03-24-2009, 12:21 PM
A możesz mieć rację Przygodo, jak mojemu arabkowi nabieram wodze na odcinkach gdzie wiem, że ma zakodowane, że się gazuje to on to odbiera trochę jak półparadę, takie "o, o, coś się dzieje, trzeba się zmobilizować" i zaczyna mieć pomysły. Faktycznie jego gotowanie się zaczyna się od lekkiego nabrania wodzy.
Nie wiem czy się odważę i zmuszę do wjechania na tą trasę na zupełnie luźno Ale w sumie powinnam spróbować, bo może okaże się, że możemy całą tę drogę przejechać na długiej wodzy i koniowi do głowy nie przyjdzie ściganie się ze swoim cieniem? Za dużo mi odwalił nagłych turbodopalaczy z zupełnego rozluźnienia kiedyś (strasznie tego nie lubię) i teraz mam uprzedzenia do jazdy zupełnie bez kontroli
No i jeszcze jedno - piszesz, że nic w sumie nie robisz, a się z koniem dogadujesz. I tak to właśnie ma być Teoretyzujemy tu rzeczy, które są często po prostu odruchowe i same się robią, tak jak właśnie prowadzenie konia np. po łuku - ja jak jeżdżę na Siwym to mam wrażenie, że go kieruję myślami, a nie wodzami czy łydkami. Z Alim jeszcze mamy tę komunikację jakąś taką nieociosaną, ale to też kwestia czasu.
Jeśli się pozostaje w obrębie nie stosowania rozwiązań siłowych, takich jak najprzeróżniejsze dźwignie, to chyba wszystko co prowadzi do porozumienia z koniem jest dozwolone, bez względu na książkową teorię
Kinia, najlepiej sprawdzić siebie i konia rzucając wodze zupełnie i spróbować wykonać koło Wtedy najlepiej widać czy koń jest prowadzony na samych wodzach czy nie.
Nie wiem czy się odważę i zmuszę do wjechania na tą trasę na zupełnie luźno Ale w sumie powinnam spróbować, bo może okaże się, że możemy całą tę drogę przejechać na długiej wodzy i koniowi do głowy nie przyjdzie ściganie się ze swoim cieniem? Za dużo mi odwalił nagłych turbodopalaczy z zupełnego rozluźnienia kiedyś (strasznie tego nie lubię) i teraz mam uprzedzenia do jazdy zupełnie bez kontroli
No i jeszcze jedno - piszesz, że nic w sumie nie robisz, a się z koniem dogadujesz. I tak to właśnie ma być Teoretyzujemy tu rzeczy, które są często po prostu odruchowe i same się robią, tak jak właśnie prowadzenie konia np. po łuku - ja jak jeżdżę na Siwym to mam wrażenie, że go kieruję myślami, a nie wodzami czy łydkami. Z Alim jeszcze mamy tę komunikację jakąś taką nieociosaną, ale to też kwestia czasu.
Jeśli się pozostaje w obrębie nie stosowania rozwiązań siłowych, takich jak najprzeróżniejsze dźwignie, to chyba wszystko co prowadzi do porozumienia z koniem jest dozwolone, bez względu na książkową teorię
Kinia, najlepiej sprawdzić siebie i konia rzucając wodze zupełnie i spróbować wykonać koło Wtedy najlepiej widać czy koń jest prowadzony na samych wodzach czy nie.