Hipologia

Pełna wersja: Koncentrowanie uwagi i rozluźnienie u jeźdźca
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
O tak - odwieczny problem: czy chcę się czegoś nauczyć czy tylko płacę i wymagam... by ode mnie mało wymagano?
Szczęśliwi ci instruktorzy, którzy mają prawdziwie zmotywowanych do nauki. Niestety, w czasach komercji tak to właśnie wygląda - ludzie płacą i oczekują maksimum efektów przy minimum wysiłku.

A jednak ćwiczenia naprawdę pomagają. I lonża również. Wiem, bo cały pierwszy rok (sic!) jeździłem na lonży. Wówczas niezbyt mi się to podobało. :wink:
ja teraz czasem wracam na lonże z własnej woliSmile proszę koleżankę by pobawiła się w instruktora i od podstaw robiła ze mną tak jak z kimś "świeżym" ostatnio podziwiałam koleżankę, która robiła przekładańca w kłusieBig Grin ja nie wiem czy bym zrobiłaBig Grin

Ja mam zwyczaj gdy koń już troszkę się wyszaleje i idzie grzecznie stępem, to w takim momencie kładę się na plecy albo na szyję różne wymachy i wygibasyBig Grin Wcześniej właściciel koni się dziwił co ja robię a teraz już przywykłSmile
U mnie już po raz czwarty robimy fajne warsztaty "Dialog z koniem" dotyczące rozluźnienia, koncentracji i tzw "świadomości ciała" w jeździe konnej. Poniżej link do opisu warsztatów.

http://www.okliny.info/newsy-ze-stajni/o...oniem.html
Bartel napisał(a):O tak - odwieczny problem: czy chcę się czegoś nauczyć czy tylko płacę i wymagam... by ode mnie mało wymagano?
Szczęśliwi ci instruktorzy, którzy mają prawdziwie zmotywowanych do nauki. Niestety, w czasach komercji tak to właśnie wygląda - ludzie płacą i oczekują maksimum efektów przy minimum wysiłku.

Nie do końca się z tym zgodzę :-) Przez wiele lat borykałam się z moimi przyjaciółkami z siodła nad znalezieniem instruktora, który będzie chciał nas czegoś nauczyć, a nie tylko patrzeć ze znudzoną miną jak kręcimy się po placu lub skaczemy parkury. Niestety nie udało się, a przejeździłyśmy naprawdę wiele szkółek w Polsce. Skończyło się na tym, że same zaczęłysmy dużo czytać, szukać po internecie jak się pojawił i obserwować siebie nawzajem.
Był moment, że znosiłam co drugi dzień niezłe upokorzenia z ust moje Pani "Trener", żeby tylko ktoś się zainteresował tym co wyczyniam na koniu... Na szczęście ten moment mam już za sobą, teraz długa i ciężka droga przede mną i Nygusem :-)))))
Nadal szukam odpowiedniego Trenera który jeździ po Poznaniu do swoich podopiecznych nie słyszeliście może o jakimś???
ja takie coś przeżyłam ostatnio ;/ w miejscu gdzie jeżdżę jest też niby taka pani instruktor. Poprosiłam ją czy mogłaby mi poświęcić z godzinę, popatrzyła jak jeżdżę i powiedziała jakie robię błędy, bo ostatnio na filmiku który zrobiła mi koleżanka widziałam jak makabrycznie ręce trzymałam! Ona na to, że jest inst. rekreacyjnym i ona się nie bardzo zna ale że powie mi. to oprócz tego co wiedziałam nic się nie dowiedziałam. Wiadomo, że z czasem błędy przechodzą w przyzwyczajenie.

Ostatnio byłam zmuszona jeździć godzinę stępem po placu, bo był taki świeży jeździec co dopiero się uczy jeździć. Przez ten czas by się nie zanudzić jeździłam tyłem, bokiem i wiele innych różnych ćwiczeń. Takich na równowagę oczywiścieSmile
Niestety tak wygląda szkolenie w większośći stajnii. Człowiek przychodzi płaci i nic nie wynosi z lekcji poza uwagami typu "pięty w dół".
Zastanawiam się czy to wynik braku wiedzy instruktorów, złych chęci, a może złej woli.
Nie wiem, sama jestem instruktorem narciarstwa i kiedyś aktywnie pracowałam w zawodzie pamiętam, że cieszyłam się jak pojawił się ktoś kto naprawdę chciał się czegoś nauczyć, ale coż na to poradzić.
Trzeba się samemu dokształcać i weryfikować to co mówią inni.

Szkoda tylko, że przez te wszystkie lata straciłam tyle czasu i pieniędzy.
ja nie płacę, więc nie mam o czym mówić:_)
Nygus napisał(a):Nie wiem, sama jestem instruktorem narciarstwa i kiedyś aktywnie pracowałam w zawodzie pamiętam, że cieszyłam się jak pojawił się ktoś kto naprawdę chciał się czegoś nauczyć, ale coż na to poradzić.
Parę postów wyżej nie zgodziłaś się ze mną, a teraz... sama ze sobą! :lol:
Takie jest życie. Albo nauczyciel szuka chętnego ucznia, albo odwrotnie.
Ja zawsze staram się dać z siebie maksymalnie dużo, szczególnie ważne jest to w momencie "imprintingu" :wink: prawidłowych zachowań u początkujących. Myślę, że w narciarstwie jest analogicznie.
ja jestem bardzo trudnym uczniem do uczenia zdaję sobie z tego sprawę. Bardzo chce się uczyć i idę w zaparte, ale jak braknie mi już wiary w siebie wtedy jest test dla instruktora, bo jeśli jest dobrym instruktorem to wie co zrobić bym dalej uparcie dążyła bez zniechęcania sięSmile
W rozluźnieniu pomaga bardzo otworzenie buzi. Tak jak u konia - rozluźnienie szczęk powoduje efekt łańcuchowy.

Natomiast bardziej kompleksową techniką jest nauczenie się naprzemiennego napinania i rozluźniania poszczególnych mięśni. Można ćwiczyć w domu przed snem (bo przy okazji ułatwia to zasypianie) - technika ta polega na napinaniu wybranych mięśni (np. łydek czy pośladków, ale też mięśni dłoni czy twarzy), wczuwaniu się przez chwilę w uczucie napięcia, a następnie rozluźnianiu tych mięśni i koncentrowaniu się na tym, jak odczuwamy to rozluźnienie. Zapamiętując uczucie rozluźnienia uczymy się do niego wracać.

Jest to jedna z najpopularniejszych i najprostszych technik relaksacyjnych i jest bardzo skuteczna.

Jeśli chodzi o koncentrację... cóż, jej też trzeba się nauczyć. I to zanim zaczniemy wymagać jej od konia Wink Ale jeszcze lepiej wywołać to w sposób przyjemny i naturalny robiąc z koniem coś interesującego. Każdemu byłoby trudno utrzymać koncentrację i motywację do pracy, gdyby w kółko Macieju musiał robić to samo.
polecam jazdę na cordeo i koncentrowanie się na gospodarowaniu energią własną oraz przekazywaniu jej konikowi za pomocą oddechów. Super rozluźniająca zabawa również dla konia, można na początek zacząć od stęp, zatrzymania, cofania i ruszania
tomira nie każdy koń do tego odrazu się nadaje . Najpierw postaram się jazdę na kantarze wprowadzić, potem z czasem na cordeo. Fajna zabawa Smile)

a co do koncentracji, to słyszałam, ze nie wolno zbytnio koncentrować się an jednym trzeba umieć w rozproszeniu by w każdej chwili zobaczyć odpowiedni moment. Jeśli rozumiecie o czym mówię
pasiak masz rację, jak ktoś nie jest jeszcze gotów to może jeździć na kantarza oraz założyć cordeo, koń sam da przyzwolenie na przejście z kantarka na cordeo i zdziwisz się jak szybko :wink:
to rozproszenie ładnie określiła Karen Rohlf, trzeba być duchem na grzbiecie swojego konia :wink:
ja jazdę na kabtarze wprowadzam z ogłowiem. Konie na których jeżdżę są bardzo temperamentne jednak i im jak psu-nie wiaraSmile teraz się uspokoiły:0 jak będę miała zamknięty plac to wsiąę na sam kantar zobaczę, ale z siodłemSmile
najważniejsze bezpieczeństwo, plac powinien być zamknięty i siodło na grzbiet również dla wygody konia. Powodzenia
Stron: 1 2 3