Jakie są wymagania na poziomie GP?
Jakie są wymagania na poziomie GP?
Coś mam prowokacyjny nastrój ostatnio. Wiem, że wy wiecie, ale ja nie wiem. Nie czuję żeby ta wiedza była mi potrzebna, dziś lub kiedykolwiek; ale zastanawiam się, czy słyszałam o koniach, które są nauczone tego bez ogłowia. Słucham
Tzn. zamieniam się w czyt
Jeśli chodzi o ujeżdżenie, to żywcem pozwolęsobie skopiować regulamin 2007 od klasy C do CS (przepraszam za brak polskich znaków):
Klasa C
Chody: step wyciagniety, step zebrany, kłus wyciagniety, galop wyciagniety, pojedyncza zmiana nogi, chody boczne w galopie
Przejscia: step zebrany – step wyciagniety – step zebrany,
kłus zebrany – kłus wyciagniety – kłus zebrany,
galop zebrany – galop wyciagniety – galop zebrany,
step zebrany – galop zebrany – step zebrany,
bezposrednio z cofania ruszyc: 1) kłusem zebranym,
2) galopem zebranym.
Cel: Potwierdzenie sprostania wymaganiom poprzednich klas. Kon
w programach tej klasy powinien demonstrowac rytm, gietkosc, akceptacje kiełzna, przepuszczalnosc, impuls, brak skrzywienia, zebranie w każdym ruchu, szczególnie w chodach posrednich i wyciagnietych i w przejsciach, zarówno do chodów zebranych, jak i z chodów zebranych. Musi wystepowac wyrazne rozró,nienie pomiedzy chodami zebranymi i wyciagnietymi.
Przy sedziowaniu nale,y zwrócic szczególna uwage na:
• w ciagach: jakosc chodu, jak równie, poprawnosc i regularnosc,
ustawienie i zgiecie, równowage i stopien zebrania,
• w półpiruecie (wykonywanym ze stepa zebranego): jakosc
i regularnosc stepa przed, w czasie, po wykonaniu półpiruetu,
patrzymy na wejscie, samo wykonanie i wyjscie (ustawienie, zgiecie,
poprawnosc),
• w zmianie nogi: równowage i płynnosc zmiany, brak skrzywienia,
równowaga oraz jednakowe zaanga,owanie zadu przy zmianach na
prawo, jak i na lewo,
• w cwiczeniu “oddawanie wodzy” wykonywanym zarówno
w zebranym, jak i posrednim galopie, jezdziec musi w sposób
wyrazny przesunac obie dłonie wzdłu, linii szyi koni celem
zademonstrowania utrzymania równowagi konia (samoniesienia)
Klasa CC – I (pierwszy poziom)
Chody: cwierc piruety, pół piruety, w galopie, zmiana nogi co 4, 3 tempa.
Przejscia: stój – cofanie – w przód – cofanie – w przód (tzw. hustawka).
Klasa CC – II (drugi poziom)
Chody: piruety w galopie, zmiana nogi co 2 tempa.
Cel: Potwierdzenie sprostania wymaganiom poprzednich klas oraz
zwiekszenie poziomu wyszkolenia w poszczególnych stopniach skali
szkoleniowej.
Klasa CS
Chody: zmiana nogi co tempo, piaff, pasa,.
Przejscia: cofanie – kłus posredni,
step zebrany – piaff,
piaff – kłus zebrany,
piaff – stój – piaff,
piaff – pasa, – piaff,
pasa, – kłus wyciagniety,
pasa, – galop zebrany,
kłus zebrany – pasa,,
cofanie – pasa,.
Wymagania stawiane klasie CC - II poziom i CS sa sprecyzowane w Art. 421
Przepisów w Uje,d,eniu FEI."
O ;-)
Wczoraj przez cały czas spędzony w stajni długo o tym wędzidle i GP myślałam. Doszłam nawet do jakichś iście filozoficznych wątków.
Od czego zależy przekonanie „niemożliwe”? Jakie są skutki tego, gdy wierzę, że coś jest niemożliwe?? Cofam się kilka lat wstecz i oceniam sama siebie:
- mam 15 lat i zaczynam swoją przygodę z końmi – niemożliwe, że ujeżdżenie jest dobre dla koni, muszą je strasznie bić, by zmuszać do takich ruchów.
z biegiem czasu…
- czytam o Sałackim, który daje w Anglii pokaz ujeżdżenia bez ogłowia – to zupełnie niemożliwe, to chyba jakiś cyrkowy koń.
- jazda bez wędzidła – może i możliwe, ale to jakieś skrajne przypadki niesamowitego zżycia się ze swoim koniem, jakieś wybitne przypadki…
- ok, może na koniach z Bednarki jazda na sznurkach jakimś cudem się udaje, ale Cejlon??? Ten szalony koń, na którego tylko ja mam odwagę wsiadać… resztki odwagi tak na marginesie… Na Cejlonie bez wędzidła nigdy się nie uda, a jeszcze w moim wykonaniu to jest szczyt niemożliwości.
Był taki fajny program w TV magiku, który pokazywał, jak robi swoje sztuczki. Gdy się je oglądało od razu pojawiało się przekonanie. „nie może być, to musi być fotomontaż”. Potem pokazywał, jak to zrobił. Ciągle oglądam i dostrzegam rzeczy, które wydają mi się niebywałe. Ludzie rozwijając swoje pasje dochodzą do niezwykłego poziomu.
Wierzę w niezwykłą naturę i istotę człowieka. Wszystko, co osiągnęliśmy przez tysiące lat, dokonało się dzięki przesuwaniu granicy niemożliwego. Ludzie marzyli o lataniu. Dlaczego nie mają marzyć o układaniu koni do poziomu GP bez wędzidła? Chcę mieć ciągle głowę otwartą i nigdy się dzięki temu nie zestarzeć. Nie zaśniedzieć w utartych przekonaniach, bo nasza wiedza jest jak płynąca rzeka. Zmienia się i nigdy już nie staniesz w tym samym nurcie. Jeśli się zatrzymasz to woda zacznie Cię tylko omywać, ale nigdzie Cię już nie zaniesie, nic nowego nie zobaczysz. Świat jest tak bardzo zaskakujący, a my ciągle tak mało wiemy, za mało. Nawet naukowcy mają wątpliwości, co do wielu wcześniej jednoznacznie i ostatecznie stwierdzonych teoria. Wierze w ludzi, ich cele i możliwości. Dlaczego wnikam aż tak głęboko i daleko zdaje się od koni? Bo nasze przekonania, wierzenia, sądy kształtują wszystko inne, czego się dotykamy. Są jak układ nerwów i mięsni utrzymujących ciało w równowadze – ich reakcje i ruchy są pierwotne w stosunku do „robię dwa kroki”, to od nich zależy jakość tych dwóch kroków.
Wierze, że możliwe jest ułożenie konia i zaprezentowanie w elementach wyższej szkoły jazdy nie używając wędziła, ALE:
- to nie znaczy, że zaraz wszyscy maja tak robić,
- trzeba na to więcej czasu i niezwykłego talentu i jednak inteligentnego konia – one też maja predyspozycje psychiczne poza fizycznymi (polecam lekturę rozdziału poświęconego badaniu i sprawdzaniu jakim typem charakterologicznym jest dany koń w książce „Psychologia treningu koni”).
Dla mnie jazda bez wędzidła, także ta prezentowana przez Panią Morsztyn, wcale nie miała pokazać, że wędzidło jest nieprzydatne (a wiele ludzi tak ten film odebrało, co można poznać po czepialstwach typu… „a i tak bez wędzidła by tego nie zrobiła”).
Dla mnie przekaz jest jasny i prosty: lekka jazda z jak najmniejszym użyciem ręki jest tym, do czego trzeba dążyć. Od siebie mogę dodać, że też tym, od czego powinno się zaczynać pracę z młodym koniem, bo pakowanie go od razu w wędzidło, to jak posłanie siedmiolatka do gimnazujm.
Gdzieś czytałam, że w sportowym ujeżdżeniu piaf jest właściwie reliktem akademickiego jeździectwa. Wizualnie nawet "gryzie się" z wyciągniętymi chodami, bo mechanika ich "wyciągnięcia" niezbyt pokrywa się z dawniejszą koncepcją. Najlepszym przykładem są pewne różnice w szkoleniu, gdzie tutaj - zgodnie z rozpiską - piaf jest jakby efektem końcowym, wynikiem całej pracy. Poza tym jest też wynikiem przeniesienia energii z "do przodu" na "do góry", czyli w praktyce efektem spowalniania kłusa. Z kolei w klasycznym jeździectwie (rozróżnienie robię złośliwie i z premedytacją, ale nie trzeba bardzo brać sobie tego do serca :twisted: ) piaf często jest wynikiem "rozpędzenia" konia, a raczej zwiększania jego energii w stępie zebranym. Jest też uczony dużo wcześniej. Znowu gdzieś słyszałam (ale nie pamiętam dokładnie) że np. konie iberyjskie uczy się kłusa wyciągniętego "rozpędzając" go z... pasażu. A do tego nic się nie potwierdza zawsze, bo jest przecież wiele szkół (klasycznych).
Teraz się zastanawiam, czy jest jakiś powód dla tego, że klasyczne podejście lepiej mi pasuje do szkolenia bez ogłowia, niż ujeżdżeniowe. Jakiś inny powód niż ten, że N. bardziej interesuje się tym pierwszym. Myślę że może być - jest to podejście bardziej "zadaniowe", gdzie więcej czasu szkoli się w miejscu, niż w ruchu; nie "rozpędza się żeby skrócić".
Czy jest koń, który umie i kłus hiszpański, i kłus wyciągnięty? Z siodła byłoby łatwiej mu to wytłumaczyć, bo sygnały są całkiem różne, ale z ziemi - całkiem podobne... tzn. nie mam w ogóle pomysłu na kłus wyciągnięty z ziemi, bo wiem tylko jak można to zrobić pracując na długich wodzach, idąc za koniem... a obok?
W półpiruetach jest wymagany "jeden krok naraz"? Coś takiego, że kiedy koń zrobi krok, to występuje jakby "faza zawieszenia", jak stopklatka w filmie. Bo tego właśnie będę uczyć - na razie mi się upłynnił, a nie powinien. Ale z tego co się domyślam, w ujeżdżeniu powinien być płynny (skoro oceniane jest "wejście, wykonanie i wyjście", a nie pojedyncze kroki).
Za to klasa CS bardziej mi przypomina klasyczność czyli jednak chodzi o metodę szkolenia... u mnie logiczniej byłoby tędy: stęp zebrany - piaf - kłus zebrany - kłus wyciągnięty. A nie na odwrót.
Więc nie, nie znam konia na poziomie GP wyszkolonego bez ogłowia - bo żaden z nich nie jest uczony chodów wyciągniętych! (bo wszystkie są pod wpływem N.)
Ciekawe. Zdaje się że nawet kiedyś o to pytałam, ale się nie dowiedziałam, może popytam znowu. W każdym razie gdybym ja ich uczyła, to na pewno po chodach zebranych.
Dlatego piaf mam w planie jak tylko rozprawię się ze stępem hiszpańskim... Ale jak już się z nim rozprawię, to konia sama wymyśli kłus hiszpański - bo nie może być inaczej.
Fascynujące. Stęp zebrany jest dla niej najtrudniejszy, ale wiem że sama wymyśli pasaż.
Z kolei ja wymyśliłam jak jej pokazać lotną zmianę nogi w galopie.
Ale na pewno mogę ją nauczyć ruszania kłusem zebranym z cofania - nawet jej się przyda
A może... gdyby za rok o tej porze, jak już będzie dobrze umiała trzy zebrane chody, kłus hiszpański będzie zupełnie osobno, pasaż też, i wtedy by porozmiawiała z kimś kto umie nauczyć chodów wyciągniętych - to ten ktoś by ją nauczył tych chodów na sznurku? 8) Jak ją znam, to poszłoby jej szybko, pod warunkiem że nie pomyliłoby jej się z kłusem hiszpańskim w kłusie, a ze stępem hiszpańskim w stępie. Ale sygnały z siodła są tutaj na pewno inne niż w wyciągnięciu, więc w sumie nie widzę przeszkód. To by było coś!
Tak czy inaczej, zebranie zawsze jest to samo - czy w klasycznym jeździectwie, czy w sportowym, czy z ogłowiem, czy bez... sesese :twisted:
Żeby nie być gołosłowną - moja rozpiska wygląda tak:
1. Zgięcia boczne szyi w lewo i w prawo, zgięcia całego konia w lewo i w prawo, zwrot na przodzie i na zadzie, obniżanie głowy, ramener ("zganaszowanie w stój"), stop i cofanie.
Cofanie mamy najlepsze - po prostu pędzi. Konia w ogóle lubi robić na wstecznym
2. Ukłon, szpagat, "kozioł na szczycie", podstawianie nogi w stępie (vel łopatka do wewnątrz), jambette (przednia noga do przodu), stęp hiszpański.
Kozła nie robimy bo moja konia ma tendencję do przesady.
3. Podstawianie tylnej nogi, początek lonżowania, łopatka do wewnątrz, trawers, półparada.
4. Stęp zebrany, galop i kłus (zebrane), piaf, pasaż, kłus hiszpański, stęp "szkolny" (taki dziwny, dwutaktowy, raz jej się zdarzyło), pezada, lewada, kurbeta, terre a terre, figury nad ziemią.
Jesteśmy raczej na etapie 3.
Przypuszczam że można by dopisać 5. - chody wyciągnięte - i ścieżki by się w miarę zeszły
Ailusia, zawsze pokazujesz zdjęcia pana N w pracy z koniem , kiedy ten pan stoi na ziemi.
Możesz mi pokazać w jeździe wierzchem ( bo boję się napisac konnej)?
Proszę guli http://pl.youtube.com/watch?v=eHaEzGz0HeE
lepszy nawet film niż zdjęcie :-) jak umiesz poruszać się po youtube to znajdziesz z boku znacznie więcej.
Tania GP-to Grand Prix?
Tu są filmy różnych osób, z różnymi końmi, na różnych etapach:
http://www.artofnaturaldressage.com/viewforum.php?f=14
trzeba jeszcze dodać pewną dowolność w szkoleniu "bez", pewnie dużo większą niż w takim formalniejszym traktowaniu koni
Tania GP-to Grand Prix?
Ailusia Z kolei w klasycznym jeździectwie (...) piaf często jest wynikiem "rozpędzenia" konia, a raczej zwiększania jego energii w stępie zebranym.
Ailusia Z kolei w klasycznym jeździectwie (...) piaf często jest wynikiem "rozpędzenia" konia, a raczej zwiększania jego energii w stępie zebranym.
Na pewno wszystko rozbija się o praktykę. To tak jak z wzorcem rasy - czytając suchy tekst, można wszystko do niego dopasować
Ośmiominutowy program - w NHE jazda trwa 15 minut, więc pewnie jest to do zrealizowania :lol:
Pytanie, czy bardziej chodzi o płynność, czy o posłuszeństwo, czy o wykonanie?
Ale to już raczej dla sędziów sprawa. Podchodząc bardzo ideologicznie, można stwierdzić że jakiś tam mustang z prerii jest na poziomie GP, bo potrafi wykonać te wszystkie rzeczy, zwłaszcza że nie są to bardzo abstrakcyjne zadania ale wiadomo że chodzi o wykonanie w konkretnym miejscu i czasie, "pomimo" różnych czynników.
Jest jeszcze ciekawe to, jak wymagania zmieniały się w czasie. Podhajsky o tym pisze, że kiedyś był np. skok posłuszeństwa. Ktoś wie jak to dokładnie ewoluowało?
Dla mnie smutne jest to, że jakiś taki pokraczny Nero z książki Podhajskiego mógł zajść wysoko, a dzisiaj na jego miejscu są konie - inwalidzi po terapii rollkurowej :?
Skok posłuszeństwa to ja jeszcze pamiętam , choć jestem od Podhajskiego nieco młodszy. Należało pokazać że koń reaguje na pomoce - sygnały i czeka na moją decyzję. Trzeba było z wyznaczonego chodu np. kłusa naprowadzić konia na przeszkodę , pozwolić mu ją skoczyć i w wyznaczonym miejscu przejść do kłusa , stępa ,lub do stój.
To to samo co Pat Parelli na pokazie łumaczy ,że nie chodzi o to by przeskoczyć i odjaaaazzd , ale żeby koń pytał ; "what ?" przed skokiem i po skoku znów pytał "what?".
Jeszcze co do "ośmiu minut" w mojej poprzedniej wypowiedzi. Nie chodziło mi o to, że akurat brak wędzidła jest przeszkodą, tylko o to, że przy koncepcja szkolenia bez przymusu nie wiadomo, czy tak dużo, to (zdaniem konia) nie za dużo i nie za długo.
Chociaż z filmików "naziemnych" wynika, że alternatywnie klasyczne konie potrafią się na całkiem długo skupić i zaangażować. Więc kto wie - jakie sekwencje by mogli posklejać...
wojciech.mickunas Skok posłuszeństwa to ja jeszcze pamiętam.
wojciech.mickunas Skok posłuszeństwa to ja jeszcze pamiętam.
Jakie były motywy likwidacji skoku posłuszeństwa po prostu nie wiem.
Przepisy dotyczące konkurencji jeździeckich wymyślają ludzie i co jakiś czas je zmieniają , znajdując zawsze jakieś wytłumaczenie.
Co do piafu . Koń piafuje wówczas jak ma motywację by "kłusować", a nie ma możliwości, by się w tym chodzie przemieszczać. Piaf to po prostu kłus w miejscu i tak jak kłus z przemieszczaniem się ,może wyglądac różnie. Jeżeli koń zamkniety w boksie bardzo chce z niego wyjść , to często piafuje. Kłusuje w miejscu , bo ściana boksu nie pozwala mu się przemeścić. Tak np. może zachowywać się ogier , kiedy korytarzem, przed jego nosem przemieszczaja się piękne końskie laski. Facet bardzo chciałby wyjść z tego boksu do nich jak najszybciej i kłusuje w miejscu , czyli piafuje. Jest wówczas impuls , bo jest motywacja.