11-04-2008, 06:48 PM
No i jeszcze zależy to od tego co się chce osiagnąć. Ja kiedyś na zajęciach ze społęcznej psychologii usłyszałam, że nie ma czegoś takiego jak czysto bezinteresowne działanie(ale to tylko jakaś teoria tak mówi). Wg tego jest tak, że nawet np pomagając charytatywnie nie robimy tego, bo bezinteresownie czujemy chęc pomagania, tylko dlatego, ze po fakcie pomocy czujemy się lepiej - i takie doświadczenia poczucia wartosciowości nas pchają do czynów charytatywnych. Tak samo by się to przekładało na NHE - jego przedstawiciele twierdzą, że w NHE nie ma miejsce na własne ego, na oczekiwania itp. Tymczasem wg tej teorii psychologicznej każde działanie z koniem, nawet zabawa, a juz na pewno zebranie itp, będą wykonywne dlatego, ze sprawiają przyjemnosć, a sprawienie sobie przyjmemności nie jest bezinteresowne. Nawet trzymanie konia na pastwisku i nie robienie z nim niczego, bo chce się by mu było dobrze, jak w naturze, będzie interesowne, bo podwyższy pozytywne myślenie o sobie, itp. czy będzie trzymaniem konia dlatego, że dzięki niemu czujemy się dobrze.
Ja próbowalam tę teorię krytykowć jak się da, ale wyszło mi na to, że wcale nie jest łatwo i już sama zwątpiłamn w czytość intencjonalną troski, działań charytatywnych itp. Ale z drugiej strony teoria, która nie poddaje się krytyce nie jest dobrą teorią
W każdym razie ja uważam, że twierdzenie członków dorm NHE, że wszytsko robią z wyłączeniem ego i oczekiwań jest mocno naciągane. Zresztą nawet temat dotyczący dawania smakołyków który tam poruszyłam, wywołal dyskusję w której widać, ze każdy nagradzanie nimi postrzega inaczej i wyszło mi, że niektórzy kształtują zachowanie koni jedzeniem. Ale oczywiście kliker jest be. Ja stwierdziłam, że na razie zajme się relacją z koniem ale nie wykluczam, że po tym jak się zaprzyjaźnimy(wg standardów NHE)nie zacznę np trochę uczyć konia sztuczek czy nagradzać za niektóre rzeczy smakołykami - bo mi jakoś trudno się temu oprzeć, lubię dac konikowi smakołyk, to dla niego przyjemność zresztą wciąż uważam, że trening smakołykami czy tam klikerem jest treningiem pozytywnym i choć nie miesci się w filozofi NHE to nie jest sam w sobie zły, koń ma prawo wyboru, zawsze może stwierdzić, że ni elubi naszych nagród
Ciekawe jakbym to napisala na forum NHE - jestem pewna, że od razu by mnie zbanowali hehe.
PS To odezwij się o której i skąd wyjeżdżamy w piątek(ja mam wykład do 12, ale jak coś to mogę na niego nie iść).
Ja próbowalam tę teorię krytykowć jak się da, ale wyszło mi na to, że wcale nie jest łatwo i już sama zwątpiłamn w czytość intencjonalną troski, działań charytatywnych itp. Ale z drugiej strony teoria, która nie poddaje się krytyce nie jest dobrą teorią
W każdym razie ja uważam, że twierdzenie członków dorm NHE, że wszytsko robią z wyłączeniem ego i oczekiwań jest mocno naciągane. Zresztą nawet temat dotyczący dawania smakołyków który tam poruszyłam, wywołal dyskusję w której widać, ze każdy nagradzanie nimi postrzega inaczej i wyszło mi, że niektórzy kształtują zachowanie koni jedzeniem. Ale oczywiście kliker jest be. Ja stwierdziłam, że na razie zajme się relacją z koniem ale nie wykluczam, że po tym jak się zaprzyjaźnimy(wg standardów NHE)nie zacznę np trochę uczyć konia sztuczek czy nagradzać za niektóre rzeczy smakołykami - bo mi jakoś trudno się temu oprzeć, lubię dac konikowi smakołyk, to dla niego przyjemność zresztą wciąż uważam, że trening smakołykami czy tam klikerem jest treningiem pozytywnym i choć nie miesci się w filozofi NHE to nie jest sam w sobie zły, koń ma prawo wyboru, zawsze może stwierdzić, że ni elubi naszych nagród
Ciekawe jakbym to napisala na forum NHE - jestem pewna, że od razu by mnie zbanowali hehe.
PS To odezwij się o której i skąd wyjeżdżamy w piątek(ja mam wykład do 12, ale jak coś to mogę na niego nie iść).