To ja zacznę od tej pigułki, jak już jestem
Jeśli chodzi o "końskość", to jest to na pewno bardzo interesująca sprawa, natomiast co do "społeczności" - bywa różnie. Myślę, że z założenia miało to być coś w rodzaju kręgu wtajemniczonych, stało się bardziej czymś w rodzaju sekty. Faktem jest, że internetowa społeczność to jedno, a Aleksander Nevzorov to drugie.
Bo jak inaczej miałoby być
Jeśli szukać pochodzenia jego idei, to trzeba poszukać przede wszystkim w historii wyższej szkoły jazdy. Jest to bardzo fascynująca historia, która nie tylko pozwala zrozumieć, dlaczego A.N. wymyślił to, co wymyślił (i dlaczego uczy konie piruetu na trzech nogach, dlaczego wybiera takie konie, a nie inne, w jakich wnętrzach jest fotografowany... ) ale też wiele innych kwestii. Na przykład, czym się różni "baucherowanie" od niemieckiej skali ujeżdżeniowej (tej piramidy, gdzie na końcu jest zebranie) i w ogóle mnóstwo rzeczy.
Problem w tym, że mało kto jest partnerem do dyskusji na takie tematy, dla takich pasjonatów jak A.N. Dlatego ostatnio, kiedy zastanawiałam się (po raz setny) co to właściwie jest, pomyślałam sobie, że to swego rodzaju
performance czyli rodzaj sztuki. Wiadomo, że jeździectwo czasem bywa sztuką, i Nevzorov Haute Ecole (czyli A.N. plus jego grono) to jeden z przejawów tegoż.
Podstawowe zasady (z którymi mogę nie być już na bieżąco) są takie, że z koniem pracuje się głównie z ziemi. Zawsze, ale w pewnych wyjątkowych okolicznościach można na nim również jeździć. Najważniejszym elementem pracy z ziemi jest zabawa (coś, co na oko przypomina corridę, tyle że bezkrwawą, ale i tak niektórzy bledną na ten widok; zwłaszcza gdy przekonają się, że ich koń też tak potrafi) ale celem pracy z ziemi jest po pierwsze zebranie, a po drugie nauczenie elementów wyższej szkoły jazdy. Dowiadujemy się, że koń nadaje się do jazdy dopiero w wieku lat sześciu, bo wtedy jest już w pełni ukształtowany (zwłaszcza kościec, a przede wszystkim kręgosłup) no i dopiero wtedy jest zdolny do wystarczającego zebrania. Wcześniej są oczywiście inne "granice wieku", a pracę można zacząć już z noworodkiem - tyle, że źrebaki uczy się tylko "intelektualnych" rzeczy - podaj, przynieś... bo inteligencji u konia nigdy za wiele.
Tutaj należałoby zawile tłumaczyć, na czym polega ta jazda, bo to nie jest dokładnie to, co my przeważnie sobie wyobrażamy
Chodzi o jazdę wyłącznie w wysokim zebraniu, w celu ażeby wykonywać elementy wyższej szkoły - jak sobie o tym w ten sposób pomyślimy, to stwierdzimy że i sześciolatek byłby na to dosyć młody. No ale tak już jest. A raczej - to jest N.H.E. właśnie. Przy czym nie chodzi tu o tą jazdę, tylko o maksymalny rozwój konia, zarówno intelektualny jak i fizyczny - a szczytem tego rozwoju ma być właśnie to. W tym punkcie A.N. spotyka się z innymi tego typu filozofami (tymi już bardziej klasycznymi). No i nie da się ukryć, że ten punkt budzi też najwięcej kontrowersji.
Bo niby dlaczego akurat taka szkoła miałaby zapewniać koniowi szczyt jego możliwości fizycznych oraz intelektualnych. Dlaczego miałaby być najlepsza i w ogóle. No nie wiemy, dyskutujemy, szukamy, przemyśliwujemy, żyjemy dalej... a koń, jaki jest, każdy widzi. 8)
Narzędzia to cordeo, palcat i lonża (która służy tylko do lonżowania w zebraniu). Do jazdy siodło, chociaż A.N. jeździ na swojej kasztance na oklep dlatego, że bardzo rozwinął się jej jakiś tam mięsień grzbietu, czy brzucha... nie pamiętam :oops: i jest teraz tak umięśniona, że po prostu siodło jej przeszkadza. To tak w ramach ciekawostki. Widać na nowszych zdjęciach w ich galerii.
http://hauteecole.ru/en/photogallery.php
Oprócz tego, koń jest "bez metalu"; bez wędzidła, podków. Argumenty chyba łatwo sobie wyobrazić. A ćwiczyć można tylko na podłożu "ujeżdżalniowym", takim najodpowiedniejszym, stwarzającym idealne warunki. Konia traktuje się jak baletnicę i jednocześnie uważa się, że jest on "czystą nauką". To wszystko z jednej strony dyskwalifikuje wielu zainteresowanych
a z drugiej wyraźnie odróżnia N.H.E. od innych metod, w tym tak zwanych "naturalnych". Oni sami nawet uważają, że dziko żyjące konie nie rozwijają swoich możliwości intelektualnych tak bardzo, jak konie przebywające z człowiekiem któremu na tym zależy; swego czasu było to źródłem gorącej dyskusji.