12-11-2009, 05:36 AM
a, niech bedzie i taki oddzielny temat....
nie chce ksiazkowych teorii tylko posluchac Waszych doswiadczen z zycia wzietych. Jezeli pozwolicie....
mam tego huculka z COPD, zmiany w oskrzelikach sa juz stale, konik robi jak to sie mowi- bokami dosc mocno.
Mimo to weterynarz, ktora znala tego konia wczesniej powiedziala mi, ze zmiany na lepsze sa znaczace. A przeciez jest u mnie krociutko, tyle, ze stoi non stop na podworku. Siana nie mocze, siano podaje z ziemi,mocno wytrzepane i w taki spsob rozscielam, zeby nozdrza konika nie mialy z nim stycznosci. Tak robilam Lunce i nie bylo roznicy,moczone czy nie. Oczywiscie slomy nie mamy!
CO CIEKAWE : jezdze na nim na oklep po lesie i jezeli nie sa to czeste przejscia, a glownie step /ma bardzo zywy step jak na hucula, moja Luna nie nadaza!!/to dusznosc mu sie nie nasila. Dla mnie to dobry znak.
Z doswiadczenia wiem, ze kon chory jest eliminowany ze stada, a hucul rzadzi w stadzie, wiec nie jest az tak zle, mimo kiepskiego oddechu/
Przed jazda dostaje flegamine /wyprobowalam to na Lunce, bo podczas ruchu latwiej wykaszluje zalegajaca wydzieline/.Tylko nalezy pozwalac koniowi na schylanie glowy kiedy chce: wtedy najczesciej kaszle wlasnie!
Raz dziennie dostaje nasaczona olejkami eterycznymi kostke cukru .
W lesie na spacerze w reku podskubuje sosne, nieduzo.Robie tez mu masaze, tak po swojemu:chodzi o to, ze kon majacy dusznosc jest poddenerwowany i to mu nasila problem. Uspokajajace masowanie plus glos powoduja, ze oddech mu sie wyraznie poprawia, oczywscie na pewien czas.Najczesciej kon zamyka wtedy oczy i zaczyna drzemac.
No i po raz kolejny przekonuje sie, ze swieze powietrze, bezstajenny chow jest zbawienny.
p
nie chce ksiazkowych teorii tylko posluchac Waszych doswiadczen z zycia wzietych. Jezeli pozwolicie....
mam tego huculka z COPD, zmiany w oskrzelikach sa juz stale, konik robi jak to sie mowi- bokami dosc mocno.
Mimo to weterynarz, ktora znala tego konia wczesniej powiedziala mi, ze zmiany na lepsze sa znaczace. A przeciez jest u mnie krociutko, tyle, ze stoi non stop na podworku. Siana nie mocze, siano podaje z ziemi,mocno wytrzepane i w taki spsob rozscielam, zeby nozdrza konika nie mialy z nim stycznosci. Tak robilam Lunce i nie bylo roznicy,moczone czy nie. Oczywiscie slomy nie mamy!
CO CIEKAWE : jezdze na nim na oklep po lesie i jezeli nie sa to czeste przejscia, a glownie step /ma bardzo zywy step jak na hucula, moja Luna nie nadaza!!/to dusznosc mu sie nie nasila. Dla mnie to dobry znak.
Z doswiadczenia wiem, ze kon chory jest eliminowany ze stada, a hucul rzadzi w stadzie, wiec nie jest az tak zle, mimo kiepskiego oddechu/
Przed jazda dostaje flegamine /wyprobowalam to na Lunce, bo podczas ruchu latwiej wykaszluje zalegajaca wydzieline/.Tylko nalezy pozwalac koniowi na schylanie glowy kiedy chce: wtedy najczesciej kaszle wlasnie!
Raz dziennie dostaje nasaczona olejkami eterycznymi kostke cukru .
W lesie na spacerze w reku podskubuje sosne, nieduzo.Robie tez mu masaze, tak po swojemu:chodzi o to, ze kon majacy dusznosc jest poddenerwowany i to mu nasila problem. Uspokajajace masowanie plus glos powoduja, ze oddech mu sie wyraznie poprawia, oczywscie na pewien czas.Najczesciej kon zamyka wtedy oczy i zaczyna drzemac.
No i po raz kolejny przekonuje sie, ze swieze powietrze, bezstajenny chow jest zbawienny.
p