po co przeszkadzać koniowi ręką skoro są dowody, że nie trzeba?
Miłego oglądania

Po pierwsze:nie jest prawdą że tu nie ma działania ręką. Ono jest! Sznurek na szyi, jak bysmy go nie nazwali to tez jest działanie ręki. Wiem bo też tak jeżdżę również publicznie i wiem co mówię. Co więcej jeździ tak również moja córka która chwilami faktycznie nie działa ręką bo pasek ma puszczony :-)

http://picasaweb.google.com/indiannka/No...5314868930
http://picasaweb.google.com/indiannka/No...2426215666

I absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem że jadąc na pasku NIE działa się ręką!
Na tym przejeździe Darii (który swoją drogą jest faktycznie świetny) widać działanie ręki, widać jak ona reguluje, jak poprawia równoważenie. Twierdzę że jest to całkiem skutecznie działające kiełzno :-)

Natomiast zdecydowanie nie wszystko da się na tym zrobić. Np nie da się nadać bocznego zgięcia ręką! Jeśli koń nie zegnie się pod łydką to...klops... I nasze konie są jeżdżone na codzień na kiełźnie na jakim startują (munsztuk west, czasem wędzidło, akurat jeśli chodzi o te konie które chodziły pokazy na sznurku) a na sznurku pracujemy sporadycznie, przygotowując sie do pokazów albo do konkursów freestyle. Zdjęcia Olgi są właśnie z konkursu reining freestyle Big Grin


Duchowa:może trochę dlatego zaczęliśmy jeździć na westernowe zawody. Tam więcej osób szuka tego dobrego sportu-takie mam wrażenie...
Cytat:PS. Ten facet ani się nie "wycofywał" , ani nie "przenosił zrównoważenia " ani nie robił innych "zaklęć magicznych" i nie ciągnął za wodze !

Tylko ciągną za SZNUREK !!!!
Działanie ręki zgodzę się, że jest. Ale nie ma oddziaływania na żadne kiełzno umieszczone w pysku Smile
Nie da się przekonać ludzi ,że można bez ciągnięcia , bo po prostu nie potrafią nie ciągnąć Sad Jak nie mają w rękach czegoś za co mogą ciągnąć tu czują się na koniu bezradni jak dziecko we mgle).
W słynnej Wideńskiej Szkole zakwalifikowany na ujeżdżacza młody człowiek ( a są to ludzie z kilkuletnim stażem jeździeckim) nic innego przez pierwszy rok nie robi poza jazdą na lonży bez strzemion i bez trzymania w rękach czegokolwiek . Ma bowiem zupełnie zapomnieć o tym ,że ręce mogą ciągnąć . Dopiero jak całowicie wyłączy ręce dostanie do nich wodze, na końcu których jest munsztuk , umieszczony w najczulszym miejscu konia - w końskim pysku .
Tym, którzy uważają ,że trzeba ciągnąć , bo bez tego się nie da , życzę sukcesów , a koniom na których jeżdżą współczuję Sad
Przecież nikt nie napisał żę trzeba ciągnąć za wodze . ALe z całą pewnością nie da rady mówić o wielkim sporcie bez jakiegokolwieg kiełzna .Zresztą Magda pięknie to ujeła czy to sznurek czy to munsztuk czy to zwykłe kiełzno a może sznurówka Smile DZIAŁANIE RĘKI JEST I MUSI BYĆ bo to jeden z wielu elementów jazdy konnej czy to się komus podoba czy nie . Dlaczego nie jest powszechna nauka jazdy konnej bez kiełzna ????? Zawody na najwyrzszym stopniu ???? CZemu FEI nie dopuszcza zawodów bez uzycia kiełza czy to ujeżdżenie czy to skoki czy to cokolwieg ??????? Na to pytanie mam nadzieję odpowie Pan Trener Smile A tak ogółem mowa w tym wątku o metodzie jednej z wielu zresztą na świecie ,i działanie ręki w niej jest naprawdę subtelne jeżeli koń wie czego chcemy od niego . Jeżeli chodzi o skoki to nie chcę już zabardzo pisać bo moge być wzięty za SZAMANA Smile
Artemorze, na filmiku z pierwszego posta Jean d'Orgeix działa ręką wstecz i to dość powiedziałabym bezpardonowo. Ręka nigdy nie powinna działać wstecz i to nie mówię ja, Julia z Orla, a cała masa mistrzów jazdy konnej, łącznie z Baucherem, na którego powołuje się Jd'O. Jeśli Baucher kiedykolwiek powiedział, że ręka jeźdźca ma być dla konia barierą nie do przebycia, to nie miał na myśli tego co widzimy na filmie - miał na myśli rollkur, a następnie się od tego odżegnał i przeszedł na jasną stronę mocy. Ale, jak widać, i tak narobił niezłego zamieszania.

Wiem, że na codzień widujesz gorsze metody treningowe i być może jest już tak źle, że ta wydaje Ci się być w porządku. Liczę na to, że ta wrażliwość na dobro konia jaką można wychwycić w Twoich postach odezwie się w Tobie i dasz spokój takim argumentom jak "ostrzejsze działanie ręki". Bądź mądrzejszy! I pamiętaj o Anky van G i o wszystkich odebranych "wielkim" skoczkom medalach olimpijskich i nie bierz wygranej w mistrzostwach za wyznacznik. Twój koń jest najważniejszy. Nic i nikt nie może zmusić Cię do zadawania mu bólu i zastraszania go - to jest Twój koń, Ty o nim decydujesz i wszyscy mogą iść w diabli.
I dokładnie tak jest jak piszesz . Ja nie mam ambicjii wygórowanych a jeszcze do tego zdaje sobie sprawę że mój koń który 5 lat temu był po prostu zniszczony pod różnymi kątami teraz jest po prostu świetny i jego dobro na pierwszym miejscu ZAWSZE . A propo tej ręki to ona nie ma działać wstecz ,tylko wstrzymującą i mój śiwy na to wspaniale reaguje wrzucę jakieś filmiki jak tylko mój kamerzysta będzie miał chwilę . A tak jeszcze jedna sprawa jak dostałem tego konika którego mam obecnie 5 lat temu wprowadźić go do przyczepy było nie możliwe 4 ludzi BATY lonże jakieś MAGICZNE ZAKLĘCIA a ja własną metoda nauczyłem go bodajże w 15 minut ,nie chcę tu odbiegac od tematu ale zobaczcie sami chodzi mi tylko o to że pokierowałem się instynktem dobra konia i głosem ZRÓB TO SAM Smilehttp://www.youtube.com/watch?v=DZZbG2cSwHk
Artemor napisał(a):A tak ogółem mowa w tym wątku o metodzie jednej z wielu zresztą na świecie ,i działanie ręki w niej jest naprawdę subtelne jeżeli koń wie czego chcemy od niego .

Artemorze, ale jaka jest droga do tej subtelności? Co dzieje się z koniem - stosujac tę metodę - jeśli nie wie czego chcemy od niego? Wiadomo kręcąc film dla potrzeb edukacyjnych wybieramy najlepsze ujęcia - trochę jestem sceptyczny Sad.
NO mnie się wydaje żę poprzez dobrze wykonany trening uczymy konia respektowania ręki . Jean wyraźnie mówi "JAK SIE KOŃ RAZ LUB DWA NADZIEJE NA WĘDZIDŁO TO ZROZUMIE ŻE RĘKA JEST BARIERA NIE DO PRZEKROCZENIA " Może i trochę brutalnie to brzmi ,ale myślę że jak to się stanie raz lub dwa to korona z głowy koniowi nie spadnie .Przecież wychowując dziecko zdarza się nam dać klapsa w pupę za nieposuszeństwo podkreślam KLAPSA nie katować gdzie popadnie . Mam roczniaka ogierka pod opieką po wybytmym oju z COOLMORE , i skubaniec mały gryzie ludzi dość mocno a w zasadzie gryzł dwa kuksańce i już wie że nie mozna tak mocno hapać ząbkami . Ale tu nie ma mowy o jakiejs przemocy czy cos w tym stylu ,zrobił coś czego nie powinien został upomniany Smile żeby w przyszłośći ludzi nie chciał zabijać jak mu testesteron skoczy Smile
Artemor napisał(a):NO mnie się wydaje żę poprzez dobrze wykonany trening uczymy konia respektowania ręki . Jean wyraźnie mówi "JAK SIE KOŃ RAZ LUB DWA NADZIEJE NA WĘDZIDŁO TO ZROZUMIE ŻE RĘKA JEST BARIERA NIE DO PRZEKROCZENIA "

Z jaką siłą jeździec musi "nadziać" Sad konia na wędzidło, żeby po dwóch razach koń zrozumial, że ręka jest barierą nie do przekroczenia?



Artemor napisał(a):Przecież wychowując dziecko zdarza się nam dać klapsa w pupę za nieposuszeństwo podkreślam KLAPSA nie katować gdzie popadnie.

Wydaje się, że klaps dany dziecku to jedno, ale czasem bywa tak, że po klapsie pozostaje głęboki uraz do końca życia, nad którym - w momencie wymierzania klapsa - mało kto się zastanawia, napewno nie w metodzie Jeana d"Orgeix, w której ów "klaps" jest wpisany w metodę. Czy nie jest podobnie z końmi? W momencie "klapsa" osiągamy pewien zamierzony efekt, ale czy zastanawiamy się co ów "klaps" pozostawia w psychice konia? Rozmawiamy o konkretnej metodzie, ale jest jeszcze pewien aspekt - osobowość jeźdżca - bywają tacy, którzy mają ciężką rękę i trudno opanować im emocje, zwłaszcza jak w grę wchodzą zawody i wygrana.
Piotr Sabiniarz napisał(a):Z jaką siłą jeździec musi "nadziać" Sad konia na wędzidło, żeby po dwóch razach koń zrozumial, że ręka jest barierą nie do przekroczenia?





Cytat: Wydaje się, że klaps dany dziecku to jedno, ale czasem bywa tak, że po klapsie pozostaje głęboki uraz do końca życia
Cytat:ale jest jeszcze pewien aspekt - osobowość jeźdżca - bywają tacy, którzy mają ciężką rękę i trudno opanować im emocje, zwłaszcza jak w grę wchodzą zawody i wygrana.
Z jaką siłą nadziać na wędzidło powinniśmy zapytać pomysłodawcę gdyby żył Smile nie wiem ja nie szarpie ani żadnych takich delikatnie i koń reaguje . Z tym klapse i urazem do końca życia to delikatnie mówiąc PRZESADZIŁEŚ. A trzeci aspekt który opisałeś to życie niestety .......
Troszkę się włączę, ale nie za bardzo. Natchnęła mnie uwaga o klapsie. Otóż osobiście uważam, że zwierzę musi respektować człowieka i jego sygnały. Ale droga do respektu nie prowadzi w moim przekonaniu przez "klapsy", lecz przez systematyczn pracę. Praca ta winna za każdym razem przynosić koniowi sukces. Tymczasem gwałtowne zatrzymanie, owszem uczy respektu dla ręki, ale jednocześnie uczy, że człowiek jest nieprzewidywalny, no bo właściwie za co był ten ból? Wyobraźmy sobie, jak przychodzi do nas ktoś i językiem chińskim coś mówi, ale my nie rozumiemy. Wtedy on nagle nas batem po plecach. A jak gwałtownie wstaniemy to pokiwa głową. Następnym razem na chińskie słowo szybko rzucimy się do przodu. Ale kto potraktuje takiego osobnika jak swojego przyjaciela?

Podkreślę raz jeszcze - metoda mi się nie podoba. Niezmiennie jednak trzymam kciuki za Artemora i życzę nawiązania/utrzymania niezwykłej więzi ze swoim siwkiem.
Stron: 1 2 3 4 5 6