Hipologia

Pełna wersja: Siodła, siodełka (+ oklep, podkładki, wsiadanie)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
odniosłam sie do ogolnej uwagi o wsiadaniu z podwyzszenia
nie pisalam ze na oklep
wpomnienie o pusliskach wyraznie sugeruje ze chodzi o wsiadanie z siodła
Teolinek napisał(a):[quote=”Teolinek”]Duska, o takim czymś piszesz?
http://www.bestfriendequine.com/bare-upmountingaid.html - opis
http://www.horseandharmony.co.uk/shop/im...are-up.bmp - zdjęcie
Ale widzę, że potrzeba matką wynalazku i nie tamci jedni wpadli na pomysł, jak rozwiązać problem wsiadania na oklep :-) To wygląda na prościutkie. Ciekawe, co na to konie - czy nie przeszkadza im ściskanie pasem (nie widzę żadnej blokady?)

Tak, własnie o tym. Ściska na pewno, ale czy więcej niż przy dociąganiu popręgu? Ja juz raz byłam bardzo bliska zamówienia tego ustrojstwa, ale jakoś odpuściłam.
A propos potrzeba matką wynalazku, to inny ciekawy patent, jaki znalazłam w związku z wsiadaniem to „mount stirrup extender”. Przekłada sie to coś przez strzemię i mamy strzemię niżej. Oczywiście, pomysł też amerykański. W Polsce widziałam tylko strzemiona, które mają jakby podwójną stopkę, tę niższą stopkę sie wyciąga i tworzy się jakby drabinka.
Cytat:Ściska na pewno, ale czy więcej niż przy dociąganiu popręgu?
ja bym obstawiala ze wiecej, popręg staramy się jednak co dziurkę podciągac
a tu nacisk jednak duzo większy jest
ja bym swojemu koniowi nie załozyła chyba jednak takiego cuda
DuchowaPrzygoda napisał(a):A tak swoja drogą był u mnie znajomy /niestety z drugiego krańca Polski/ i on wskakuje na konia jak piórko....raz i już jest! A ma prawie 50 lat. Ja tak wskakiwałam na konie na oklep jak miałam 12 lat.

Wygląda efektownie, ale ja bym nie chciała być koniem, na którego tak się wskakuje. Czy można uniknąć rąbniecia w koński grzbiet całym swoim ciężarem?
sznurko a ja pisałam cały czas o wsiadaniu na oklep...
czytalam ze rozwazasz podkladke ze strzemionami, stad moja refleksja aczkolwiek uwazam tak jak Duska i Teolinek ze są one niedobre i dla koni i niebezpieczne
Dusko można, mój Mironek jest bardzo wrażliwy, a stał w momencie wskakiwania zupełnie rozluźniony.
Jeśli mu coś nie odpowiada to przy wsiadaniu /tak jest jak sie obciąża jedno strzemię / od razu podnosi łeb i szeroko otwiera oczy. To taki koń, który wszystko ma na wierzchu!
sznurko ja napisałam, ze nie chcę jeździć na tej podkładce, tylko wsiadać.
..ale właśnie jeśli nawet do wsiadania jest nie dobra to ja zrezygnuję chyba.
DuchowaPrzygoda napisał(a):Dusko można, mój Mironek jest bardzo wrażliwy, a stał w momencie wskakiwania zupełnie rozluźniony.
Jeśli mu coś nie odpowiada to przy wsiadaniu /tak jest jak sie obciąża jedno strzemię / od razu podnosi łeb i szeroko otwiera oczy. To taki koń, który wszystko ma na wierzchu!

Żeby to zaakceptować bym musiała wiedzieć, w jaki sposób amortyzowane jest to walnięcie w konia. Może jest, ale ja tego nie rozumiem. Widziałam tak wskakujących i koń wyraźnie sie uginał, jak człowiek na nim lądował.
DuchowaPrzygoda napisał(a):ja napisałam, ze nie chcę jeździć na tej podkładce, tylko wsiadać.

Jazda na podkładce nie służy tylko człowiekowi, ale także koniowi. Podłóż sobie ręce pod pupę i posiedź tak trochę. Uwiera? Konia też uwiera. Wątpię, żeby sprawiały mu przyjemnośc dwie wbijające się kości.
taka bez strzemion jest całkiem zmyslna, moze warto pomyslec, zawsze to się pupa wygodniej siedzi a na bryczesach kłakow mniej
a z wsiadaniem to trzeba szukac w razie czego drzewka, pienka czegokolwiek co by nam ułatwiło sprawę i zawszasu nauczyc konia by grzecznie stał
Duska to miłe, że martwisz się o konia...pewnie, że to ważne.
Sznurka...tak właśnie mam nadzieję, ze nauczę ją grzecznie stać. Natomiast jak jeździć to wole już całkiem na oklep bez podkładki..
Zresztą w dłuższe tereny to i tak wybieram się w siodle jednak.

Wracając jeszcze do Duski...on to jakoś tak robi...dwie ręce na grzbiecie w dość sporej odległości, do tego dłonie szeroko rozwarte i płaskie absolutnie i jakoś tak dość szybko...hop. Jak już całym ciężarem dotyka konia to nie jest to taki gruch! Nie, wtedy jest też jakoś lekko. Nie umiem tego inaczej przekazać.

Zresztą to taki człowiek, który dba o konie i nie chce z pewnością ich krzywdzić!
Nie bardzo mnie to przekonuje. Jednak ten ciężar kilkudziesięciu kilogramów jakoś na konia musi spaść czy opaść. Może i wychodzi to lekko, ale raz wyjdzie lepiej, raz gorzej. Ja bym była ostrożna, zwłaszcza w przypadku konia młodego (bo o ile pamiętam, Miron jest młody), ktorego szkielet nie jest całkowicie wykształcony. Krzywdę można wyrządzić nawet jak się tego nie chce.
no , ale nie jest już aż takim źrebakiem. Ma prawie 5 lat! I nikt na niego nie wskakuje po kilka razy dziennie, tylko zdarzyło się to zaledwie parę razy. Nie można też popadać w skrajności!

A nie słyszałaś o koniach zajeżdżanych w wieku 2 latek..w tym wypadku to ja bym się martwiła. I uwierz są rożnie zajeżdżane....

Znam konika, którego zajeżdżał "prawdziwy" instruktor z papierami...konik miał 2 latka. A facet ważył ze 100 kg. Wskoczył na konia z parę razy...a że był to bardzo spokojny i odważny wałaszek od razu za innymi końmi poszedł w teren. I od kolejnego dnia chodził już w rekreacji po kilka godzin dziennie. Ludzie o różnej wadze.
Jak zobaczyłam tego konia po roku to sie rozpłakałam...i już nawet nie chcę do tego tematu wracać..Mogłam go kupić, ale kobieta za konia z poważnymi zmianami w kręgosłupie i nogach chciała prawie 5 tysięcy, niestety. Tutaj miałby spokojne życie, a tak...
Jazda na oklepca hmmm... wspomnienia :-) nauczyły mnie tego konie z bednarki, pół krewki anglik i ahautekin. To były konie, które tak cudnie niosły, że można było gazete w galopie czytać. Do tego średnio wykłębione. Moja ukochana Halna, mój profesor, dała strasznie dużo wiaryw siebie i swobody. Dwa sznurki na krzyż i można było zrobić wszystko. Na żadnym innym koniu, nawet na swoim, nie czułam się tak dobrze i bezpiecznie. Po miesiącu dostałam na nią siodło i było mi niewygodnie. Jakbym mówiła do niej przez szybę. Ubiegłe lato na Halnej będzie dla mnie zawsze jednym z najcenniejszych doświadczeń. Halna jest teraz w jakiejś stajni w okolicach Łeby i mam nadzieję, że ten koń, który przez lata nie oglądał wędzidła trafił do ludzi, którzy potrafią docenić jego serce i oddanie.

Co do wsiadania... wójek zrobił mi taborecik. Cejlon ma 171 cm więc hmmm przy mojej budowie trudno się po mnie byłyby spodziewać lekkości piórka. Wsiadam z podwyższenia i jak jest siodło (bo nie chce obciążać jednej strony) i jak go nie ma (bo nie dam rady wskoczyć). Pogodziłam się póki co z tym ograniczeniem i jakoś sobie radzę. W związku z tym, że na Cejlonie na oklep już nie jest tak wygodnie, jak na Halnej (duży kłąb, bardzo obszerny ruch z loopatki i rozne kłopoty zdrowotne, które do tej pory utrudniały rozluźnienie) do jazdy na oklep kupiłam sobie taki pad specjalny i jestem z niego zadowolona.
Stron: 1 2 3 4