Hipologia

Pełna wersja: Sarkoidy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Mam pytanie-czy jest ktoś,kto mogłby podzielić się doświadczeniami z leczenia sarkoidów preparatem Xxterra?
podnoszę, bo u mnie sprawa coraz bardziej pilna. Chyba sie tworzy to paskudztwo akurat pod popręgiem :evil: ! Może ktoś wie cos na temat tego specyfiku?
podobno sarkoidy leczy sie super xxterrą. ja stosowałam condyline z polecenia dr Golonki i jeden odpadł.(ten jest tanszy) ale jak drugi nie odpadnie to zamawiam xxterre.
sarkoidy to jedno wielkie paskudztwo .. Sad koń mojej koleżanki miał wycinanego ale mu odrósł . . może napiszcie cos wiecej . . jakie są sposoby leczenia itp itd
Ja u swojej angloarabki czystej krwi leczę sarkoida nalewką z jaskółczego ziela:
http://luskiewnik.strefa.pl/chelidonium.html napisał(a):Nalewka glistnikowa – Tinctura Chelidonii: 1 część suchego zmielonego ziela lub korzeni zalać 5 częściami 40-50% zimnego alkoholu, odstawić na 7 dni; przefiltrować. Stosować 2-3 razy dziennie po 5-10 ml w 100 ml wody. Zewnętrznie do pędzlowania schorzałych miejsc (bolesne nadżerki w jamie ustnej, polipy, opryszczka, liszaje, liszajce, czyraki, kłykciny, brodawki, owrzodzenia, wypryski, zmiany toczniowe i łuszczycowe) w stanie nierozcieńczonym; do okładów, płukanek i przemywania skóry po rozcieńczeniu: 1 łyżka na 200-220 ml wody przegotowanej.
Wcześniej leczyłam tym sarkoida u małopolanki i cały czas się zmniejszał, po czym całkowicie się wchłonął i to miejsce zarosło sierścią.
a można wiedzieć o jakie ziele chodzi :?: bardzo mi zależy na ty. z góry dzieki Big Grin
moj odpadł 3 dni temu...Smile
Dostałam właśnie preparat na sarkoidy, który przysłała apteka "Calendula" z Łodzi. Podobno jedyna, która robi tego typu rzeczy dla koni. W dwóch stężeniach - "Thuja D1" do smarowania sarkoida i "Thuja D10" do picia... w kropelkach. To jest lek homeopatyczny; czyli albo pomoże, albo... nie Wink
Zobaczymy. Konia ma sarkoida na uchu a ostatnio zauważyłam, że na brzuchu się jeden zrobił Sad chyba że to jakiś strup, ale wygląda mi na sarkoid...
Podbijam.
Wałach ma narosla na podbrzuchu i wokół puzdra. Był weterynarz, diagnoza to przysutki (które wychodzą rozwojowo dopiero) lub sarkoidy. Mam obserwować, nie dopuścić do ewentualnego rozbabrania przez muchy.
Jakieś Wasze opinie?
Koń tarantowaty, ale w większości BIAŁY. Dosłownie, biały, z miażdżącą przewagą białej, niepigmentowanej skóry.
Mój wałaszek miał sarkoida na udzie. Najpierw malutki (wtedy jeszcze nie wiedzialam ze to sarkoid bo dłuuuugo wyglądał jak spuchnięcie po ugryzieniu owada) pozniej urósł do wielkości połowy mojego kciuka i PĘKŁ. Confusedhock: Z racji tego, ze koń machając ogonem podrażniał go cały czas, rana wiecznie sie "paprała". Próbowalam ziołami to okładać (nie pamietam już co to było) ale na udzie nie dało sie zrobić opatrunku, a ogonem wszystko było ciagle strącane, wieć mało efektywne były te ziołowe okłady. Później chcąc zasuszyć "dziada" (bo sarkoid był na etapie lekki dotyk i krwawi nieziemsko), posmarowałam go dziegciem. Niby sie nie powinno, bo odcina dopływ tlenu i rana nie oddycha.. ale mi przecież o to chodziło zeby "zabić dziada". Smarowałam tym dziegciem raz na 2 dni i musze przyznac ze sie troche sarkoid zasuszył i zmniejszył!! Niestety ucierpiała wrażliwa skóra dookoła niego. Wysuszyło i zaczeła się łuszczyc.. umyłam dookoła szarym mydłem i natłuszczałam tranem (szybko skóra wróciła do normalnosci) przy tym sarkoid nadal pokryty był dziegciem. Jak uporałam się ze zmianami skórnymi dookoła, to umyłam i odmoczyłam zmniejszonego ciut "dziada".

Zaczełam inną kuracje. Najpierw przecierałam sarkoida rivanolem i na taką mokrą ranę, nakładałam sproszkowany nadmanganian potasu, wręcz wtykałam go w tą rane. Ogon automatycznie wiązany, co by za szybko tego koń nie strącił. I poczatkowo robiłam te okłady rivanolowo-nadmanganianowe 3x dziennie, z czasem powoli "dziad" sie zasuszał, więc stopniowo zmniejszałam ilość dziennych powtórzeń do 1x dziennie i w końcowej fazie 2x w tyg. Sarkoid zniknął całkowicie! tylko znak po nim został do dziś (siersc tam jest lekko wybrakowana ale niewiele). Łącznie miał to paskudztwo w sobie (bo chyba można to tak nazwać) jakoś 8 miesięcy, w tym zasuszanie nadmanganianem trwało jakos ponad 2 miesiące.

Inną kwestią jest to, że występują różne typy sarkoidozy i prawdopodobnie na jednego "dziada" zadziała nadmanganian potasu a na inne nie, ale spróbowac warto Smile Nam pomogło i ciesze się, że pożegnałam tego "Pana", mam nadzieje, ze raz na zawsze :lol: